„Teściowa ubzdurała sobie, że pojedzie z nami na romantyczne wakacje. To pikuś przy tym, co zrobiła potem”

niezadowolony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Eric Audras
„– Mamo, nie gniewaj się, ale jesteśmy młodym małżeństwem i chcielibyśmy spędzić trochę czasu sam na sam – powiedziałem. – Oczywiście, nie ma sprawy… – odparła wyraźnie skonsternowana. – Krzysiek! – syknęła Anka. – Chyba lepiej, że mówię szczerze. Mama raczej nie chciałaby, żebym teraz nic nie mówił, a potem gotował się ze złości podczas wyjazdu”.
/ 09.07.2024 20:00
niezadowolony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Eric Audras

Uwielbiam moją żonę i naprawdę zależy mi na tym, żeby jej nie skrzywdzić. To właśnie dlatego przez tak długi czas akceptowałem tę dziwaczną relację: my plus teściowa... Dobrze, że ona okazała się bardziej rozsądna niż ja.

To była chora relacja

Zwykle to matki mają kłopot z tym, żeby pozwolić synowi się usamodzielnić i wycofać się z jego życia na tyle, na ile trzeba. Na nasze małżeństwo ogromny wpływ miała niezdrowa relacja córuni z mamusią, czyli mojej żony i teściowej.

Kobiety od dłuższego czasu zdane były wyłącznie na siebie. Tatuś mojej ukochanej odszedł z tego świata, kiedy ta była jeszcze malutka. Miała wtedy zaledwie osiem lat, więc jako dziecko dość szybko oswoiła się z tą stratą. Teściowa z kolei nigdy nie doszła do siebie po tej tragedii, a na dodatek całą swoją miłość przelała na córkę. Od kiedy teść zmarł minęło już piętnaście lat, a ona wciąż pozostaje samotna.

– Kompletnie nie umiałam sobie wyobrazić sytuacji, w której jakaś obca osoba wkroczyłaby do naszego życia i wspólnie ze mną zajmowała się Anią – mówiła, kiedy rozmawialiśmy o tym.

– Z pewnością byłoby ci prościej... Miałabyś wsparcie – niechcący powiedziałem podczas rodzinnego obiadu.

– Nie jest mi ciężko. Przecież jesteście przy mnie – odparła z uśmiechem, który jednocześnie chwytał za serce.

Czułem się jak w trójkącie

Nie da się ukryć, że komplementy zawsze wywołują uśmiech na twarzy, jednak często też sprawiają, że budzi się w nas pewien niepokój. Wiadomo, że każdy związek potrzebuje odrobiny przestrzeni, by móc się rozwijać. Tymczasem moja teściowa od początku starała się, żebyśmy jak najczęściej przebywali razem, we troje. Jeszcze przed ślubem co drugi dzień lądowaliśmy u niej na obiedzie. A kiedy próbowałem namówić Anię na wieczorne wyjście tylko we dwoje, za każdym razem słyszałem tę samą odpowiedź:

– Sprawdzę, czy mama nie ma w planach niczego wspólnego.

– Przecież dopiero wczoraj razem z nią przesiadywaliśmy. Mieliśmy seans filmowy…

– I co w związku z tym? – zaskoczona Ania wlepiła we mnie wzrok. – Myślisz, że dzisiaj to niemożliwe? Obowiązują jakieś ograniczenia?

– Ależ skąd. Po prostu zależy mi na czasie tylko we dwoje

– Przecież będziesz w moim towarzystwie, no i w jej.

– Aniu…

– Czego znowu ode mnie chcesz?! Tak to zwykle się kończyło.

– Mamo, jakie masz plany na dzisiejszy dzień? – zapytała Ania, bo jej mama zawsze miała jakieś pomysły na wspólne spędzanie czasu we troje: czy to zakupy, wyjazd na działkę, czy po prostu przejście się po mieście.

I tyle miałem do powiedzenia. Jak zwykle.

Nie umiały żyć bez siebie

Sądziłem, że po naszym ślubie teściowa da nam więcej luzu, bo przecież jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Ale gdzie tam! Po ceremonii ślubnej sytuacja się tylko pogorszyła. Sam ślub uświadomił mi też, że to nie tylko mama Ani jest od niej zależna. Dotarło do mnie, że moja ukochana również nie umie samodzielnie o niczym zdecydować bez przedyskutowania tego z mamą.

Przyszła teściowa rozmawiała z moją narzeczoną o każdym szczególe dotyczącym organizacji wesela – fasonie sukienki, gatunku kwiatów zdobiących kościół, ilości zaproszonych osób oraz ich spisie (także, kiedy w grę wchodzili nasi wspólni kumple), o tym, w co ja będę ubrany, aucie, którym pojedziemy na ceremonię.

Gdyby to chociaż były takie luźne pogaduchy, to na pewno machnąłbym na to ręką. Ania przeżywała nasz ślub, więc nie dziwiło mnie, że wielu ludziom opowiada o tym, co planujemy. Ale gdzie tam! Matka mojej żony po prostu jej nakazywała, co i jak ma być zorganizowane. Ania była od niej całkowicie uzależniona i nie potrafiła podjąć samodzielnie żadnej decyzji.

Teściowa wiła nam gniazdko

Gdy powiedzieliśmy sobie sakramentalne "tak", przyszła pora na remont naszego gniazdka. Odnawialiśmy trzypokojowe mieszkanko, które zostało mi po babci. Odniosłem wrażenie, jakby to moja teściowa była główną projektantką wnętrz. Żona ciągała swoją matkę po sklepach i kupowały wyłącznie to, co przypadło do gustu im obu.

– Ależ pięknie wam to wyszło! – skomentowała Ani mama, kiedy zobaczyła finalny rezultat po raz pierwszy.

– Wspaniale! – Anka nie posiadała się z radości. – Strasznie się martwiłam, czy będziesz zadowolona.

Tamtego dnia poczułem, że moja cierpliwość powoli się kończy. Niby dlaczego miałaby być niezadowolona, skoro to właśnie ona wszystko zaprojektowała! Czy one naprawdę nie widzą, jak absurdalnie to wygląda? Korciło mnie, żeby od razu im o tym powiedzieć, ale stwierdziłem, że nie warto od początku psuć atmosfery w nowym miejscu. Niedługo jednak nadarzyła się sposobność, by powiedzieć, co o tym myślę.

Siedziała u nas do oporu

Niedługo po naszych przenosinach, mama mojej żony ponownie przebrała miarkę. W ciągu tygodnia, od kiedy zamieszkaliśmy razem, wpadła do nas aż pięciokrotnie, za każdym razem siedząc u nas do późnych godzin wieczornych. Po jej wizytach miałem obowiązek odwiezienia jej do domu, a gdy wracałem, moja ukochana już smacznie spała.

Przy nadarzającej się sposobności, wytłumaczyłem więc mojej żonie, że moje wyobrażenie o naszym wspólnym życiu wygląda zupełnie inaczej. Dałem jej do zrozumienia, że nie mam ochoty spędzać praktycznie każdego dnia w towarzystwie jej mamy. Starałem się przekazać jej to w jak najbardziej taktowny i opanowany sposób.

Kłóciliśmy się przez nią

– Odnoszę wrażenie, że nie przepadasz za moją mamą, mam rację? – padła jej odpowiedź.

– Kochanie, skąd ci to przyszło do głowy? Jasne, że ją lubię, ale to ciebie poślubiłem i to z tobą pragnąłbym budować naszą przyszłość. Nie we troje…

– A cóż to za uszczypliwość?

– O jakiej uszczypliwości mówisz, skarbie? Po prostu stwierdzam fakty. Z mojej strony tak to wszystko wygląda. Przecież od dłuższego czasu żyjemy w trójkę.

– I co? Mam jej powiedzieć, żeby tu nie przychodziła? O to ci chodzi?

– No nie, nie o to. Ale może byś jej zasugerowała, że potrzebujemy trochę więcej przestrzeni dla siebie.

– Możesz mieć tyle przestrzeni, ile tylko zechcesz, rozumiesz?! Ja nie mam zamiaru zrywać kontaktu z własną matką. Dziwię się, że w ogóle tak to przedstawiasz.

To był absurd

To była pierwsza z wielu awantur dotyczących tej kwestii. Żadna z nich jednak nie doprowadziła do żadnego rozstrzygnięcia, a jedynie pogarszała nasze relacje. Anka nie wspominała matce o tych kłótniach, więc teściowa nie miała zielonego pojęcia, że jest przyczyną naszych spięć. Dochodziło więc do absurdalnych sytuacji, kiedy pocieszała nas i starała się nas godzić, nie mając świadomości, o co się na siebie gniewamy.

Zaciskałem zęby, żeby pod wpływem emocji nie palnąć jej, o co tak naprawdę nam się rozchodzi. Czułem, że prędzej czy później puszczą mi nerwy. No i faktycznie, tak się właśnie wydarzyło. Kiedy usłyszałem, że teściowa ma z nami jechać na nasz pierwsze wakacje po ślubie, po prostu nie wytrzymałem.

Sprzeciwiłem się

– Ania, mieliśmy plan jechać tylko we dwójkę! – oznajmiłem w obecności teściowej, po czym zwróciłem się do niej: – Mamo, nie gniewaj się, ale jesteśmy młodym małżeństwem i chcielibyśmy spędzić trochę czasu sam na sam.

– Oczywiście, nie ma sprawy… – odparła wyraźnie skonsternowana.

– Krzysiek! – syknęła do mnie Anka.

– O co chodzi? Chyba lepiej, że mówię szczerze. Mama raczej nie chciałaby, żebym teraz nic nie mówił, a potem gotował się ze złości podczas wyjazdu.

– W porządku...

– No ale mamo… – zaczęła marudzić Anka.

– Wszystko gra, skarbie. Krzysiek ma rację. Musicie trochę czasu dla siebie mieć… Ja też już się zbieram. Robi się późno i zaraz mi bus ucieknie.

Mogę cię podrzucić – zaoferowałem.

– Daj spokój, poradzę sobie. Wy chyba powinniście sobie parę spraw wyjaśnić – stwierdziła i wyszła.

Żona się wściekła

Ania wrzeszczała, że jestem egoistyczny i nie spodziewała się z mojej strony takiego prostactwa. Usiłowałem się tłumaczyć, ale bez rezultatu. Kompletnie nie miała ochoty ze mną rozmawiać. Nie zamierzała też ze mną spać, więc przeniosła się tej nocy na sofę.

To był pierwszy raz od naszego ślubu, kiedy nie spaliśmy razem. Ale niedługo potem wyszło na jaw, że dobrze zrobiłem, prezentując swoje stanowisko. Że powiedzenie tego, co myślę przy mojej teściowej – co Ania miała mi za największy zarzut – zaowocowało wieloma pozytywnymi rzeczami.

Teściowa mnie przeprosiła

Teściowa okazała się niezwykle rozsądną kobietą. Nie obraziła się po całym zajściu, nie rozpoczęła walki o swoją rolę w życiu córki, nie próbowała też nastawić jej przeciwko mnie. Zamiast tego, wzięła sobie wszystko do serca i postanowiła porozmawiać ze mną w cztery oczy, bez udziału Anki. Przemyślała całą sytuację i zdecydowała się na szczerą rozmowę w cztery oczy, tylko między nami.

– Krzysiu, przepraszam cię za wszystko.

– Mamo, ale dlaczego mnie przepraszasz?

– Wiesz, zawsze miałam wrażenie, że trochę za bardzo was nachodzę, że nadmiernie korzystam z waszej wyrozumiałości. Że zbyt często was odwiedzam i chcę, żebyście byli blisko mnie. Ale nie reagowałeś, więc... No wiesz, jak to jest... Jestem samotna, w podeszłym wieku, bez przyjaciół, więc dobrze się czułam w waszym towarzystwie...

– Mamo, ale my naprawdę cieszymy się z każdej chwili spędzonej razem z tobą.

– To bardzo miłe z waszej strony. Mimo wszystko, zależy mi na twojej szczerości i chciałabym, żebyś dawał mi znać, kiedy macie mnie już dosyć, kiedy potrzebujecie czasu tylko dla siebie. Ja też obiecuję, że postaram się mniej was absorbować swoją osobą.

– Mamo, proszę cię, to nie tak, że w ogóle nie chcemy cię widywać.

– Krzysztof, wiesz, że mówię poważnie. Aby wszystko się ułożyło, powinniśmy prowadzić rozmowę jak dojrzali ludzie – jej twarz rozjaśnił uśmiech. – Przecież wasze dobro jest dla mnie priorytetem. Chcę, żebyście byli razem, żebyście cieszyli się sobą i nie kłócili przeze mnie. Umówmy się więc, że ty będziesz wobec mnie otwarty, a ja dam z siebie wszystko, by przekonać Ankę, żeby ci odpuściła.

Sytuacja się unormowała

– Ale wiesz, ona nie potrafi bez ciebie… No, sama rozumiesz. Jesteś jej bardzo potrzebna…

– Nie przejmuj się. Jeśli parę razy odrzucę jej propozycję spotkania, nie pojawię się albo czegoś jej nie doradzę, to szybko się z tym oswoi.

Rozpoczęliśmy realizację naszego planu i już po kilku tygodniach sytuacja się unormowała. Kiedy teściowa zaczęła nas odwiedzać rzadziej, Ania pogodziła się z tym, że mniej ją widzimy. Mama dobrze to przeczuła – Ania trzymała się jej tak blisko głównie z poczucia obowiązku. Ja myślałem, że to teściowa nie umie poradzić sobie bez Ani, tymczasem to Ania ciągle trzymała się maminej spódnicy.

Teraz funkcjonujemy jak typowa rodzina – nie razem, ale też nie osobno. Nasze wizyty u siebie nawzajem utrzymujemy w rozsądnych granicach. Czasem nawet sam wychodzę z inicjatywą, żebyśmy odwiedzili mamę. Wszystko jednak z umiarem. Na wakacje pojechaliśmy sami, a Anka kontaktowała się z mamą co drugi dzień.

Krzysiek, 30 lat

Czytaj także: „Mój facet nie chciał ślubu, a ja przestałam nalegać. Po 15 latach dowiedziałam się, że ta jego niechęć miała imię”
„Mąż gadał kolegom, że mamy kryzys i że pewnie się rozwiedziemy. Szkoda, że ja nic o tym nie wiedziałam”
„Moja ciężarna żona nie liczy się z moim zdaniem i chce dać córce dziwaczne imię. Miała być Basia, a będzie Jessica”

Redakcja poleca

REKLAMA