Wpadłam na nich przypadkiem w hipermarkecie. Było piątkowe popołudnie, więc w sklepie panował olbrzymi tłok. Ledwie przeciskałam się z wózkiem między półkami. Miałam już właściwie wszystko. Skręciłam jeszcze tylko do działu z proszkami do prania, bo akurat była promocja. Przede mną wlokło się ze swoim wózkiem jakiś starsze małżeństwo. Co chwila przystawali, oglądali każdy towar, coś tam liczyli. Zajmowali całą alejkę. Szłam za nimi cierpliwie, ale po pewnym czasie miałam dość. Chciałam ich wyminąć. Już miałam zacząć torować sobie przejście, gdy zobaczyłam Milenę. Stała przed półkami z kawą.
– Milena, Mi…! – zaczęłam wołać, ale nagle głos mi uwiązł w gardle.
Przyjaciółka wrzuciła paczkę kawy do koszyka, lecz zamiast dalej szukać produktów na półkach, odwróciła się w stronę stojącego obok, bardzo wysokiego i przystojnego faceta, wspięła się na palce i szybciutko go pocałowała. Prosto w usta! Facet spojrzał jej czule w oczy, objął i mocno przytulił. To trwało nie dłużej niż parę sekund. Zaraz się od siebie odsunęli i zaczęli iść
w moją stronę. Uśmiechali się do siebie, rozmawiali. Byłam w szoku.
Skuliłam się za plecami małżeństwa przede mną, żeby przyjaciółka broń Boże mnie nie zobaczyła. Zupełnie bym nie wiedziała, jak się zachować! Odetchnęłam dopiero wtedy, gdy dostrzegłam, że już zapłacili przy kasie i wyszli ze sklepu.
Pewnie się zastanawiacie, co mnie tak zszokowało. Przecież taki krótki pocałunek w miejscu publicznym to nic zdrożnego. No pewnie, że nie. Nie jestem specjalnie pruderyjna. Nie oburza mnie, gdy ludzie okazują sobie przy innych czułość. Oczywiście jeśli nie robią tego w wulgarny sposób. Tyle tylko, że Milena niecałe pół roku temu wyszła za mąż. I to wcale nie za faceta, z którym przed chwilą się całowała, tylko za Marcina.
Znam go od dawna, studiowaliśmy na tym samym wydziale. Zresztą właśnie ja go poznałam z Mileną. To naprawdę świetny facet. Odpowiedzialny, mądry, zaradny… W sam raz dla niej. Sama bym za niego wyszła, gdyby nie to, że już jestem mężatką.
Okazało się, że z tym swataniem trafiłam w dziesiątkę. Milena i Marcin razu wpadli sobie w oko, zaczęli się spotykać, zamieszkali razem. No i w końcu wzięli ślub.
Byłam świadkiem na tej uroczystości. Gdy składałam im życzenia, przyjaciółka mówiła, że jest zakochana, bardzo szczęśliwa i świata nie widzi poza swoim mężem. Tak też wyglądała. A tu nagle coś takiego!
Jak ona mogła zdradzić Marcina pół roku po ślubie?
Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Po głowie bez przerwy tłukła mi się myśl, że moja przyjaciółka ma romans. Męczyło mnie to i w końcu postanowiłam z nią porozmawiać. Gdy któregoś wieczoru wpadła do nas z Marcinem, wzięłam ją do kuchni, zamknęłam drzwi i zapytałam wprost, czy spotyka się na boku z wysokim przystojniakiem.
– O czym ty, do cholery, mówisz? – wydawała się szczerze zdumiona.
– Widziałam cię z takim jednym w hipermarkecie. Pocałowałaś go, a on patrzył ci czule w oczy – odparłam zgodnie z prawdą.
Ależ się wtedy wkurzyła! Zaczęła się drzeć, że robię z igły widły, bo to nie żaden kochanek, tylko serdeczny przyjaciel z czasów szkolnych, którego tamtego dnia przypadkowo spotkała na zakupach.
– No dobra, pocałowałam go, po przyjacielsku. I co z tego? Przecież to jeszcze nic nie znaczy! – wzruszyła ramionami.
Bałam się, że faceci usłyszą awanturę i przyjdą do kuchni zobaczyć, co się dzieje.
– W porządku, nie było tematu, przepraszam. Może rzeczywiście przesadzam. Zgoda? – wyciągnęłam rękę.
Milena spojrzała na mnie spode łba.
– Zgoda. Ale więcej nie pytaj mnie o takie rzeczy. To nie twoja sprawa – odparła.
Przez resztę wieczoru kleiła się do Marcina, jakby chciała mi pokazać, że go kocha, a moje podejrzenia są wyssane z palca.
Od tamtej pory minęły dwa tygodnie. A ja ciągle nie mogę zapomnieć widoku Mileny całującej się z tamtym facetem. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że przyjaciółka nie była ze mną szczera i jednak ma romans. Może zaprzeczać, wkurzać się, przekonywać, że sobie wszystko wymyśliłam. Ale ja i tak wiem, co widziałam. Nie jestem dzieckiem!
To nie było zwyczajne przyjacielskie cmok, cmok, tylko pocałunek kochanków. Z całą pewnością! Nie rozumiem, dlaczego zaprzecza… Może boi się, że wszystko wyśpiewam Marcinowi? No właśnie…
Co ja mam teraz zrobić? Udawać głupią? Nie potrafię. Nie toleruję zdrad małżeńskich. Milcząc, czułabym się współwinna. Poza tym bardzo lubię Marcina i nie chcę, żeby Milena go skrzywdziła. Może więc powinnam go ostrzec? Tylko co wtedy z przyjaciółką? Wobec niej też przecież powinnam być lojalna… Odnoszę wrażenie, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
Więcej prawdziwych historii:
„Na mieście mówią, że moja 15-letnia córka prowadza się ze starym dziadem. Muszę zareagować, zanim stanie się tragedia”
„Spłacam ogromny kredyt za swojego brata. On świetnie bawi się za granicą, a a ledwo wiążę koniec z końcem”
„Ja zarabiam, więc ja decyduję, jak żona wydaje pieniądze. Dostaje 200 zł na swoje wydatki i to powinno jej wystarczyć”
„Skończyłam edukacje na podstawówce, bo zaszłam w ciążę. Wstydzę się przed synem, że nie mam nawet matury”