Wyniki za trzeci kwartał nie pozostawiały wątpliwości. Sprzedaż drastycznie spadła. W przedsiębiorstwie rozpoczęła się redukcja zatrudnienia. W połowie listopada prezes zwołał zebranie najważniejszych pracowników. Miał zamiar przedstawić osobę, która obejmie stanowisko dyrektora ds. sprzedaży. Wszyscy milczeli, jedynie Iwona, pełniąca funkcję wiceprezesa, tryskała entuzjazmem.
– Ten człowiek jest niesamowity! Ma świetne podejście i kipi kreatywnością –zachwyt w jej spojrzeniu był aż nazbyt widoczny. –Naprawdę cieszę się, że szef wziął pod uwagę moją sugestię.
Chciałam wypytać Iwonę, skąd wytrzasnęła tego specjalistę, ale w tym momencie drzwi się uchyliły i nasz korpulentny przełożony wprowadził do środka wysokiego mężczyznę. Gdy tylko na niego spojrzałam, zamarłam. Nie spodziewałam się, że los znów skrzyżuje moje ścieżki z Irkiem.
Udawaliśmy, że się nie znamy
Dyrektor przedstawił wszystkim nowego managera sprzedaży. Facet obszedł cały stół, witając się po kolei z każdym pracownikiem. Gdy tylko znalazł się przy mnie, od razu się przedstawiłam.
– Bardzo mi miło – odparł, energicznie potrząsając moją dłonią.
Te słowa wszystko pokazały, teraz było jasne, że mamy udawać obcych sobie ludzi. Różne myśli kotłowały mi się w głowie, ale jedna nie dawała mi spokoju – skoro Iwona zarekomendowała Irka na kierownicze stanowisko, czy to znaczy, że coś między nimi jest? Z niedowierzaniem zerknęłam na moją koleżankę.
To, jak Iwona bez przerwy zachwycała się Ireneuszem i śledziła wzrokiem każdy jego ruch, plus ten szczególny uśmiech, którym go obdarzała, nie pozostawiało żadnych wątpliwości – mój eks zdołał oczarować tę dobrą i łatwowierną dziewczynę!
Wzbudzał zainteresowanie kobiet
Spotkałam Irka, gdy zaczęłam poprzednią pracę. Od pierwszego dnia wpadł mi w oko, choć wcale się nie starał, żeby zwrócić na siebie uwagę. Był dokładnie w moim typie, zresztą nie tylko ja tak uważałam. To taki męski ideał: wysoki na prawie dwa metry, ma delikatnie posiwiałe włosy, przystojną twarz, niebieskie oczy i olśniewa białym uśmiechem. Do tego perfekcyjnie dobrany strój na każdą okazję, nienaganne maniery i wzorowe zachowanie. Szarmancki wobec kobiet, ale wymagający od swoich pracowników. Świetnie radził sobie w poważnych negocjacjach i ważnych dyskusjach.
Koleżanki z biura za każdym razem, gdy o nim rozmawiały, piszczały z zachwytu. To samo spotkało mnie, ale nikomu o tym nie mówiłam. Kompletnie nie znałam się wtedy na tej robocie.
Dostałam awans
Kiedy Irek zaproponował mi samodzielne stanowisko, po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Prawdę powiedziawszy, wcale się o to nie starałam. Spodziewałam się, że na taką możliwość będę czekać co najmniej kilka lat. A jednak –dostałam kierownictwo nad produkcją, chociaż miałam tylko 29 lat!
– Musisz mu okazać wdzięczność, Dorota – pani Krysia z działu personalnego wykorzystała pierwszą nadarzającą się chwilę, żeby mi to powiedzieć. – Naprawdę walczył, żebyś dostała to stanowisko.
Poszłam spotkać się z nim do jego gabinetu. Podziękowałam za wsparcie, dzięki której dostałam to ważne stanowisko. Jednak Ireneusz zupełnie nie chciał przyjąć moich podziękowań. Stwierdził, że po prostu dostrzegł moje umiejętności, profesjonalizm i solidne podejście do pracy. Podkreślał, że awans był w moim przypadku czymś zupełnie naturalnym.
Nagle zaczął mówić o czymś innym i stwierdził, że należy mi się przerwa w okresie między Bożym Narodzeniem a początkiem stycznia i zaproponował mi wspólny wyjazd do Karpacza, sugerując, że powinnam się jakoś odwdzięczyć.
Mieliśmy romans
Oszalałam z miłości do niego, kompletnie tracąc kontakt z rzeczywistością. Irek okazał się nie tylko świetnym partnerem w łóżku. Nieustannie się mną opiekował, doradzał mi w sprawach zawodowych i ostatecznie pomógł mi jeszcze dostać stanowisko szefowej, gdy dotychczasowy kierownik odszedł na emeryturę.
Co więcej, wspierał mnie podczas nauki przed trudnym egzaminem ze szwedzkiego, który miał zadecydować o moim awansie na stanowisko kierownicze w firmie. Nasz związek trwał trzy lata. Irek spędzał u mnie w kawalerce cały tydzień, a gdy nadchodził weekend, w sobotę rano wyruszał do Poznania, gdzie mieszkała jego siostra.
Odkryłam, że ma żonę
Pewnego razu zdarzyło się tak, że jeden z klientów z Niemiec zaproponował, żebyśmy umówili się na spotkanie właśnie w Poznaniu. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Złapałam kluczyki, opuściłam biuro i ruszyłam autem do Poznania, gdzie czekał już na mnie niemiecki klient. Spotkaliśmy się w jednej z restauracji przy starówce, żeby przejrzeć papiery.
Początkowo myślałam o powrocie jeszcze tego dnia, ale zmieniłam zamiar. Wiedziałam, że Irek od weekendu leży chory w Poznaniu –złapał anginę i został zamiast wracać do Warszawy. Pomyślałam, że to świetna okazja, by go zobaczyć i przy okazji wpaść do jego siostry, Marii.
Znałam jej miejsce zamieszkania, bo wcześniej często chodziłam do banku opłacać rachunki siostry mojego partnera. Pomagałam chętnie, bo ona poruszała się na wózku, a on zawsze miał pełno spraw na głowie... Zanim drzwi się otworzyły, przez moment stałam przed wejściem. Kiedy Irek mnie zobaczył, był kompletnie zaskoczony i mimo padającego deszczu, kazał mi zostać na zewnątrz. A w domu, na wózku inwalidzkim, siedziała kobieta – jego żona.
Okazało się, że był jedynakiem... Żałuję, że nie był ze mną szczery, choć czułam jego miłość i byliśmy szczęśliwi razem. Odeszłam z pracy. Dzięki swoim kwalifikacjom i pozytywnym opiniom szybko znalazłam nowe zajęcie...
Nie dam rady z nim pracować
– Od stycznia dołącza do nas Ireneusz i chce się wcześniej zapoznać ze specyfiką naszej firmy, żeby wystartować pełną parą z nowym rokiem – wyjaśniał kierownik. – Dlatego poproszę każdego z państwa o zorganizowanie krótkiego spotkania z Irkiem jeszcze przed świętami.
Nie zastosowałam się do tego, co mówił przełożony, a nowy menadżer raczej unika kontaktu ze mną. W tym momencie szukam nowej pracy i już rozmawiam z jedną firmą. Będę zarabiać mniej niż obecnie, ale po wydarzeniach sprzed trzech lat nie dam rady z nim współpracować.
Zanim złożę wypowiedzenie, muszę porozmawiać z Iwoną. Powiem jej prawdę, nawet jeśli przez to przestanie się do mnie odzywać. Czekam tylko, aż wróci z wyjazdu do Karpacza...
Dorota, 36 lat
Czytaj także: „Ojciec zostawił w testamencie dziwny zapis. Wiedziałam, że matka ukrywa prawdę. Gdy ją poznałam zrozumiałam, dlaczego”
„Mąż kupował perfumy kochance za 700 zł, a dzieciom żałował na drożdżówkę. Dałam mu taką nauczkę, że długo popamięta”
„Przez 5 lat nie dostałam nawet złotówki podwyżki. Szef miał kasę tylko dla tych, które z nim flirtowały”