Moje małżeństwo od samego początku nie było idealne. Pobraliśmy się bardziej z rozsądku niż z miłości i przez wiele lat tworzyliśmy spokojny, ale nudny związek. I pewnie dlatego żona znalazła sobie kochanka, z czym wcale się nie kryła. Jednak okazało się, że jej kochasiowi bardziej zależy na pieniądzach niż na niej.
Nasz związek był pomyłką
Pamiętam doskonale dzień, w którym skończyłem 40 lat. Właśnie robiłem sobie kawę i naszła mnie refleksja, że zmarnowałem pół swojego życia. Owszem, miałem dobrą pracę i świetne zarobki. Ale co z tego, skoro nie miałem nikogo, kogo mógłbym obdarzyć uczuciem.
– Nie idziesz dzisiaj do pracy? – usłyszałem głos Marty, która właśnie weszła do kuchni. Odwróciłem się i spojrzałem na swoją żonę.
– Idę – odpowiedziałem.
Nalałem sobie kawy i nie kontynuowałem tematu. Zresztą nie było takiej potrzeby, bo Marty zupełnie nie interesowało to, co zamierzam robić danego dnia.
– Aha – odpowiedziała tylko.
Potem zrobiła sobie kanapkę i poszła do salonu. Usłyszałem jak włącza telewizor. „Woli oglądać jakiś głupi serial niż porozmawiać z własnym mężem” – pomyślałem gorzko. Jednak szybko otrząsnąłem się z ponurych myśli i zacząłem szykować się do pracy. Wychodząc z domu spojrzałem jeszcze na Martę, ale ona nawet nie odwróciła się w moją stronę.
Tego dnia nie miałem najlepszego humoru. Właśnie kończyłem 40 lat, a moja żona nawet nie wspomniała o tym ani słowem. I chociaż mogłem się tego spodziewać, to było mi trochę żal. Moje małżeństwo było fikcją, a moją żonę bardziej obchodziły seriale na Netflixie niż jej własny mąż. Ale sam byłem sobie winien.
Pobraliśmy się z Martą z rozsądku. Oboje nie mogliśmy znaleźć odpowiednich partnerów, więc uznaliśmy, że w tej sytuacji ślub będzie dobrym wyjściem. Jednak miłość nie przychodzi na zawołanie. Wprawdzie tworzyliśmy spokojny i poukładany związek, ale nie było w nim wielkich uczuć, namiętności czy porywów serca. Było za to przyzwyczajenie, obawa przed zmianami i niechęć do wywracania wszystkiego do góry nogami. I chociaż wielokrotnie zamierzałem rozwieść się z Martą, to jednak przez te wszystkie lata nic z tego nie wyszło. Przyzwyczaiłem się.
W pracy mieliśmy istny młyn. Firma zdobyła duży projekt i trzeba było wszystkiego dopilnować. Dlatego szybko przestałem myśleć o moim nieudanym małżeństwie i rzuciłem się w wir pracy.
– Napijesz się kawy? – usłyszałem obok kobiecy głos. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w oczy naszej nowej pracownicy.
– Pewnie – odpowiedziałem z uśmiechem i dopiero wtedy poczułem zmęczenie. Pracowałem od samego rana bez chwili przerwy i nawet nie pomyślałem o jakimkolwiek odpoczynku. Ale organizm w końcu zaczął domagać się paliwa.
– Tak myślałam – odpowiedziała dziewczyna i wręczyła mi kubek z aromatycznym napojem.
– Dziękuję – odpowiedziałem. – Ania, tak? – zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie z kpiącym wyrazem twarzy i się roześmiała.
– Nie. Agata – odpowiedziała. A mi zrobiło się głupio. Jednak na swoje usprawiedliwienie miałem to, że zapamiętywanie imion nigdy nie było moim atutem.
– W ramach przeprosin zapraszam cię na kanapkę do firmowego baru – powiedziałem.
Agata roześmiała się i powiedziała, że bardzo chętnie. I to był dobry bardzo pomysł. Już nawet nie pamiętałem, jak miło można spędzić czas z kobietą, która słucha, co się do niej mówi. Agata okazała się świetną rozmówczynią. A ja od razu nabrałem chęci do dalszej pracy, a po jej zakończeniu wcale nie chciało mi się wracać do domu.
Moja żona znalazła sobie kochanka
Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi mieszkania, to od razu usłyszałem głos żony. Rozmawiała z kimś przez telefon, a z jej tonu głosu od razu wywnioskowałem, że nie jest to koleżanka.
– Spotkamy się jutro? – usłyszałem uwodzicielski głos żony. Do mnie nigdy tak nie mówiła. A gdy tylko wszedłem do salonu, to zobaczyłem na jej twarzy uśmiech. Wyglądała jak zakochana kobieta. I na pewno to nie ja byłem obiektem jej westchnień.
– Z kim rozmawiasz? – zapytałem. Marta szybko odwróciła się do mnie i zakończyła rozmowę.
– Z koleżanką – odpowiedziała. Nie uwierzyłem jej. Jednak nie drążyłem tematu. Tak szczerze powiedziawszy, to zupełnie mnie to nie interesowało. Moje myśli powróciły do Agaty. Już się cieszyłem, że jutro znowu ją zobaczę.
Następnego dnia Marta poprosiła mnie o zwiększenie limitu na jej karcie.
– Planujesz jakiś większy zakup? – zapytałem.
– Chciałabym wyjechać na kilka dni – usłyszałem. Trochę mnie to zdziwiło, ale nic nie powiedziałem.
– Ok – zgodziłem się. Było mnie na to stać, a nie miałem nic przeciwko temu, żeby pobyć przez kilka dni samemu. Już od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad rozwodem i chciałem w spokoju przemyśleć tę decyzję.
Marta podziękowała mi uśmiechem i poszła się pakować. Ale kiedy wszedłem do sypialni, usłyszałem, jak mówi do kogoś przez telefon, że już nie może doczekać się spotkania.
– To będzie kilka dni tylko dla nas – powiedziała. A gdy zakończyła rozmowę, to zapytałem ją wprost.
– Masz kogoś?
Marta spojrzała na mnie i nic nie powiedziała.
– Tak? – nie dawałem za wygraną.
Nawet tego nie ukrywała
Moja żona uśmiechnęła się, ale po chwili powiedziała, że faktycznie poznała kogoś.
– Przecież nasze małżeństwo to i tak fikcja – usłyszałem. I tak naprawdę miała rację. Wyszedłem z sypialni i pozwoliłem jej się spakować na wyjazd z kochankiem.
Przez kilka dni nieobecności żony miałem sporo czasu, aby zastanowić się nad swoim dalszym życiem. I chociaż nie chciałem podejmować radykalnych decyzji, to coraz bardziej czułem, że nie jestem w stanie tak dalej żyć.
– I co zamierzasz zrobić? – zapytał mnie kumpel, któremu zwierzyłem się ze swoich rozterek.
– Sam nie wiem – westchnąłem. – Może już jestem za stary na zmiany – dodałem. Darek spojrzał na mnie i głośno się roześmiał.
– Chłopie, jeszcze całe życie przed tobą – powiedział. A ja pomyślałem, że może ma on rację.
Po powrocie Marty wiele się zmieniło. Ona już nie ukrywała, że ma kochanka, a ja coraz częściej rozważałem rozstanie. A ponieważ chciałem rozpocząć nowe życie, to nie zamierzałem dłużej utrzymywać Marty. Dlatego zrobiłem to, co powinien zrobić już dawno temu.
– Dlaczego nie mogłam dzisiaj pobrać pieniędzy z konta? – zapytała mnie żona wieczorem. – Jest jakaś awaria?
Nie będę utrzymywać jej kochasia
Spojrzałem na nią i postanowiłem być z nią szczery.
– Zablokowałem ci dostęp do mojego konta – odpowiedziałem spokojnie.
– Ale dlaczego? – usłyszałem oburzony głos żony. Do tej pory była przyzwyczajona, że korzysta z moich pieniędzy bez żadnych ograniczeń. A mi to nie przeszkadzało, bo i tak nie miałem na co ich wydawać.
– Bo ostatnio wydajesz stanowczo za dużo – odpowiedziałem.
Przez kilka ostatnich tygodni z mojego konta zaczęły znikać spore sumy pieniędzy. A gdy sprawdziłem wyciągi, to okazało się, że szły one na restauracje, hotele i zakupy w drogich sklepach. Znalazły się też tam wydatki na wypożyczenie motorówki i przelot samolotem pierwszej klasy. Okazało się, że moje ciężko zarobione pieniądze szły na zachcianki kochanka mojej żony.
– To z czego mam żyć? – zapytała Marta.
„Ty czy twój kochanek?” – pomyślałem. Jednak ugryzłem się z język.
– Przecież masz pracę – odpowiedziałem. A potem dodałem, że na pewno sobie poradzi.
Przez kilka kolejnych dni Marta kilkukrotnie próbowała przekonać mnie do zmiany decyzji. Jednak ja byłem nieugięty. I chociaż nie kochałem Marty i nawet nie przeszkadzał mi jej romans, to jednak nie mogłem pozwolić na to, aby za moje pieniądze utrzymywała swojego kochanka. A jej kochanek – jak się okazało – nie chciał mieć nic wspólnego z kobietą, która nie może mu zaoferować odpowiedniego poziomu życia.
Kilka dni później zastałem w domu płaczącą Martę.
– Stało się coś? – zapytałem. Z niepokojem pomyślałem o jej rodzicach, których naprawdę lubiłem, a którzy mieli już swoje lata.
– Nie – odpowiedziała szybko. A potem dodała, że właśnie sobie uświadomiła, że jednak coś do mnie czuje.
Roześmiałem się.
– Kochanek cię rzucił? – zapytałem brutalnie. Jakoś mnie to nie zdziwiło. Gdy odciąłem Martę od pieniędzy, to okazało się, że jej ukochany wcale nie darzy jej tak wielkim uczuciem.
Marta spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłem prawdę. Jednak nie było mi jej szkoda. Już kilka dni temu podjąłem decyzję o rozwodzie.
– Przykro mi – odpowiedziałem. – Ale będziesz musiała jakoś sobie z tym poradzić – dodałem. A potem zadzwoniłem do Agaty i zaproponowałem jej kolację. Zgodziła się. A ja poczułem, że w moim życiu właśnie otwiera się nowy rozdział.
Piotr, 40 lat
Czytaj także:
„Odkąd teść zmarł, teściowa ma się za moją przyjaciółkę. Pożycza ciuchy i chce, bym uczyła ją nowych ruchów w sypialni”
„Żona i kochanka jednocześnie urodziły mi dzieci. Inni cieszyliby się z takiej kumulacji jak w totolotku, ale nie ja”
„Znalazłam saszetkę pełną kasy. Gdy ją oddałam, zyskałam czyste sumienie i pewność, że dobro wraca”