Kochałam Kraków i spacery po jego klimatycznych uliczkach, które prowadziły na plac tętniący życiem do późnych godzin wieczornych. Pewnego razu trafiłam tam na Cygankę, która za wszelką cenę próbowała przekonać mnie do miłosnej wróżby. Opierałam się jej bezskutecznie.
Dotknęła mojej dłoni, ale tylko mamrotała coś niezrozumiale pod nosem. W końcu oddała mi drobne.
– Pani nie potrzeba wróżyć. Niech panienka uważa na siebie... – spojrzała na mnie zaniepokojona.
Później oddaliła się, zamiatając chodnik kolorową spódnicą. Co ona tam takiego zobaczyła?
Zbliżało się wesele
Niedługo miał się odbyć mój ślub, a na wieszaku wisiała przepiękna suknia, którą sama zaprojektowałam. Nie mogłam przestać jej podziwiać, co doprowadzało moją przyjaciółkę do szału.
– Hania, przecież ty usychasz w tym związku. Posłuchaj mnie, dobrze się zastanów...
Wiedziałam, że Jolka nie przepada za moim narzeczonym, ale podejrzewałam, że to zwykła zazdrość. Przestałam mieć dla niej czas. Przypomniałam sobie jednak ostrzeżenie Cyganki spotkanej na rynku.
Kiedyś uwielbiałyśmy przesiadywać w naszej francuskiej kawiarni i omawiać wspólnie przeczytane książki. Do tego jej sytuacja rodzinna była trudna i potrzebowała wsparcia. Wcześniej ignorowałam to, ale jej słowa zaczęły mieć dla mnie coraz większe znaczenie. Miałam niecałe dwa tygodnie, aby to wszystko dokładnie przemyśleć.
Byłam zauroczona moim facetem i ta miłość zupełnie mnie zaślepiła. Nie dostrzegałam subtelnych sygnałów świadczących o tym, że Michał zwyczajnie mnie wykorzystuje. Po toksycznym związku doskwierała mi samotność i narzeczony jawił się dla mnie jako wybawienie z tego układu.
Były wysługiwał się mną jak opiekunką, a wieczorami bez pytania zapraszał do nas kumpli. Wygląda na to, że podświadomie znowu przyciągnęłam podobny schemat. Może powinnam skorzystać z terapii?
Miał lekką chrypkę
Zaimponował mi charyzmą i głosem jak u jazzowych artystów. Przypadkiem wpadliśmy na siebie na ulicy, a w ramach przeprosin zostałam zaproszona na rozgrzewający napar. Było tak romantycznie...
– Jola, nic na to nie poradzę – usprawiedliwiałam się przed nią. – Ten mężczyzna jest boski.
Jolka oburzyła się i nie mogła zrozumieć, dlaczego nie spotykają jej takie spontaniczne sytuacje.
To jednak był dopiero początek. Michał zaczął z czasem zalewać mnie swoją miłością, komplementami, wspólnymi planami na przyszłość i prezentami, które wysyłał do mojego biura.
Chwilami czułam się jak w potrzasku, bo interesował się dosłownie każdą sferą mojego życia.
„Kiciu, co porabiasz? Gdzie jesteś?” – widniało coraz częściej na ekranie mojego telefonu.
Chciał wiedzieć z kim jadam lunch w pracy, o której mam zajęcia na siłowni i na co idę do kina. Gdy był u mnie, stawał się zazdrosny o przypadkowe telefony. Cieszyłam się, że jestem dla niego teraz całym światem i potrzebowałam takiej uwagi, ale miejscami to już było za wiele... Czyżby Jolka miała rację?
Zignorowałam te czerwone flagi i wkrótce dałam się mu zaobrączkować, bo jego oddanie robiło na mnie ogromne wrażenie. Jeszcze nie byłam z kimś, kto byłby zdecydowany na wspólne życie.
Byłam samotna i zagubiona
– Zwariowałaś?! Hanka, przecież przy tobie nie ma już nikogo poza mną – wydarła się Jolka. – Nie widzisz, gdzie gość totalnie cię sobie podporządkował? Spójrz na swoje ubranie.
Faktycznie, było coś w tym, że przedtem ubierałam się zupełnie inaczej... Ulubione sztruksy schowałam na strychu, a do pracy nosiłam tylko ołówkowe spódnice. Zupełnie nie w moim stylu.
– Michał kontroluje każdą twoją decyzję. Czy naprawdę masz aż takie niskie oczekiwania?
Nie było miło słuchać tej prawdy od przyjaciółki. Zupełnie nie radziłam sobie z krytyką. Byłam samotna i zagubiona, a narzeczony rzeczywiście odsuwał mnie od rodziny i znajomych.
– Haniu, postanowiłem, że pobierzemy się w Wenecji. Tylko we dwoje. – wypalił pewnego dnia. – Chciałbym tam być wyłącznie z tobą. Z bliskimi zobaczysz się po powrocie.
Ton głosu Michała był chłodny i nie pozostawiał przestrzeni na dyskusję. Czy ja w ogóle wiedziałam za kogo wychodzę? Nie wyobrażałam sobie ślubu bez mojej przyjaciółki czy rodziców. Musiałam postawić na swoim.
Wtedy dotarły do mnie słowa Jolki. Ona naprawdę chciała dla mnie dobrze! Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy spędzałam czas sama ze sobą. Porzuciłam swoje dawne pasje i wypady na zakupy z koleżankami. To sprawiło, że nie mogłam poznać innej perspektywy i Michał zyskiwał przewagę.
Postanowiłam wyjść do ludzi z zamkniętej wieży niczym księżniczka. Mój narzeczony od dawna chciał mieć mnie tylko dla siebie...
Stał się dla mnie kimś obcym
– Wychodzę z Jolką do kina – rzuciłam w progu, co nie spodobało mu się.
Uznał, że powinnam znaleźć jakiś lepszy pretekst do tego, aby go unikać. Dramatyzował gorzej niż dziewczyna. Ale ja musiałam zaznaczyć własne granice. Z czasem spotkań zrobiło się coraz więcej.
Opowiedziałam bliskim naszą historię, a oni odradzili mi pochopny ślub. Postanowiłam też skorzystać z pomocy specjalisty. Gdy Michał zadzwonił do mnie zza granicy, gdzie był służbowo, nie wytrzymałam:
– Michał, muszę odwołać nasz ślub. Przez ostatnie dni zrozumiałam, że nie czuję się z tobą bezpiecznie. Stałeś się dla mnie kimś obcym, a ja żyłam tylko wyobrażeniem i iluzją na twój temat.
Bałam się tego, co usłyszę po drugiej stronie słuchawki, ale chciałam być fair wobec niego. Usłyszałam tylko ciszę, a później zrzucone połączenie. To była jego taktyka, brak komunikacji i sianie niepokoju.
Ze wsparciem przyjaciół udało mi się przez to przejść. Chętnie odszukam Cygankę, która nie chciała zdradzić mi swojej wróżby. Ciekawe, czy teraz zobaczyłaby na mojej dłoni coś zupełnie innego.
Hanna, 28 lat
Czytaj także:
„Planowałam z mężem wyprawę marzeń, a nie rozwód. Przed wyjazdem znalazłam kopertę, która nie pozostawiała złudzeń”
„Odkryłam, że mąż zdradza mnie z młodą siksą. Muszę podejść do zemsty na chłodno, bo ma coś, na czym mi zależy”
„Po latach rutyny byliśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia. Krok, który podjęliśmy, był naszą ostatnią deską ratunku”