„Zaszłam w ciążę z synem mojej macochy, ale tylko ja o tym wiem. Wszystkim powiem, że to owoc narzeczeńskiej miłości”

Smutna kobieta z testem ciążowym fot. Getty Images, AntonioGuillem
„Objął mnie i mocno pocałował. Ja poczułam, jak cała sztywnieję, a w głowie roiło mi się od dziwnych myśli. Nie udało mi się go odepchnąć. Wprost przeciwnie, po chwili sama zaczęłam się do niego przytulać i prowokować. Tę noc spędziliśmy razem”.
/ 10.05.2024 19:30
Smutna kobieta z testem ciążowym fot. Getty Images, AntonioGuillem

Zastanawiałam się co powinnam teraz zrobić. Czułam się winna tej sytuacji i bardzo się bałam konsekwencji. Pierwszy raz w życiu znalazłam się w punkcie bez wyjścia. Zawsze wiedziałam, czego chcę od życia. Umiałam dążyć do celu i nigdy nie oczekiwałam poparcia innych. Jak to mówią, życie mnie zahartowało i umiałam sięgnąć po to, czego pragnęłam. W tamtej chwili też myślałam tylko o sobie. Jednak nie spodziewałam się, że będę tego żałować. Ta jedna sytuacja zmieniła moje całe życie na zawsze. Gdybym mogła tylko cofnąć czas...

Jak mogłam to zrobić?

Żałuję tej całej sytuacji. Zraniłam bliskich i na dodatek straciłam swojego ukochanego młodszego braciszka. Był on dla mnie wszystkim. Zawsze mogłam na niego liczyć w najtrudniejszych momentach. Teraz jego nie było już obok mnie, a ja czułam jak rozpadam się drobne kawałki. Serce mi pękało z tęsknoty oraz smutku. Nie miałam pojęcia, jak postępuję się w takich momentach. Przecież wiedziałam, że Daniel nie jest moim rodzonym bratem, a jedynie przyszywanym. 

Gdy mój tata znowu się ożenił, ja poznałam swojego nowego „brata”. Moi rodzice się rozstali, jak jeszcze byłam malutka. Matka zostawiła mnie z ojcem i wyjechała z moim rodzeństwem do Austrii. Ułożyła tam sobie nowe życie, a ja jej już nigdy więcej nie zobaczyłam. Widok zdradzonego i smutnego ojca towarzyszy mi do dzisiaj.

Być może te sytuacje z moje dzieciństwa są powodem, dlaczego tak desperacko poszukiwałam miłości. Utrata matki w tak młodym wieku potrafi wyrządzić ogromną krzywdę w psychice dziecka. Ja cały czas szukałam uznania w oczach mężczyzn. Tak, jakby to miało zastąpić mi matkę. Jednak ona nigdy więcej się do mnie nie odezwała, a ja nie mogłam zrozumieć dlaczego. Całe życie próbowałam wypełnić pustkę w swoim sercu, które zostawiła.

Tata robił wszystko co w jego mocy, aby zapewnić mi godne i szczęśliwe życie. Mieszkaliśmy na wiosce, w ogromnym gospodarstwie. Wszyscy sąsiedzi się znali i zawsze mogłam liczyć na pomoc. Z wiekiem jednak tacie coraz ciężej zajmowało się tym wielkim polem i domem jednocześnie. Zaczęłam zauważać, że jest bardzo samotny i smutny. Jednak byłam za mała, żeby wiedzieć dlaczego tak jest. 

Po dwóch latach od rozwodu moich rodziców ojciec postanowił kogoś poznać. Babcia namówiła go, aby dodał ogłoszenie do gazety, że szuka miłości. Ja nie miałam nic przeciwko, przecież tata był za młody na prowadzenie gospodarstwa samemu. Nikt nie chce wracać do pustego domu. W naszym domu zaczęły pojawiać się różne kobiety. Jednak Danka zrobiła na mnie najlepsze wrażenie i od razu ją polubiłam. Była pracowita, spokojna i nie ubierała się wyzywająco, jak pozostałe dziewczyny. Przede wszystkim wiedziałam, że ma niezwykle dobre serce i bardzo pokochała mojego ojca. A jego szczęście było dla mnie najważniejsze.

Pokochałam moją nową „ciocię”

Danka doskonale dbała o nasz dom, świetnie gotowała i dużo sprzątała. Wiedziałam, że i ona mnie bardzo lubi, a nawet traktuje mnie jak swoją własną córkę. Mogłam zawsze na niej polegać i nigdy mnie nie zawiodła. Tata to prawdziwy szczęściarz, że trafił na tak wspaniałą kobietą, jaką była nasza Danka. 

Po jakimś czasie tata i Danka postanowili wziąć ślub. Pobrali się, gdy ja miałam cztery lata. Zakazała mi mówić do siebie „mamo”, więc nazywałam ją ciocią lub po prostu Danką. Miałam też przyszywanego brata, czyli chłopca, którym zajmowała się żona taty. Został pod jej opieką, gdy jego rodzice zmarli. Z czasem postanowiła go adoptować.  

Bardzo pokochałam Daniela jako brata i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Pomimo różnicy wieku, był bardzo życzliwy i pomocny. Danka inwestowała w nasze gospodarstwo i zaczęło nam się nawet całkiem nieźle powodzić. Jak to mówią, gdy w rodzinie jest miłość i zdrowie, to i inne sprawy wychodzą na prostą. Ja radziłam sobie dobrze w szkole – podstawówkę ukończyłam z wyróżnieniem. Danka chodziła na wywiadówki i potem gratulowała mi sukcesów. Chciała żeby Daniel też uczył się tak dobrze, jak ja.

Mój brat był mądrym chłopakiem, jednak uważał, że oceny nie są ważne. Nie zależało mu na stopniach w szkole. A może porostu szukał pretekstu, aby spędzić ze mną więcej czasu? Danka często prosiła mnie, abym wytłumaczyła mu zadania z matematyki lub pomogła z wypracowaniem na polski. Ja nie miałam nic przeciwko temu, w końcu to mój brat i zawsze mu pomogę. Spędzaliśmy razem dużo czasu i gadaliśmy na wiele tematów. Mogliśmy tak gadać godzinami i nigdy nam się nie nudziło. Przede wszystkim jego towarzystwo sprawiało, że czułam się na prawdę szczęśliwa.

Któregoś dnia, przy niedzielnym obiedzie, Danka powiedziała do ojca:

– Mirusi tak dobrze idzie w szkole, że szkoda jej na to nasze gminne gimnazjum. Może warto by pomyśleć dla niej o jakiejś szkole z internatem w mieście?

Ruszyłam sama w nieznane

Ciocia i tata postanowili wysłać mnie do szkoły z internatem, abym miała lepszą przyszłość i mogła się rozwijać. Ten pomysł średnio mi się podobał. Tu miałam swobodę i młodszego braciszka, którego kochałam ponad życie. Wiedziałam jednak, że tam czeka mnie przyszłość i że Danka chce dla mnie dobrze. Pojechałam więc uczyć się do miasta.

Najbardziej tęskniłam za Danielem. Brakowało mi naszych długich rozmów, wspólnych wieczorów filmowych, a nawet naszych wygłupów. W nowym miejscu czułam się bardzo samotna. Nie miałam tu żadnych przyjaciół, ani nawet znajomych ze szkoły. Uważałam, że tu nie pasuję i nie uda mi się dostosować do tego życia. Jednak starałam się nie narzekać, aby nie dołować taty i Danki. Przecież oni wiele poświęcili dla mojego dobra. Bardzo chcieli zapewnić mi dobre wykształcenie i rozwój. Próbowałam dać szansę temu miejscu. 

Dzieciaki w tym wieku bywają okrutne dla innych, a ja byłam obca ze swoim wiejskim akcentem, niemodnymi ubraniami i nawykami, które w dużym mieście dziwiły i śmieszyły rówieśników. Nie lubiłam grać na komputerze ani oglądać telewizji, nie pasjonowałam się nowoczesną muzyką ani życiorysami piosenkarzy – świetnie za to umiałam obserwować ptaki, rozpoznawać kierunki w terenie.

Przed rodziną bardzo starannie ukrywałam, że w internacie jest mi źle. Przyjeżdżałam do domu dość rzadko, ale i tak nawiązałam bardzo silną więź z Danielem. Mój brat wyrósł na poważnego i dobrego mężczyznę. Z łatwością wyczuwał nastroje innych ludzi, dlatego nie umiałam go okłamywać. Wiedział od razu, gdy coś się działo. Zawsze mu się zwierzałam i mogłam liczyć na słowa wsparcia z jego strony. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Dobrze, że go mam.

Życie potoczyło się dalej

Mimo dużej odległości cały czas pisałam z Danielem i zwierzałam mu się ze swoich trosk. On z kolei dawał mi niezwykle przydatne i dojrzałe rady. W takich momentach zapominałam, że nie mamy tych samych rodziców. Kiedy spotykaliśmy się, podczas moich pobytów w domu, nie mogłam się nagadać z bratem. 

Wyjechałam studiować aż do Niemiec, a potem zaczęłam tam etat jako pracownik naukowy. To było moje wielkie osiągnięcie. Przyzwyczaiłam się do nowego życia i zaczęłam coraz mniej odwiedzać swój dom rodzinny. Daniel stał się dorosłym facetem. Miał swoje troski, pierwsze miłości i nowych przyjaciół. Pewnego razu poznałam Krzyśka, Polaka, który od dawna mieszkał we Frankfurcie. Gdy zaczęliśmy planować ślub, wiedziałam, że nie mogę o tym rozmawiać z Danielem. 

Wiosną miałam dwa tygodnie wolnego od pracy, więc zdecydowałam się odwiedzić tatę i Dankę. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje życie obróci się do góry nogami. Na dworcu czekał już na mnie Daniel. Jakiś czas temu zdał prawo jazdy i chciał wykazać się jako dobry kierowca. Bardzo się zmienił, zrobił się z niego naprawdę przystojny mężczyzna. W drodze do domu opowiadał mi o swojej dziewczynie, z którą od niedawna się spotyka. Powiedziałam mu, że musi być wspaniała, skoro ją wybrał. On stwierdził, że żadna kobieta mu mnie nie zastąpi. Wtedy jednak nie zwróciłam większej uwagi na jego słowa.

Wyznałam mu, że nie kocham narzeczonego

Te ferie były wyjątkowe pod każdym względem. Ojciec dostał spore dotacje z Unii Europejskiej i całe dnie spędzali z Danką na załatwianiu jakichś formalności. Ja z Danielem dbaliśmy, aby nasz dom w tym czasie dobrze funkcjonował. Całe dnie spędzaliśmy więc razem. Momentami czułam się tak, jakby tych wszystkich lat oddzielających nad od siebie nie było – znowu miałam w Danielu przyjaciela, któremu mogłam się zwierzać. Na przykład z tego, że chyba nie do końca kocham swojego narzeczonego... Daniel za to opowiadał mi o swojej dziewczynie, która czasem wydawała mu się zbyt dziecinna i infantylna jak na swój wiek. Poza tym wcale nie był pewien, czy to nie zwykłe zauroczenie. Czułam się szczęśliwa, że mam takiego przyjaciela, i za nic w świecie nie chciałam, by to się zepsuło. A jednak nic, co dobre, nie może trwać wiecznie… 

Pewnego dnia Danka oznajmiła, że wyjeżdża z tatą na krótkie wakacje i zostawia cały dom pod naszą opieką. Przyznaję, że mocno zdziwiło mnie to oświadczenie. No ale przecież oboje z ojcem ciężko pracowali, należał im się ten odpoczynek. A ja wiedziałam, że jeśli chodzi o gospodarkę, to mogę polegać na Danielu. Rodzice wyjechali, a my całe dnie ciężko pracowaliśmy w gospodarstwie. Człowiek na co dzień nie myśli, ile jest do zrobienia na tak dużej powierzchni.

Po kolejnym ciężkim dniu położyłam się w swoim dawnym pokoju i chciałam odpocząć, aż nagle Daniel zapukał do moich drzwi. Wszedł, a potem mocno mnie pocałował i objął. Oznajmił mi, że wszystko sobie przemyślał i nie dzieli nas pokrewieństwo, więc możemy się pobrać.

Ja poczułam, jak cała sztywnieję, a w głowie roiło mi się od dziwnych myśli. „Co mam teraz zrobić?”. Nie udało mi się go odepchnąć. Wprost przeciwnie, po chwili sama zaczęłam się do niego przytulać i prowokować. Co więcej, zaczęło mi się to podobać i odwzajemniałam jego pocałunki. Tę noc spędziliśmy razem.

Następne dni były dla mnie koszmarem. Czułam, że straciłam przyjaciela, że straciłam brata, nie wiedziałam, co będzie dalej. Unikaliśmy jakiejkolwiek rozmowy ze sobą, a potem ja zdecydowałam, że wyjeżdżam. Nie potrafiłam znieść błagalnego spojrzenia Daniela. 

Udało mi się go uprosić, aby nikomu nic nie mówił. Miałam nadzieję, że z dala od niego i od kraju będę potrafiła zapomnieć o tym, co się stało. Ja, w przeciwieństwie do Daniela, czułam, że jestem jego siostrą. Jeśli zdecydujemy się być razem, oboje stracimy naszych rodziców i wystawimy się na krytykę całej wioski. Nie byłam na to gotowa. Jeszcze przed chwilą byłam pewna, że zaproszę Daniela na mój ślub z Krzyśkiem. Miałam nadzieję, że zrozumie, iż to już absolutny koniec tego zakazanego związku.

Prawda wyszła na jaw

Wkrótce zaczęło mnie mdlić i wymiotowałam… Miałam nadzieję, że to zwyczajne zatrucie pokarmowe, jednak dolegliwości nie ustępowały. Postanowiłam udać się do apteki po test ciążowy. Okazało się, że noszę w sobie dziecko chłopaka, z którym się wychowałam, którego traktowałam całe życie jak brata. Ta cała sytuacja wydawała mi się tak absurdalna.  

Nie wiedziałam, co powinnam dalej zrobić, aby nikogo nie zranić i przede wszystkim zadbać o dobro dziecka. W końcu to było w tym wszystkim najważniejsze.  

Czy powiedzieć Danielowi i odrzucić wszystkich, których kocham? Byłam pewna, że rozczarujemy Dankę i tatę. Z pewnością się załamią, kto wie, może nawet się nas wyrzekną. Czy może powinnam skłamać i udawać, że to dziecko Krzyśka? Biję się z myślami.

Gdybym skłamała, nikt by się nie domyślił, a rodzice uniknęli by cierpienia i wstydu w całej wiosce. Jestem jednak pewna, że dziecko to największa radość. Urodzę je na przekór wszystkim trudnościom i dam mu tyle miłości, ile tylko będę potrafiła. Tyle, ile umiała dać mi macocha, a nie umiała rodzona matka. Wiedziałam, że chcę być lepszą mamą niż ona. Pragnęłam być zawsze obecna w życiu mojego dziecka i starać się robić wszystko, co w mojej mocy, aby było szczęśliwe. Obiecuję ci to, kruszynko. Kruszynko Daniela. Mojego Daniela…

Mirosława, 29 lat

Czytaj także:
„Wolałam być samotną matką, niż wychowywać syna z niedojrzałym facetem. Piotruś Pan nie nadaje się na ojca”
„Powiedziałem żonie: »Sorry skarbie, nasz czas minął« i zostawiłem ją dla kochanki. Teraz błagam o wybaczenie”
„Nieślubne dzieci ojca uważałam za przybłędy, ale tylko do czasu. To oni uratowali mi życie”

Redakcja poleca

REKLAMA