Z Kacprem jesteśmy razem już prawie od roku, ale jego ojca poznałam ledwie dwa miesiące temu. I dopóki to się nie stało, byłam pewna, że z ukochanym łączy mnie niezwykła więź. Nie wyobrażałam sobie, abym mogła pokochać kogoś innego.
Tymczasem Zygmunt kompletnie zawrócił mi w głowie. Kacper od dawna mieszka jedynie z matką. Jego rodzice rozwiedli się, gdy miał zaledwie kilka lat. Od tamtego czasu widywał ojca tylko kilka razy w roku. Mimo to zawsze był nim zafascynowany. Do dziś uważa go za wspaniałego, nietuzinkowego człowieka. Ciekawe, czy zmieniłby zdanie, gdyby wiedział, że jest on też świetnym kochankiem… Moim kochankiem.
Matkę już dobrze znałam
Najpierw zobaczyłam Zygmunta na zdjęciach u Kacpra. Wysoki, szczupły mężczyzna nie miał w sobie nic z wilka morskiego. Żadnej brody czy wystającego brzucha ani fajki w zębach.
– Mój ojciec nie pali, zdrowo się odżywia i ma hopla na punkcie ćwiczeń. Poza tym ma dopiero 47 lat. Wiesz, trafiłem się starym dość wcześnie – powiedział.
On sam wdał się raczej w swoją matkę, kobietę filigranową, wiecznie zamyśloną. Kacper był także drobny i melancholijny, co właśnie mnie w nim ujęło. Polubiłam się bardzo z mamą Kacpra, która widząc zaangażowanie syna w nasz związek, zaczęła mnie traktować z serdecznością. Poza tym nie była ciekawska i nie wtrącała się w nasze sprawy. Jakoś tak się utarło, że bywałam u nich co tydzień na sobotnim obiedzie, a ona wtedy często wspominała byłego męża.
Mówiła o nim z szacunkiem i lekkim sentymentem, podkreślając, że po prostu do siebie nie pasowali…
Ojciec zrobił na mnie wrażenie
Dlatego, kiedy mój ukochany powiedział, że statek jego ojca zawija wkrótce do polskiego portu, i chciałby, abyśmy spotkali się we troje, czułam się trochę tak, jakbym już znała pana Zygmunta.
Tydzień później staliśmy przed drzwiami jego mieszkania w Gdyni. Kiedy nam otworzył, poczułam na twarzy rumieniec – był niesłychanie męski i bardzo przystojny w tym białym polo i lnianych spodniach.
Wtedy po raz pierwszy z lekką niechęcią pomyślałam o Kacprze i jego dalekich od wytworności podkoszulkach z nadrukami, które tylko on uważał za zabawne.
– Zapraszam – pan Zygmunt wpuścił nas do środka i uścisnął mi rękę na powitanie, a mnie przeszył dziwny dreszcz…
Ucieszyłam się, kiedy zaproponował, żebym mówiła mu po imieniu. Wprost nie mogłam się napatrzeć na tego mężczyznę. Pięknie pachniał, ładnie i ciekawie mówił, a kiedy się do mnie uśmiechał, w jego oczach zapalały się małe iskierki. Dobrze znałam to spojrzenie – podobnie patrzył na mnie Kacper, kiedy chciał się ze mną kochać… Jego zainteresowanie cieszyło mnie i przerażało.
Kiedy wychodziliśmy od Zygmunta, było mi gorąco, a moje serce waliło jak oszalałe. Byłam pewna, że mu się spodobałam tak samo jak on mnie.
Chciałam go szybko zobaczyć
Przez cały tydzień szukałam pretekstu, żeby się z nim spotkać. Wiedziałam, że będzie w kraju tylko przez miesiąc.
– A może wybierzemy się w weekend na żagle? – zaproponowałam w piątek Kacprowi.– Twój ojciec wspominał, że może nas zabrać. Mam wielką ochotę, jeszcze nigdy nie żeglowałam.
– Nie dam rady – zmartwił się narzeczony. – Już dawno umówiłem się z mamą, że pomaluję jej łazienkę. Ale ty? Dlaczego nie? Tata na pewno chętnie cię zabierze na pokład, jeśli tylko ma w planach żeglowanie – stwierdził z zapałem. – Najlepiej od razu do niego zadzwonię.
Kiedy telefonował do Zygmunta, czułam, że nogi uginają się pode mną… Z jednej strony strasznie chciałam, żeby mnie zaprosił na te żagle, z drugiej bardzo się tego bałam, bo przeczuwałam coś nieuniknionego.
– Tata wpadnie po ciebie jutro rano. Ubierz się tylko ciepło, bo wieje – oznajmił po chwili Kacper, chowając komórkę.
Była między nami chemia
Przez cały wieczór myślałam podekscytowana, w co mam się ubrać. Chciałam wyglądać seksownie, a jednocześnie nie wyjść na głupią gęś, która nie ma pojęcia, jak się zachować na łodzi… Nie udało się. Zygmunt po przywitaniu obrzucił mnie rozbawionym spojrzeniem. Miał rację, bo mój kusząco opięty top na łodzi natychmiast zrobił się wilgotny, aż przylepił się do mojego ciała, robiąc ze mnie miss mokrego podkoszulka, w którym cała dygotałam. Było mi wstyd.
W końcu Zygmunt się nade mną ulitował i dał mi swoją kurtkę żeglarską. Kiedy mi pokazywał, jak trzymać linki od żagli, nasze dłonie się spotkały. Poczułam dreszcz, jakby ktoś mnie nagle podłączył do prądu. Zygmunt musiał to zauważyć, bo spojrzał na mnie jakoś tak… Chyba oboje już wtedy wiedzieliśmy, co się wydarzy. Kiedy pod wieczór mój przyszły teść odwiózł mnie do domu, byłam spięta jak nigdy w życiu.
Czułam się przy nim prawdziwą kobietą
Zaczęłam zdejmować sztormiak, ale on mnie powstrzymał.
– Weź tę kurtkę, Lilu. Oddasz mi innym razem – powiedział, a potem pochylił się i dotknął ustami mojego policzka.
Wargi miał ciepłe i miękkie, zaskakująco delikatne. Zapragnęłam mocno go pocałować… Zamiast tego dzielnie wysiadłam z samochodu i na drżących nogach ruszyłam w stronę klatki. Dziwne, ale nie usłyszałam za sobą warkotu odjeżdżającego samochodu… Obejrzałam się. Zygmunt stał oparty o samochód i patrzył za mną.
– A może wstąpisz na herbatę? – zdobyłam się na odwagę.
– Jasne! Chyba mi się należy po całym dniu na wodzie – odparł zadowolony.
Zostaliśmy kochankami
Naturalnie o żadnej herbacie nie było już mowy, gdy dotarliśmy do mojego mieszkania. Ledwo zamknęły się za nami drzwi, Zygmunt chwycił mnie w ramiona. Chwilę potem przeżyłam chyba mój pierwszy w życiu, cudowny pełny orgazm! Zygmunt był dojrzały i doświadczony, dokładnie wiedział, czego potrzebuje kobieta. Nie musiałam mu niczego podpowiadać, sam poprowadził mnie na szczyt rozkoszy.
– Wyglądałaś dzisiaj tak cudownie na łodzi w tym mokrym podkoszulku, że miałem ochotę cię zjeść! Walczyłem ze sobą, czy dać ci sztormiak, abyś przysłoniła nim te wszystkie wspaniałości, ale rozsądek zwyciężył, bo przecież mogłaś się przeziębić – powiedział mi potem z uśmiechem, całując moje włosy.
Od przeszło miesiąca spotykam się z ojcem Kacpra. Jego statek nie wypłynął w terminie, bo przedłużył się remont w stoczni. Boję się, że mój chłopak zacznie w końcu coś podejrzewać. Już teraz nie bardzo mam ochotę na seks z nim, bo muszę przyznać, że w łóżku nie dorównuje swemu ojcu. Mam wrażenie, jakby Zygmunt znał wszystkie moje sekrety. Domyślam się, że to dlatego, iż jestem jego kolejną partnerką, ale to mi wcale nie przeszkadza. Przeciwnie. Czuję się wyróżniona, że wybrał właśnie mnie. Wkrótce Zygmunt wypłynie na kilka miesięcy. Będę za nim bardzo tęskniła…
I już nie wyobrażam sobie swojej przyszłości u boku Kacpra. Jest taki dziecinny! Czy powinnam go zostawić? Szkoda by było, coś mnie jednak z nim łączy. Może więc zostanę z moim chłopakiem, a od czasu do czasu będę spotykała się z jego ojcem… Oni tak cudownie się dopełniają! Zygmunt daje mi swoją dojrzałość, a Kacper młodzieńczą spontaniczność.
Cóż, jest mi dobrze tak, jak jest. Mam ich obu i pewnie nie zrezygnuję z żadnego. Nie muszę przecież tego robić!
Lilianna, 31 lat
Czytaj także: „Córka zrobiła z mojego domu jadłodajnię. To, że odbieram wnuczkę ze szkoły, nie znaczy, że wykarmię całą ich rodzinę”
„Matka pożyczyła mi 20 tysięcy, a ja udawałem, że szybko jej oddam. Nie wiedziała, że już nie zobaczy swojej kasy”
„Córka traktuje mnie jak zbędny balast, więc odwdzięczałem się tym samym. Żałuję, że nie urodziła się jako chłopiec”