Zawsze wiedziałam, że Roman to bajerant, ale byłam przekonana, że nie jest w stanie przekroczyć granicy zdrady. Cóż, pomyliłam się... Ale jeszcze mi za to zapłaci!
Nikogo nie słuchałam
Jeszcze przed ślubem Romek miał kiepską opinię w mieście.
– Mówię ci, będziesz płakać przez niego – pouczała mnie babcia. – To jest łajdak, jakich mało!
Ale przecież byłam młoda, głupia i bardzo zakochana. Nie wierzyłam w tego typu plotki.
– Oj babciu, może kiedyś, ale przy mnie się zmieni, bo wiem, że mnie kocha – upierałam się, a w odpowiedzi babcia tylko wywracała oczami.
– Aj, żebyś ty pierwsza tak mówiła, dziecino – wzdychała tylko.
W końcu postawiłam na swoim, choć nawet przed samą ceremonią ojciec mruknął, że „jeszcze wszystko da się odkręcić, jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości”.
– Czyli cieszysz się moim szczęściem, tak? – zachichotałam, po czym puściłam do ojca oczko.
Byłam zakochana i pewna swojej decyzji i nikt nie mógł zmienić mojego zdania. I przez dobre kilka lat trwałam przy swoim. Nawet gdy mieliśmy z Romkiem kryzysy, nadal nie traciłam wiary w słuszność swojej decyzji. Może dlatego, że tak bardzo się upierałam? I dlatego, że od początku mi to odradzano? Chciałam wszystkim udowodnić, że podjęłam dobrą decyzję na przekór. Ale czy faktycznie podjęłam? No cóż, teraz z perspektywy czasu wiem, że nie.
Nie bił i nie pił, ale...
Chociaż wmawiałam sobie, że nasze problemy nie są poważne, tak naprawdę życie z Romkiem nie było łatwe. Przyłapałam się nawet na tym, że sama powtarzam sobie stereotypowe „nie bije, nie pije, więc nie ma co narzekać”. Ale co właściwie robił?
Regularnie nie wracał na noc, chociaż wiedziałam, że nie ma to nic wspólnego z jakimiś ciągami alkoholowymi. Romek lubił towarzystwo i dużo imprezował, ale nie nadużywał alkoholu, tego byłam pewna. Pochodził z rodziny, w której istniał problem alkoholowy i wiedziałam, że wystarczająco się wycierpiał i nie chce powtarzać błędów swojego ojca.
Co poza tym? Bardzo lubił towarzystwo kobiet. Chętnie z nimi żartował, nawet lekko flirtował czy tańczył, gdy bywaliśmy na mieście bądź na przyjęciach u znajomych. Nie przekraczał granic, ale też spędzał w towarzystwie innych kobiet znacznie więcej czasu niż inni mężczyźni. Przeszkadzało mi to i często czułam się zazdrosna, chociaż na zewnątrz zapewniałam, że „przecież nie robi nic złego” i że „nie jestem żoną, która stroiłaby fochy, bo jej mąż miał czelność odezwać się do innej kobiety”.
Porównywał mnie z innymi kobietami
Jednak to nie to rozmawianie czy flirtowanie było najgorsze. Gdy wracaliśmy po takich wydarzeniach do domu, Romek miał w zwyczaju porównywać mnie do innych kobiet.
– Ta Iwona miała dziś taki świetny makijaż. Dlaczego ty się tak nie malujesz? Widać, że ona się stara dla swojego męża, a ty ledwo rzęsy czymś pociągniesz i już – westchnął któregoś razu.
– To chyba nie w moim stylu. Poza tym, Iwona ma w domu panią do sprzątania i teściową, więc ma znacznie więcej czasu na szykowanie się do wyjścia. Przypominam ci, że ja wszystko robię sama, a nadal jestem zadbaną, schludną i dobrze ubraną kobietą. Chyba wstydu ci nie przynoszę – odwarknęłam.
– Nie, nie, oczywiście, że nie... Tak tylko mówię, że to pociągające. Tak samo jak jakieś bardziej odważne sukienki. Takie, jak np. nosi Magda...
– Dosyć – ucięłam, po czym obrażona poszłam do sypialni.
Niby mąż nadal ochoczo ze mną sypiał, ale te jego ciągłe sugestie, że powinnam robić coś inaczej, wyglądać inaczej, „być bardziej odważna”, „śmiała” i w sypialni, a najlepiej w całym domu zamieniać się w jakąś femme fatale... To wszystko sprawiało, że czułam się ze sobą coraz gorzej, a moja samoocena spadała w dół.
Zaczęłam się od niego odsuwać
Może trochę celowo, a trochę podświadomie, ale zaczęłam szukać własnej przestrzeni i unikać sytuacji, które mogłyby prowadzić do kolejnych przytyków ze strony Romka. Spotykałam się częściej z przyjaciółkami, wracałam później z pracy, a wieczory spędzałam na czytaniu książek lub oglądaniu filmów w samotności.
Romek musiał zauważyć zmianę, ale odniosłam wrażenie, że mu to nie przeszkadza. Byłam zdziwiona. Myślałam, że jeśli na czymkolwiek mu zależy to właśnie na tym, żeby podtrzymywać „ogień” w naszym małżeństwie. Flirt i aspekt seksualny były dla niego bardzo ważne. Chyba po prostu bardzo go dowartościowywały. Dlatego byłam naprawdę zaskoczona, że nie dopytuje o co chodzi, nie zabiega. Tutaj zapaliła mi się czerwona lampka, a w pamięci odtworzyłam słowa przestrogi babci sprzed lat.
Nadal wychodził na swoje imprezy, nadal flirtował z innymi kobietami i nadal wracał późno do domu. Niby wszystko było po staremu, a ja nie miałam prawa się czepiać. Nie mogłam jednak ignorować uczucia, że coś jest nie tak. Może nie chciałam tego przyznać przed sobą, ale zaczynałam dostrzegać, że wyjścia te wcale nie są takie niewinne, jak wierzyłam dotąd.
Co za drań!
Gdy któregoś dnia robiłam pranie, podczas przeszukiwania kieszeni Romka natrafiłam na coś, co kompletnie mnie zszokowało. W portfelu, który wyjęłam z kieszeni spodni przed wrzuceniem ich do pralki, znalazłam kilka zdjęć. Wszystkie sprawiły, że wnętrzności natychmiast podeszły mi do gardła. Na każdym z nich był Roman... w objęciach innej kobiety. Nie dało się nie zauważyć, że nie są to przyjacielskie zdjęcia. Na niektórych Roman trzymał swoje usta przy szyi albo przy uchu danej panny. A na jeszcze innych po prostu się całowali. Byłam pewna, że posunęli się dalej.
Nie mogłam w to uwierzyć. Nie, nie w to, że Roman naprawdę mnie zdradza. Raczej w to, że przez kilka lat robił to tuż pod moim nosem, a ja, naiwna i uparta, zbuntowana na siłę przeciwko dobrym radom moich bliskich, miałam dowody na jego niewierność na wyciągnięcie ręki. Po prostu uparcie nie chciałam ich dostrzegać. „O nie, koniec tego! On chyba myśli, że znalazł frajerkę, którą może robić w konia i jeszcze będzie wracał do czystej pościeli, na ciepły obiad i zakładał pachnące, wyprasowane ubrania”, pomyślałam wściekła.
Był tak samo głupi jak jego kochanki
Byłam pewna, że muszę to jakoś przetrawić i przemyśleć, zanim skonfrontuję się z Romkiem. Przez kilka dni zbierałam siły, a w międzyczasie dowiedziałam się jeszcze więcej, bo przycisnęłam jednego z jego kolegów od imprez.
Mój mąż zdradzał nie tylko mnie, ale wszystkie swoje pozostałe panny. Nie był nawet na tyle „przyzwoity”, żeby znaleźć sobie przygodne koleżanki tylko do zabawy. Każdej z nich obiecywał, że jest tą jedyną, ale może się z nimi spotykać tylko co jakiś czas, bo ma bardzo ciężką sytuację rodzinną. „A to paskudny drań! Zakompleksiony, pozbawiony skrupułów”, klęłam w myślach, choć jednocześnie chciało mi się śmiać z naiwności tych dziewczyn, ale i mojej własnej.
Chciałam zobaczyć jego minę
Pewnego wieczoru, gdy Romek wrócił późno, czekałam na niego w salonie z dowodami jego zdrady rozłożonymi na stole. Byłam gotowa na rozmowę.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam, kiedy wszedł do pokoju.
Jego twarz zrobiła się cała czerwona, gdy zobaczył skopiowane przeze mnie zdjęcia z jego portfela. Próbował się tłumaczyć, ale tym razem nie wierzyłam już w żadne jego słowo.
– Myślałeś, że nigdy się nie dowiem? – zapytałam z drżeniem w głosie, czując narastającą złość. – Że będziesz tak ze mnie robił idiotkę do końca życia?
Roman próbował zaprzeczać, potem błagać o wybaczenie, a na koniec obiecywał zmianę. Ale ja już wiedziałam, że pomyliłam się, w ogóle za niego wychodząc.
– To nie kwestia zmiany, ty się nie zmienisz. Ewidentnie potrzebujesz całej tej gromady, żeby utwierdzać się w przekonaniu, że jesteś coś wart. Polecam ci jakąś terapię, ale już beze mnie – powiedziałam zimno. – To koniec, Roman.
Złożyłam pozew o rozwód
Przyznałam rację i babci i rodzicom. Doceniałam, że żadne z nich nie powiedziało „a nie mówiliśmy?”. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami, znaleźli doskonałego prawnika i zadbali, żeby Roman zapłacił za to, ile czasu i energii mi zmarnował.
I zapłacił: nie dość, że musiał oddać mi mieszkanie, to jeszcze podzielono na pół wszystkie oszczędności, które uzbierał – bo przecież ja nie pracowałam, a zajmowałam się domem. Teraz, mimo bólu i rozczarowania, czuję się o wiele silniejsza. Już nie żałuję, nie wyrzucam sobie naiwności. Wiem, że to wszystko musiało się zdarzyć, żebym stała się kobietą, którą jestem dziś.
Antonina, 30 lat
Czytaj także: „Miałam pod ręką przyjaciela, a uganiałam się za przystojnym mięśniakiem. Gdyby nie Paweł, nigdy nie przejrzałabym na oczy”
„Koleżanka swatała mnie z przystojnym dżentelmenem. Wyszedł z niego cham i prostak, ale na szczęście go przejrzałam”
„Moja żona, zamiast miłości, czuła tylko pieniądz. Krok po kroku niszczyła mi życie, przekupiła nawet naszą córkę”