„Mąż kupował perfumy kochance za 700 zł, a dzieciom żałował na drożdżówkę. Dałam mu taką nauczkę, że długo popamięta”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Oliver Rossi
„Był wytrącony z równowagi. Stał się niespokojny. Widziałam to każdego dnia. Uciekał wzrokiem, gdy mijał mnie w kuchni czy przedpokoju, a nasze rozmowy dotyczyły w zasadzie wyłącznie spraw związanych z domem i dziećmi”.
/ 28.10.2024 20:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, Oliver Rossi

Tamtego wieczoru Filip znów wrócił późno, tak samo jak od kilku tygodni niemal każdego dnia. Od jakiegoś czasu w ogóle jego obecność była jakaś inna. Niby ten sam uśmiech, a jednak wydawał się odległy, jakby jego myśli krążyły gdzieś daleko.

Coś się z nim działo

Któregoś dnia, kiedy przeglądałam rachunki, natknęłam się na coś, co zamroziło mi krew w żyłach. Zobaczyłam paragony na perfumy za niemal tysiąc złotych, których nigdy nie dostałam, kosztowną bransoletkę, którą widziałam na wystawie, ale wiedziałam, że zawsze pozostanie w sferze moich marzeń, bo oszczędzaliśmy każdy grosz. Te drogie rzeczy zostały kupione z pewnością nie dla mnie. Poczułam, jak wzbiera we mnie gniew.

– Chcesz grać w tę grę? – wymruczałam cicho do siebie. – Dobrze. Zobaczymy, kto wyjdzie na tym lepiej.

Następnego dnia po pracy poszłam do perfumerii. Zapach, który jej kupił – intensywny, słodki, oblepiający jak najgorsze wspomnienie – kosztował krocie, ale na szczęście mieli niedrogie maleńkie flakoniki do torebki.

Tego samego wieczoru, zanim Filip wrócił do domu, delikatnie rozpyliłam je w salonie. Gdy wszedł do domu, natychmiast się zatrzymał. Wiedziałam, że wyczuł zapach, który był wspólnym sekretem jego i tej kobiety.

– Dziwnie pachnie – powiedział. – Zmieniałaś perfumy?

– Nic nie czuję– odparłam z udawanym zdziwieniem.

Chciałam zemsty

Widziałam, że był wytrącony z równowagi. Szybko odwrócił wzrok, a ja poczułam satysfakcję.
Od tamtej pory stał się niespokojny. Widziałam to każdego dnia. Uciekał wzrokiem, gdy mijał mnie w kuchni czy przedpokoju, a nasze rozmowy dotyczyły w zasadzie wyłącznie spraw związanych z domem i dziećmi.

Zapach, który miał kojarzyć mu się tylko z jego kochanką, teraz otaczał go w naszym domu. Rozpyliłam go na zasłonach w salonie, na ręcznikach w łazience, nawet na jego ulubionym płaszczu. Widziałam, jak drętwiał, gdy sięgał po niego. Któregoś wieczory i zaczęłam pozornie beztroską rozmowę.

– Wiesz, czasami wydaje mi się, że znamy się na wylot – powiedziałam, udając głęboką refleksję. – A jednocześnie mam wrażenie, że każde z nas nosi jakąś tajemnicę.

Zerknęłam na Filipa kątem oka, chcąc dostrzec choćby cień emocji na jego twarzy. Uśmiechnął się blado i wzruszył ramionami.

– O co ci chodzi? – rzucił lekko.

– O nic – odpowiedziałam z uśmiechem, opierając się o krzesło.

Przez kolejne dni kontynuowałam tę grę. Przemykałam obok niego, gdy sięgał po telefon, a on nerwowo chował ekran. Przyglądałam się, jak jego niepokój narasta z każdym dniem.

Mój plan działał

Któregoś dnia rzuciłam mu tajemniczo:

– Wiesz, coś sobie uświadomiłam. Czasem najważniejsze rzeczy dzieją się pod powierzchnią, a my widzimy tylko to, co ktoś chce nam pokazać.

Jego wzrok uciekł gdzieś na bok.

– Co masz na myśli? – zapytał.

– Nic szczególnego – odpowiedziałam z uśmiechem. – Po prostu takie luźne przemyślenia o lojalności, wierności. Wiesz, drobiazgi.

Usiadł gwałtownie na fotelu, jakby nagle zabrakło mu sił. Czułam, że powoli zaczyna się gubić we własnych kłamstwach. Wiedziałam, że niedługo pęknie. Zaczął tracić nad sobą panowanie.

W końcu postanowiłam przejść do ostatecznej ofensywy. Tego wieczoru czekałam na niego z kolacją, chociaż rzadko to robiłam – małe odstępstwa w codziennej rutynie miały teraz wyjątkową siłę. Kiedy wszedł do kuchni, spojrzałam na niego z niewinnym uśmiechem.

– Pomyślałam, że może zjesz coś domowego, skoro ostatnio tak rzadko bywasz w domu – powiedziałam. – Praca tak cię pochłania, że czasem zastanawiam się, czy ja w ogóle jestem jeszcze częścią twojego życia.

Nie mógł już udawać, że go to nie rusza. Skrzywił się lekko. Chciał mi coś powiedzieć, ale jego wargi jedynie drgnęły, jakby walczył sam ze sobą.

– Możesz przestać? – rzucił w końcu.

Uniosłam brwi, udając zdziwienie.

– Ale co mam przestać? Rozmawiać z tobą? – zapytałam z nutą udawanego rozbawienia. – Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? Masz coś na sumieniu?

Postawiłam go pod ścianą

Drgnął, jakbym zadała mu cios prosto w serce. Zrozumiałam, że trafiłam w punkt. Wyglądał na kompletnie rozbitego, jakby coś w nim pękało na moich oczach. Był przyciśnięty do muru, a jego własne kłamstwa przygniatały go ciężarem, którego już nie potrafił dłużej udźwignąć.

– Przestań! – wybuchł, podnosząc głos i wbijając we mnie wzrok. – Jeśli coś wiesz, to po prostu to powiedz!

Spojrzałam na niego chłodno. Przez chwilę panowała cisza. Czekałam, aż w końcu się załamie.

– Filip – zaczęłam powoli, starannie dobierając słowa, jakbym właśnie rozcinała niewidzialną nić. – Próbujesz mi coś powiedzieć?

W końcu usłyszałam słowa, które jak nóż przecinały ciszę:

– Tak, mam romans.

Patrzyłam na niego bez emocji, mimo że serce waliło mi jak szalone. Nie podniosłam głosu, nie wybuchłam. Zamiast złości czułam rozczarowanie, zamiast żalu – chłodną satysfakcję. W tej chwili wiedziałam, że wygrałam. To był punkt, z którego nie było już powrotu.

Siedział naprzeciwko mnie, jego ramiona opadły, a twarz wyrażała bezsilność i zmęczenie. Wyglądał jak człowiek, który przegrał wszystko, co miało dla niego znaczenie.

– Przepraszam. Nie wiem, jak do tego doszło. Rozumiem, że wszystko zniszczyłem.

Pogrążyłam go

Przyglądałam mu się w milczeniu. Czekałam na więcej, bo w głębi serca wiedziałam, że to wyznanie było jego aktem desperacji, próbą ratunku dla czegoś, co dawno już przestało istnieć. W końcu podniósł wzrok, próbując odnaleźć w moich oczach zrozumienie.

– Błagam, wybacz mi. Zróbmy coś, żeby to naprawić. Zacznijmy od nowa. Proszę, nie zostawiaj mnie – mówił niemal szeptem.

Czułam, jak gniew, który tak długo w sobie tłumiłam, przybiera na sile. Jego słowa nie wzbudziły współczucia ani litości, tylko zimne znużenie. W końcu zadecydowałam, jak zakończy się ta historia.

– Tego nie da się naprawić. Myślisz, że przeprosiny wystarczą, żeby zetrzeć cały ten brud? Może ty się zagubiłeś, ale ja byłam tutaj cały czas. Czekałam, wspierałam cię, ufałam ci. Wiesz, co jest najgorsze? To, że nawet teraz, patrząc na ciebie, nie czuję już ani krzty tego, co kiedyś do ciebie czułam. Myślę tylko o tym, jak długo jeszcze będziesz siedział przede mną, błagając o coś, o co nie masz prawa nawet prosić.

W końcu zrozumiał, że nie ma już żadnej karty przetargowej, żadnej szansy na odkupienie. Wstał powoli i wyszedł. Kiedy zamknął za sobą drzwi, nastała cisza. Czułam ulgę, ale także dziwną pustkę. Wygrałam, ale smak zwycięstwa był gorzki.

Urszula, 36 lat

Czytaj także:
„Przyjaciółka harowała na dwa etaty przy dziecku, a jej mąż rządził z kanapy. Pomogłam jej zrobić rewolucję w domu”
„Jedna noc w Hiszpanii zmieniła moje życie. Wakacyjny romans przyniósł coś więcej, niż tylko gorącą przygodę na plaży”
„Na złość toksycznej matce znalazłam sobie kochanka i nie tylko. Zakazany związek pomógł mi się wyrwać spod jej buta”

Redakcja poleca

REKLAMA