„Uwierzyłem ciotce, że podzieli się ze mną spadkiem po babci. Nie mogę uwierzyć, że ta zołza nabiła mnie w butelkę”

Mężczyzna czyta dokumenty fot. iStock by Getty Images, Prostock-Studio
„Machinalnie nakreśliłem podpis na dokumencie i wyszedłem. Wciąż nie potrafiłem pojąć, dlaczego babcia podjęła taką decyzję. W głowie słyszałem słowa Karola, by uszanować życzenie babci. Z rodziną człowiek wychodzi najlepiej na zdjęciach...”.
/ 27.06.2024 07:15
Mężczyzna czyta dokumenty fot. iStock by Getty Images, Prostock-Studio

– Piotrek, ty się w ogóle nie przejmuj, ja to załatwię – ciocia Stenia od dobrych paru minut nawijała jak katarynka. – Wystarczy, że pojawisz się u notariusza, gdy będzie odczytywał ostatnią wolę... A, właśnie! Za notariusza trzeba będzie zapłacić. Wyjdzie po osiem stówek na łebka. Zdaję sobie sprawę, że pewnie to dla ciebie sporo kasy. Ale spokojnie, Piotrusiu, pożyczę ci na to. Oddasz mi, kiedy już będziesz w lepszej sytuacji.

– Dzięki, ciociu. Naprawdę to doceniam.

– Daj spokój, przecież to oczywiste, że ci pomogę. Jesteś synem mojego brata i oprócz mnie nie masz już nikogo na tym świecie – powiedziała z westchnieniem, jakby narzekając na swój trudny los jedynej żyjącej krewnej. – No to w takim razie umówię nas do notariusza na czwartek. A powiedz, mógłbyś jutro skoczyć do mieszkania babci, żeby tam trochę poodkurzać i przewietrzyć?

– Jasne, ciociu. Nie ma problemu.

– No, to świetnie. I wiesz co, Piotrusiu? Nie przejmuj się tak, jakoś damy radę i wszystko się ułoży.

Ciocia się o wszystko zatroszczy

Pożegnałem się z ciocią i powędrowałem z powrotem do swojego mieszkania w bloku, które odziedziczyłem po rodzicach. Miałem ochotę pooglądać telewizję, ale znowu nie chciała działać. Od jakiegoś czasu odbiornik robił, co chciał. Przyszło mi do głowy, że teraz, gdy babcia odeszła, a ja dostanę po niej jakiś spadek, to w końcu będę mógł sprawić sobie nowy telewizor. Ale zaraz skarciłem się w duchu za takie rozumowanie. Jak gdybym oskarżał samego siebie o pazerność.

Jak obiecałem ciotce, zrealizowałem jej prośbę... Kolejnego dnia, zaraz po zakończeniu roboty, udałem się do domu babuni, aby – tak jak przyrzekłem cioci – zrobić tam jako takie porządki i wpuścić trochę świeżego powietrza. Akurat kończyłem odkurzanie, kiedy usłyszałem dźwięk dzwonka przy bramce. Wyszedłem na zewnątrz i dostrzegłem panią Halinę, sąsiadkę babci, która od czasu do czasu pomagała jej w różnych drobnych sprawach.

– Dzień dobry, panie Piotrze – rzekła ciepło na powitanie. – Przyszedł pan zabrać trochę rzeczy?

– Zabrać? – spojrzałem na nią zaskoczony. – Ależ skąd, ciocia Stenia mówiła, żeby wszystko zostawić tak jak jest, dopóki sprawa spadku nie zostanie zakończona.

– No ale pewnie przydałby się panu porządny telewizor i  nowa chłodziarka, nie sądzi pan? – posłała mi uśmiech.

– Rzeczywiście. A skąd pani ma takie informacje?

– Od pana babci. Ona już od jakichś dwóch miesięcy przeczuwała, że niedługo odejdzie z tego świata. I mówiła mi, żebym dopilnowała, aby pan tuż po jej odejściu wziął sobie ten telewizor, lodówkę, pralkę i cokolwiek innego, co może się panu przydać.

– Ależ proszę pani...

Pańska ciocia niedawno kupiła sobie nowe sprzęty i nie będzie jej to potrzebne – mruknęła pod nosem sąsiadka.

Zdawałem sobie sprawę, że między nimi nie ma sympatii, dlatego uprzejmie odrzekłem:

– Spokojnie, poczekam na te dokumenty. Jestem pewien, że ciocia mi je przekaże, gdy tylko skończy się sprawa spadkowa.

No nie wiem, czy przekaże...

– A z jakiego powodu miałaby tego nie zrobić? Przecież i tak nie będą jej do niczego potrzebne.

– Ech, panie Piotrze, pan to chyba zupełnie nie zna życia. Siedzi pan za biurkiem w tej swojej fundacji i wydaje się panu, że ludzie non stop zastanawiają się tylko nad tym, jak tu pomóc innym...

– Jestem w pełni świadomy, że tak nie jest – burknąłem z oburzeniem. – Jednak ciocia Stenia od lat była dla mnie ogromnym wsparciem, praktycznie od dziecka. Przecież kiedy rodzice odeszli, to u niej znalazłem schronienie na pewien okres. Tylko dzięki jej staraniom do dziś zajmuję to mieszkanie komunalne po mamie i tacie. Gdyby nie to, nie mam pojęcia, gdzie bym się podziałem, bo moja wypłata nie pozwala mi na opłacenie jakiegokolwiek najmu i…

– Gdyby pan zamieszkał razem z babcią, to mogłaby panu zostawić ten domek w spadku – przerwała mi pani Halina. – Ale chyba gadam jak do ściany. A tak na marginesie, to znam takiego super adwokata od spraw spadkowych, gdyby pan kiedyś potrzebował…

– Dzięki, ale nie ma takiej potrzeby. Ciocia mówiła, że się tym wszystkim zajmie.

Co? Niczego nie dostałem?

Sąsiadka tylko wzruszyła ramionami z rezygnacją, po czym się ze mną pożegnała. Ja z kolei zabrałem się za porządki w środku. Następnie wziąłem się za koszenie trawy przed domem. Na koniec zrobiłem obchód całej działki, żeby upewnić się, czy aby na pewno wszystko jest tak, jak należy. Trochę mi zeszło, zanim to ogarnąłem.

Grunt, na którym położona jest chata mojej babuni, jest niemały – liczy blisko hektar powierzchni. W czasach mojego dzieciństwa znajdował się w sporej odległości od miasta, teraz to już w zasadzie obrzeża. Przez moment rozważałem, ile może być warty, ale zupełnie nie orientowałem się w kwestii wyceny działek. Doszedłem do wniosku, że za pieniądze z mojego udziału w spadku, gdy spieniężę wszystko co się da, prawdopodobnie wystarczy mi na przyzwoity samochód z drugiej ręki. Natomiast to co zostanie, zamierzam przekazać organizacji zajmującej się ratowaniem starych koni, w której byłem pracownikiem.

W czwartek udałem się do notariusza, aby wysłuchać ostatniej woli spisanej w testamencie babci. Na miejscu, poza mną, pojawiła się jedynie moja ciotka Stenia wraz ze swoim synem Karolem. Kiedy zajęliśmy miejsca, notariusz sięgnął po dokument schowany w kopercie i rozpoczął jego odczytywanie. Po przebrnięciu przez standardowe formułki prawnicze, dotarł w końcu do kluczowej części testamentu:

– …przekazuję wszelkie moje dobra, w tym zarówno majątek ruchomy, jak i nieruchomości, mojej ukochanej i jedynej żyjącej córce Steni, mając nadzieję, że zadba ona o powierzone jej dziedzictwo we właściwy sposób.

Notariusz odłożył na bok testament i zaczął grzebać w stosie dokumentów, które miał na biurku. W końcu wyciągnął kilka kartek i przesunął je w stronę ciotki Steni. Przez moment trwałem w bezruchu, tak jakbym oczekiwał, że zaraz będzie kontynuował czytanie ostatniej woli i lada chwila padnie moje nazwisko. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, więc w końcu się odezwałem:

– To już koniec? Dla mnie nic nie ma?

– Niestety, tak to wygląda. Nic na to nie poradzę – notariusz wzruszył ramionami.

– Nie przejmuj się Piotrusiu, nie dam cię skrzywdzić – zapewniła ciocia Stenia. – Babcia chciała, abym to ja uczciwie rozdzieliła spadek.

– Musimy uszanować życzenie babci – zaskrzeczał mój kuzyn.

– Tu proszę złożyć podpis – notariusz położył przede mną jakiś papier i wręczył mi długopis.

– Co to takiego? – spytałem, przygnębiony.

– To tylko formalność. Oświadczenie, że uczestniczył pan w odczytaniu testamentu i przyjmuje pan jego postanowienia do wiadomości. Pana ciocia przed momentem też to podpisała.

Dotarło do mnie, że padłem ofiarą przekrętu

Machinalnie podpisałem dokument i zszokowany opuściłem miejsce. Wciąż nie potrafiłem pojąć postanowienia babci, ale w głowie dźwięczały mi słowa Karola, który twierdził, że „musimy uszanować jej życzenie”. Jednak im częściej to sobie powtarzałem, utwierdzałem się w przekonaniu, że babcia nie chciałaby, żebym został z niczym. W związku z tym w piątek po robocie udałem się do pani Haliny. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem, że ktoś się wprowadza do babcinego domu.

– No to już pan niczego stamtąd nie zabierze – sąsiadka zbliżyła się do bramki, sugestywnie kiwając w stronę sąsiedniego domu. – Pańska ciocia wynajęła posiadłość razem z całym wyposażeniem… Łącznie z umeblowaniem i urządzeniami. Zapewne dlatego poleciła panu posprzątać tu w poniedziałek.

– Mogłaby mi pani podać namiary na tego adwokata od spraw spadkowych? – postanowiłem.

Bez zbędnej zwłoki w poniedziałek udałem się na spotkanie z owym prawnikiem. Gdy przedstawiłem mu całą sytuację, tylko pokiwał głową ze zrozumieniem i uśmiechnął się.

– Ano, różne cuda ja już oglądałem – rzekł z żalem w głosie. – Aż żal serce ściska, że nie wpadł pan do mnie przed tym feralnym czwartkiem, wtedy kategorycznie odradzałbym składanie podpisu. Wtedy nie byłoby problemu, choć pewnie sąd by się z tym babral z rok albo i dwa, ale w końcu otrzymałby pan swój udział w spadku, bo taki zapis ostatniej woli łatwo by było podważyć. A tak, skoro przyjął pan ten dokument bez zgłaszania sprzeciwu, to tak jakby się pan z nim pogodził. Batalia sądowa może ciągnąć się w nieskończoność, a perspektywy na korzystny dla nas werdykt są raczej marne. Mimo to, istnieje możliwość pokrzyżowania szyków pańskiej ciotce w kwestii wynajmu mieszkania do czasu rozstrzygnięcia sprawy… Być może skłoni ją to do pójścia na kompromis. Muszę jednak lojalnie uprzedzić, że moje honorarium do najniższych nie należy. A biorąc pod uwagę nikłe widoki na triumf w tej batalii, nie mogę podjąć się tego zlecenia licząc na przyszłe profity.

– Przyjąłem pańskie słowa do wiadomości. Moja decyzja jest nieodwołalna. Podejmę walkę.

– Tak, no cóż, wszystko jest jasne. W końcu stawka jest wysoka. Ta posiadłość może mieć wartość nawet dwóch, a kto wie, czy nie trzech milionów złotych.

– Słucham?! – oczy niemal wyszły mi z orbit ze zdumienia. – Mówi pan poważnie?! Kompletnie nie zdawałem sobie z tego sprawy… Liczyłem, że góra pół miliona… Ze swojej działki planowałem nabyć auto z drugiej ręki. No i ewentualnie wymienić telewizor i lodówkę na nowe modele.

Minęły już cztery lata, odkąd odeszła moja babcia. Telewizor, który miałem, przestał działać już jakiś czas temu, a używaną lodówkę w końcu dostałem od kumpli. Mam długi na karku, ale nadal nie daję spokoju cioci Steni. Jasne, że ona ma mnie za niewdzięcznego typa, który ma gdzieś ostatnią wolę zmarłych. Ale Halina powiedziała mi dokładnie, jak siostra ojca latami wpajała babci do głowy, żeby przepisała jej cały majątek.

Ostatecznie babcia dała wiarę jej deklaracjom, że rozsądnie będzie, jak przepisze dobytek na rzecz kogoś doświadczonego, kto się tym zajmie i „nie skrzywdzi biednego Piotrusia”. W rzeczywistości jednak ciotka wcale nie planowała przekazać mi choćby starego telewizora. Mimo że sama mieszka już w pięknej willi i, jak się później okazało, załatwiła swojemu dzieciakowi spadek po bracie swojego męża, pozbawiając udziałów innych jego krewnych.

Piotr, 27 lat

Czytaj także:
„Sąsiedzi wypowiedzieli nam wojnę, bo przeszkadzało im granie naszej córki. Wolą słuchać disco polo niż etiud Chopina”
„Gdy umarła prababka, wszyscy czekali na testament jak na mecz reprezentacji. Finałowego gola strzelił brat mojej babci”
„Gdy wyszło, że mój chłopak ma romans, zgarnęłam kasę z naszego wspólnego konta. Należy mi się rekompensata za zdradę”

Redakcja poleca

REKLAMA