Patrzyłem przez okno, kiedy Magda weszła do salonu, niosąc w dłoni kubek kawy. Mój świat zawsze wydawał się prosty. Praca, dom, żona – miałem wszystko, czego pragnąłem. Lubiłem spokój. Magda była jego przeciwieństwem, zawsze energiczna, towarzyska, pełna życia. To właśnie mnie do niej przyciągnęło. Czasami zastanawiałem się, czy nasze różnice to tylko drobne niedopasowanie, czy może coś większego.
Mieliśmy z bratem dobre relacje
Mój brat, Tomek, był zawsze tym, który rozładowywał napięcia. Młodszy o pięć lat, beztroski, zarażał wszystkich wokół swoją radością. Na rodzinnych spotkaniach zawsze był w centrum uwagi, opowiadał dowcipy, sprawiał, że ludzie śmiali się nawet z najbardziej nudnych historii. Mimo że czasami zazdrościłem mu tego luzu, nigdy nie czułem zagrożenia. Byliśmy blisko, wspieraliśmy się, choć nasze życia toczyły się zupełnie innymi ścieżkami.
Ale coś się zmieniło. Nie wiem, kiedy to się zaczęło. Może wtedy, gdy Magda zaczęła częściej wspominać Tomka w rozmowach? Może to były te subtelne uśmiechy, które wymieniali podczas rodzinnych kolacji? Na początku ignorowałem to wszystko, bo przecież to była moja żona. Znała Tomka od lat, a ich relacja zawsze była przyjacielska. Ale ostatnio... Czułem się, jakby coś mi umykało, jakby była część ich świata, do której nie miałem dostępu.
Żona go bardzo lubiła
– Dobrze się bawiłaś? – zapytałem cicho, gdy wracaliśmy samochodem z kolejnej rodzinnej kolacji.
Magda siedziała obok, bawiąc się telefonem, odpisując na wiadomości. Była uśmiechnięta, lekko zarumieniona od wina. Przez chwilę nie odpowiedziała, więc spojrzałem na nią kątem oka. Wiedziałem, że cieszyła się dzisiejszym wieczorem, jak zwykle.
– Hm? – podniosła wzrok znad ekranu. – Tak, było super. Twoja mama jak zwykle świetnie gotuje.
– A Tomek? – zagadnąłem, próbując, żeby zabrzmiało to naturalnie, choć czułem lekkie ukłucie w brzuchu.
Uśmiechnęła się szerzej.
– Tomek? No wiesz, jak to on. Rozkręca każdą imprezę. Te jego opowieści... No nie mogłam przestać się śmiać – zaśmiała się na samo wspomnienie.
Byłem zazdrosny
Zacisnąłem dłonie na kierownicy. Powiedziałem to trochę na żarty, ale coś w jej tonie mnie uderzyło.
– Ostatnio dobrze się przy nim bawisz – zauważyłem, starając się nie brzmieć zbyt oskarżycielsko.
Magda spojrzała na mnie, unosząc brwi, jakby nie rozumiała, do czego zmierzam.
– No co ty, Piotrek? – przewróciła oczami. – To przecież twój brat. Znamy się od wieków.
– Wiem, ale... – przerwałem, bo właściwie sam nie wiedziałem, jak dokończyć tę myśl.
Chciałem powiedzieć, że zauważyłem, jak na niego patrzy, jak śmieje się z jego żartów, nawet tych, które mnie wydawały się nudne. Ale to przecież Tomek. Zawsze taki był, wszyscy go uwielbiali.
Magda położyła mi dłoń na kolanie.
– Nie przesadzaj – rzuciła lekko. – Tomek to Tomek. Po prostu świetnie się dogadujemy. Przecież to nic złego.
Pokiwałem głową, ale coś we mnie nadal nie dawało spokoju. Może rzeczywiście przesadzałem. Ale czy na pewno?
W ciszy wróciliśmy do domu, a ja, leżąc obok niej w łóżku, długo nie mogłem zasnąć, zastanawiając się, skąd wzięły się te myśli. Przecież ufałem Magdzie. Ufałem Tomkowi. Ale coś, coś zaczynało się we mnie kruszyć, choć jeszcze nie potrafiłem tego nazwać.
Pojechaliśmy na grzyby
Tydzień później odbyło się coroczne grzybobranie. Zawsze to była nasza rodzinna tradycja – wielki spacer po lesie, potem ognisko, kiełbaski, śmiechy. Magda zwykle była entuzjastycznie nastawiona do takich wyjazdów, choć, szczerze mówiąc, ja wolałem spędzić niedzielę na kanapie z książką. Tym razem czułem jednak, że muszę być obecny, bardziej czujny.
Las pachniał wilgocią, liście pod nogami cicho szeleściły, gdy przemierzaliśmy znajome ścieżki. Tomek szedł przodem, jak zwykle w centrum uwagi, żartując i rzucając komentarze na temat każdej napotkanego muchomora. Magda była blisko niego, śmiała się z jego głupawych żartów, zupełnie jakby każde jego słowo było czymś wyjątkowym.
– Patrz, Magda, idealny okaz! – Tomek wyciągnął rękę w stronę podgrzybka.
Ich dłonie na chwilę się zetknęły, a ja poczułem, jak we mnie coś drga. Stanąłem w miejscu, udając, że poprawiam koszyk, ale tak naprawdę obserwowałem ich. Śmiali się, wymieniając spojrzenia, których nie byłem w stanie zrozumieć. Czułem się pominięty, jakby to był ich własny mały świat, a ja jedynie przypadkowym widzem.
W mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania. Czy to możliwe, że wyolbrzymiam? Może to tylko przyjaźń, ale... dlaczego miałem wrażenie, że między nimi dzieje się coś, czego ja nie dostrzegam? Cichy szept w mojej głowie mówił mi, że coś jest nie tak. Ale czy byłem gotowy to przyznać?
Przyłapałem ich
Szliśmy w milczeniu, krok za krokiem, przeszukując dno lasu w poszukiwaniu grzybów. Tomek i Magda szli nieco z przodu, rozmawiając cicho. Ja zacząłem zostawać coraz bardziej w tyle. Im więcej myślałem o ich bliskości, tym większy ciężar narastał w moim sercu. Zastanawiałem się, czy to tylko moja wyobraźnia, czy może...
Nagle zauważyłem, że zniknęli. Spojrzałem w prawo, potem w lewo, i poczułem, jak wzbiera we mnie niepokój.
– Magda? Tomek? – zawołałem, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko szum wiatru wśród drzew.
Wiedziałem, że nie oddalili się przypadkiem. Nie odzywali się, nie dali znać, gdzie idą. Ruszyłem, mijając kilka wyższych krzaków, aż w końcu dotarłem do małej polany między drzewami. Zatrzymałem się nagle, jakby coś wewnątrz kazało mi nie robić kolejnego kroku. I wtedy ich zobaczyłem.
Stali blisko siebie, zbyt blisko. Tomek delikatnie dotknął jej policzka, a ona spojrzała na niego w sposób, który znałem tylko ja. W tej jednej sekundzie świat wokół mnie zwolnił, bo ich usta spotkały się. Magda nie cofnęła się, nie protestowała. Wręcz przeciwnie – odwzajemniła pocałunek, jakby było to coś naturalnego, coś, czego oboje pragnęli.
Zamarłem. Chciałem się odwrócić, chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Stałem tam, schowany za drzewami, patrząc na to, co nigdy nie powinno się wydarzyć. Moje serce waliło jak oszalałe, a w głowie zaczęły krążyć najgorsze myśli.
Byłem zrozpaczony
Nie wiem, ile tam stałem, patrząc na nich, jak w odrętwieniu. Minuty mijały, a ja czułem, jak moje serce zmienia się w kamień. Kiedy ich pocałunek w końcu się skończył, Tomek spojrzał na Magdę z uśmiechem, a ona delikatnie się odsunęła, jakby to był najzwyklejszy gest na świecie. Nie rozmawiali, po prostu ruszyli z powrotem w stronę, z której przyszli, nieświadomi, że ich widziałem.
Zaczekałem, aż znikną za drzewami, zanim sam ruszyłem. Każdy krok wydawał mi się cięższy, jakby las nagle stał się obcy, przytłaczający. Myśli w mojej głowie wirowały, ale żadna z nich nie miała sensu. Jak to możliwe? Magda? Tomek? To nie mogło być prawdziwe, to musiało być jakieś nieporozumienie. Ale ten obraz... ich pocałunku, wypalił mi się w pamięci.
Wróciłem na ścieżkę, udając, że nadal szukam grzybów. Gdy ich zobaczyłem, byli już całkowicie spokojni, jakby nic się nie stało. Magda uśmiechnęła się do mnie, tak zwyczajnie, jak zawsze, ale ja nie potrafiłem odpowiedzieć tym samym. Wewnątrz czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce, podeptał je i zostawił w leśnym błocie.
– Znalazłeś coś ciekawego? – zapytała, podchodząc bliżej. Jej ton był beztroski, naturalny, ale dla mnie każde jej słowo brzmiało jak kłamstwo.
Zacisnąłem zęby, próbując zapanować nad sobą.
– Nic szczególnego – odpowiedziałem, zerkając na Tomka.
Stał nieco z boku, też udając, że wszystko jest w porządku. Jakby te kilka minut temu nigdy się nie wydarzyło.
Musiałem pogadać z żoną
W drodze powrotnej do samochodu atmosfera była ciężka, choć oboje zachowywali się, jakby nic się nie zmieniło. Magda rozmawiała z Tomkiem, śmiała się z jego dowcipów, a ja, jak w letargu, prowadziłem nas z powrotem do auta. Każde jej słowo, każdy uśmiech przypominał mi o tym, co widziałem.
Wsiadając do samochodu, czułem, że muszę coś powiedzieć. Cokolwiek. Zbyt długo milczałem.
– Magda, musimy porozmawiać – powiedziałem, starając się, żeby mój głos brzmiał spokojnie, choć wewnątrz wrzałem.
Odwróciła się do mnie, zaskoczona moim tonem.
– Co się stało? – zapytała, a jej oczy były pełne niewinności. Ale ja już wiedziałem, że to tylko fasada.
Tomek wszedł do samochodu, a ja nie mogłem powiedzieć więcej. Wszystko, co chciałem wykrzyczeć, ugrzęzło mi w gardle.
– Później – mruknąłem, uruchamiając silnik.
Cisza między nami była nie do zniesienia. Droga powrotna ciągnęła się w nieskończoność. Tomek, siedzący na tylnym siedzeniu, starał się rozluźnić atmosferę, opowiadając jakieś anegdoty, ale każde jego słowo dźwięczało mi w uszach jak fałsz. Magda od czasu do czasu rzucała komentarze, śmiejąc się z jego żartów, ale ja trzymałem ręce mocno zaciśnięte na kierownicy.
Nawet nie próbowała kłamać
Kiedy dotarliśmy pod dom Tomka, zaparkowałem, czekając, aż wyjdzie. Wysiadł, podziękował, zamykając drzwi, i zniknął za rogiem, a cisza w samochodzie stała się jeszcze bardziej uciążliwa. Czułem, jak emocje we mnie narastają, jakby cała gorycz, która zbierała się od tygodni, miała teraz eksplodować.
– Piotrek, o co chodzi? – Magda zapytała nagle, tonem, który brzmiał bardziej jak wyrzut niż troska.
Spojrzałem na nią, ale trudno było mi wyrazić to, co czułem. Jak miałem jej powiedzieć, że widziałem ich razem, że teraz każde słowo, które wypowiada, wydaje mi się kłamstwem? Zamiast odpowiedzieć, wyłączyłem silnik i oparłem się o fotel, wpatrując się przed siebie.
– Widziałem wszystko.
– Co widziałeś? – zapytała nagle, jakby czytała w moich myślach. Jej głos zadrżał, a ja wiedziałem, że domyślała się już wszystkiego. Może nie była tak niewinna, jak próbowała wyglądać.
– Jak się całowaliście – wyszeptałem w końcu, czując, że już nie mogę dłużej tego w sobie trzymać. – Widziałem was. W lesie.
Magda zamarła. Jej twarz zbladła, a oddech na chwilę się zatrzymał. Potem spuściła wzrok, a w samochodzie zapadła cisza, jakby cała nasza przeszłość w jednej chwili rozpadła się na kawałki. Wiedziałem, że nie powie już nic, nie będzie się bronić. Żadne słowo nie mogło tego naprawić.
– Nie chciałam, żebyś to zobaczył – wyszeptała, po czym westchnęła ciężko, odwracając głowę w stronę okna. – To... skomplikowane.
Te dwa ostatnie słowa uderzyły mnie jak nóż. "Skomplikowane?" Moje życie? Nasze małżeństwo? Skomplikowane było wszystko, co znałem, a teraz...
Nie mogłem już dłużej tego wytrzymać. Otworzyłem drzwi samochodu i wyszedłem, próbując złapać oddech. Zostawiłem Magdę samą, nie wiedząc, co dalej. Stałem na pustej ulicy, zastanawiając się, kiedy wszystko tak bardzo się rozpadło.
Zdradzili mnie oboje
Magda podeszła do mnie, jej twarz była pełna emocji, których nie chciałem już analizować.
– Piotr, proszę... – zaczęła cicho, próbując dotknąć mojego ramienia, ale odsunąłem się.
W tym geście było coś ostatecznego, coś, co oboje zrozumieliśmy. Spojrzałem na nią – na kobietę, którą kochałem, którą znałem całe moje dorosłe życie, a teraz wydawała się kimś zupełnie obcym. W jej oczach widziałem żal, ale to nie wystarczało. Za dużo się wydarzyło, a ja już nie mogłem patrzeć na nas tak samo jak wcześniej.
– To nie miało się tak skończyć – powiedziała, jej głos drżał.
– Może nie miało, ale tak się stało – odpowiedziałem chłodno. – Nie możemy tego cofnąć. Nie po tym, co widziałem. Jak mogliście mi to zrobić?!
Magda opuściła głowę, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Chciałem poczuć gniew, ale zamiast tego czułem pustkę.
– Nie wiem, co będzie dalej – powiedziałem cicho, po chwili milczenia. – Ale jedno jest pewne. Nie wrócimy do tego, co było.
Piotr, 35 lat
Czytaj także: „Żałuję, że zostawiłem żonę dla kochanki młodszej o 20 lat. Nie gotuje, zmusza mnie do ćwiczeń i chce mieć dzieci”
„Żona skrywała sekret na koncie oszczędnościowym. Poznałem go, gdy nagle przyszła czarna godzina”
„Gdy w październiku sadziłam tulipany, odkopałam skarb dziadka. Żałuję, że pochwaliłam się pazernej rodzinie”