„Teściowa zawsze robiła mi pod górkę, ale w Sylwestra przegięła. Takiego teatrzyku nikt się nie spodziewał”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, carballo
„– Ty chyba żartujesz! – wybuchła nagle teściowa. – To ten twój mężulek namieszał ci w głowie! Nastawia cię przeciwko mnie! Własnej matce! A mało mi zawdzięczasz? Ja bym przecież dla ciebie... – Dosyć, mamo! – krzyknęła Magda”.
/ 03.01.2025 07:15
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, carballo

Od trzech lat jestem mężem Magdy. Nasze małżeństwo jest szczęśliwe, choć nie mogę powiedzieć, że łatwe... Nie, nie kłócimy się i nigdy nie przeszliśmy jeszcze żadnego kryzysu. Nie ukrywam jednak, że musieliśmy wspólnie przejść przez kilka momentów próby.

Teściowa to problem

Głównym źródłem tych problemów była zawsze jedna osoba – Barbara, moja teściowa. Od samego początku dawała mi do zrozumienia, że nie jestem wystarczająco dobry dla jej jedynej córki. Początkowo próbowałem to ignorować, ale z czasem jej działania zaczęły być coraz bardziej agresywne, a wręcz niebezpieczne.

Barbara to kobieta władcza, zawsze pewna swojej racji. Lubiła kontrolować wszystko, co dotyczyło życia jej córki, od wyboru studiów po decyzję o zamążpójściu. Kiedy Magda oznajmiła jej, że planujemy ślub, spojrzała na mnie chłodno, jakby chciała powiedzieć: „Nie zasługujesz na nią”. Nawet nie siliła się na fałszywe uśmiechy.

– Macieju, wiesz, że Magda zawsze była dziewczyną z ambicjami? – spytała któregoś dnia. – A ty… No cóż, praca w tej twojej agencji reklamowej to chyba nie szczyt twoich możliwości, prawda?

– No cóż... – zawstydziłem się.

– Magda zasługuje na życie na najlepszym poziomie i sama na takie pracuje. Ale to chyba głównie obowiązek mężczyzny, żeby zapewnić dostatek rodzinie, prawda? – pytała retorycznie.

Uprzykrzała mi życie

Początkowo odpowiadałem na jej zaczepki uprzejmie, próbując zdobyć jej szacunek. Z czasem zrozumiałem, że to daremne. Barbara miała swoje wyobrażenie „idealnego zięcia”, a ja do niego po prostu nie pasowałem. Cały nasz ślub i wesele przesiedziała ze skwaszoną miną, odpowiadając wymownym wrednym uśmieszkiem na wszystkie wzmianki o tym, że „pewnie jest dumna z córki w tak wyjątkowym dniu”.

Niechęć Barbary przejawiała się na różne sposoby. Rozsiewała plotki wśród rodziny, że jestem leniwy, niezaradny, a nawet… niewierny. Pamiętam, jak na jednym z rodzinnych obiadów opowiadała ciotce Magdy, że podobno widziano mnie w knajpie z jakąś kobietą. To było tak absurdalne, że aż chciało mi się śmiać, ale Magda była wściekła.

Mamo, dlaczego opowiadasz takie bzdury? – spytała wtedy ostro.

Barbara wzruszyła ramionami.

– Ja tylko powtarzam, co słyszałam. Może warto, żeby Maciej sam się wytłumaczył?

Teściowa próbowała również manipulować Magdą. Podczas jednej z ich rozmów Barbara zasugerowała, że może powinna się zastanowić, czy nasz związek to na pewno dobry pomysł. Na szczęście Magda zawsze stawała po mojej stronie. Była lojalna, a jej wsparcie dodawało mi sił.

Zaprosiła nas na Sylwestra

Jednak to, co wydarzyło się w Sylwestra, przekroczyło wszelkie granice. I przysięgam, że naprawdę nie spodziewałem się czegoś takiego nawet po tej koszmarnej kobiecie, jaką jest moja teściowa.

Barbara zaprosiła nas na przyjęcie sylwestrowe. Byłem sceptyczny, ale Magda nalegała.

Dajmy jej szansę – powiedziała. – Może w końcu spróbuje się z tobą dogadać... Podkreśliła, że zaproszenie jest dla nas obojga, a nie jak zwykle.

– Czyli pewnie chce mi publicznie dopiec przy wszystkich swoich znajomych i krewnych... – westchnąłem. – Tak, jakbyś jej nie znała.

– Wiem, kochanie, jesteś naprawdę bardzo cierpliwy i bardzo to doceniam – powiedziała Magda ciepło i mocno mnie objęła.

– Robię to wszystko tylko dla ciebie – podkreśliłem.

– Wiem, i dlatego to doceniam – pocałowała mnie w policzek.

Nie miałem wielkich nadziei, ale zgodziłem się. Przyjęcie odbywało się w przestronnym domu teściowej na przedmieściach. “Odziedziczyła” go jeszcze po własnych teściach, a po śmierci ojca Magdy rezydowała w nim samotnie. Mimo paskudnego charakteru, Barbara nie była jednak typem samotniczki. Z jakiegoś powodu stale otaczała się znajomymi. Cóż, dla nich potrafiła być nawet przyjemna. W odpowiednim towarzystwie sypała dowcipami jak z rękawa, rzucała komplementami na prawo i lewo... Czasem ciężko mi było uwierzyć, że to dalej ta sama osoba.

Coś mi nie pasowało

Na przyjęciu wszystko wyglądało na przygotowane z rozmachem – eleganckie dekoracje, szwedzki stół pełen wykwintnych potraw i kieliszki wypełnione szampanem. Barbara była w swoim żywiole, uśmiechając się szeroko do gości i chichocząc z ich opowieści i żartów.

Nie minęła jednak godzina, kiedy zauważyłem, że pewna obca kobieta kręci się wokół mnie zbyt natarczywie. Była to atrakcyjna brunetka w czerwonej sukni, której nie znałem. Nigdy wcześniej nie widziałem jej na żadnej rodzinnej uroczystości. Co więcej, miałem wrażenie, że Magda też jej nie zna. Początkowo myślałem, że to przypadek, ale szybko się zorientowałem, że jest coś na rzeczy.

– Macieju, może zrobię ci świeżego drinka? – spytała z zalotnym uśmiechem.

– Nie, dziękuję, sam sobie poradzę – odparłem z dystansem, choć posłałem jej uprzejmy uśmiech.

Nie dawała za wygraną. Próbowała mnie zagadywać, a potem dotknęła mojej ręki, co wywołało u mnie dreszcz irytacji.

– Może wyjdziemy na taras? – zaproponowała. – Jest tu strasznie duszno.

Od razu poczułem, że coś tu nie gra. Jej natarczywość była zbyt ostentacyjna, jakby miała jakiś ukryty cel. Kiedy próbowała zbliżyć się jeszcze bardziej, powiedziałem zdecydowanie:

– Proszę przestać. Nie jestem zainteresowany.

Ukartowała to wszystko

Wtedy wydarzyło się coś, co zapamiętam do końca życia. Kobieta nagle zbliżyła się do mnie i... spróbowała mnie pocałować. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła Barbara… wraz z Magdą! Scena była jak z taniego filmu.

– Co tu się dzieje?! – krzyknęła Barbara teatralnym tonem.

Oczywiście miała nadzieję, że Magda uwierzy w tę ukartowaną zdradę. Przez chwilę w pokoju panowała cisza pełna napięcia. Magda spojrzała na mnie, potem na brunetkę, a na końcu na swoją matkę.

– Mamo, naprawdę myślałaś, że dam się na to nabrać? – powiedziała zimno. – Przecież widzę, że to wszystko twoje dzieło.

Barbara udawała zdziwioną, ale jej wyraz twarzy zdradzał, że Magda trafiła w sedno.

– Nie wiem, o czym mówisz – broniła się. – Przyszłam tutaj przypadkiem! Jak możesz mnie posądzać o coś takiego?!

– Naprawdę? Przypadkiem znalazłaś się tu w momencie, gdy ta kobieta próbowała pocałować mojego męża? – Magda była nieugięta. – Mamo, przestań. To ty zaprosiłaś tę kobietę i wszystko zaplanowałaś.

Kobieta w czerwonej sukni zbladła. Zaczęła coś bełkotać o tym, że musi iść, i szybko opuściła dom. Barbara próbowała jeszcze coś mówić, ale Magda jej przerwała.

Tym razem przesadziłaś – powiedziała stanowczo. – Nie zamierzam pozwolić, żebyś dalej wtrącała się w nasze życie.

– Ty chyba żartujesz! – wybuchła nagle teściowa. – To ten twój mężulek namieszał ci w głowie! Nastawia cię przeciwko mnie! Własnej matce! A mało mi zawdzięczasz? Ja bym przecież dla ciebie...

Żona się wściekła

– Dosyć, mamo! – krzyknęła Magda.

Nawet ja się przestraszyłem. Chyba po raz pierwszy w życiu słyszałem, jak moja żona na kogoś krzyczy.

– Zachowaj ten teatrzyk dla siebie. Przemyśl sobie co robisz, i jak się zachowujesz – powiedziała zimno i bezwzględnie, po czym chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.

Kiedy wracaliśmy do domu, Magda cały czas ściskała moją dłoń - ale czułem, że ten incydent, choć bolesny, tylko nas wzmocnił.

Przepraszam, że musiałeś to wszystko znosić – powiedziała cicho.

– Magda, dla ciebie warto – odpowiedziałem miękko. – Poza tym, wiesz, że jej plany zawsze obracają się przeciwko niej. Może sobie próbować nam bruździć, ale nigdy nas nie poróżni. Tylko marnuje energię, a i tak nas nie rozłączy.

Od tamtej pory nasz kontakt z Barbarą stał się zupełnie sporadyczny. Chociaż były desperackie telefony z prośbami, a nawet groźbami, Magda pozostawała nieugięta. Byłem z niej naprawdę dumny: cały czas dawała do zrozumienia swojej matce, że nie ma dla niej miejsca w naszym życiu, jeśli nie zacznie akceptować naszego małżeństwa.

Barbara nie miała wyboru: musiała przyjąć swoją porażkę. Na razie jest słodka jak miód i nie wchodzi mi w drogę. Może w końcu zrozumiała, że nasze małżeństwo jest silniejsze, niż myślała. A może po prostu szuka nowego sposobu, by dać mi popalić... Jedno jest pewne – w Sylwestra jej plan poniósł spektakularną klęskę.

Maciej, 32 lata

Czytaj także: „Myślałem, że sąsiad zmyśla opowiadając, co zrobił ksiądz podczas kolędy. To niemożliwie, by tak zachowywał się kapłan”
„W tym roku na serio podeszłam do noworocznych postanowień. Pozbyłam się starej kanapy i leżącego na niej męża”
„Chciałem się oświadczyć w sylwestra, ale zgubiłem pierścionek. Okazało się, że niedoszła narzeczona sama go schowała”

 

 

 

 

 

 

 

 


 

Redakcja poleca

REKLAMA