„Wszyscy mówili, że czas na dziecko. Kiedy urodziłam syna, oni zajęli się swoim życiem, a ja utonęłam w oceanie pieluch”

kobieta z dzieckiem fot. NataliaDeriabina
„Byłam zdana tylko na siebie w opiece nad synkiem. Mąż wychodził każdego dnia do roboty, zostawiając mi wszystko na głowie. To był koszmar! Mały był wymagający, często marudził i odmawiał jedzenia. A jak już coś zjadł, to cierpiał na kolki”.
/ 24.05.2024 18:30
kobieta z dzieckiem fot. NataliaDeriabina

Jak do tej pory w moim życiu nic nie działo się ot tak, przez zwykły zbieg okoliczności. Każdą rzecz dokładnie wcześniej obmyślałam. Zawarcie związku małżeńskiego miało nastąpić dopiero po ukończeniu edukacji na uczelni wyższej, aby nic nie stanęło mi na przeszkodzie w uzyskaniu upragnionego dyplomu. Z kolei powiększenie rodziny planowałam, kiedy osiągnę już stabilną sytuację zawodową.

Urodzenie dziecka okazało się katorgą

Od dawna marzyłam o macierzyństwie, choć jednocześnie robiłam karierę zawodową. Kiedy w końcu nadszedł odpowiedni moment na dziecko, poczułam ogromną radość. Miałam w głowie wizje, jak to będzie, gdy mój maluszek przyjdzie na świat.

Byłam przekonana, że jego widok i dotyk wywołają we mnie wzruszenie i łzy szczęścia. Spodziewałam się, że od razu zaleje mnie fala bezgranicznej miłości. Wiedziałam to z opowieści koleżanek i scen oglądanych w filmach.

Okres ciąży był dla mnie naprawdę wymagający. Mimo że pilnowałam się z jedzeniem, i tak mocno przybrałam na wadze. Nogi miałam ciągle jak balony, kręgosłup rwał niesamowicie, a rosnący brzuszek utrudniał nawet proste czynności. Ostatnie dwa miesiące spędziłam w zasadzie na leżąco, błagając niebiosa o jak najszybsze rozwiązanie. Kiedy w końcu wybiła ta chwila, byłam pełna optymizmu.

Pomyślałam, że jeszcze przez parę godzin przetrwam tę udrękę, a potem czekają mnie już tylko same pozytywne emocje.

Mój poród trwał niemal 24 godziny, a nie jak się spodziewałam – zaledwie parę godzin. Mimo tego, że synek był naprawdę spory, lekarz prowadzący poród uparł się, że mam sobie poradzić z tym wyzwaniem samodzielnie, bez interwencji medycznej.

Po prostu nie miałam szczęścia – akurat wtedy w mediach rozpętała się burza wokół nieodpowiedzialnych kobiet, które rzekomo dla własnej wygody decydują się na cesarskie cięcie. Odniosłam wrażenie, że każda placówka medyczna starała się udowodnić, jak dzielnie przeciwstawia się temu narastającemu problemowi.

Strasznie się wówczas męczyłam, darłam się wniebogłosy i znosiłam niewyobrażalny ból, a akuszerka wciąż powtarzała, że to pestka, że każda kobieta musi przez to przebrnąć. Najchętniej bym ją udusiła gołymi rękami… Dopiero kiedy puls malucha osłabł, wreszcie postanowili zrobić mi cesarkę.

Pamiętam chwilę, gdy zobaczyłam syna

Zaraz po tym, jak skończyli mnie zszywać po porodzie, podali mi go. Zerknęłam na niego i od razu zrobiłam niezadowoloną minę. Wyglądał jakoś tak dziwnie – cały pofałdowany, trochę siny, z opuchniętą buzią. No po prostu nie był ładny! A do tego jeszcze głośno wrzeszczał.

Ten jego płacz strasznie mnie irytował. Byłam zdumiona i przerażona, bo uświadomiłam sobie, że wcale nie czuję do niego jakiejś ogromnej miłości, że nawet nie chce mi się go przytulać. Kompletnie nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Myślałam, że to będzie taki cudowny moment…

Pierwsze dni po porodzie wiązały się u mnie z nadzieją, że stan emocjonalny, w którym się znajduję, to jedynie tymczasowy spadek nastroju czy też zmęczenie.

Byłam pewna, że gdy już dojdę do siebie po niełatwym rozwiązaniu, wszystko ułoży się tak, jak to sobie wyobrażałam. Przecież zawsze miałam w sobie dużo siły, potrafiłam wziąć się w garść i mierzyć się z przeciwnościami losu. Tym razem jednak, pomimo szczerych chęci i włożonego wysiłku, nie byłam w stanie dać sobie rady.

Czas mijał, a moje rany powoli się zabliźniały, jednak wciąż nie byłam w stanie obdarzyć miłością własnego maleństwa. Nasz dom przeżywał istne oblężenie znajomych i rodziny. Wszyscy piali z zachwytu nad moim synkiem, składali gratulacje i dopytywali o moje samopoczucie oraz to, czy przepełnia mnie radość.

Potakiwałam, posyłałam uśmiechy, ale skrycie pragnęłam tylko jednego – żeby ktoś zabrał go jak najdalej ode mnie. Dlatego cieszyłam się z tych wizyt. Babki, ciotki i kumpele brały maluszka w ramiona, tuliły go i usypiały, a ja mogłam w końcu odetchnąć z ulgą.

Wreszcie chwila wytchnienia!

Po tych wizytach byłam zdana tylko na siebie w opiece nad synkiem. Mąż wychodził każdego dnia do roboty, zostawiając mi wszystko na głowie. To był koszmar! Mały był wymagający, często marudził i odmawiał jedzenia. A jak już coś zjadł, to cierpiał na kolki i musiałam go bez przerwy nosić.

Do tego ciągle płakał. Doprowadzało mnie to do szewskiej pasji. Zdarzały się momenty, kiedy zamykałam się w innym pokoju, zatykając uszy lub puszczając telewizor na cały regulator, byleby tylko nie słyszeć tego wrzasku.

Wtedy zadawałam sobie pytanie, w jaką kabałę się wpakowałam i czy to niemowlę było mi tak naprawdę potrzebne… Przecież wcześniej wiodłam idealne życie. Cieszyłam się poważaniem i uznaniem w robocie, imprezowałam, plotkowałam z koleżankami. Mogłam wygospodarować chwilę na wizytę u fryzjerki, kosmetyczki, na łażenie po galeriach handlowych. A jak jest teraz? Kursowałam od kuchni do salonu i łóżeczka syna.

Niejednokrotnie brakowało mi zapału, by cokolwiek na siebie włożyć. Przeważająca część moich ubrań i tak na mnie nie pasowała, ponieważ skóra na moim brzuchu zwisała niczym wielka torba, poza tym – po co miałabym się w ogóle ładnie ubierać? Na karmienie dziecka?

Dosłownie kipiałam ze złości. Ale nie na własne odbicie w lustrze, lecz na całą otaczającą mnie rzeczywistość. Miałam poczucie, że ktoś mnie perfidnie oszukał. Bo odkąd sięgam pamięcią, każdy dookoła ciągle gadał, że uczucie do własnego dziecka rodzi się samo, a bycie mamą to istna sielanka.

Ale dla mnie ta sytuacja stawała się prawdziwym horrorem! Gapiłam się na mojego synka i w ogóle nic nie czułam.

Czy coś ze mną nie tak?

Pewnie nie byłoby aż tak kiepsko, gdybym mogła na kogoś liczyć, mieć jakieś wsparcie. Jednak obie babcie wciąż były aktywne zawodowo i miały własne życie. Fakt, czasami wpadały na godzinę lub dwie, a w niedzielne popołudnia zabierały małego do siebie na parę godzin. To mi jednak stanowczo nie wystarczało. Kiedy chciałam poruszyć ten temat z mamą, zbywała mnie machnięciem ręki. Powiedziała, żebym skończyła się nad sobą rozczulać, bo jestem już 34-letnią kobietą, a nie nastolatką.

Jeśli chodzi o Piotra, to kiedy myśleliśmy o dziecku, zapewniał mnie, że weźmie na siebie część obowiązków związanych z opieką nad Kacprem. Deklarował, że będzie czuwał przy nim po nocach, zajmie się karmieniem i kąpaniem.

Ale gdy przyszło co do czego, to się wykręcił. Co więcej, uważał, że powinnam go zrozumieć, bo przecież on zarabia na naszą rodzinę, dba o dom i potrzebuje odpoczynku! A ja? Wciąż tylko przesiaduję w czterech ścianach… Typowa gadka facetów.

Szczerze mówiąc z chęcią bym się z nim zamieniła rolami.

Końcówka mojego macierzyńskiego zbliżała się nieubłaganie. Zdecydowałam, że najwyższy czas znaleźć nianię dla małego i ruszyć z powrotem do roboty. Mój mąż nie był zadowolony z tego pomysłu – uparcie twierdził, że żadna obca kobieta nie będzie się zajmować jego latoroślą. Postawiłam jednak na swoim.

Po pierwsze, marzyłam o tym, żeby w końcu wyrwać się z tych czterech ścian. Po drugie, liczyłam na to, że jak spędzę z dala od brzdąca tych kilka godzin dziennie, to w końcu poczuję, że mi go brakuje. Że go pokocham. Naprawdę mocno pragnęłam, żeby tak się stało!

Nareszcie wróciłam do pracy

Rozpierała mnie radość! Miałam ochotę wycałować swoje biurko i komputer! Koleżanki były zaskoczone moim spokojem i opanowaniem. Zaciekawiły się, czy nie brakuje mi synka i jak sobie poradziłam z rozstaniem.

Zrobiłam smutną minę i przyznałam, że to była dla mnie trudna decyzja. Ale cóż, takie życie. Kredyty same się nie spłacą, rachunki trzeba opłacić… No i dziecko utrzymać.

Koleżanki przytaknęły z empatią, komplementując moją odwagę. Życzyły mi dużo energii na nadchodzące wyzwania. Ale gdyby nie poruszyły tego wątku, to prawdopodobnie ani przez moment nie przyszedłby mi do głowy mój synek. Nie chciałam się jednak do tego przed nimi przyznawać. Obawiałam się, że mogłyby pomyśleć, iż jestem kiepską i niewrażliwą mamą.

Od tego momentu minęło pół roku, a moje nastawienie do synka w ogóle nie uległo zmianie. Wciąż nie mogę poczuć do niego prawdziwej miłości. Gdy Kacperek wyciąga do mnie swoje małe rączki, mam chęć go wyminąć i schować się sama w pokoju.

Powstrzymuję się jednak przed tym. Próbuję być jak najlepszą mamą. Przytulam malucha, spędzam z nim czas na zabawie. Ale robię to raczej z poczucia powinności niż z głębi serca. Teraz jest jeszcze malutki, lecz boję się, że gdy podrośnie, na pewno zorientuje się, że moje uczucia nie są autentyczne.

Zdarza się, że dumam nad tym, czy jestem taka dziwna, czy po prostu inne matki też przez to przechodzą. Jakoś nie miałam odwagi, by o tym komukolwiek wspomnieć. Strasznie się krępowałam. Ale pewnego razu zebrałam się na odwagę i napisałam post na jednej z grup dla mam. Kiedy następnego dnia tam zajrzałam, widziałam multum komentarzy. Większość z nich była pełna jadu – że jestem okropna, samolubna…

Więcej już o to nie spytam.

Karina, 34 lata

Czytaj także:
„Gdy ja goniłam w piętkę, mój mąż się świetnie bawił. W końcu zostawiłam go samego z dzieckiem i pojechałam na urlop”
„Nasza nieodpowiedzialna córka zostałam matką w wieku 18 lat. Podrzucała mi wnuka i leciała balować na mieście”
„Chciałam być matką, a nie męczennicą. Udawałam, że sobie radzę, a po kątach wyłam ze zmęczenia”

17-23 PAŹDZIERNIKA
szaleństwo zakupów
Zyskaj 20% rabatu na zakupy!
Zyskaj 20% rabatu na zakupy!
Skorzystaj z rabatu na tysiące... więcej»
Kod rabatowy:GOLD20
Zobacz
+
Zyskaj 20% rabatu na zakupy!
Online

Skorzystaj z rabatu na tysiące produktów! Dobierz drugą dowolną rzecz, wprowadź kod rabatowy w koszyku i ciesz się dodatkową zniżką. Rabat obowiązuje na wybrane produkty i jest dostępny w sklepie internetowym. Kody rabatowe nie łączą się. Szczegóły promocji znajdziesz na stronie.

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Kod rabatowy:GOLD20
Zobacz
-50% na drugi, tańszy produkt
-50% na drugi, tańszy produkt
Kup 2 produkty i otrzymaj -50%... więcej»
Kod rabatowy:Triumph50
Zobacz
+
-50% na drugi, tańszy produkt
Online
Stacjonarnie

Kup 2 produkty i otrzymaj -50% na drugi, tańszy produkt. Promocja obejmuje wybrany asortyment dostępny w sklepach stacjonarnych, outletach, wybranych sklepach partnerskich i na triumph.com. Oferta nie łączy się z innymi promocjami. Szczegóły u Partnera. Kod rabatowy dla sklepu online: Triumph50

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Kod rabatowy:Triumph50
Zobacz
Rabat 20% na wszystko!
Rabat 20% na wszystko!
Odkryj ponadczasową modę damsk... więcej»
Kod rabatowy:JESIEN
Zobacz
+
Rabat 20% na wszystko!
Online
Stacjonarnie

Odkryj ponadczasową modę damską, która podkreśla kobiecość i elegancję! Skorzystaj z kodu JESIEN i otrzymaj rabat 20% ekstra na wszystko na orsay.pl oraz w sklepach stacjonarnych. Nie dotyczy kart podarunkowych. Szczegóły u sprzedawcy i na stronie.

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Kod rabatowy:JESIEN
Zobacz
Do -30% na wybrane nowości
Do -30% na wybrane nowości
Promocja obowiązuje na stronie... więcej»
Kod rabatowy:GOMEZ24
Zobacz
+
Do -30% na wybrane nowości
Online
Stacjonarnie

Promocja obowiązuje na stronie Gomez.pl oraz w salonach stacjonarnych Gomez w Poznaniu i Warszawie. Kod rabatowy należy wpisać w odpowiednie pole w koszyku. Szczegóły u Partnera. 

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Kod rabatowy:GOMEZ24
Zobacz
-25% przy zakupie minimum 2 produktów
-25% przy zakupie minimum 2 produktów
Rabat 25% obowiązuje przy zaku... więcej»
Kod rabatowy:szalone2024
Zobacz
+
-25% przy zakupie minimum 2 produktów
Online
Stacjonarnie

Rabat 25% obowiązuje przy zakupie minimum 2 produktów marki Clinique oraz za okazaniem kuponu lub wpisaniem kodu w koszyku. Rabat nie obowiązuje przy zakupie miniatur produktów i zestawów. Promocja obowiązuje w salonach marki Clinique i na clinique.com.pl. Szczegóły u sprzedawcy.

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Kod rabatowy:szalone2024
Zobacz
-20% na cały asortyment
-20% na cały asortyment
Rabat dostępny na doctornap.pl... więcej»
Zobacz
+
-20% na cały asortyment
Online

Rabat dostępny na doctornap.pl. Oferta łączy się z innymi promocjami dostępnymi w sklepie. Szczegóły na stronie.

Oferta ważna:17 - 23.10.2024
Zobacz
REKLAMA