Moje małżeństwo przechodziło kryzys, a ja próbowałem poradzić sobie z tym w najgorszy możliwy sposób. Nie dość, że wdałem się w gorący romans, to jeszcze na swoją kochankę wybrałem matkę swojej żony. W najgorszych snach nie przewidziałem tego, co mnie spotka. Okazało się, że moja teściowa postanowiła zarobić na mojej chwili słabości i za milczenie zażądała całkiem sporej sumki.
Nie mogłem dogadać się z żoną
– Nie czekaj na mnie z kolacją – powiedziałem do żony, która akurat szykowała się do wyjścia.
– Bo? – zapytała zaczepnie. W powietrzu czuć było awanturę. Zresztą jak niemal codziennie przez kilka ostatnich miesięcy.
– Bo muszę zostać w pracy – powiedziałem najspokojniej, jak potrafiłem.
Nie chciałem prowokować kolejnej kłótni, chociaż wiedziałem, że to jest nieuniknione. Beata spojrzała na mnie z pretensją.
– Nic nowego – powiedziała z pretensją i ruszyła w kierunku drzwi.
A potem usłyszałem już tylko ich trzaśnięcie. „Uff” – odetchnąłem z ulgą. Tym razem obyło się bez krzyków i awantur, co ostatnimi czasy były normą. Ale co miałem zrobić? Moja firma wygrała duży przetarg, co wiązało się z większą ilością pracy. A ponieważ już od dłuższego czasu borykaliśmy się z brakami kadrowymi, to spora część zajęć spadła właśnie na mnie.
Ciągle miała pretensje
Tylko Beata tego nie rozumiała. Uważała, że praca jest ważniejsza od niej, a mój pracoholizm wynika z tego, że unikam podjęcia pewnej ważnej decyzji.
– A może ty wcale nie chcesz mieć dziecka? – pytała za każdym razem, gdy mówiłem, że być może to nie jest dobry moment na powiększenie rodziny.
– Przecież wiesz, że to nie o to chodzi – odpowiadałem.
W głębi duszy wcale nie byłem tego taki pewien. I chociaż starałem się o tym nie myśleć, to jednak czasami nachodziła mnie myśl, że nie jestem jeszcze gotowy na dziecko. I wcale nie byłem przekonany, czy kiedykolwiek będę. A moja żona chyba to wyczuwała. I pewnie stąd brały się jej wieczne pretensje o to, że nigdy nie ma mnie w domu.
Awantura goniła awanturę
W pracy szybko zapomniałem o małżeńskich problemach. Już od samego rana czekało na mnie sporo wyzwań, z którymi musiałem sobie poradzić. Praca tak mnie zaangażowała, że nawet nie miałem czasu, aby porozmawiać z Beatą. A ona dobijała się do mnie przez pół dnia.
– Przeszkadzam ci? – zapytała ze złością, gdy w końcu odebrałem telefon.
– Nie – westchnąłem. – Po prostu nie miałem czasu – powiedziałem. I od razu wiedziałem, że popełniłem błąd.
– Dobrze wiedzieć, że nie masz czasu dla własnej żony – usłyszałem wściekły głos Beaty.
Nie miałem okazji, aby coś odpowiedzieć, bo zakończyła połączenie. A kiedy próbowałem się do niej dodzwonić, to nie odbierała telefonu. Napisała mi tylko SMS–a, że miałem odebrać jej matkę z lotniska. „Przecież wiem” – odpisałem. Ale tak naprawdę zapomniałem o tym i gdyby nie Beata, to nie pojechałbym nią.
Teściowa już na mnie czekała
– Przepraszam za spóźnienie – powiedziałem.
– Nic nie szkodzi – powiedziała z uśmiechem.
Dopiero wtedy zauważyłem, że matka mojej żony ma przepiękny uśmiech. Zresztą cała prezentowała się naprawdę nieźle. Wysoka, zgrabna, opalona – naprawdę było na czym zawiesić wzrok. Zresztą nie było się czemu dziwić, bo teściowa była starsza ode mnie zaledwie o kilkanaście lat. Urodziła Beatę w bardzo młodym wieku i tak naprawdę mogła uchodzić za jej starszą siostrę.
Szybko zapakowałem walizki do bagażnika i odpaliłem silnik.
– Może wpadniesz do mnie na kawę? – zapytała nagle teściowa.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Wprawdzie zawsze mieliśmy dobre relacje, ale nigdy nie proponowała mi spotkania.
– Chyba przyda ci się rozmowa – dodała.
„Czemu nie” – pomyślałem w duchu. I już podczas podróży do jej mieszkania zacząłem opowiadać jej o swoich problemach małżeńskich. A ona słuchała i tylko kiwała głową. A gdy tylko przekroczyliśmy próg jej mieszkania, to zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła mnie całować.
Romans miał być odskocznią
– Co ty robisz? – zapytałem, odrywając się od niej. Byłem zszokowany i oszołomiony. Ale jedno musiałem przyznać – całowała naprawdę nieźle.
– To, na co od dawna masz ochotę – odpowiedziała z uwodzicielskim uśmiechem.
Potem przysunęła się jeszcze bliżej, tak jakby wiedziała, że nie będę się opierał. I miała rację. Wylądowaliśmy w jej sypialni. I chociaż przez chwilę ogarnęła mnie myśl, że to przecież moja teściowa, to szybko się jej pozbyłem. Maria okazała się namiętną i zaangażowaną kochanką. A ja w końcu poczułem, że spływa ze mnie napięcie z kilku ostatnich miesięcy.
Nie potrafiłem przestać
Wdałem się w romans z teściową. I chociaż po każdym naszym spotkaniu obiecywałem sobie, że to już ostatni raz, to nie potrafiłem z tego zrezygnować. Z jednej strony miałem zagwarantowany dobry seks. Ale z drugiej – po prostu dobrze czułem się w jej towarzystwie. W domu czekały na mnie tylko awantury, kłótnie i ciągłe pretensje.
Z Marią natomiast mogłem porozmawiać, pożartować i powymieniać poglądy. Poza tym lubiła słuchać o mojej pracy i za każdym razem chwaliła mnie za moją pracowitość i zaangażowanie. A tego właśnie brakowało mi w moim małżeństwie.
Nic więc dziwnego, że polubiłem te potajemne spotkania z teściową i nie miałem żadnej motywacji, aby z nich zrezygnować. A wyrzuty sumienia? Nawet jeżeli takie się pojawiały, to szybko znikały. Zresztą nie chciałem o nich myśleć. A jeszcze bardziej nie chciałem myśleć o przyszłości swojego małżeństwa.
Wypadek zmienił wszystko
Kilka miesięcy po rozpoczęciu romansu z teściową uświadomiłem sobie, że jednak nie chcę kończyć swojego małżeństwa. Doszedłem do takiego wniosku w pewien sobotni wieczór.
– Pan Piotr? – usłyszałem w słuchawce męski głos.
Właśnie wróciłem do domu i zastanawiałem się, gdzie podziewa się Beata.
– Tak – odpowiedziałem. I nagle ogarnęły mnie złe przeczucia. – O co chodzi? – zapytałem szybko.
– Dzwonię ze szpitala. Pańska żona trafiła do nas z wypadku samochodowego – usłyszałem. Reszty nie słuchałem. Pognałem do szpitala.
Na szczęście okazało się, że Beata nie odniosła poważnych obrażeń i za kilka dni będzie mogła wrócić do domu. Ale we mnie ten wypadek zmienił wszystko. Zrozumiałem, że kocham swoją żoną i nie chcę jej stracić.
– Teraz już wszystko będzie dobrze – powiedziałem, mocno ją przytulając.
W tym momencie dotarło do mnie, że rodzina jest najważniejsza. Musiałem tylko zakończyć pewne sprawy.
Teściowa się wściekła
– Naprawdę sądzisz, że skończysz ten romans na swoich warunkach? – zapytała mnie teściowa, gdy poinformowałem ją, że musimy zakończyć to co nas łączyło.
– O co ci chodzi? – zapytałem.
Starałem się zachować neutralny ton głosu, ale przeszkadzał mi w tym lodowaty dreszcz, który przechodził przez moje plecy.
Maria spojrzała na mnie, a potem głośno się roześmiała.
– Za błędy trzeba płacić – powiedziała.
Spojrzałem na nią, nic nie rozumiejąc.
– O czym ty mówisz? – zapytałem.
– Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Znasz to stare powiedzenie? – usłyszałem. I powoli zaczęła docierać do mnie cała prawda. „ Ale przecież to niemożliwe” – pomyślałem jeszcze. Myliłem się.
– Lubię żyć na wysokim poziomie – powiedziała teściowa. – A to wszystko sporo kosztuje – mrugnęła do mnie.
– Ale co ja mam z tym wspólnego? – zapytałem, chociaż już domyślałem się, co będzie dalej.
– Jeżeli ty pomożesz mi, to ja pomogę tobie – powiedziała Maria. A potem podała kwotę, jaką muszę zapłacić za jej milczenie. Całe 10 tysięcy.
– Jeżeli mi nie zapłacisz, to Beatka dowie się o naszych igraszkach – dodała po chwili.
Zaczęła mnie szantażować
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
– Chcesz zniszczyć małżeństwo swojej córki? – zapytałem, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałem.
Teściowa spojrzała na mnie z chytrym uśmiechem, a w jej głosie pojawiła się ironia.
– To ty je zniszczyłeś – usłyszałem. – A ja tylko chcę zapłaty za milczenie.
– Jesteś chora! – wykrzyknąłem. A potem ruszyłem w kierunku drzwi.
– Masz tydzień na zastanowienie się. A potem twoja żona dowie się o twoich wyczynach – usłyszałem jeszcze.
Nie chciałem dłużej tego słuchać. Wyszedłem, trzaskając drzwiami i pobiegłem do auta. Siedziałem w ciszy i zastanawiałem się, jak mam z tego wybrnąć. „Jesteś idiotą” – zganiłem się w myślach.
Nie zamierzałem płacić teściowej za milczenie. Po pierwsze obawiałem się, że jej żądania nigdy się nie skończą, a po drugie – nie mam takich pieniędzy. Nie pozostawało mi nic innego, jak opowiedzieć o wszystkim Beacie. Nie wiem, jak zareaguje. Mam nadzieję, że mi wybaczy. A jeżeli nie, to sam będę sobie winien.
Piotr, 32 lata
Czytaj także:
„Uległam pokusie i spędziłam noc z moim eks. Poczucie winy pojawiło się, gdy zobaczyłam 2 kreski na teście ciążowym”
„Mąż nie dostał w spadku po ojcu ani złotówki. Wszyscy byli w szoku, ale tylko ja wiedziałam, że na to zasłużył”
„Gdy z konta zniknęło 8 tysięcy, byłam pewna, że mój mąż sponsoruje kochankę. Prawda mnie zaskoczyła”