„Wstydzę się iść do łóżka z własnym mężem. A on mówi, że z taką cnotką to długo nie wytrzyma”

para w łóżku fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
„Gdy kończę brać prysznic, nie mam odwagi wyjść z łazienki bez ubrania. Gdy się przebieram, zawsze proszę Marcina, żeby się odwrócił. Kochamy się tylko od święta i robię to wyłącznie dla niego, bo sama nie potrafię czerpać przyjemności”.
/ 26.05.2024 21:15
para w łóżku fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Mam poważny problem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że jeżeli czegoś z tym nie zrobię, mąż w końcu mnie zostawi. Ale ja po prostu nie mogę zwalczyć swojej niskiej samooceny. Nie potrafię rozebrać się przed Marcinem. Za każdym razem, gdy próbuję się przemóc, w mojej głowie pojawia się obawa, że mnie wyśmieje.

Jestem wstydliwa od zawsze

Niektórym niska samoocena może wydawać się zwykłą błahostką, ale tak mogą myśleć wyłącznie te osoby, które nigdy na własnej skórze nie doświadczyły tego problemu. Zapewniam, dla mnie nie jest błahostką, że latem nie potrafię założyć niczego, co eksponuje za dużo ciała. Że na plaży ostatni raz byłam dziewięć lat temu. Że wstydzę się rozebrać nawet przed lekarzem.

Nie to jest jednak najgorsze. Moją największą zmorą jest fakt, że nie nabieram śmiałości nawet przed mężem. Mówię poważnie. Gdy kończę brać prysznic, nie mam odwagi wyjść z łazienki bez ubrania. Gdy się przebieram, zawsze proszę Marcina, żeby się odwrócił. Kochamy się tylko od święta i robię to wyłącznie dla niego, bo sama nie potrafię czerpać przyjemności z seksu. Nie w sytuacji, w której jestem przekonana, że moje ciało mu się nie spodoba. Gdy już to robimy, to zawsze przy zgaszonym świetle, a ja zrzucam z siebie tylko to, co zrzucić muszę – dół piżamy.

Mąż się na mnie złościł

Brzmi zabawnie? Zapewniam, że nie dla mnie. Za każdym razem, gdy górę biorą wstyd i nieśmiałość, czuję, że wbijam kolejny gwóźdź do trumny, w której leży nasze małżeństwo. Marcin nie ukrywa, że ma już tego powyżej uszu. Wcale się mu nie dziwię, ale to niczego nie zmienia. I tak nie potrafię przemóc wstydu.

– Marcin, nie. Przestań – powiedziałam, gdy niedawno zaczął mnie całować i rozbierać.

– Iga, o co znowu chodzi?

Po prostu nie mam ochoty.

– Nie masz ochoty na bliskość, czy nie masz ochoty na bliskość ze mną?

– Jak możesz o to pytać? Przecież wiesz, że cię kocham.

Nie potrafił mnie przekonać

W kółko wałkowaliśmy ten temat, a ja już czasami miałam dość.

– Więc dlaczego za każdym razem, gdy próbuję cię dotknąć, przeszywa cię dreszcz?

– Jakbyś nie wiedział, że jestem nieśmiała.

– Ale mnie nie musisz się wstydzić. Wiesz przecież, że jesteś piękna. Piękna i seksowna – zapewnił mnie i ponowił pieszczoty.

– Przestań – zaprotestowałam i odepchnęłam go.

– Wiesz co, Iga? Naprawdę trudno wytrzymać z taką cnotką, jak ty. Kiedy ostatni raz kochałaś się ze mną? W naszą rocznicę? Tyle razy prosiłem cię, żebyś zrobiła coś z tą twoją nieśmiałością. Znalazłem dobrego terapeutę, a ty nawet nie raczyłaś zadzwonić, żeby umówić wizytę. Naprawdę nie wiem, dokąd to wszystko zmierza. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam – powiedział, po czym zgasił lampkę i odwrócił się do mnie plecami.

Nie potrafię się przełamać

Doskonale zdaję sobie sprawę, że trudno mu ze mną żyć. W końcu jest młodym mężczyzną i ma swoje potrzeby. Ja też nie jestem osobą aseksualną. Brakuje mi bliskości, ale nie potrafię się przemóc. Zawsze, gdy mnie dotyka, odczuwam irracjonalny lęk. Wydaje mi się, że za chwilę mnie wyśmieje. Próbuję z tym walczyć, ale bez skutku.

Nie zdziwię się więc, gdy pewnego dnia powie mi, że chce rozwodu i wcale nie będę miała do niego o to pretensji, bo na jego miejscu pewnie dawno bym uciekła.

Marcin nie miał racji. Choć nie przyznałam się do tego, tak naprawdę poszłam na wizytę do terapeuty, którego dla mnie znalazł. Weszłam do gabinetu, a gdy zapytał, z czym do niego przychodzę, nie potrafiłam wydusić z siebie nawet jednego słowa. Chyba pięć minut siedziałam z otwartymi ustami, próbując zdobyć się na odwagę, by powiedzieć o swoich problemach, a on cierpliwie czekał. W końcu uznałam, że to bez sensu. Wstałam i wybiegłam z gabinetu. Drugiej wizyty nie umówiłam.

Wszystko przez faceta

Nie wiem, czy terapeuta byłby w stanie mi pomóc. Szczerze w to wątpię, bo doskonale znam przyczynę swoich problemów. Odpowiada za to jeden chłopak, którego dziewięć lat temu poznałam na wakacjach w Hiszpanii.

Miał na imię Tomek. Bawiłam się w klubie, gdy zaczął mnie podrywać. Byłam młoda i żądna przygód, więc łatwo mu uległam. Wtedy jeszcze nie miałam żadnych kompleksów. Bo niby czego miałam się wstydzić? Może i nie przypominałam Afrodyty wynurzającej się z morskiej piany, ale byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Nie miałam problemu, by założyć miniówkę i bluzkę na ramiączkach. Nie wstydziłam się opalać w bikini, a kilka razy odwiedziłam nawet plażę nudystów.

Gdy dziś wyobrażam sobie, że miałabym zrzucić wszystko przed obcymi ludźmi, prawie mdleję na samą myśl o tym. Co takiego się stało, że pewnej siebie i odważnej dziewczyny stałam się zawstydzoną i przerażoną kobietą? 

Wyśmiał mnie

Tamtej nocy wypiłam z Tomkiem kilka drinków przy barze. Trochę potańczyliśmy, a później poszliśmy na spacer wzdłuż brzegu morza. Piaszczysta plaża, szum fal i świecący nad nami księżyc – to wszystko stworzyło magiczną atmosferę. Usiedliśmy na wydmie i podziwialiśmy gwiazdy, gdy nagle Tomek mnie pocałował. Nie protestowałam. Chwilę później zaczęłam go rozbierać, a on mnie. Leżałam naga na piasku, gdy nagle on parsknął śmiechem.

– Coś się stało? – zapytałam zdziwiona.

– Nie mogę, po prostu nie mogę – powiedział i zaczął się śmiać.

– Zrobiłam coś zabawnego?

– Nie, tylko... bez ubrania wyglądasz jak kaszalot wyrzucony na brzeg morza.

Od tamtej pory doszukuję się w sobie samych wad. Widzę wszystko, na co wcześniej nie zwracałam uwagi. Na co nikt nigdy nie zwrócił mojej uwagi.

Wiem, że mam problem

Po tej nocy na hiszpańskiej plaży nie potrafiłam już rozebrać się przed mężczyzną. Dopiero dla męża zrzuciłam z siebie ciuchy. Raz. W naszą noc poślubną. Kolejne nieliczne zbliżenia odbywały się już zawsze w ubraniu i przy zgaszonym świetle.

Po co wychodziłam za mąż, skoro jestem świadoma swoich problemów? Z dwóch powodów. Po pierwsze, myślałam, że na takim poziomie zażyłości uda mi się pozbyć kompleksów. Po drugie i najważniejsze, kochałam Marcina. Nadal go kocham. Jest dla mnie całym światem. Ale nawet uczucie, którym go darzę, nie jest w stanie zerwać z moich rąk oków wstydu. 

Iga, 32 lata

Czytaj także: „Wnuczek zgrywał troskliwego opiekuna, ale łgał od samego początku. Bezwstydnie okradał własną chorą babcię”
„Przegapiłem maturę córki. Mam wyrzuty sumienia, że zarabianie kasy zawsze było ważniejsze od rodziny”
„Mój szwagier był fatalnym ojcem. Zamiast tulić córki, szalał na imprezkach. W końcu przepadł, bo zrobił dziecko innej”

 

Redakcja poleca

REKLAMA