„W wakacje pracowałem w sanatorium. Z jednymi babciami chodziłem na spacery, a z innymi do łóżka”

mężczyzna z kobieta fot. iStock by Getty Images, Don Tremain
„– Przynosisz mi wstyd! Jak w ogóle możesz robić takie rzeczy? Przecież to... okropne. Niemoralne! To są starsze panie! – krzyczał brat. – Po pierwsze, czy komuś robię krzywdę? – obruszyłem się. – Robię tylko to, czego chcą obydwie strony. A że są starsze? Cóż, sam powiedziałeś, że one mają więcej wigoru, niż się wydaje!”.
/ 06.08.2024 22:00
mężczyzna z kobieta fot. iStock by Getty Images, Don Tremain

Długie studenckie wakacje były świetną okazją do zarobienia i odłożenia większej ilości kasy. A że po drugim roku studiów nie miałem ani jednej poprawki, a mój ostatni egzamin odbył się w połowie czerwca, miałem przed sobą praktycznie trzy i pół miesiąca wolnego.

Szukałem pracy na lato

Postanowiłem więc po raz pierwszy poszukać pracy, która przyniosłaby mi poważniejsze pieniądze niż jakieś drobniaki, które zdarzało mi się zarabiać dotychczas. Tym razem jednak zbierałem na motor, więc zależało mi przede wszystkim na tym, żeby robota była dobrze płatna. Studiowałem na Akademii Wychowania Fizycznego, więc interesowały mnie wszystkie prace związane ze sportem. Niestety, w siłowniach było pełno trenerów z większym doświadczeniem niż moje, a wszelkie kolonie dla dzieci płaciły grosze i wiązały się z ogromną odpowiedzialnością.

Zatrudnij się w moim ośrodku – zaproponował mi któregoś dnia mój starszy brat, który już od kilku lat pracował w ośrodku sanatoryjnym.

– Ale co ja tam będę robił? – zdziwiłem się.

– Szukają kogoś, kto poprowadziłby jakieś zajęcia sportowe. To nie musi być nic wymagającego, może być np. aqua aerobik.

– Aqua aerobik? A te starsze panie tam to nie chodzą już o lasce? Ktoś faktycznie chodzi na takie ćwiczenia?

– One mają w sobie znacznie więcej wigoru, niż byś przypuszczał – zachichotał Antek. – Część z nich to wygląda naprawdę na ze czterdzieści lat, a nie sześćdziesiąt. Jeżdżą do sanatorium odpicowane, bo liczą na podryw.

– Co ty gadasz – zaśmiałem się. – A myślałem, że to wszystko bujdy na resorach, te opowieści o sanatoryjnych romansach.

– A skąd! Uważaj na nie, na młodszych polują jeszcze chętniej – rechotał w najlepsze brat.

I ja się uśmiałem, bo zupełnie nie wyobrażałem sobie romansu z kobietą, która mogłaby być moją matka, albo nawet babcią.

Nie tak to sobie wyobrażałem

Z chęcią jednak zaaplikowałem do ośrodka i, pewnie dzięki Antkowi, który szepnął o mnie dobre słowo, szybko zaproszono mnie na pierwszy turnus. Gdy wysiadłem z samochodu, byłem w szoku. Ani ośrodek, ani kuracjuszki, ani cała idea sanatorium – nic tu nie wyglądało tak, jak się tego spodziewałem!

Zamiast obdrapanych ścian i PRL–owskich wystrojów zastałem elegancki hotel, w którym sam chętnie zatrzymałbym się na wakacje – i to już takie, na które musiałbym odłożyć sporo kasy. Starsze panie, które widziałem w okolicach ośrodkowego parku, w restauracji i przy recepcji, w większości nie zasługiwały na miano starszych pań. Nazwałbym je bardziej dojrzałymi kobietami, ale starości nie przejawiały ani trochę, a ich prawdziwy wiek można było czasem dostrzec po nielicznych delikatnych zmarszczkach wokół oczu czy ust.

– Ile one mają lat? – zapytałem zdziwiony brata.

– No, większość sześćdziesiąt albo i więcej. Co, zdziwiony? Mówiłem ci, że to jest hotel dla bardzo eleganckich, zadbanych starszych pań – zaśmiał się Antek.

Byłem speszony

Faktycznie, już na pierwszych zajęciach z aqua aerobiku zauważyłem, że wszystko, co opowiadał mi mój brat, wcale nie było przesadzone. Gdy zdjąłem koszulkę na gorącym basenie, żeby zaprezentować paniom ćwiczenia, usłyszałem pomruk zachwytu. Na początku nieco mnie to speszyło, zwłaszcza że niektóre panie dość dosadnie zaczynały sugerować, że są mną zainteresowane.

– Panie Wojtku, a może prowadzi pan też jakieś prywatne zajęcia? – zagaiła flirciarsko pani Barbara po zakończonym treningu.

– Niestety, ośrodek mi na takie nie pozwala – zachichotałem uprzejmie.

– Aj tam... ośrodek nie musi przecież wiedzieć – odparła, po czym puściła do mnie oko.

Zrobiło mi się gorąco – i tym razem nie było to związane z wysoką temperaturą na pływalni. Naprawdę czułem pewien dreszczyk emocji? A może nawet podniecenie? Barbara, nawet jeśli była starsza, wyglądała na bardzo dobrze zachowaną czterdziestolatkę. Była zgrabna, olśniewała białym uśmiechem i naprawdę mogła się podobać. Gdy więc następnym razem zagadnęła mnie uwodzicielsko, proponując spotkanie po godzinach, zgodziłem się.

– Pani Barbaro, mieszkam w pokoju 134. Zapraszam – uśmiechnąłem się, dostrzegając w jej oku pewien błysk.

Ten romans był niespodziewany

Barbara faktycznie przyszła jeszcze tego samego wieczoru, po kolacji. Dość szybko pozbyliśmy się niedopowiedzeń. Napięcie między nami rosło już od kilku dni, więc nie potrzebowaliśmy podchodów ani szczególnej gry wstępnej. Zbliżenia z Barbarą były niesamowite: była doświadczona i pewna siebie, niezwykle kobieca. Choć wielu facetów mogłoby mnie tu uznać za dziwaka, szybko doszedłem do wniosku, że młode dziewczyny zupełnie nie umywały się do Basi.

Dlatego też z chęcią kontynuowałem te spotkania aż do jej wyjazdu tydzień później. A potem? Cóż, kilka dni później pojawiła się Marzena, która również od samego początku była dość bezpośrednia. Warto tu jednak podkreślić, że moja druga sanatoryjna partnerka była ewidentnie majętną kobietą, dlatego zdarzało się, że po zajęciach czy innych ćwiczeniach, które prowadziłem, zostawiała mi sowite napiwki. Za pierwszym razem poczułem się z tym głupio, ale Marzena szybko przekonała mnie, że nie ma w tym żadnej łapówki ani tym bardziej... opłaty za usługi spoza programu.

– Widzę, że dobry i pracowity z ciebie chłopak. Pewnie pracujesz tu, żeby na coś uzbierać. A że niezależnie od naszej relacji uważam, że jesteś świetny w tym, co robisz, jak najbardziej ci się należy – oznajmiła bezceremonialnie.

Brat był wściekły

Przez następne półtora tygodnia prowadziliśmy więc ten specyficzny "związek". Aż o wszystkim nie dowiedział się mój brat.

– Co ty wyrabiasz?! – napadł na mnie któregoś wieczoru. – Ty wiesz, że chłopaki w ośrodku ciągle o tobie gadają? Przynosisz mi wstyd! Jak w ogóle możesz robić takie rzeczy? Przecież to... okropne. Niemoralne! To są starsze panie!

– Po pierwsze, czy komuś robię krzywdę? – obruszyłem się. – Robię tylko to, czego chcą obydwie strony. A że są starsze? Cóż, sam powiedziałeś, że one mają więcej wigoru, niż się wydaje!

– Ale żeby jeszcze brać za to pieniądze!? Człowieku, opanuj się! – krzyczał.

– Ej, ej! Nie biorę pieniędzy za... nasze spotkania – ściszyłem głos. – Dostaję napiwki za dobrze wykonaną pracę. To chyba dozwolone w tym ośrodku.

– I nie wzbudza twoich podejrzeń, że najbardziej sowite dostajesz od babki, z którą umawiasz się na... spotkania? – zapytał z drwiną.

– Myśl sobie, co chcesz. Nie robię nic złego – skwitowałem.

– A nie pomyślałeś, że możesz zniszczyć moją reputację? To nie jest dla mnie chwilowa robota, z której zmyję się z końcem września, jak ty! Buduję tu swoją pozycję, walczę o awans! – warknął.

Fakt, o tym nie pomyślałem. Ale z drugiej strony... Naprawdę nie miałem sobie nic do zarzucenia. Wzruszyłem więc ramionami, na co mój brat wypadł z mojego pokoju jak burza, z pewnością śmiertelnie obrażony.

Nie zamierzałem przestać

Układ, który miałem z Marzeną, był satysfakcjonujący dla obydwu stron i nie zamierzałem go przerywać. Ostrzegłem ją jednak, że chciałbym, abyśmy zachowali większą ostrożność, bo mój starszy brat jest stałym pracownikiem tego ośrodka.

– Spokojnie, plotkowanie o naszej zażyłości nie jest w moim interesie – odpowiedziała pogodnie.

– Jak to? – zdziwiłem się.

– No, gdyby wszyscy się dowiedzieli, zwłaszcza kuracjuszki, to zaraz chciałyby od ciebie tego samego... W końcu jesteś tu najprzystojniejszym facetem. A ja nie lubię się dzielić takimi przyjemnościami. No, przynajmniej do końca mojego wyjazdu – puściła do mnie oko.

Kontynuowaliśmy więc naszą relację, chociaż brat omijał mnie szerokim łukiem jeszcze przez następne dwa tygodnie. Nie wiem, czy w końcu przestanie się na mnie dąsać. Ale wiem, że na pewno nie będę się przed nim płaszczył, czy go przepraszał, bo nie mam za co! Jestem dorosły i sam podejmuję swoje decyzje. A że tym razem są one... Niepopularne? Ciężkie do zrozumienia dla niektórych? No cóż. Trudno!

Wojtek, 22 lata

Czytaj także: „Podczas spowiedzi przeżyłam najgorszy koszmar w życiu. Chciałam oczyścić duszę, a najadłam się wstydu”
„Cierpiałam, gdy narzeczony rzucił mnie dla bogatej panny. Brat znalazł sposób, by wyleczyć moje złamane serce”
„Sąsiadka znalazła sposób, jak oszczędzić na zakupach w spożywczaku. Nie wie, że za to można pójść siedzieć”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA