„Zgodziłam się, by dziewczyna z nami zamieszkała. Syn szybko się nią znudził i zostawił mnie samą z problemem”

kobieta fot. Fot. iStock, lucentius
„Patryk oznajmił nam, że po pracy wybiera się z kumplami z pracy na browarka, więc wróci do domu później niż zwykle. Byłyśmy przygotowane na to, że zjawi się później, ale nie sądziłyśmy, że nie zobaczymy go aż do rana”.
/ 30.05.2024 14:30
kobieta fot. Fot. iStock, lucentius

Od ponad 10 lat, odkąd mój mąż odszedł, mieszkałam wyłącznie z moim dzieckiem. Zajmowaliśmy górną kondygnację w starej, ale pięknej kamienicy położonej w samym sercu Krakowa. Do naszej dyspozycji były 3 przestronne i wygodne pokoje. Jeden z nich, ten z wyjściem na balkon, przeznaczyłam na swoją sypialnię. Pomieszczenie było na tyle duże, że oprócz łóżka znalazło się tam również miejsce na stolik i dwa fotele, w których siadały moje przyjaciółki, gdy wpadały z wizytą. W pokoju stała też ogromna komoda, a na niej stał telewizor.

Patryk zajął pozostałe pomieszczenia 

W jednym urządził sobie sypialnię, gdzie na podłodze położył wielki materac, a drugie przeznaczył na miejsce spotkań z kumplami. Gdy poznał Weronikę, bez wahania przystałam na to, żeby zamieszkała z nami.

Nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której mój syn miałby się wyprowadzić, zostawiając mnie samą w tym dużym mieszkaniu. Opcja sprzedaży lokum i zamiany na dwa mniejsze mieszkania na razie nie wchodziła w rachubę. Miałam pełną świadomość, że aby uzyskać za nie przyzwoitą cenę, musielibyśmy przeprowadzić generalny remont – wymienić instalację, wstawić nowe okna, a na to zwyczajnie mnie nie było stać.

Weronika to naprawdę fajna dziewczyna. Od pierwszego wejrzenia poczułam do niej pozytywne wibracje.

Urodziła się i wychowała w Katowicach, a do Krakowa przyjechała, żeby studiować. Całkiem niedawno rozpoczęła pracę jako pielęgniarka w jednej z krakowskich lecznic. Dzieliła wynajęte lokum na peryferiach Krakowa, ale lada chwila kończyła im się umowa najmu i Weronika głowiła się, co zrobić dalej.

– Weronika planowała zaciągnąć pożyczkę na kupno małego mieszkanka, bo niezbyt widzi się z powrotem w rodzinnych stronach. Tutaj znalazła zatrudnienie, które jej odpowiada, no i jestem ja, więc pomyślałem, że mogłaby wprowadzić się do nas – Patryk nigdy nie owijał w bawełnę.

Ten pomysł przypadł mi do gustu. Weronika była sympatyczna i ucieszyło mnie, że moje cztery kąty nie zostaną puste. Co więcej, od razu dogadałyśmy się, że podzielimy się obowiązkami w domu. Wyszła z taką inicjatywą, gdy po kilku dniach mieszkania razem zauważyła, że późno wracam do domu i jedyne, o czym marzę to relaksująca kąpiel i krótka drzemka przed telewizorem, a nie stanie przy garach…

Miała smykałkę do gotowania

– Może mogłabym ci pomagać w kuchni albo chociaż co drugi dzień przygotowywać posiłki? – rzuciła propozycję.

Powiem szczerze, że w kuchni niezbyt dobrze sobie radzę. Jedynym powodem, dla którego w ogóle stawałam przy garach, była chęć zapewnienia mojemu dziecku czegoś ciepłego po powrocie do domu.

Dlatego propozycja pomocy ze strony Weroniki niesamowicie mnie ucieszyła. Dziewczyna ma prawdziwy talent kulinarny. Pochodzi z domu, w którym kultywuje się tradycje wspólnych posiłków. U nich jedzenie to nie byle co wrzucone na szybko do ust, ale konkretna zupa, drugie danie, a nawet własnoręcznie upieczone ciacho na deser.

Gotowanie Weroniki bardzo przypadło do gustu Patrykowi. Ja również nie kryłam zachwytu. Moim ulubionym daniem, które serwowała w każdą niedzielę, były rolady z kluskami i z modrą kapustą. Z kolei Patryk przepadał za gulaszem, który Weronika podawała z kaszą i kiszonymi ogórkami.

W końcu kuchnia przeszła pod pełne panowanie Weroniki, która zaczęła regularnie przygotowywać posiłki dla naszej trzyosobowej rodzinki.

Posiadanie auta ułatwiało mi podróż do supermarketu. Moje współpracowniczki wiedziały, że od jakiegoś czasu mieszkam nie tylko z synem, ale również z jego dziewczyną. Dla wielu taki układ był zaskakujący. Padały pytania w stylu: „Jak to, tak bez ślubu?”, „I nie ma żadnych spięć?”.

Świetnie nam się układało w naszym trzyosobowym teamie. Każdy wiedział, co ma robić i dzięki temu w domu wszystko grało. Dzieci były zadowolone, a ja mogłam wreszcie odetchnąć i zająć się swoimi sprawami. Myślałam, że już zawsze będziemy mieć takie poukładane życie.

No po prostu bajka!

Nadszedł jednak dzień, który okazał się punktem zwrotnym. Patryk oznajmił nam, że po pracy wybiera się z kumplami z pracy na browarka, więc wróci do domu później niż zwykle. Byłyśmy przygotowane na to, że zjawi się później, ale nie sądziłyśmy, że nie zobaczymy go aż do rana.

Nie mogłyśmy się z nim w żaden sposób skontaktować, bo wyłączył komórkę, a to tylko podsycało naszą wyobraźnię. Obie miałyśmy czarne myśli, nie zmrużyłyśmy oka przez całą noc.

– Na pewno coś się wydarzyło – nerwowo powtarzałam, podczas gdy Weronika znów chwytała za telefon.

Kiedy zamierzałyśmy iść na komisariat zgłosić zniknięcie Patryka, ten ni stąd, ni zowąd po prostu przekroczył próg mieszkania. Nie wyglądał jednak na skruszonego, a kiedy obie zaczęłyśmy zasypywać go pytaniami, gdzie się podziewał przez cały ten czas, zirytował się i z powagą oznajmił, że ma tego wszystkiego serdecznie dosyć.

– O co chodzi, synu, czego masz dość? – spytałam zdziwiona, na co mój syn odparł podniesionym tonem, że ma dość nas!

Potem w paru krótkich zdaniach wytłumaczył, że dokładnie to rozważył i stwierdził, iż woli żyć na własną rękę.

– Wynoszę się stąd – oznajmił stanowczo i wyszedł, żeby zabrać swoje rzeczy.

Objęłam Weronkę, bo zdawałam sobie sprawę, jak jest jej ciężko. Ona jest naprawdę wspaniała, a przed chwilą usłyszała, że facet, z którym chciała dzielić swoje życie, jest tak naprawdę niedojrzałym chłopcem, niegotowym na poważny związek.

Mimo że chodzili ze sobą już jakiś czas, nie mogłam udawać, że nie słyszałam ich sprzeczek. Sądziłam jednak, że każda para od czasu do czasu się pożre i prędzej czy później się dotrą. Teraz jednak wyglądało na to, że ich relacja dobiegła końca.

Mieszkanie razem dało mu do myślenia

– Daj mu trochę czasu, za kilka dni ochłonie – próbowałam podnieść Weronikę na duchu, sugerując, że facetom nie powinno się dawać wiary we wszystko co mówią, zwłaszcza gdy są wkurzeni i gadają, co im ślina na język przyniesie.

Sądziłam, że po pewnym czasie mieszkania z kumplami Patryk przejrzy na oczy i zacznie doceniać to, co stracił. Jak długo można mieszkanie w miejscu, gdzie nie czeka gorący obiad, świeżo wyprane ciuchy i porządek, o który zawsze tak bardzo razem zabiegałyśmy? Według mnie to była tylko kwestia czasu, aż wróci do domu.

Patryk zawsze lubił, gdy wszystko było podane na tacy i nie musiał się wysilać. Ale czas leciał, a on ani słowem nie wspomniał, że ma jakieś problemy ze swoimi nowymi współlokatorami. Całymi nocami, niczym nastolatkowie, ślęczeli przed komputerami, grając w przeróżne gierki albo gadali przy piwku, a Patrykowi to bardzo odpowiadało.

Kiedy mieszkał z nami, to gdy tylko przesiadywał dłużej przed monitorem, zrzędziłyśmy, że sobie wzrok niszczy, a jak chciał dokądś wyskoczyć, to wypytywałyśmy jedna przez drugą dokąd i po co. A teraz, jak zaznaczał, nareszcie czuje się wolny i samodzielny.

Przyjęłam jego postanowienie jako coś oczywistego, ponieważ nic nie zapowiadało, aby w przewidywalnej przyszłości miał zmienić swoje nastawienie. Intrygowała mnie tylko jedna rzecz – jeżeli tak marzył o niezależności, to czemu wcześniej nie zdecydował się na własne lokum?

Dotarło do mnie, że wyprowadził się na stałe

Dlaczego nakłonił Weronikę, aby razem zamieszkali? Kiedy zadałam mu to pytanie wprost, zaczął niejasno tłumaczyć, a gdy ujęłam temat jednoznacznie i spytałam, czy planuje powrót do Weroniki, szczerze przyznał, że bardzo ją ceni, ale dotarło do niego, iż jest zbyt młody, aby budować poważną relację. Podobno ta wspólna przestrzeń życiowa mu to pokazała.

Co tu dużo mówić, słowa Patryka mocno mnie rozczarowały. Do tej pory sądziłam, że wyrósł na odpowiedzialną osobę, a tu się okazuje, że mój kochany synuś to wciąż kompletny smarkacz. Znudził się dziewczyną, którą przyprowadził do domu, więc spakował klamoty i tyle go widzieli. Nie pomyślał nawet przez chwilę, w jakiej sytuacji mnie zostawił.

Jak on to sobie wyobrażał? Co ja miałam zrobić? Mój syn nie stanął na wysokości zadania, ale ja postanowiłam się zachować jak trzeba. A że polubiłam Weronikę, to nie było z tym żadnego problemu…

– Wiesz, Patryk się wyniósł, ale moim zdaniem to nie jest żaden argument, byś ty też musiała stąd uciekać – oznajmiłam szczerze. – To mieszkanie jest stanowczo za duże dla mnie jednej, więc jeżeli masz ochotę, to kompletnie nie widzę przeszkód, byśmy nadal dzieliły ten dach nad głową. Poza tym bardzo cię cenię, jesteś naprawdę fantastyczną babką. I życzę ci samych sukcesów. Obojętnie czy z moim synem u boku, czy bez niego.

Z łezką w oku Weronika wyraziła wdzięczność, gdy zaproponowałam jej wspólne mieszkanie. Na ten moment nadal mieszkamy razem, gdyż to optymalne rozwiązanie dla nas obu. Naprzemiennie przygotowujemy posiłki, a ponadto rozdzieliłyśmy między siebie obowiązki związane ze sprzątaniem i po równo dokładamy się do opłat. Jeśli w przyszłości ten układ okaże się nieodpowiedni, z pewnością go zmodyfikujemy, jednak aktualnie nie widzimy ku temu powodów.

Patryk czasami nas odwiedza i udaje, że nic się nie stało. Zapewne sytuacja ulegnie zmianie, kiedy zechce mnie odwiedzić razem z nową partnerką, jeśli ją pozna. Byłoby to dość krępujące, ale na całe szczęście póki co nie muszę się nad tym zastanawiać.

Mariola, 50 lat

Czytaj także:
„Dziadek wmawiał mi, że zdrada to nie powód do rozwodu. Wtedy wyznałem mu, co naprawdę zrobiłem żonie”
„Mam czwórkę dzieci z trzema żonami. Sądzą się ze mną o alimenty, a ja podejrzewam, że te smarki nawet nie są moje”
„Zostawiłem żonę, bo nie mogła spełnić mojego marzenia. Powinienem sam sobie przyłożyć za głupotę”

Redakcja poleca

REKLAMA