„Wybaczyłam mężowi zdradę, bo skomlał pod drzwiami. Tylko ja wierzyłam, że się wyszalał i zmądrzał”

pogodzona para fot. Adobe Stock, JustLife
„– Wiem, że jestem draniem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale wszystko przemyślałem – powiedział. – I doszedłeś do jakichś wniosków? – spytałam. – Aż za bardzo. Widzisz, nie wiedziałem, że ślub przynosi aż taką odpowiedzialność za drugą osobą. Myślałem, że będzie jak w bajce, a my ciągle mieliśmy jakieś problemy”.
/ 27.05.2024 14:30
pogodzona para fot. Adobe Stock, JustLife

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza. To było jak uderzenie w głowę młotkiem. Włączyłam komputer w pracy, ale zanim się uruchomił, poszłam po kawę. Potrzebowałam dawki kofeiny, która szybko postawi mnie na nogi. Miałam za sobą kolejną nieprzespaną noc.

Miałam złe przeczucia

Już od kilku tygodni czułam, że coś się święci. Nie dopuszczałam jednak do siebie myśli, że raptem 2 lata po ślubie, moje małżeństwo może przygasnąć. Naczytałam się poradników psychologicznych i różnych porad w internecie, a potem próbowałam nakłonić Adama do rozmowy. Bezskutecznie.

Patrzył na mnie i kręcił z politowaniem głową, udając, że nie wie, o co mi chodzi.

Haruję jak wół, a ty się tylko czepiasz – złościł się. – Nie będę ciągle obsypywał cię prezentami i skakał wokół ciebie.

– I tak nigdy tego nie robiłeś – szepnęłam.

– Co tam znowu marudzisz?

– Nic – odpowiedziałam zrezygnowana.

Adam nie miał łatwego charakteru. Był uparty jak osioł i sprzeczki wybuchały między nami jeszcze przed ślubem.

Potrafił być chamem

Pamiętam, jak bardzo zabolało mnie, gdy zignorował moje przeziębienie. Patrzył na mnie pogardliwe, gdy siedziałam opatulona kocem, z gorączką i katarem. Poprosiłam wtedy, żeby kupił mi leki w aptece, gdy będzie wracał z pracy.

Sama możesz pójść, apteka jest na końcu ulicy.

Zdębiałam.

– Mam gorączkę.

– Ludzie chodzą z temperaturą do pracy i nie marudzą, a ty robisz z siebie męczennicę.

Ubrałam się i obrażona poszłam, dając mu tym samym satysfakcję.

Chciałam nas ratować

Tamtego dnia, gdy już kawa była dawno wypita, wciąż nie mogłam się skoncentrować. Zamiast siedzieć w tabelkach, układałam w głowie plan naprawczy mojego związku.

Chciałam znaleźć w nim jeszcze coś dobrego i znów przeżywać radość. Nie chciałam już rozmawiać z Adamem o emocjach, bo to się nie udawało. Postanowiłam zadziałać inaczej.

Zaplanowałam, że po pracy pójdę na zakupy i kupię coś dobrego na romantyczną kolację. Może krewetki? A na deser zaproponuję mu siebie w nowej, koronkowej bieliźnie. Widziałam ostatnio taką zmysłową na wystawie jednego ze sklepów.

Myślałam, że to żart

I gdy już tak uciekłam w marzenia, bolesny powrót do rzeczywistości zafundował mi SMS z obcego numeru.

„Nigdy nie dasz mu tego, co ona”.

Myślałam, że to pomyłka albo głupi żart, ale za chwilę przyszło zdjęcie, na którym mój mąż obściskiwał się z jakąś kobietą. Byłam w szoku. Zdradzał mnie?

Wieczorem pokazałam to zdjęcie Adamowi, a on mnie wyśmiał.

– To twoja kochanka? – spytałam.

– Nie bądź śmieszna. Nie każda kobieta, którą przytulam, od razu jest moją kochanką.

– Nie powinieneś w ogóle przytulać innych bab. Zapomniałeś, że masz żonę?

– Zabawna jesteś, gdy się złościsz.

Zostawił mnie

Byłam zła i przyciskałam go, żeby się po prostu przyznał, ale nie. W końcu trzasnął drzwiami i zniknął na całą noc. Czułam, że jest teraz z nią.

Gdy rano się obudziłam, usłyszałam hałas. Adam wrócił i w przedpokoju walczył z walizką.

– Co ty wyprawiasz?

Wyprowadzam się. To koniec.

– Co? Jeszcze kilka godzin temu zarzekałeś się, że nie masz kochanki.

– Wszystko przemyślałem. Nie drąż, bo to bez sensu.

I tyle było z naszej rozmowy. Gdy zamknęły się za nim drzwi, zostałam sama. Byłam zdradzoną żoną.

Zamknęłam się w sobie

Nie wpadłam w złość. Od razu zamknęłam się w sobie, wzięłam wolne w pracy i nie wstałam z łóżka przez kilka kolejnych dni. Nie odbierałam telefonów od nikogo, aż zaniepokojona siostra zaczęła dobijać się do drzwi.

– Wiedziałam! Zostawił cię? A to kawał...

Nie musiałam nic mówić, gdy otworzyłam jej drzwi. Wyglądałam jak obraz nędzy i rozpaczy.

Tak mijały kolejne tygodnie. Wstawałam, chodziłam do pracy, wracałam i leżałam w łóżku. Działałam jak automat. Nikt nie mógł mi pomóc. Siostra namawiała mnie na terapię, ale nie miałam na to siły. Niby co miałam powiedzieć terapeucie? Że jestem naiwną idiotką? Czułam się upokorzona zdradą Adama. Byłam na niego wściekła, a jednocześnie tęskniłam. W mojej głowie działo się źle.

Wciąż się łudziłam

Wszyscy dziwili się, że zwlekam ze złożeniem pozwu o rozwód.

– Na co czekasz? – pytała siostra. – On nie wróci.

Nie chciałam przyznać, że po cichu liczyłam, że jednak stanie się inaczej. Napisanie pozwu było też ponad moje siły. Potwierdziłabym oficjalnie nasze rozstanie, a nie chciałam. Tak bardzo zaklinałam rzeczywistość, aż któregoś dnia Adam stanął w moich drzwiach.

– Wybacz mi – padł na kolana ze łzami w oczach.

Wtedy poczułam do niego jakąś pogardę. Wyglądał żałośnie. Co prawda, w duchu cieszyłam się, że może coś zrozumiał, ale jakoś to jego skomlenie mnie irytowało.

Błagał o przebaczenie

– Daj mi drugą szansę, proszę. Wiem, że nawaliłem, ale potrzebowałem odskoczni.

– Bo byłam taka zła czy się znudziłam? – spytałam ze złością.

– Bo byłem głupi. Ona nie marudziła, nie była zmęczona i zawsze miała dla mnie czas...

– Brawo! To są świetne powody do zdrady...

Wtedy nie pozwoliłam mu zostać, ale w duchu obiecałam sobie, że jeśli rzeczywiście się postara, to może znowu dam mu szansę.
I starał się. Przez kolejne dwa miesiące błagał o litość, obsypywał mnie kwiatami i prezentami, których nawet nie otwierałam. Potrzebowałam czegoś więcej, by mu znowu zaufać.

Wszystko przemyślał

Doczekałam się. Któregoś razu Adam zaprosił mnie na kolację. Zgodziłam się, nie obiecując sobie za wiele.

Wiem, że jestem draniem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale wszystko przemyślałem.

– I doszedłeś do jakichś wniosków?

– Aż za bardzo. Widzisz, nie wiedziałem, że ślub przynosi aż taką odpowiedzialność za drugą osobą. Myślałem, że będzie jak w bajce, a my ciągle mieliśmy jakieś problemy, byliśmy zestresowani i zmęczeni pracą, a potem zaczęliśmy się kłócić. W pewnym momencie poczułem, że zrobiłem błąd.

– A teraz? Co czujesz teraz?

Uwierzyłam mu

Popatrzył mi w oczy, a ja zobaczyłam w nich to, co w dniu ślubu – szczere uczucie.

– Teraz czuję, że naprawdę cię kocham i to z tobą chcę się zestarzeć.

To były słowa, na które czekałam, ale które jednocześnie wywołały mętlik w mojej głowie. Mówił prawdę czy tylko mydlił mi oczy? Przez kolejny miesiąc głowiłam się, co zrobić. W końcu podjęłam decyzję. Zadzwoniłam do Adama.

– Przyjedź i zostań, ale nie obiecuję, że będzie jak w bajce – powiedziałam.

– Dziękuję.

Od pół roku znów mieszkamy razem. Adam dba o mnie, a ja póki co nie mam powodów do obaw. Wciąż jestem czujna, ale wierzę, że on naprawdę zmądrzał i że będziemy razem już do końca. Moja rodzina ma jednak mniej optymizmu i twierdzi, że lada moment mąż wywinie mi kolejny numer.

Amelia, 33 lata

Czytaj także: „Eks powtarzał mi, że jestem bezwartościowa. Teraz każdy komplement jest dla mnie jak siarczysty policzek”
„Wylałem ocean łez, czytając listy mojej byłej. Uświadomiłem sobie, że takie uczucie zdarza się w życiu tylko raz”
„Moja przyjaciółka patrzyła w męża jak w obrazek, a on ją zdradzał z kim popadnie. Musiałam wreszcie otworzyć jej oczy”

Redakcja poleca

REKLAMA