„Zdradziłam faceta swojego życia, bo brakowało mi w związku fajerwerków. Teraz marzę, żeby do mnie wrócił”

Zdrada w związku fot. Adobe Stock
„Maciek zapytał, co robiłam w nocy. Najpierw milczałam, a potem przyznałam się do zdrady. Powiedziałam też, że żałuję i że kocham tylko jego, Maćka. Ale mój facet nic nie odpowiedział. Wysłuchał mojego kajania się, wziął teczkę i poszedł do pracy”.
/ 18.11.2021 12:48
Zdrada w związku fot. Adobe Stock

Lubiłam towarzystwo chłopaków i uważałam, że młodość jest po to, aby się wyszumieć. Do czasu… Z Marzeną znałyśmy się prawie od zawsze. Siedziałyśmy w jednej ławce w podstawówce i poszłyśmy do tego samego liceum. Potem ja zaczęłam studiować, a Marzena wyszła za mąż i urodziła syna. Ale nadal miałyśmy ze sobą ścisły kontakt. Nie wyobrażałam sobie lepszej przyjaciółki, bardziej lojalnej, szczerej i oddanej. Powierzałam jej sekrety, a ona odwzajemniała mi się tym samym.

Pamiętam, jaka była szczęśliwa, wychodząc za mąż. Szczerze mówiąc, trochę się bałam tego jej małżeństwa, miała dopiero 20 lat. Ona jednak twierdziła, że kocha Pawła nad życie i wie, co robi, wychodząc za niego. Nie zamierzała zdobywać wiedzy, co jej parę razy wyrzucałam.
– Przecież możesz prowadzić dom i jednocześnie się uczyć. Zobacz, Paweł nie zrezygnował ze studiów dla ciebie – tłumaczyłam.

Ona jednak była uparta i uważała, że jej celem życiowym jest stworzenie domowego ogniska. Odpierała moje ataki, mówiąc, że tak jest jej dobrze. Po kilku takich rozmowach, z których jedna skończyła się dość ostrą kłótnią, dałam spokój. „Może rzeczywiście ma rację – dumałam. – Może do szczęścia wcale nie jest potrzebne dobre wykształcenie i samorealizacja zawodowa?”

Wolałam szaleć niż szukać miłości

Podczas gdy moja przyjaciółka wiodła ustabilizowane życie małżeńskie, moje przypominało szaleńczą wyprawę. Studiowałam, pracowałam dorywczo i poznawałam mnóstwo ludzi. Nie było tygodnia, żebym nie balowała na jakiejś imprezce, nie odwiedziła modnej wystawy. Często chodziłam na koncerty, do kina czy teatru. Czułam, że naprawdę żyję.

Wynajmowałam z dwiema koleżankami z roku małe mieszkanko. Uczyłyśmy się nocami, czasem dwie z nas wychodziły na parę godzin, żeby dać wolną chatę tej, która akurat była w potrzebie, czyli chciała spędzić trochę czasu sam na sam z chłopakiem.

Oczywiście, Marzena nadal była dla mnie ważna, ale już nie łączyła nas wspólna nauka, ci sami znajomi, nie chodziłyśmy razem na imprezy. Chociaż zapraszałam ją często i kilka razy poszła, to jednak chyba niezbyt dobrze czuła się wśród studenckiej braci.

Szczerze mówiąc, rzeczywiście średnio tam pasowała z tym swoim umiłowaniem prawdy, porządku i ciągłym zerkaniem na zegarek.
– Wyluzuj – mówiłam jej. – Przecież to ludzie w twoim wieku, a ty zachowujesz się jak jakaś cholerna emerytka.
– Nie rozumiesz, że takie gadki szmatki, takie dowcipy mi nie odpowiadają? Dlaczego wy wszyscy jesteście tacy dziecinni? Tylko głupie żarty, nic na poważnie – odpowiadała.

Nie umiałam przyznać jej racji. Ja się świetnie bawiłam na takich imprezach. Uważałam, że trzeba korzystać z życia, póki się da. Ale Marzena, choć była moją rówieśnicą, żyła w innym świecie – z codziennymi obiadami z kompotem i deserem, z wizytami w przychodni, problemami ząbkującego dziecka…

Nie wiem, co robiłam nie tak

To jednak jej właśnie zwierzałam się z rozterek, szczególnie w sprawach sercowych. Miałam chyba jakiegoś pecha z facetami. Kiedy wydawało mi się, że to „ten”, coś się psuło, rozstawaliśmy się i znów byłam sama. Na szczęście nie narzekałam na brak powodzenia.

Czasem tylko myślałam, że może nie jestem zdolna do długotrwałego związku. Tak, zdarzało się, że zdradzałam swoich partnerów, przeważnie wtedy, gdy już nie czułam zainteresowania nimi albo z ich strony wyczuwałam zobojętnienie. Marzena nie rozumiała takiego postępowania.
– Dlaczego po prostu nie odejdziesz, gdy czujesz, że brak ci miłości?
– To nie takie proste – odpowiadałam. – Nie lubię być sama…
– A nie czujesz się bardziej samotna w związku, który nie spełnia twoich oczekiwań? – pytała.
Nie, o niebo lepiej się czułam, gdy miałam kogoś przy boku. Poza tym uważałam, że gdy się prawdziwe zakocham, to wtedy będę umiała dochować wierności.

Zdradziłam „tego jedynego”

Dopiero po studiach poznałam Maćka. Nie był w moim typie, ale imponował mi wiedzą, pasjami, poglądami na życie. Poznałam Marzenę z Maćkiem. Chyba się polubili, bo zawsze, gdy się we dwie spotykałyśmy, pytała o niego i prosiła, abym przekazała mu pozdrowienia.

Mieszkałam z Maćkiem pół roku i było mi dobrze. Kiedy po pracy przychodziłam do naszego wynajętego mieszkania, już czekał na mnie z gorącą kolacją. Masował mi plecy, a potem kochaliśmy się spokojnie, z czułością, choć… bez fajerwerków. Coraz częściej myślałam o innych mężczyznach… Czegoś mi brakowało.
– Tylko czekałam, aż to powiesz – Marzena nie była zaskoczona.
– To źle? – zaatakowałam ją. – Mam żyć z poczuciem niespełnienia, tam za rogiem czają się wielkie namiętności, podczas gdy ja…
– Kiedy ty co? Czujesz się nieszczęśliwa? Z mężczyzną, który jest dla ciebie oparciem, rozumie cię, znosi twoje wady bez mrugnięcia okiem? Czy to mało? Zastanów się, zanim popełnisz błąd. Maciek nie jest facetem, który da się zdradzać. Zerwij z nim, ale nie wystawiaj go na taką próbę, bo możesz gorzko tego żałować – dodała na koniec i zmieniłyśmy temat.

W dwa tygodnie później zdradziłam Maćka. Z facetem, którego reprezentowałam w sądzie. Właśnie się rozwodził. Po zakończeniu rozprawy poszliśmy to oblać. Skończyło się w hotelowym pokoju… Już po wszystkim ze zdumieniem odkryłam, że żadnego trzęsienia ziemi nie było.

Kiedy wróciłam następnego ranka do domu, Maciek zapytał, co robiłam w nocy. Najpierw milczałam, a potem przyznałam się do zdrady. Powiedziałam też, że żałuję i że kocham tylko jego, Maćka. Ale mój facet nic nie odpowiedział. Wysłuchał mojego kajania się, wziął teczkę i poszedł do pracy.

Kiedy wróciłam do domu, po pracy, jego nie było. Ani żadnej jego rzeczy. Na stole znalazłam kartkę, w której informował mnie, że odchodzi. Nie odbierał telefonu, nie odpowiedział na żadną z 12 wiadomości, które mu zostawiłam.
– Proszę, porozmawiaj z nim. On cię lubi i szanuje. Przecież nie może ode mnie odejść! Przecież mnie kocha! – błagałam Marzenę, zanosząc się płaczem.
– Właśnie dlatego odszedł, Kasiu – potwierdziła moja przyjaciółka.
– Nie chcę nikogo innego – łkałam. – Kocham Maćka, teraz już to wiem.

Tak długo męczyłam Marzenę, aż zgodziła się porozmawiać z nim. Maciek przyznał, że nadal mnie kocha, ale rana jest zbyt świeża, aby mógł do mnie wrócić. Czekam więc teraz cierpliwie i mam nadzieję, że Maciek kiedyś mi wybaczy…

Więcej prawdziwych historii:
„Wyjechałem na urlop z miłą i skromną dziewczyną. Godzinę później wracałem z narzekającym, rozwydrzonym babsztylem”
„Miałam wszystko, ale zostawiłam kochającego męża dla kochanka, bo mnie nudził. Teraz zmieniłam zdanie i chcę wrócić”
„Mąż nagle zaczął dawać mi drogie prezenty i stał się wyjątkowo czuły. Dziad mnie zdradza - jestem tego pewna”
„Podczas imprezy firmowej wdałam się we flirt z klientem. Zupełnie zapomniałam, że w domu czeka na mnie mąż”

Redakcja poleca

REKLAMA