Ja i żona zawsze byliśmy osobami wierzącymi, jednakże jej po 35. latach małżeńskiego pożycia kompletnie na tym punkcie odbiło. Głupiej kanapki nie zje, zanim nie odmówi pacierza. W kościele jest częściej niż w kuchni, a przecież to domowe obowiązki powinny być dla niej priorytetem.
Byłam zły na żonę
– Znowu dostałem zimny obiad – zirytowałem się, odsuwając talerz od siebie.
Miałem już naprawdę tego dość, bo sytuacja powtórzyła się po raz kolejny. Anna zaserwowała mi ziemniaki z kotletem, po czym narzuciła na siebie płaszcz i pobiegła do kościoła. Zwariowała ta baba, jak słowo honoru. Nie mam absolutnie nic przeciwko modlitwie, ale moja czcigodna małżonka zdecydowanie przesadza. Nawet jedzenia nie chce się jej porządnie podać.
Nie dość, że wszystko było zimne, to kotleta w ogóle nie dało się zjeść, taki był twardy. Nie wyobrażam sobie, abyśmy mieli dalej funkcjonować w ten sposób. Skoro Anna ma tak wielką potrzebę modlenia się i uczestniczenia w mszach świętych, proszę bardzo, ale najpierw niech porządnie zrobi to, co do niej należy.
Zaczęła się buntować
Zbliżał się weekend i miałem cichą nadzieję, że może chociaż z tej okazji Anna przygotuje smaczny obiad.
– Wiesz, miałbym ochotę na rosół – powiedziałem jej niedawno, licząc na to, że weźmie moją sugestię pod uwagę.
Tymczasem ona zakomunikowała, że nie chce się jej gotować i coś zamówimy albo ewentualnie mogę sobie zagrzać parówki. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem.
– Jak to, nie zamierzasz nic robić?
– Mam spotkanie z koleżankami z kościoła, więc nie będę miała na to czasu – odparła wyniośle, ton jej głosu nie przypadł mi do gustu.
– Zaniedbujesz dom – wycedziłem przez zęby, bardzo się starając zapanować nad emocjami.
– Przecież siedzisz całymi dniami w chałupie, to możesz coś dla siebie przygotować – oznajmiła.
– Chyba żartujesz – prychnąłem ironicznie. – Nie zapominaj, że to ty jesteś kobietą.
– Doskonale o tym pamiętam – usłyszałam w odpowiedzi.
– Więc powinnaś wiedzieć, gdzie jest twoje miejsce – dodałem.
– Teraz to chyba ty raczysz żartować, mój drogi.
– Nie mam pojęcia, co w ciebie wstąpiło. Kiedyś taka nie byłaś.
– O ile pamiętam, modliłam się zawsze.
– Ale przynajmniej w domu wszystko było jak należy – postawa Anny doprowadzała mnie powoli do szału.
Nie poznawałem jej, zupełnie jakby ktoś mi żonę podmienił. Jesteśmy małżeństwem już tyle czasu, a jej na stare lata rewolucji się zachciewa. Pewnie te jej koleżanki nakładły jej do głowy niewyobrażalnych bzdur i teraz takie są tego efekty. Trwa to już parę miesięcy i uważam, że wystarczająco długo wytrzymałem.
Nie wierzyłem w to
– Nie pomyślałeś o tym, że ona kogoś ma? – Tadeusz przyglądał mi się uważnym wzrokiem.
– Oczywiście, że tak. Ma mnie.
– Dobrze wiesz, że nie to mam na myśli.
– Miałaby mieć kochanka? No co ty – machnąłem lekceważąco ręką. – W życiu by tego nie zrobiła, bo Bóg by ją potępił.
– Cicha woda brzegi rwie. Historia zna niejeden taki przypadek.
Z Tadeuszem przyjaźniłem się od czasów kawalerskich. Parę lat temu jego żona zmarła na raka i od tamtej pory był sam. Podziwiałem go za wiele rzeczy, między innymi za trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Nie przypuszczałem jednak, że Anna posunęłaby się do zdrady. To nie było w jej stylu, aczkolwiek tekst o cichej wodzie mocno zapadł mi w pamięć – do tego stopnia, że zacząłem się żonie podejrzliwie przyglądać. Do mojego umysłu wkradł się niepokój, a wyobraźnia zaczęła pracować na mocno przyspieszonych obrotach i podsuwać różne obrazy. Wydawało mi, że z tym obserwowaniem małżonki jestem dyskretny – miałem rację, tak mi się tylko wydawało.
Zapytałem, czy ma romans
– Może ty nie spotykasz się z koleżankami, a masz jakiegoś bliskiego przyjaciela? – sam nie uwierzyłem, że znalazłem odwagę, aby głośno wyrazić moje obawy.
Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to w tym momencie padłbym trupem.
– Janek – pokręciła z politowaniem głową – czyś ty do reszty oszalał?
– Właśnie tak mógłbym powiedzieć o tobie. Przestałaś się przejmować tym, czy mam co zjeść i co na siebie włożyć.
– Otóż to – ciężko westchnęła – zawsze tylko ty i ty, nic poza czubkiem własnego nosa nie widzisz.
Zaskoczyła mnie i nie potrafiłem wymyślić celnej riposty. Zanim zdążyłem ponownie otworzyć usta, jej już nie było. Wyszła do kościoła.
To ja mam się zmienić
Przez parę następnych dni w domu panowała napięta atmosfera. Prawie wcale nie rozmawialiśmy ze sobą. Żałowałem, że Marysia już dawno wyfrunęła z rodzinnego gniazdka, bo kto jak kto, ale ona miała na Annę zbawienny wpływ. Są w bardzo zażyłych relacjach, a w ostatnim czasie rozmawiają przez telefon wyjątkowo często. Żona nie chce, abym słyszał, o czym są te ich pogawędki, więc podejrzewam, że to ja odgrywam w nich główną rolę. Uniosłem się honorem i postanowiłem nie odzywać się do żony pierwszy. Nie wyglądała na kogoś, kto się tym przejął. Nie wytrzymałem i się złamałem.
– Czy mogłabyś mi wyjaśnić, co tu się dzieje? Ja już nic nie rozumiem.
Podniosła na mnie zmęczony wzrok i sobie w tym momencie przypomniałem, jakie miała piękne oczy.
– Janek, nie ma niczego do rozumienia. Odejdę od ciebie, jeśli nie nabierzesz rozsądku i nie przestaniesz się tak zachowywać.
– Jak? – niczego innego nie byłem w stanie wykrztusić, ponieważ to, co przed sekundę usłyszałem, dosłownie rozłożyło mnie na łopatki.
– Jedynym człowiekiem na tej planecie, który cię obchodzi, jesteś ty. Niedługo mamy rocznicę ślubu. Czy do ciebie dociera, że przez 35 lat ani razu nie spytałeś o moje potrzeby i o to, czego ja chcę? Czy chociaż raz przyszło ci do głowy, że mogę być zmęczona lub źle się czuć? Otóż nie, bo ważniejsze było to, czy dostaniesz obiad i czy masz czyste gacie.
Oniemiałem, a ona tak po prostu odwróciła się na pięcie i opuściła mieszkanie, zapewne do kościoła. Musiałem z kimś pogadać, więc zadzwoniłem do Tadeusza.
– Janek, posłuchaj. Anna to wspaniała kobieta, mądra i życzliwa. Obyś nie musiał tęsknić za nią tak, jak ja za moją Zosią.
To było mocne, ale przynajmniej otworzyło mi oczy. Nie chciałem stracić żony. Bardzo ją kocham – być może nie mówiłem jej tego zbyt często, ale to się zmieni, podobnie jak i ja postaram się być lepszym mężem.
Jan, 60 lat
Czytaj także: „Teściowa to niezła manipulatorka. Wmawiała moim dzieciom, że niedługo umrze, żeby ją częściej odwiedzały”
„Wyrzuciłem syna z domu, bo przypominał mi zmarłą żonę. Po latach dał mi taką nauczkę, że popamiętam do końca życia”
„Żona zamiast zbierać grzyby, flirtowała z moim bratem. Myśleli, że nie widziałem, po co zniknęli za drzewami”