W domu mam żonę, która dba o nasze mieszkanko, gotuje ciepłe obiadki i ogarnia codzienność. Do tego co jakiś czas spotykam się z Olą, która jest niesamowita w łóżku. Żona o niczym nie wiedziała i wszyscy byli zadowoleni. Aż do teraz, gdy Magdzie na nowo zamarzyły się harce w małżeńskiej sypialni. Ale wolę udawać oziębłego niż rezygnować ze swojego wygodnego układu.
Dawniej nie mogłem oderwać rąk od żony
Dzisiaj Magda znowu czekała na mnie z kolacją przy świecach i butelką wina. Wcisnęła się w jakąś absurdalnie krótką sukienkę. Taką z głębokim dekoltem, z którego wylewał się jej biust. Jasne, wiem, że chciała być dla mnie seksowna. Ale co poradzę na to, że żona już od dawna mnie nie kręci?
Zresztą, trudno oczekiwać, żebyśmy po trzydziestu latach małżeństwa zachowywali się dokładnie tak jak tuż po ślubie. Kiedyś z tej mojej żonki była naprawdę niezła laska. Pamiętam, że zakochałem się w jej bujnych rudych lokach, błysku w oczach, gdy mówiła coś z przekonaniem i niesamowitych nogach.
Ależ ona miała wtedy figurę. Ech, co to były za czasy, gdy jeszcze przed ślubem nie mogliśmy oderwać od siebie rąk. W podróż poślubną pojechaliśmy w góry i zamiast maszerować po zakopiańskich szlakach i korzystać z okolicznych atrakcji, prawie cały tydzień spędziliśmy w przytulnym pensjonacie. Niemal nie wychodziliśmy z łóżka.
Przez lata z naszego dawnego żaru pozostało jednak niewiele. Szara codzienność, praca, obowiązki, dzieci i walka o dobro rodziny stały się ważniejsze niż szalone noce z czasów narzeczeństwa. Nadal jesteśmy jednak dobrym małżeństwem, szanuję Magdę i na pewno nie zamieniłbym jej na nikogo innego. Wspólnie wychowaliśmy trójkę dzieci.
My dobiegamy sześćdziesiątki, córki mają już własne rodziny, a Kamil wciąż szuka swojego miejsca na ziemi. To taki niespokojny duch, który nie usiedzi długo w miejscu. Tuż po studiach wyjechał w podróż po Azji, później mieszkał trochę w Rzymie, gdzie dorabiał w jakiejś pizzerii. Teraz poznał nową dziewczynę i wyjechał za nią do Madrytu.
Magda chce na nowo rozpalać zmysły
My zostaliśmy sami w naszym przytulnie urządzonym mieszkaniu, a i zdaje się, że mojej małżonce zamarzyła się druga młodość. Kiedyś te sześćdziesiąt metrów kwadratowych wydawało się nam ciasnotą, gdy dom tętnił życiem. Dzieciaki wpadały i wypadały, odwiedzali je znajomi, dziewczyny wciąż coś robiły w kuchni, bo obie kochały gotowanie. Teraz zapanowała błoga cisza i spokój. Żeby tylko moja żona jeszcze chciała zrozumieć, że mamy już swoje lata i nasz wiek ma własne prawa, to byłaby istna sielanka. Ale nie, Magda jakiś czas temu chyba zwariowała.
– Musimy coś zaplanować i zmienić w naszym nudnym życiu. Jeszcze nie przeszliśmy na emeryturę, a już żyjemy niczym para staruszków – powiedziała z wyrzutem w głosie, gdy akurat wróciłem wykończony z pracy i jedyne, o czym marzyłem to otwarcie puszki ulubionego piwa, zjedzenie obiadu i obejrzenie ważnego meczu, który akurat leciał w telewizji.
– A co ty chcesz zmieniać, gdy wszystko jest dobrze – rzuciłem od niechcenia i podreptałem do lodówki.
To jednak rozsierdziło moją żonkę na amen i ze słodkiej potulnej Magdusi zmieniła się nagle w jakąś heterę, która zaczęła mi wyrzucać, że całkowicie skapcanieliśmy. Dokładnie takiego słowa użyła, chociaż słowo daję, że wcale nie jesteśmy aż tak mało aktywni, jak ona próbuje mi wmówić. Często jeździmy do naszych córek, odwiedzamy malutkie wnuki, latem organizujemy jakiegoś grilla ze znajomymi. Ostatnio nawet zaprosiłem Magdę do kina, chociaż wynudziłem się na tym seansie jak mops.
Ale nie, nadal nie jest dobrze. Dopiero po kilku dobrych dniach dowiedziałem się, że żonie chodzi nie o nasze życie towarzyskie, hobby czy rozrywki, ale sprawy w sypialni.
– Bo ja chyba już wcale ci się nie podobam – wybuchła pewnego wieczora, gdy nie zauważyłem, że do łóżka nie przyszła w swojej dyżurnej piżamie w kwiatki, ale jakieś kusej koszulce na ramiączkach.
– Podobasz mi się, skarbie. Jasne, że mi się podobasz – powiedziałem i starałem się ją przytulić, ale odepchnęła ze złością moją rękę, zabrała zapasową kołdrę i poszła spać na kanapę do salonu.
Dopiero po dłuższym czasie zauważyłem, że żona stara się tworzyć w domu romantyczną atmosferę. Te kolacyjki, zapachowe świeczki i kadzidełka, nowe sukienki, seksowna bielizna. Przypadkiem trafiłem też na gazetę, gdzie Magda zagięła róg artykułu o afrodyzjakach w kuchni.
– Jak nic, żona chce cię na nowo uwieść – wybuchnął śmiechem mój kumpel Wiesiek, któremu pożaliłem się z podchodów Magdy. Z kolegą mówiliśmy sobie wszystko i wiedziałem, że mogę mu zaufać, bo na pewno nie wygada nikomu naszej rozmowy.
– Wiem i cały czas udaję, że tego nie dostrzegam, ale już zaczyna mnie męczyć ta sytuacja. Człowiek chciałby po robocie spokojnie odpocząć w domu, zrelaksować się, a nie cały czas myśleć o pochodach na nowo rozpalonej żony, która na kilka lat przed sześćdziesiątką wymyśliła sobie, że nagle zamieni się w femme fatale – rzuciłem z irytacją, a Wiesiek zaczął się śmiać.
– Ale co jest nie tak? Jak się prowadzi podwójne życie, to trzeba się nieco poświęcić – mrugnął okiem, dopił zawartość swojego kufla i pożegnał się, twierdząc, że musi już spadać, bo jutro ma ciężki dzień.
Wolę harce z młodą kochanką
Rzeczywiście, kolega powiedział prawdę. Już od trzech lat prowadziłem podwójne życie i za plecami żony spotykałem się z pewną uroczą trzydziestolatką. Olę poznałem, gdy przyszła na staż do naszego biura. Była młoda, zgrabna i otwarta na nowe znajomości. Z wyglądu ten sam typ, co moja Magda. Tyle że niemal trzydzieści lat wcześniej.
Trzeba przyznać, że wiedziała, jak zrobić wrażenie na mężczyźnie. Zgrabną figurę i ponętny biust podkreślała obcisłymi bluzeczkami i kusymi spódniczkami, chodziła w szpilkach i już sam zapach jej perfum przywodził na myśl upojne noce na plaży. Nie mam pojęcia, co to za było, ale właśnie te perfumy zapamiętałem już od jej pierwszej wizyty w naszym biurze.
Niemal oszalałem na jej punkcie, wiedząc, że mam niewielkie szanse u tak gorącej laski młodszej ode mnie o niemal trzydzieści lat. Ale, o dziwo, Ola błyskawicznie zauważyła moje spojrzenia i przejęła inicjatywę. Szybko jednak wyjaśniła mi, że to jest układ.
– Widzę, że ci się podobam – powiedziała przy filiżance kawy, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się poza firmą. – Ty też jesteś całkiem fajny gość. Do tego wiem, że masz żonę i raczej nie szukasz stałego związku. A mnie zależy na karierze w tej firmie – zawiesiła głos, a ja już wiedziałem, o co jej chodzi.
To ode mnie zależało, czy dziewczyna po stażu dostanie etat. Szybko przeliczyłem sobie w myślach za i przeciw, dochodząc do wniosku, że nie mam nic do stracenia.
– Magda i tak się nie dowie, a trzeba korzystać z życia. Taka szansa już więcej mi się nie trafi – tłumaczyłem Wieśkowi, chyba w nadziei, że to on podejmie za mnie decyzję i będę usprawiedliwiony.
Kumpel jednak nie skomentował mojego wyboru, twierdząc, że to jest moje życie, w które on się nie będzie wtrącał. Już z pewnością wiecie, jaką decyzję podjąłem i naprawdę jej nie żałuję. Przy Olce na nowo poczułem się mężczyzną. Zupełnie jakbym znowu miał te dwadzieścia–trzydzieści lat i poczucie, że świat tylko czeka, żebym go podbił.
Najlepsze jest jednak to, że moja kochanka również ma męża. Tyle że on pracuje za granicą i do Polski najczęściej przyjeżdża raz na miesiąc. Dzięki temu mam gwarancję, że nie będzie chciała niszczyć mojego małżeństwa. Przedłużyłem jej ten staż, później dałem awans. Obie strony są zadowolone. Olka nie zostawi męża. On dobrze zarabia, ona mieszka w jego domu i za bardzo lubi luksus, żeby z tego rezygnować dla mnie.
To był układ idealny, ale tylko do czasu
No jednym słowem, układ prawie idealny. W domu mam Magdę, która dba o nasze mieszkanko, gotuje ciepłe obiadki i ogarnia codzienność. Do tego co jakiś czas spotykam się z Olą, która jest niesamowita w łóżku. Żona o niczym nie wiedziała i wszyscy byli zadowoleni.
Aż do teraz. Magdzie nagle zaczęło brakować czułości i chce ożywiać nasze małżeńskie pożycie. A co ja mam zrobić, że żona już od dawna mnie nie kręci? To dobra i uczciwa kobieta, wspólnie wiele przeszliśmy i nigdy nie chciałbym się z nią rozwodzić. Ale, nie oszukujemy się. Czas, trzy porody i prawa grawitacji zrobiły swoje. Mojej Magdzie daleko do młodości i świeżości Oli i nie mam już ochoty na igraszki z nią. Zresztą, w moim wieku wystarczają mi te spotkania z kochanką raz w tygodniu.
Doszedłem więc do wniosku, że będę udawał oziębłość i spróbuję przekonać ją do oddzielnych sypialni. W końcu niejedna para tak właśnie robi i wszystko jest w porządku. Żona nie musi przecież wiedzieć, że stoi za tym jakaś druga. Przekonam ją, że w naszym wieku ważniejsze są inne rzeczy niż harce w łóżku.
– A może tak znajdziesz Magdzie jakieś hobby? Gdy się zajmie czymś po pracy i zaangażuje, przestanie tak zawzięcie myśleć o mroźnej atmosferze w waszej sypialni? – podpowiedział mi Wiesiek, a ja doszedłem do wniosku, że to świetny pomysł.
Tylko, czym mógłbym zająć żonkę? Chyba będę potrzebował damskiej pomocy. A może Olka mi coś podpowie?
Zygmunt, 58 lat
Czytaj także:
„Cały czas brałam udział w wyścigu szczurów. Gdy straciłam pracę dotarło do mnie, że jestem 40-latką bez własnego życia"
„Dla szefa-kochanka liczył się tylko mój wygląd. Nawet do łóżka kazał mi zakładać wysokie szpilki”
„Mój mąż padnie trupem, gdy zobaczy narzeczoną syna. Na pewno się tego po nim nie spodziewał”