„Pracowałam w luksusowym hotelu za granicą. Bogaci goście chętnie dawali napiwki, ale walczyli o każdego kotleta”

kelnerka fot. Getty Images, Assembly
„Zaciskałam zęby i starałam się spokojnie to znosić, chociaż niejednokrotnie miałam ochotę przyłożyć temu i owemu. Szczerze powiedziawszy, po osobach, które śpią na pieniądzach, spodziewałam się czegoś więcej”.
/ 10.06.2024 08:30
kelnerka fot. Getty Images, Assembly

Kiedy znajoma podsunęła mi pomysł, abym podjęła pracę w ekskluzywnym hotelu na jednej z wysp na Morzu Śródziemnym, długo się na tym nie zastanawiałam. Jako kelnerka miałam duże doświadczenie, biegle władałam angielskim, no i do tego wyglądałam całkiem nieźle. Niewiele myśląc, poszukałam odpowiednich ofert i poskładałam podania.

W gastronomii pracuję od lat

W ten sposób jeszcze w liceum zarabiałam w wakacje, aby mieć pieniądze na fajne ciuchy i inne zachcianki. W wieku dwudziestu sześciu lat mogłam zatem poszczycić się sporym doświadczeniem, główne w charakterze kelnerki. Zawsze starałam się celować w lokale z wyższej półki, bo to oznacza lepsze wynagrodzenie i naprawdę hojne napiwki. Klienci, zwłaszcza jak są już lekko podchmieleni, banknotów nie żałują.

Teraz marzyło mi się własne mieszkanie, lecz ceny mieszkań w Krakowie są po prostu zawrotne. Gdy dowiedziałam się od znajomej, że w wakacyjnych rajach dla bogaczy można świetnie zarobić, postanowiłam od razu wziąć sprawy w swoje ręce.

Zorientowałam się co i jak, a następnie odpowiedziałam na parę ofert znalezionych w internecie. Perspektywa połączenia przyjemnego z pożytecznym wydawała się niezwykle kusząca. Nie dość, że moje konto zasilą przyjemne sumki, to na dodatek spędzę czas w pięknym miejscu, gdzie wakacje kosztują majątek.

Byłam podekscytowana

Na odzew w sprawie pracy nie musiałam długo czekać. Jedna z kilku propozycji, jakie otrzymałam, szczególnie wzbudziła moje zainteresowanie. Postanowiłam zatem z niej skorzystać i byłam z tego powodu niezwykle podekscytowana.

Nie mogłam się doczekać dniu wyjazdu, a kiedy wreszcie dotarłam na miejsce, nie kryłam zachwytu. Widoki były po prostu nieziemskie. Nie mogłam uwierzyć, że w tym niezwykłym zakątku świata spędzę najbliższe trzy miesiące i na dodatek będę mieć z tego ładny kawałek grosza.

Duma mnie rozpierała – byłam prawdziwą szczęściarą. Hotel, który zaoferował mi pracę, robił ogromne wrażenie. Takiego przepychu i luksusu nigdy wcześniej nie widziałam. Kiedy dowiedziałam się, ile kosztuje doba w tym obiekcie, szczęka opadła mi do samej ziemi.

Szybko się przyzwyczaiłam

Obowiązywał nas ścisły dress code i nie było mowy o najdrobniejszym naruszeniu wytycznych. Odnosiły się one również do makijażu oraz noszenia biżuterii. Szybko jednak się do tego przyzwyczaiłam, a horrendalne wręcz napiwki z nawiązką rekompensowały niedogodności wynikające z owego rygoru.

Zasada była taka, że to, co w ramach napiwków dostajemy od klientów, zostaje wyłącznie w naszych kieszeniach – czyli inaczej niż w Polsce, gdzie kasą ekstra trzeba się dzielić z pracodawcami. Zaledwie po paru dniach uzbierałam pokaźną kwotę.

Moja praca miała też i ciemne strony. Bajecznie bogaci ludzie, którzy tu przyjeżdżali, lubili ostro się zabawić. Po drinki sięgali już z samego rana, a wieczorem totalnie puszczały im hamulce.

Imprezowali do upadłego

O ile w ciągu dnia jeszcze trzymali fason, to w późniejszych godzinach byli gotowi pobić się o głupiego kotleta. Nie powinnam rzecz jasna wrzucać wszystkich do jednego worka, ale ogólny zarys sytuacji właśnie tak się przedstawiał. Wiązało się to niestety z wysłuchiwaniem wielu niewybrednych, sprośnych tekstów, co straszliwie mnie irytowało i denerwowało.

Ale zaciskałam zęby i starałam się spokojnie to znosić, chociaż niejednokrotnie miałam ochotę przyłożyć temu i owemu. Szczerze powiedziawszy, po osobach, które śpią na pieniądzach, spodziewałam się czegoś więcej.

Moje oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. Po upływie niespełna miesiąca zachowanie spokoju przychodziło mi z coraz większym trudem – zwłaszcza, że niektórzy goście wyraźnie się rozochocili i wychodzi z założenia, że wszystko, co znajduje się na terenie kompleksu hotelowego, jest ich własnością.

Wystraszyłam się

Pewien mężczyzna zbytnio się zagalopował i to przelało czarę goryczy.

– Jesteś śliczna – poczułam na swojej szyi ziejący alkoholem oddech. – Nie masz pojęcia, co chciałbym ci zrobić.

Pijany facet dopadł mnie na korytarzu. Skończyłam zmianę i szłam do pokoju odpocząć. Wcześniej zauważyłam, jak się na mnie gapi. Wielokrotnie szukał okazji do zaczepek, ale jak tylko któryś z chłopaków z obsługi dostrzegał, co się święci, byłam natychmiast ratowana z opresji. Jednakże tym razem znalazłam się z tym gościem sam na sam, a jego zamiary były jasne.

Proszę zostawić mnie w spokoju – starałam się zapanować nad emocjami, ale kiepsko mi to szło.

– Co, za mało kasy ci daję? – napierał, a jego dłonie nagle wylądowały na moich pośladkach.

– To wcale nie jest zabawne – powiedziałam znacznie ostrzejszym tonem i jakimś cudem wywinęłam się z uścisku obleśnego typa.

Zaczęłam biec w kierunku swojego pokoju, który niefortunnie był ulokowany na końcu długiego korytarza.

– O, kochana, nie tak prędko – facet nie dawał za wygraną i pomimo tego, że trzeźwością nie grzeszył, dopadł mnie i przycisnął do ściany.

Szef chciał mnie uciszyć

Na szczęście ratunek nadszedł prędko. Nie mogłam dłużej powstrzymywać emocji. Rozpłakałam się, podczas gdy ochroniarze starali się okiełznać napastnika, który wyzywał mnie od najgorszych.

Był na tyle bezczelny, że złożył skargę do mojego przełożonego. Kłamał jak z nut – twierdził, że usiłowałam zaciągnąć go do łóżka w zamian za pieniądze. Ani monitoring, ani ochroniarze, będący świadkami zajścia, nie potwierdzili tych bredni, ale i tak szef nakazał przeproszenie gościa.

– Nie ma takiej opcji – oznajmiłam twardo i zagroziłam, że zrobię aferę, jeśli to ja nie usłyszę przeprosin, a ten pan nie zniknie z hotelu.

Przełożony bez ogródek stwierdził, że to jest hotel na poziomie, a ja nie powinnam dramatyzować, bo przecież nic się nie stało. Najrozsądniej będzie, jeżeli spakuję manatki i będę trzymała buzię na kłódkę. Kupią mi bilet do Polski oraz dorzucą co nieco do wynagrodzenia i na tak sfinalizujemy współpracę.

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam, ale w ostatecznym rozrachunku zrezygnowałam z walki o swoją godność. Do dziś tego żałuję, lecz wówczas miałam serdecznie dosyć i jedyną rzeczą, jakiej pragnęłam, było znalezienie się w domu.

Czułam się upokorzona i zdruzgotana. Nie zamierzałam też kontynuować kariery w gastronomii. Nie mam jeszcze pomysłu na siebie, ale jestem przekonana, że los wskaże mi właściwy kierunek.

Agata, 26 lat

Czytaj także:
„Miałam dość życia z wiecznym zrzędą. W delegacji wymieniłam tego oziębłego dusigrosza na gorącego Greka”
„Na rajskie wakacje zamiast z mężem, pojechałam z teściową. Niech ten leń wreszcie nauczy się szacunku do kobiet”
„Samotny wyjazd na urlop okazał się przełomowy. Romans na stare lata smakuje lepiej niż świeże truskawki”

Redakcja poleca

REKLAMA