Współpraca z Piotrem była szansą dla firmy mojego męża. Zagryzałam zęby i starałam się wytrzymywać obrzydliwe insynuacje jego wspólnika. Nie miałam odwagi przyznać się do tego mężowi, ale tylko do czasu.
Wiedziałam, jakie to jest ważne
Poczułam jego rozgrzany, śmierdzący wódką oddech na swojej szyi. Zrobiło mi się niedobrze, ale zacisnęłam zęby. Nie powiedziałam ani słowa, ale z przepraszającym uśmiechem przyklejonym do twarzy delikatnie się odsunęłam. Najchętniej przyłożyłabym Piotrowi w twarz, ale tak się niefortunnie składało, że na interesach z nim mojemu mężowi bardzo zależało.
– Chyba wiesz, jak bardzo mi się podobasz – te słowa z ust Piotra słyszałam bardzo często.
Był nowym wspólnikiem męża. Firma Jana miała poważne problemy finansowe, co niestety odbijało się nie tylko na naszym budżecie, ale również i związku. Jan stał się nie do zniesienia. Czepiał się dosłownie o wszystko i wiecznie był rozdrażniony. Mimo że nie najlepiej sobie z tym radziłam, starałam się nie dolewać oliwy do ognia. Kłótnie były ostatnią rzeczą, jakiej wówczas potrzebowaliśmy.
Wierzyłam w to, że zła karta w końcu się odwróci. Firmie, dzięki której mieliśmy zapewniony byt na dość wysokim poziomie, Jan poświęcił praktycznie całe swoje życie. Dlatego też rozumiałam go, kiedy wskutek pandemii pojawiły się niespodziewane kłopoty. Zdecydowana większość przedsiębiorców nie uniknęła wtedy zawirowań, a wielu z nich sytuacja zmusiła do zamknięcia biznesów.
Gdy ogłoszono koniec pandemii, liczyłam na to, że wszystko raczej prędko wróci do normy, ale nic takiego nie nastąpiło. I nagle pojawił się Piotr. Znali się z Janem jeszcze ze szkoły średniej, ale nie utrzymywali bliskich kontaktów.
Od słowa do słowa zostali wspólnikami.
Piotr miał to, czego firma Jana łaknęła niczym pustynia deszczu, a mianowicie pieniądze. Interesy ruszyły z kopyta, a mój mąż zaprzyjaźnił się z Piotrem. Niestety nie miał zielonego pojęcia, iż jego wspólnik ma ochotę nie tylko na udział w zyskach, ale również i na mnie. Dał mi to wyraźnie do zrozumienia już w dniu, w którym się poznaliśmy.
To była większa impreza, jaką zorganizowaliśmy dla znajomych w naszym domu. Piotr przyszedł z żoną, ale w ogóle nie przeszkadzało mu to w bezczelnym obcinaniu wzrokiem mojego ciała. Nie byłam zachwycona, ale udawałam, że niczego nie widzę – i modliłam się, żeby Jan tego nie zauważył. Natomiast Jan chciał odwdzięczyć się wspólnikowi, ale moim zdaniem był to fatalny pomysł.
– Co byś powiedziała na wspólne wakacje? – dawno nie słyszałam takiego entuzjazmu w głosie Jana.
– Znaczy we dwoje, tylko ty i ja? – nie przypominałam sobie, kiedy ostatnio pojechaliśmy gdzieś razem.
– Miałem na myśli nas oraz Piotra z Anetą – wyjaśnił mąż.
Moja radość ulotniła się w jednej sekundzie jak powietrze z przebitego balonika, aczkolwiek zapanowałam nad emocjami i nie dałam niczego po sobie poznać.
– A, rozumiem. Miałam nadzieję, że wybralibyśmy się bez towarzystwa.
– No co ty, będzie super, przecież to naprawdę fajni ludzie – Jan cmoknął mnie w policzek. – Poza tym, no wiesz, chciałbym jakoś podziękować Piotrowi za uratowanie firmy.
– To może męski wypad, co? – zaproponowałam żartobliwym tonem, chociaż wcale nie było mi do śmiechu.
– Kochanie, daj spokój – Jan chwycił mnie w ramiona – tak bardzo mi zależy, proszę.
– Niech ci będzie – westchnęłam głęboko – skoro to takie dla ciebie ważne.
– Jesteś wspaniała – wyglądał na autentycznie szczęśliwego, a ja nie miałam sumienia psuć mu nastroju.
To był fatalny pomysł
Wybór padł na Grecję. Byliśmy tam lata temu i kraj ten wywarł na mnie ogromne wrażenie, rzecz jasna w pozytywnym tych słów znaczeniu. Jednak teraz miało być inaczej z racji na obecność Anety i Piotra – głównie Piotra…
Na lotnisku, korzystając z nieuwagi Jana i swojej małżonki, uskuteczniał końskie zaloty. Jeszcze nie zdążyliśmy wsiąść do samolotu, a ja miałam ochotę wrócić do domu. Zbyłam go jakimś głupim tekstem, zważając na to, aby nie poczuł się zbytnio urażony. Miałam zakodowane w głowie, że robię to wyłącznie dla Jana, nie chciałam mu namącić w interesach.
Lot na szczęście upłynął spokojnie, ale na miejscu był tylko gorzej. Każdą najdrobniejszą okazję Piotr wykorzystywał do tego, aby szepnąć mi do ucha świński żarcik, śmieszny w jego mniemaniu. Dosłownie pożerał mnie wzrokiem, który czułam także wtedy, kiedy miał na nosie okulary przeciwsłoneczne. Ujrzawszy mnie w kostiumie kąpielowym, mało co nie wyszedł z siebie.
Cóż, mam świadomość tego, jak się prezentuję. Dbam o sylwetkę – sporo ćwiczę i biegam, a przy tym zdrowo się odżywiam. Nie piję alkoholu i nie palę papierosów. To wszystko procentuje, ponieważ mogę poszczycić się figurą, jakiej pozazdrościłaby niejedna dwudziestolatka.
– Dałbym ci rozkosz, o jakiej nie marzyłaś – tego typu teksty były na porządku dziennym. – Kręcisz mnie i doskonale o tym wiesz.
Pomijając już to, że Piotr nie był kompletnie w moim typie, zdrada nie wchodziła w rachubę. Kochałam Jana ponad wszystko, chociaż oczywiście – jak wszystkie pary – miewaliśmy gorsze chwile. Niemniej nigdy nie dopadł nas poważny kryzys, a z wszelkich miłosnych turbulencji wychodziliśmy obronną ręką. Był miłością mojego życia i jedynie on się dla mnie liczył. Owszem, podobałam się różnym mężczyznom, ale nie miało to znaczenia. Me serce należało do męża – ani razu nie pomyślałam o skoku w bok.
Pożegnalna kolacja przelała czarę
Piotr stawał się coraz nachalniejszy w swoich zalotach. W pewnym momencie nie wytrzymałam i powiedziałam mu, żeby się uspokoił, bo ja sobie tego nie życzę.
– Wy zawsze tak gadacie – rzucił ironicznie – i świętoszki zgrywacie.
– Nikogo nie zgrywam – wycedziłam oschle przez zęby. – Mam już dość twojego zachowania.
– Chyba rozumiesz, co się stanie, jeśli piśniesz słówko Janowi? – jego buta i zarozumialstwo przyprawiały mnie o mdłości.
– Jeszcze się przekonamy – nie miałam chęci dłużej dyskutować z Piotrem, który najwidoczniej żywił przekonanie, iż żadna kobieta mu się nie oprze.
Odkąd pamiętam, nie znosiłam stwierdzenia, że jak kobieta mówi „nie”, to ma na myśli „tak”. Jestem przekonana, iż coś tak idiotycznego mógł wymyślić jedynie szowinista, który znienawidził kobiety, jak parę razy dostał kosza. Jeżeli mówię facetowi, że coś mi nie pasuje, to jest to jasny komunikat niezawierający ukrytego dna.
Gwoździem do przysłowiowej trumny okazała się pożegnalna kolacja. Następnego dnia rano mieliśmy lot powrotny do Polski. Szczerze powiedziawszy, wcale nie skorzystałam z uroków Grecji, ponieważ Piotr skutecznie zatruł mi urlop. Niemniej miał rację, ponieważ bałam się powiedzieć Janowi, co się dzieje. Za nic w świecie nie chciałabym, aby odbiło się to na kondycji firmy, w związku czym cierpiałam w milczeniu, a na zewnątrz robiłam dobrą minę do nie najlepszej gry. Jednakże wszystko ma swoje granice.
Podczas wspomnianej kolacji Piotr zdecydowanie przesadził z alkoholem – zauważyłam zresztą wcześniej, że nie jest z tych, co za kołnierz wylewają. Nie zorientowałam się, że polazł za mną do toalety i jak tylko opuściłam kabinę, od razu wprawił w ruch ręce. Jego zamiary były jednoznaczne. Pomimo że trzeźwością nie grzeszył, był silniejszy, więc nie mogłam się mu wyrwać. Chciałam krzyczeć, ale zatkał mi usta dłonią. Szarpałam się rozpaczliwie z całych sił, ale bezskutecznie.
Dokładnie w tej chwili w toalecie pojawiła się Aneta. Na jej widok rozluźnił uścisk i uciekłam. Z płaczem rzuciłam się w ramiona Janowi i powiedziałam mu o wszystkim. Kipiał z wściekłości. Parę minut później naszym oczom ukazała się rozzłoszczona Aneta, a za nią zataczający się Piotr. W ten oto sposób zakończyła się i pożegnalna kolacja, i współpraca Jana z Piotrem. Mąż był zły, że wcześniej nie zdobyłam się na wyznanie prawdy.
– Chrzanić interesy, ty jesteś najważniejsza – nie krył zdenerwowania. – Gdyby ten drań cię skrzywdził, nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
W ramach zemsty Jan zrobił Piotrowi czarny PR w branży. Ponieważ mój mąż cieszy się szacunkiem wśród biznesowych partnerów, nikt nie miał powodu, żeby mu nie uwierzyć. Piotr na pewno będzie miał teraz pod górkę. Naturalnie nie doczekałam się z jego strony przeprosin. Jedynie Aneta wybąkała w dniu wylotu z Grecji, że strasznie jej głupio i przykro. Ja natomiast mam nadzieję, że nie będzie mi już dane spotkać tych ludzi na swej drodze.
Eliza, lat 42
Czytaj także:
„Żona nie kryła się z tym, że ma kochanka. Gdy zablokowałem jej dostęp do konta, to kochaś zwiał gdzie pieprz rośnie”
„Poryw namiętności na imprezie firmowej przekreślił 15 lat małżeństwa. Mąż nie chce mnie znać”
„Brat wrobił mnie w podejrzany interes i straciłem oszczędności. Nie mogę przyznać się żonie, bo wyrzuci mnie z domu”