„Zakochałam się w starszym facecie, a on mnie odtrącił, bo był śmiertelnie chory”

Zakochałam się w nim, a on zerwał kontakt fot. Adobe Stock, thodonal
Do głowy mi nie przyszło, że taka może być przyczyna dziwnego zachowania Grześka. Że powodem, dla którego mnie zostawił, była ciężka choroba. Bo kilka tygodni po tym, jak się poznaliśmy, Grzegorz dowiedział się, że ma raka.
/ 20.11.2021 05:27
Zakochałam się w nim, a on zerwał kontakt fot. Adobe Stock, thodonal

Dziś już znam powód naszego rozstania. Ale wcale nie jest mi łatwiej niż wtedy, gdy Grzegorz ze mną zerwał…

Poznałam go na imieninach koleżanki z pracy. Małgośka zaprosiła mnie do siebie w najmniej oczekiwanym momencie.

Wcale nie miałam ochoty iść

Nie znałam tam nikogo, właśnie rozstałam się z kolejnym facetem, no i jak zwykle nie miałam co na siebie włożyć. Jedyne, czego wtedy pragnęłam, to schować się w mysią dziurę i nigdy już stamtąd nie wyjść. A jednak…

Mimo tych wszystkich przeciwności, jakoś się przemogłam i poszłam. Oczywiście, wcześniej rozwiązałam problem garderoby. Znalazłam na wyprzedażach super kieckę, w której nabrałam trochę pewności siebie i nadziei, że jeszcze mnie coś w życiu czeka. Czułam się więc nieco lepiej, kiedy w końcu pukałam do drzwi mojej przyjaciółki w dzień imprezy.

Ale ciągle jeszcze towarzyszyła mi ochota, by uciec do domu i zakopać się w łóżku pod kołdrą. Było jednak za późno. Drzwi się otworzyły, a Małgośka obdarowała mnie promiennym uśmiechem.

– No, jesteś! A już myślałam, że nie przyjdziesz… – powiedziała.

– No co ty, dlaczego..? – udawałam, że wcale nie miałam takiego zamiaru.

– Izka, proszę cię. Trochę się już znamy…

– Naprawdę tak było widać?

– Naprawdę. Ale nie przejmuj się, wiem, co przeżyłaś z ostatnim chłopakiem, więc cię rozumiem. Nic się nie bój, u mnie na pewno o nim zapomnisz. No wchodź, wchodź! – pospieszyła mnie przyjaznym gestem.

W środku było już całkiem tłoczno. Małgośka to rozrywkowa dziewczyna i ma mnóstwo znajomych. Przez kilka minut się mną zajmowała, ale potem przedstawiła jednej z grupek i zostawiła z nimi, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Popędziła otworzyć, a ja stałam i słuchałam, o czym rozmawiali.

No i z każdą kolejną chwilą traciłam te namiastki dobrego nastroju, który zbudowała gospodyni tak otwartym przywitaniem.

To były same pary…

Gadali o domowo-małżeńskich sprawach, a ja uśmiechałam się uprzejmie, choć znów ogarniało mnie przekonanie, że lepiej było zostać w domu. Po dziesięciu minutach zaczęłam się nerwowo rozglądać i… Wtedy pojawił się właśnie ON. Wziął mnie pod rękę i wyciągnął z tej grupki. Tak po prostu.

– Co pan robi? – zapytałam.

– Ratuję panią.

– Przed czym?

– No jak to przed czym? Przed nimi – szepnął i wskazał tę grupkę, która nawet nie zauważyła mojego zniknięcia.

– Nie byli tacy źli.

– Ale ja jestem dużo fajniejszy – odpowiedział.

Wtedy zobaczyłam, że jest też dużo starszy. Oceniłam go na czterdzieści lat. Ale potem, kiedy już się lepiej poznaliśmy, okazało się, że ma czterdzieści sześć. A to znaczyło, że między nami jest 15 lat różnicy! Muszę jednak przyznać, że tego wieczoru ani razu nie poczułam tej różnicy wieku.

Nie dość, że Grzegorz był bardzo przystojny, to jeszcze do tego zabawny, energiczny, ciekawy świata i chętny do zabawy. Spędziliśmy ze sobą cały wieczór, bo i on na imprezę przyszedł sam. Wcale nie dlatego, że zostawił żonę w domu. Nie, nie.

Po prostu był singlem, tak jak ja

Doskonale wiedział więc, jak się tu czuję. Jemu było jednak o tyle łatwiej, że wszystkich tu znał. Musiał ich znać, bo był bratem Małgośki.

– Widzę, że się świetnie dogadujecie – moja koleżanka podeszła do nas, kiedy już wpuściła wszystkich gości i zadbała, żeby każdy dobrze się czuł.

– To zasługa Izy – odpowiedział Grzegorz i mrugnął do mnie porozumiewawczo.

– Uważaj na niego – Małgośka pogroziła mu palcem i zostawiła nas samych.

Uśmiechnęłam się wtedy, bo nawet nie przeczuwałam, że ten żart w perspektywie czasu stanie się poważną przestrogą. Bawiłam się znakomicie. Co chwilę wybuchałam śmiechem, a do tego nawet nie zauważyłam, jak płynie czas.

Od razu zrozumiałam, co niektóre dziewczyny widzą w starszych facetach. Grzegorz był kulturalny, szarmancki, wyrozumiały, spokojny. No i przede wszystkim nie puszył się bez sensu, nie silił na przebojowość.

Biła od niego pewność siebie i dojrzałość

Stałam z nim i zastanawiałam, czy on mnie podrywa, czy tylko sobie tak całkiem niezobowiązująco gadamy? Dwoje singli na imprezie dla par… Nie potrafiłam jednoznacznie tego ocenić, bo nawet jeśli Grzesiek próbował mnie uwodzić, to robił to w niezwykle subtelny sposób. I ta zasada nie dotyczyła tylko tego naszego spotkania, ale także kolejnych. Bo były następne.

Jeszcze na koniec tej imprezy, kiedy odwoził mnie taksówką do domu, zaproponował wspólne wyjście do kina. Zgodziłam się bez wahania. Wtedy jeszcze nie zastanawiałam się, do czego ta znajomość ma prowadzić. W poniedziałek w pracy Gośka sama zaczęła podpytywać mnie o swojego brata, więc miałam dobrą okazję, żeby i z niej coś na jego temat wyciągnąć.

Powiedziała mi, że jest rozwiedziony. Że ożenił się młodo i bardzo głupio. Żona zdradzała go przez kilka lat, zanim się zorientował. To było dziesięć lat temu i od tego czasu żył sam.

– Izka, czy on ci się naprawdę podoba? – zapytała mnie Gośka na koniec rozmowy.

– No tak… A czemu ma się nie podobać? To fantastyczny facet.

– No, ale czy może z tego coś być?

– Nie wiem. Jest sporo starszy… A jak to wygląda z jego strony?

– Nie mam pojęcia. On nigdy o takich sprawach z nikim nie rozmawia.

– Gentelman?

– To też. Ale chyba bardziej chodzi o to, że się zraził do związków. Od rozwodu miał tylko przelotne znajomości… – przyznała szczerze.

Na naszym drugim spotkaniu było jeszcze fajniej niż na imprezie. Grzesiek zabrał mnie do kina, a potem do restauracji. I cały wieczór był tak naturalnie elegancki, że z każdą godziną zachowywałam się coraz swobodniej. Czułam się jak dama, choć Grzesiek nie przesadzał w żadnym geście. Już wiedziałam, że mnie adoruje, choć nie wyraził tego ani razu bezpośrednio.

Szarmancki i dyskretny – taki był

Kiedy więc na koniec całego dnia pocałował mnie tylko w policzek, czułam się nawet trochę zawiedziona. Na szczęście nie kazał mi długo czekać na kolejny krok, bo za dwa dni spotkaliśmy się znowu i tym razem, pod moimi drzwiami, przycisnął mnie mocno do siebie i namiętnie pocałował…

I tak nasza znajomość przerodziła się w romans. Było cudownie, a ja za każdym razem, kiedy się rozstawaliśmy, czułam jednocześnie tęsknotę, ale i niepewność. Tęskniłam, bo Grzesiek był wspaniały, a wahałam się, bo był dużo starszy i nie wiedziałam, czy nasz związek ma sens…

Nawet rozmawiałam o tym z Gośką. Dzieliłam się swoimi wątpliwościami i szukałam u niej porady, ale ona nie była w stanie mi jej udzielić. Nikt nie mógł tego zrobić. Sama musiałam zdecydować – tak wtedy myślałam. Zapomniałam, że decyzję może podjąć jeszcze Grzegorz.

I tak się właśnie stało

Po dwóch miesiącach naszego gorącego związku on nagle przestał się do mnie odzywać. Spotykaliśmy się coraz rzadziej, nie odbierał ode mnie telefonów. Kiedy go zapraszałam, to narzekał, że ma mnóstwo pracy, że nie ma czasu. Nie jestem nastolatką, żeby wierzyć w takie wymówki. Jeśli komuś zależy, to zawsze znajdzie czas.

Dlatego w czasie jednej z rozmów telefonicznych postawiłam sprawę jasno.

– Grzesiek, powiedz mi szczerze, co jest grane? Dlaczego nie chcesz się ze mną widywać?

– Przecież wiesz, że w pracy mam…

– Daj spokój z tą dziecinadą. Rozczarowujesz mnie…

– Dobrze, powiem szczerze – westchnął ciężko, a pode mną ugięły się nogi.

Jakaś naiwna część mnie chyba do końca wierzyła, że to jednak kwestia braku czasu.

– Ja nie… To nie twoja wina, ale chyba już nigdy nie będę… No wiesz… Jestem za stary dla ciebie, a poza tym boję się związku. Chyba mi to niepotrzebne…

– Niepotrzebne? Szkoda, że przemyślałeś sprawę dopiero teraz! – zezłościłam się nie na żarty.

– Przepraszam…

– Nie ma sprawy! – wściekła odłożyłam słuchawkę, a potem rzuciłam się na łóżko.

Najpierw byłam zła, a potem się popłakałam

Jak jakiś podlotek. Tak też zachowywałam się przez następne dni. Ciągle wgapiałam się w telefon, sprawdzając, czy nie przyszły jakieś wiadomości od Grzegorza. A jak już ktoś dzwonił, serce mi waliło, bo miałam nadzieję, że to on.

W końcu zaczęłam podpytywać Gośkę, czy coś wie, czy on czegoś o nas jej nie powiedział. Ona jednak wiła się i robiła bardzo udręczone miny.

– Izka, przepraszam cię, ale nie mogę… – przez jej twarz przeszedł autentyczny grymas bólu.

– Rozumiem, przepraszam.

– Nie, to nie to. Chciałabym ci coś powiedzieć, ale on…

– Tak, wiem. To twój brat.

No i tak skończył się mój związek z Grześkiem. Ale nie skończyła się ta historia.

Jej koniec był dużo bardziej tragiczny

Mijały kolejne tygodnie, miesiące, powoli zapominałam o Grzegorzu, a rana w sercu zaczęła się goić. Tęskniłam za nim jeszcze trochę, owszem, często mi się przypominał, ale jakoś przełknęłam tę stratę. Ruszyłam do przodu. Znacznie gorzej tę sytuację znosiła Gośka. Takie przynajmniej miałam wrażenie, bo ciągle mnie unikała.

Co mnie zobaczyła, to albo odwracała wzrok albo uśmiechała się tak smutno, jakbym to ja zostawiła jej brata. Korciło mnie, żeby z nią porozmawiać, wyjaśnić sprawę. Wytłumaczyć jeszcze raz, że naprawdę nie mam żalu i możemy się normalnie przyjaźnić. Raz nawet spróbowałam, ale ona tak szybko ucięła rozmowę, że znów poczułam się zakłopotana.

Wtedy postanowiłam już więcej nie poruszać tego tematu. Byłam pewna, że nasza przyjaźń się skończyła. Gośka traktowała mnie przeważnie jak powietrze, ale czasem patrzyła na mnie z jakąś dziwną rozpaczą w oczach. Już myślałam, że tak będzie między nami zawsze.

Ale przyszedł dzień, w którym moja przyjaciółka mi wszystko wyjaśniła. To było pół roku po moim rozstaniu z Grzegorzem. Gosi nie było w pracy od tygodnia. Nie wiedziałam, co się z nią dzieje, ale nie dzwoniłam do niej, bo nie chciałam się narzucać. To jednak ona zadzwoniła do mnie. Nic nie chciała powiedzieć przez telefon. Umówiłyśmy się w kawiarni.

Gdy weszłam do środka, Gosia już tam była. Od razu zauważyłam, że jest ubrana na czarno. Choć siedziała w środku, to miała na oczach ciemne okulary. Domyśliłam się, że stało się coś złego.

– Usiądź – poprosiła.

– Co się stało, Gosia? – zapytałam.

Ciężko westchnęła, jakby chciała zebrać siły przed tym wyznaniem.

Grzesiek nie żyje.

– Co ty mówisz!?

– Teraz już ci mogę wszystko szczerze powiedzieć.

Zaczęła opowiadać, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. Do głowy mi nie przyszło, że taka może być przyczyna dziwnego zachowania Grześka. Że powodem, dla którego mnie zostawił, była ciężka choroba. Bo kilka tygodni po tym, jak się poznaliśmy, Grzegorz dowiedział się, że ma raka.

Pierwsze objawy pojawiły się jeszcze, zanim się spotkaliśmy, ale diagnoza padła dopiero po tych kilku tygodniach naszego burzliwego romansu. Wtedy właśnie Grzegorz uznał, że nie znamy się na tyle długo, by miał prawo obarczać mnie trudami towarzyszenia mu w chorobie, której finału nie potrafił przewidzieć.

Postanowił więc zakończyć naszą znajomość

Dla mojego dobra.

– Gośka, ale ja bym chciała przy nim być. Ja bym nie mogła…

– Wiedział, że tak powiesz. Dlatego nie mógł wyznać ci prawdy. Dlatego nakłamał, że nie potrzebuje nikogo, że nie chce…

– I ty o wszystkim wiedziałaś? Przez cały czas?

– No tak, od momentu, jak lekarze mu powiedzieli. Ale on zabronił mi cokolwiek tobie mówić.

– Dlatego byłaś taka dziwna… Biedactwo – przytuliłam ją najmocniej, jak potrafiłam.

On cię naprawdę kochał… Naprawdę chciał z tobą być. Wierzył, że wyzdrowieje i znów spróbujecie. Do końca miał taką nadzieję… – płakała mi w ramię.

Wspierałam Gosię na pogrzebie brata, a potem obie byłyśmy dla siebie oparciem w czasie żałoby. Mnie też było ciężko.

Nigdy Grzegorza nie zapomnę

Naprawdę go kochałam. Czasem mam wrażenie, że to był właśnie ten jedyny, ten stworzony dla mnie. To bardzo przytłaczająca myśl, bo nie wiem, jak teraz sobie kogoś znajdę… Przecież Grzesiek był taki wspaniały. Ciężko mi z tym wszystkim. Całe szczęście, że mam Gośkę, bo przez tę historię stałyśmy się sobie bardzo bliskie. Prawie jakbyśmy były siostrami.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA