„Jestem piękną kobietą, a zakochałam się w grubym rudzielcu. Dał mi coś, czego nie mógł dać mi żaden przystojniak”

Piękna kobieta fot. Adobe Stock
„– Tak, kocham cię. Nie mogę dłużej tego ukrywać. Wiem, że między nami nic nie będzie. Zwłaszcza teraz... Nie chcę, żebyś była ze mną z wdzięczności. Dlatego wyjeżdżam. Wybacz. Nie mogę inaczej”.
/ 29.11.2021 13:31
Piękna kobieta fot. Adobe Stock

Kiedy ty się zakochasz?! Wybrzydzasz, wybierasz, aż wreszcie zostaniesz starą panną... – moja mama coraz częściej suszyła mi głowę. – Jesteś śliczną dziewczyną. Powinnaś odpędzać się od przystojnych adoratorów, a ty co? Wciąż sama. Nawet do kina chodzisz w pojedynkę. Chyba za dużo żeś się naczytała w babskich pismach o modzie na singli.

Kompletna bzdura! Ani nie wybrzydzałam, ani nie zamierzałam być singielką. Rzeczywiście od dawna żaden facet nie zawrócił mi w głowie. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Nie jestem wybredną i zarozumiałą 30-latką. Nie stawiam poprzeczki zbyt wysoko. Niestety, inni uważali inaczej.

Ludzie oceniali mnie przez wygląd

Dlatego robiło mi się przykro, gdy w pracy (pracuję w urzędzie gminy) dochodziły do mnie plotki, że zadzieram nosa i czekam na księcia z bajki. Pracuje u nas wiele starszych kobiet, które z uwagą przyglądały się mojemu życiu.
– W głowie ma poprzewracane. Pewnie jest łasa na pieniądze i liczy, że znajdzie ją w naszej mieścinie jakiś szejk arabski – szeptano po kątach.
Na nieszczęście zawsze znalazł się ktoś „życzliwy”, kto mi to powtarzał.
– Daj spokój, Dominika, nie zwracaj uwagi na to, co gadają sfrustrowane baby – radził mi Rafał, kolega z pokoju.

Ostatnio często wypłakiwałam mu się w rękaw. Jak nikt inny potrafił mnie pocieszyć. Był fajnym, miłym facetem, którego plotkarze też nie oszczędzali.
– Wiesz, jakie rzeczy ludzie na mnie wygadują?! Gdybym się tym martwił, chyba bym osiwiał. Dobrze wiem, że ważę 100 kilo i nie jestem filmowym amantem. I co z tego? Może znajdzie się kiedyś dziewczyna, która pokocha piegowatego, rudego grubaska – żartował.

Zaprzyjaźniłam się z Rafałem. Chodziliśmy razem do kina, na zakupy. Nie mam przyjaciółki, z którą mogłabym gdzieś wyskoczyć.
– Dziwisz się? Z twoją urodą jesteś zagrożeniem dla każdej kobiety – śmiała się moja siostra Renata. – Widzę, jak faceci na ciebie łypią. Gdyby mogli, to by cię zjedli wzrokiem.

Przesadzała. Nigdy tak o sobie nie myślałam. W Rafale właśnie ceniłam to, że traktował mnie po kumpelsku, nie wzdychał do mnie, nie prawił tanich komplementów. Mogłam z nim pogadać o wszystkim – życiu, kłopotach, marzeniach. Zawsze wysłuchał, doradził, potrafił mnie rozśmieszyć. Przyszedł jednak dzień, kiedy nawet on nie bardzo wiedział, jak ze mną rozmawiać...

To miały być zwykłe, rutynowe badania lekarskie

– Pani Dominiko, zaniepokoiły mnie wyniki badania krwi. Trzeba badanie powtórzyć, zrobić też inne, dodatkowe – lekarz był wyraźnie zaniepokojony.

Znaliśmy się od wielu lat, był przyjacielem rodziny. Przyjaźnił się z moim ojcem. Tydzień później, niestety, nie było żadnych wątpliwości – miałam białaczkę. Konieczny był przeszczep szpiku.
– Panie doktorze, jak to możliwe? Zawsze byłam okazem zdrowia. Dbam o siebie, nie palę, biegam. Nikt w mojej rodzinie nie chorował. Dlaczego ja?– płakałam.
Bezradnie rozłożył ręce.
– Chciałbym pani to mądrze wytłumaczyć, ale nie potrafię...

Przez prawie tydzień ukrywałam przed rodziną chorobę. Wreszcie nie wytrzymałam – powiedziałam prawdę. Mama zemdlała, ojciec płakał. Byli zrozpaczeni. Tylko Renata nie straciła zimnej krwi.
– Musimy się wszyscy przebadać. Może ktoś z nas może być dawcą – zarządziła.

Przez kolejne dwa tygodnie rodzina i znajomi przechodzili badania. Na próżno. Nikt nie mógł być dawcą. Renata w tajemnicy przede mną poszła do burmistrza. Powiedziała, że w urzędzie pracuje dużo ludzi, może wśród nich znajduje się potencjalny dawca. Okazało się, że ponad połowa pracowników zgłosiła się na badania. Płakałam, gdy podchodzili i mnie przytulali. Naprawdę byli ze mną, wspierali, jak potrafili. Niestety, wśród kolegów z pracy nie było dawcy.
I nagle, telefon! Nigdy tego nie zapomnę – w niedzielę zadzwonił mój lekarz.
– Jest dawca! – krzyczał do słuchawki.

Nogi się pode mną ugięły. To było jak cud. Chorzy nieraz czekają miesiącami na taką wiadomość. Inni – nigdy jej nie słyszą. A ja... Zaledwie miesiąc po tym, jak stwierdzono u mnie raka, miałam to szczęście, że znalazł się ktoś, kto mógł mi uratować życie.

Kiedy weszłam do gabinetu lekarza, zamarłam. Rafał?! Co on tutaj robił?!
– Wiem, że bardzo przeżywasz moją chorobę, ale nie musiałeś tu przyjeżdżać – podałam mu rękę.

Gdyby nie Rafał, nie poznałabym smaku miłości

Szybko dochodziłam do zdrowia. Kiedy wróciłam po dwóch miesiącach do pracy, koledzy urządzili mi uroczyste powitanie. Byłam zaskoczona i szczęśliwa.
Chciałabym podziękować Rafałowi. Człowiekowi, który uratował mi życie. Mogę być tu dzięki tobie. Nigdy ci tego nie zapomnę.

Mój przyjaciel miał łzy w oczach. A dwa miesiące później oznajmił mi, że... składa wymówienie.
– Dziwisz się mu? Ma dość słuchania od „życzliwych”, że prowadzasz się z nim z poczucia wdzięczności – oświeciła mnie nasza sekretarka. – Bo chyba nie zakochałaś się nagle w grubym rudzielcu? Ty, taka piękność... Dziewczyno, przez tę waszą przyjaźń żadne z was nie ułoży sobie życia. Rafał od zawsze był wpatrzony w ciebie jak w obrazek. Wreszcie zrozumiał, że nie ma szans. Odchodzi dla twojego i dla własnego dobra...

Słowa pani Wiesi były dla mnie jak zimny prysznic. Rafał był we mnie zakochany?! Przecież tyle razy mówiliśmy sobie, że łączy nas tylko przyjaźń. Gdy teraz poprosiłam go o wyjaśnienia, milczał.
– Tak, kocham cię. Nie mogę dłużej tego ukrywać – Rafał wreszcie zdobył się na odwagę. – Wiem, że między nami nic nie będzie. Zwłaszcza teraz... Nie chcę, żebyś była ze mną z wdzięczności. Dlatego wyjeżdżam. Wybacz. Nie mogę inaczej.

Kiedy wróciłam do domu, płakałam jak bóbr. Nie wiedziałam, co zrobić. Zatrzymać Rafała, czy pozwolić mu odejść? Wybrałam drugie rozwiązanie. Żeby zapomnieć o przyjacielu, zaczęłam flirtować na całego. Wiem, to głupie, ale musiałam coś zmienić w swoim życiu. W ciągu pół roku spotykałam się z trzema chłopakami. Moi rodzice byli wniebowzięci. Tylko Renata – nie.
– Popełniasz błąd, siostrzyczko – mówiła. Ty nie szukasz faceta. Ty chcesz zapomnieć o Rafale. A jeśli tak, to znaczy on więcej dla ciebie, niż myślałaś.

Rzeczywiście z żadnym z facetów, z którymi się spotykałam, nie czułam się tak dobrze, jak z Rafałem. Nie potrafili mnie rozśmieszyć, doradzić, nie byli moją bratnią duszą. Co innego Rafał... Postanowiłam go odwiedzić. Gdy zobaczył mnie przed drzwiami, zamarł.
– Co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zza Rafała wyłoniła się atrakcyjna brunetka. Poczułam ukłucie zazdrości. A więc to tak. Szybko pozbierał się po rozstaniu ze mną. A podobno kochał mnie do szaleństwa.
– Wejdź. To Dorota, moja siostra cioteczna – przedstawił mi dziewczynę.
Odetchnęłam z ulgą. Uf, nie wszystko więc jeszcze stracone. Mogłam jeszcze odzyskać Rafała. Chciałam to zrobić. Byłam już tego pewna...

Więcej listów do redakcji:„Adoptowaliśmy chłopca. Po 7 latach postanowiłam, że oddamy go z powrotem do domu dziecka”„Nie mieszkam z mężem, bo ciągle się kłócimy. Spotykamy się 2 razy w tygodniu i w weekendy”„Mąż miał na moim punkcie obsesję. Nie chciał się mną z nikim dzielić. To doprowadziło do tragedii”

Redakcja poleca

REKLAMA