„Uważałam na tego sanatoryjnego bawidamka, ale coś mnie do niego ciągnęło. W końcu uległam jego dłoniom”

tańcząca para fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„Ani się obejrzałam, a już jego dłonie wylądowały na moich pośladkach. – Mundek! – warknęłam. – Zabieraj te łapy! – Och, przecież wiesz już, że moje dłonie potrafią czynić cuda – zaczął delikatnie gładzić moje ciało. – Przecież jesteśmy dorośli i możemy pozwolić sobie na chwilę zapomnienia”.
/ 02.05.2024 19:15
tańcząca para fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Do sanatorium pojechałam, żeby podreperować zdrowie. Nie zamierzałam szukać przygód, ale Mundek miał w sobie jakiś nieodparty urok. Przyznaję, był trochę prostacki i szorstki, jednak to, co początkowo odstraszało mnie od niego, w końcu sprawiło, że zwróciłam na niego uwagę. Co mogę powiedzieć, sanatoryjny bawidamek zapewnił mi niezapomnianą kurację. Na tyle udaną, że już zapisałam się na kolejny turnus.

Ból pleców nie dawał mi normalnie żyć

– Panie doktorze, plecy nie dają mi normalnie żyć – poskarżyłam się lekarzowi. – Czytałam, że zabieg zmniejszenia biustu mógłby pomóc w moich dolegliwościach.

– Rzeczywiście, taka metoda leczenia jest praktykowana w podobnych przypadkach. Powinna pani jednak wiedzieć, że zabiegi chirurgiczne zawsze są traktowane jako ostateczność – wyjaśnił. – Uważam, że w pani przypadku dobre rezultaty przyniesie fizjoterapia połączona z fizyko- i hydroterapią. Wystawię pani skierowanie do sanatorium.

Bóle pleców dokuczały mi od dłuższego czasu. To po części wina zawodu, który wykonuję. Jako kucharka przez cały dzień jestem na nogach, a nierzadko zdarza się, że muszę dźwigać niemałe ciężary. Nie ulega jednak wątpliwości, że ta przykra przypadłość jest też częściowo winą mojej budowy.

Mówiąc wprost i bez ogródek, natura nie poskąpiła mi największego atrybutu kobiecości. Duże piersi, z których w młodości byłam dumna jak paw z ogona, dziś są dla mnie prawdziwą zmorą. Ciążą mi niemiłosiernie, a to odbija się na moim samopoczuciu i zdrowiu. Zdarzało się, że ból bywał tak nieznośny, że nie mogłam wstać z łóżka. Naprawdę byłam gotowa poddać się mammoplastyce. Jeżeli jednak istniał inny sposób, warto było go wypróbować.

Mundek miał reputację bawidamka

To był mój pierwszy wyjazd do sanatorium i jeżeli mam być absolutnie szczera, nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Niektóre moje koleżanki mówiły, że pobyt w takim ośrodku niczym nie różni się od wczasów. Ja jednak potrzebowałam leczenia, nie odpoczynku. Obawiałam się, że turnus może być dla mnie tylko stratą czasu. Niepotrzebnie, bo już pierwsze zabiegi przyniosły mi ogromną ulgę. Hydroterapia działała na mnie rozluźniająco i przyjemnie mnie odprężała, ale dopiero po masażach leczniczych czułam się jak nowo narodzona.

– Słyszałaś, że pani Mariola jest na zwolnieniu lekarskim? – zapytała Wioletta, kobieta, z którą zaprzyjaźniłam się w sanatorium.

– Masz na myśli tę masażystkę, która swoimi dłońmi potrafi czynić cuda? – zapytałam retorycznie, bo dobrze wiedziałam, o kim mówi. – O nie! I kto teraz ją zastąpi?

– Podobno jakiś mężczyzna. Chyba ma na imię Edmund.

– Jest mi obojętne, kto będzie mnie masował. Chciałabym tylko, żeby był przynajmniej w połowie tak dobry, jak Mariola.

– Dziewczyny mówią, że to świetny specjalista, ale... – urwała i nagle zalała się rumieńcem.

– Co?

– Nieważne.

– No teraz to już musisz powiedzieć.

– Nie chcę cię zniechęcać, ale podobno z tego Edmunda jest niezły pies na baby.

– Co też ty mówisz!

– Tutaj krążą już o nim legendy. Podobno kobiety nie mogą mu się oprzeć, a on żadnej nie przepuści.

Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Z jednej strony masaże przynosiły mi ogromną ulgę. Ale z drugiej, nie chciałam, by jakiś sanatoryjny bawidamek kładł na mnie swoje łapska.

Zachował się obcesowo, więc wyszłam

Przyznaję, słowa Wioletty przez cały czas odbijały mi się echem w głowie. Wchodząc do gabinetu, nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Za biurkiem siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, na oko po pięćdziesiątce. Na mój widok od razu podniósł się z krzesła i podszedł do mnie.

– Pani Irma, prawda? Bardzo mi miło panią poznać. Jestem Edmund, ale może mi pani mówić Mundek – przedstawił się i pocałował moją dłoń.

W pierwszej chwili wydał mi się uprzejmy i szarmancki. Pomyślałam wtedy, że dziewczyny chyba niesłusznie przypięły mu łatkę bawidamka. Okazało się jednak, że w każdej plotce jest ziarnko prawdy.

– Mi również jest miło. Panie Edmundzie... Mundku, Mariola wysoko zawiesiła poprzeczkę, więc mam nadzieję, że mnie pan nie rozczaruje.

– O żadnym rozczarowaniu nie może być mowy – zaśmiał się. – Powiem pani w sekrecie, że jeszcze nigdy nie zawiodłem oczekiwań kobiety – powiedział dwuznacznie i mrugnął do mnie okiem.

– Niech pan nie żartuje. Ja naprawdę cierpię.

– A ja jestem tu po to, by przynieść pani ulgę – zapewnił. – Współczuję pani, ale jeżeli mam być absolutnie szczery, cieszę się, że pani do mnie trafiła. Powód pani przypadłości, a właściwie to dwa powody, to prawdziwa rozkosz dla oczu mężczyzny.

– No wie pan! Ta uwaga była co najmniej nie na miejscu! – oburzyłam się, po czym odwróciłam się na pięcie i trzasnęłam drzwiami.

Miałam złożyć na niego skargę, ale zaniechałam tego pomysłu. To prawda, Mundek był obcesowy, ale to mi się spodobało, choć nawet przed samą sobą nie chciałam się do tego przyznać.

Może polubię te sprośne komplementy

Jeszcze tego samego dnia lekarz wezwał mnie na rozmowę do swojego gabinetu.

– Pani Irmo, nie może pani ot tak opuszczać zabiegów – skarcił mnie.

– Nie zrobiłabym tego, gdyby masażysta potrafił się odpowiednio zachować – stwierdziłam. Lekarz zaczął przeglądać papiery.

– No tak, widzę, że jest pani zapisana do Mundka – powiedział, jakby to wszystko wyjaśniało.

– Właśnie.

– Wiem, że to człowiek z dość specyficznym poczuciem humoru, ale proszę mi zaufać, nie ma tu lepszego specjalisty.

Nie miałam innego wyjścia. Musiałam się przemóc. Domyślałam się, że Mundek nie przestanie prawić mi dwuznacznych komplementów. Z jednej strony nie chciałam tego słuchać, choć tak naprawdę chyba bardziej obawiałam się, że za bardzo mi się to spodoba. „Irma, co ty niby masz do stracenia? Przecież od jedenastu lat jesteś wdową” – pomyślałam.

– A któż to wrócił? Pani Irma! – roześmiał się, gdy następnego dnia weszłam do jego gabinetu. – Czy powinienem skrępować panią pasami, żebym tym razem mógł wykonać zabieg?

– To nie będzie konieczne, ale ostrzegam. Jedna niestosowna uwaga i wychodzę. A jeżeli dotknie mnie pan w nieodpowiedni sposób, to ręka, noga, mózg na ścianie – uprzedziłam.

– Och, dziwię się, że jeszcze pani nie przywykła do niestosownych uwag. Przecież mężczyźni muszą panią komplementować na każdym kroku.

No i się zaczęło. Widać taka jego natura. Czerwieniłam się, trochę ze złości, ale chyba bardziej ze wstydu. Gdy jednak położyłam się na łóżku do masażu, całe napięcie nagle zniknęło. Mundek naprawdę wiedział, co robi. Myślałam, że Mariola nie ma sobie równych, ale myliłam się.

Na dancingu nie potrafiłam mu się oprzeć

Wieczorem spotkałam go na dancingu. Po wspaniałym masażu byłam mu znacznie bardziej przychylna, więc dałam porwać się na parkiet. Tańczył tak samo dobrze, jak masował. Gdy z głośników zaczął płynąć wolny utwór, chciałam wrócić do stolika, ale on nie pozwolił mi na to.

– Nie możesz odmówić mi wolnego – powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Ani się obejrzałam, a już jego dłonie wylądowały na moich pośladkach.

– Mundek! – warknęłam. – Zabieraj te łapy!

– Och, przecież wiesz już, że moje dłonie potrafią czynić cuda – powiedział i zaczął delikatnie gładzić moje ciało, aż zakręciło mi się w głowie. – Przecież jesteśmy dorośli i możemy pozwolić sobie na chwilę zapomnienia.

– Chodźmy do mojego pokoju – wyszeptałam mu do ucha.

Uległam szorstkiemu czarowi tego bawidamka, ale wcale tego nie żałuję. Od śmierci męża nie byłam z żadnym mężczyzną. Coś mi się przecież należy od życia, więc niby czemu miałam nie skorzystać? Było mi z nim wspaniale i wprost nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania. 

Irma, 58 lat

Czytaj także:
„Na majówkę mąż rozpalił nie tylko grilla, ale też ogień w łóżku sąsiadki. Pożałują tego obydwoje”
„Siostra poleciła mi ciekawą miejscówkę na majówkę. Takiego syfu w życiu nie widziałam, aż przykleiłam się do podłogi”
„Mój wymodlony syn nie przeżył wypadku. Mimo rozpaczy i buntu w sercu, spełniłam jego ostatnią wolę”

Redakcja poleca

REKLAMA