„Wygrałem na loterii 70 tysięcy. Jednak nie powiedziałem o tym żonie i przepuściłem to na kochankę, by mieć coś z życia”

mężczyzna z kochanką fot. Getty Images, Inti St Clair
„Hotel kosztował majątek, ale przecież było mnie stać. Po podłodze walały się torby i torebki z drogich butików, w których były prezenty dla Moniki. Cudownie było zobaczyć szczęśliwą minę mojej kochanki”.
/ 01.07.2024 08:30
mężczyzna z kochanką fot. Getty Images, Inti St Clair

Kiedy poznałem Kaśkę, to myślałem, że złapałem Pana Boga za nogi. Moja przyszła żona była ładna, zgrabna i zabawna. Byłem przekonany, że czeka mnie przy niej świetlana przyszłość. Z czasem okazało się, że nie jest tak różowo. Nie dość, że Kaśka niezbyt lubiła igraszki w sypialni, to jeszcze na dodatek była najbardziej skąpą osobą jaką znałem. A moje małżeństwo stało się nudne i przewidywalne. Na szczęście los się do mnie uśmiechnął i ja też dostałem coś od życia.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Pamiętam jak dziś, kiedy moja przyszła żona stanęła mi na drodze. I to dosłownie.

– Uważaj jak chodzisz! – zdążyłem jeszcze krzyknąć, zanim niemal wjechałem w dziewczynę przechodzącą przez ścieżkę rowerową. Na szczęście udało jej się odskoczyć w ostatniej chwili i wszystko skończyło się jedynie strachem.

– Przepraszam – wydukała. – Nie zauważyłam pana – powiedziała. A potem dodała, że ma naprawdę kiepski dzień.

Nie mogłem się na nią długo gniewać. Przede mną stała wysoka blondynka, w której oczach można było się zatopić.

– To może kawa na poprawę humoru? – zaproponowałem. I chociaż byłem przekonany, że nieznajoma piękność odmówi, to jednak ona się zgodziła.
I od tego wszystko się zaczęło. Szybko zostaliśmy parą i tworzyliśmy naprawdę fajny związek. Wprawdzie Kaśka miała swoje wady, ale kto ich nie ma.

Dopiero po ślubie okazało się, że tych wad jest więcej niż zalet. Co z tego, że była seksowną kobietą, skoro ja niewiele z tego miałem. Początkowo myślałem, że z czasem dopasujemy się do siebie w sypialni, ale szybko przekonałem się, że nic z tego. Moja żona po prostu nie przepadała za igraszkami, a seks mógłby dla niej zupełnie nie istnieć. I choćby nie wiem jak się starałem, to nic nie przynosiło rezultatów.

– Daj spokój. Jestem zmęczona – to była jej stała wymówka. Czasami jeszcze bolała ją głowa lub miała okres. I tak niemal cały czas.

A i tak nie to było najgorsze. Kaśka okazała się jedną z najbardziej skąpych osób jakie znałem. Według niej na nic nie było nas stać. Kolacja w restauracji? Jedzenie w domu jest lepsze. Wyjazd na wakacje? Za drogo. Wypad na weekend? Są inne potrzeby.. Wieczór z kumplami? Niepotrzebny wydatek. Tak naprawdę to przez cały czas miałem wrażenie, że wszystko jest za drogie. A przecież wcale nie zarabialiśmy mało i spokojnie mogliśmy sobie pozwolić na miłe rozrywki. Moja żona jednak uważała inaczej.

Znalazłem panaceum na swoje problemy

Zawsze uważałam, że zdradzający facet to zwykły buc.

– Przecież możesz ją zostawić, a nie zdradzać i udawać, że wszystko jest ok – mówiłem kumplowi, który zdradzał swoją narzeczoną na lewo i prawo.

Wtedy nie rozumiałem, co może skłonić faceta do czegoś takiego.
Szybko jednak przekonałem się, że moje oburzenie nijak się ma w konfrontacji z prawdziwym życiem. A że jak każdy facet miałem swoje potrzeby, to postanowiłem je zaspokoić.

– A nie możesz jej po prostu zostawić? – zapytał mnie ironicznie kumpel, któremu kilka lat wcześniej dawałem dobre rady. Przed kilkoma dniami zobaczył mnie z Moniką i szybko dodał dwa do dwóch.

– A daj spokój – powiedziałem tylko.

Monikę poznałem kilka tygodni wcześniej i od razu wiedziałem, że nie będziemy tylko znajomymi. Jeszcze tego samego wieczoru wylądowaliśmy w łóżku. I to była jedna z najlepszych decyzji, jaką podjąłem w ostatnim czasie. Monika nie tylko wyzwoliła we mnie wszystkie ukryte już pragnienia, ale także doskonale je zaspokoiła.

– Sam widzisz, że życie nie jest takie proste – powiedział kumpel. I teraz musiałem przyznać mu rację. Ja z przeszłości pewnie byłbym oburzony swoim postępowaniem, ale ja z teraźniejszości nie miałem sobie nic do zarzucenia.

– No nie jest – powiedziałem. – Ale przynajmniej mamy w nim trochę adrenaliny – mrugnąłem do Bartka.

Z tego co się orientowałem, to on nawet po ślubie nie zrezygnował z kochanek. A ponieważ miał doświadczenie, to sporo się od niego nauczyłem. Doskonale wiedziałem, co mówić żonie, gdy chciałem spotkać się z kochanką. Nie miałem problemu z oszukiwaniem jej, gdy chciałem wyjechać z Moniką na weekend. A gdy spędzałem noc u kochanki, to mówiłem, że wyjeżdżam w delegację

to wszystko przynosiło skutek. Kaśka nie zorientowała się, że ją zdradzam. A jeżeli nawet coś podejrzewała, to nigdy nie złapała mnie za rękę. Czy byłem z siebie dumny? Nie. Wiedziałem, że postępuję źle, ale pokusa uciech cielesnych była zbyt silna.

Wygrana zmieniła moje życie

Monika tak bardzo zawróciła mi w głowie, że byłem w stanie zrobić wszystko, aby mnie nie zostawiła. I nie chodziło tu o rozwód z Kaśką, bo moja kochanka doskonale wiedziała, że mam żonę i wcale jej to nie przeszkadzało.

– Przecież nie zamierzam wychodzić za ciebie za mąż – mówiła z uśmiechem, gdy pytałem ją czy nie ma nic przeciwko temu, że codziennie wracam do Kaśki. – To tylko seks – dodawała. „I to jaki” – musiałem przyznać w duchu. Za nic na świecie nie chciałbym z niego zrezygnować.

Wiedziałem jednak, że w życiu nie ma nic za darmo. Owszem, Monika chętnie spędzała ze mną czas, ale od czasu do czasu oczekiwała czegoś w zamian. Lubiła wizyty w restauracjach, prezenty z salonów jubilerskich czy wieczory w drogich hotelach. A ja nie miałem nic przeciwko temu. Było tylko jedno „ale”. Otóż mieliśmy z Kaśką wspólne konto i każdy nadprogramowy wydatek byłby przez nią natychmiast wychwycony.

Do tej pory jakoś sobie z tym radziłem. Mój szef nadgodziny i premie płacił do ręki, więc Kaśka nie wiedziała, ile tak naprawdę zarabiam. Ale z czasem zauważyłem, że to nie wystarcza.

– Może wyjedziemy na weekend do Pragi? – zapytała mnie któregoś wieczoru kochanka. Kaśka akurat pojechała do rodziców, więc miałem kilka dni świętego spokoju. Ale wyjazd do Pragi? Takiego wydatku już bym nie wytłumaczył.

– Może innym razem – powiedziałem. A potem szybko usprawiedliwiłem się tym, że obecnie mam napięty grafik w pracy. Wiedziałem jednak, że to wytłumaczenie na chwilę, bo moja kochanka w końcu zirytuje się tym, że na nic mnie nie stać.

Ratunek przyszedł z zupełnie niespodziewanej strony. Pewnego dnia kupowałem gumy do żucia i zauważyłem, że w popularnej loterii jest kumulacja.

– Jeszcze jeden los – powiedziałem ekspedientce. I chociaż nie wierzyłem, że cokolwiek wygram, to jednak wyobraziłem sobie, co bym zrobił z taką ilością pieniędzy.

Kumulacji nie trafiłem, ale numery wybrane na chybił trafił przyniosły mi wygraną w wysokości 70 tysięcy złotych. A najlepsze jest to, że prawie to przegapiłem. Zupełnie zapomniałem o tym kuponie i znalazłem go dopiero podczas opróżniania portfela. „A co mi tam, sprawdzę” – pomyślałem. I jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mam wygraną. I to całkiem sporą wygraną.

– Nie wierzę – wyszeptałem. Sprawdzałem jeszcze kilkukrotnie i za każdym razem było to samo – właśnie stałem się bogatszy o 70 tysięcy złotych. Całkiem miła sumka.

Wygraną przepuściłem na kochankę

Kilka dni zbierałem się do tego, aby odebrać wygraną. Wiedziałem, że nie mogę poprosić przelewu na konto, bo Kaśka od razu by się zorientowała, że staliśmy się bogatsi o kilkadziesiąt tysięcy złotych. A ja w takiej sytuacji mógłbym zapomnieć o tych pieniądzach. I chociaż już obmyślałem w myślach na co moglibyśmy przeznaczyć te pieniądze, to coś mnie powstrzymywało, aby dzielić się wygraną z żoną.

– Musimy zapłacić ubezpieczenie za samochód – powiedziała Kaśka, gdy tylko wróciłem do domu. – A dodatkowo przydałby się remont łazienki. Kanapę też moglibyśmy wymienić – mówiła. „Czy starczy na to 70 tysięcy złotych?” – pomyślałem od razu. Pewnie by wystarczyło.

Całą noc zastanawiałem się, czy powiedzieć żonie o wygranej. Ostatecznie poszedłem do punktu odbioru wygranych i powiedziałem, że chcę gotówkę. Pani w okienku spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedziała.

– Pieniądze przygotujemy na jutro – usłyszałem tylko.

Następnego dnia odebrałem pliki stuzłotówek i wpłaciłem je na swoje nowe konto. A potem zadzwoniłem do Moniki.

W ten weekend jedziemy do Pragi – powiedziałem. Od jej pisku mało co nie ogłuchłem.

Kolejne dwa dni spędziliśmy w stolicy Pragi. Potem polecieliśmy do Paryża i Rzymu.

– Kiedy wracasz z delegacji? – zapytała mnie Kaśka po kilku dniach.

Oczywiście musiałem jej skłamać, ale na szczęście wydawało się, że mi uwierzyła.

– Za kilka dni – powiedziałem. A potem wróciłem do Moniki, która już czekała na mnie w hotelowym łóżku. Sam hotel kosztował majątek, ale przecież było mnie stać. Po podłodze walały się torby i torebki z drogich butików, w których były prezenty dla Moniki. Cudownie było zobaczyć szczęśliwą minę mojej kochanki.

Powrót do rzeczywistości był bolesny. Gdy Monika dowiedziała się, że pieniądze się skończyły, to nie potrafiła ukryć rozczarowania.

– A było tak miło – westchnęła. A potem porzuciła mnie dla jakiegoś innego faceta. Pewnie obiecał jej mnóstwo wycieczek do europejskich stolic. Mnie niestety nie było już na to stać.

Ja natomiast wróciłem do żony i do swojego nudnego życia. Mogłem mieć remont łazienki i nową kanapę, a wybrałem zabawę z kochanką. I nie żałuję. Przynajmniej miałem coś od życia.

Mariusz, 40 lat

Czytaj także:
„Ostatnią noc wakacji spędziłam z sąsiadem. Naiwnie myślałam, że będzie z tego coś więcej niż tylko ciąża”
„Skoro miał odwagę mnie zdradzić, to teraz poniesie konsekwencje. Takich kobiet jak ja się nie oszukuje”
„Zerwałam z facetem, bo randki musiałam spędzać w toalecie. Nie byłam w stanie wytrzymać, a wystarczyło odstawić gluten”

Redakcja poleca

REKLAMA