„Mój facet nie chciał ślubu, a ja przestałam nalegać. Po 15 latach dowiedziałam się, że ta jego niechęć miała imię”

zrozpaczona kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„– O co ci chodzi z tym ślubem? Nagle zachciało ci się białej sukni? Układało nam się świetnie, po co to psuć? – niemal krzyczał. – Psuć? Nie mam zamiaru niczego niszczyć. Wytłumacz mi, czemu tak się wzbraniasz przed ślubem ze mną? Chcesz nas porzucić? – Agata, to nie o to chodzi”.
/ 17.06.2024 21:15
zrozpaczona kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Mój związek z Tomkiem trwał blisko 15 lat. Od 13 lat dzieliliśmy wspólnie mieszkanie. Nasze pierwsze dziecko, córeczka Mania, przyszła na świat dziewięć lat temu. Trzy lata po niej urodziła się Tosia. Nie przypominam sobie, abyśmy kiedykolwiek poruszyli wprost kwestię ewentualnego ślubu. Ale od samego początku oboje wiedzieliśmy, że to nie jest dla nas priorytetowe.

– Moim zdaniem obrączka na palcu to jak kajdanki. A gdy jesteś skuta, to gdzie tu miejsce na spontaniczność– przekonywał mnie Tomek żartobliwie.

Śmiałam się z tego, ale temat ślubu siedział mi w głowie i co jakiś czas wypływał w naszych rozmowach. I nie tylko w naszych, bo znajomi co jakiś czas podpytywali, kiedy w końcu będą się bawić na naszym weselu. Ten moment nigdy nie nadszedł.

Żyliśmy zgodnie bez ślubu

Mieszkaliśmy w odnowionej, lecz wiekowej kamienicy, która niegdyś należała do rodziców Tomka. Jako architektka wnętrz zadbałam o to, by nasze gniazdko było dopracowane pod każdym względem. Na moje szczęście, racjonalne myślenie zawsze górowało u mnie nad romantycznymi porywami serca, dlatego nigdy nie zdecydowałam się sprzedać odziedziczonego po babci mieszkania na Rakowcu.

Mimo że zdarzały się momenty, kiedy najemcy zalegali z opłatami za media i miałam chęć sprzedać mieszkanie, to jednak tego nie zrobiłam. Od narodzin córek nie byłam aktywna zawodowo. Sporadycznie zdarzało mi się coś zaprojektować dla bliskich, ale raczej amatorsko, bez żadnych zobowiązań. Partner prowadził dobrze prosperującą firmę w branży IT, co zapewniało nam stabilną sytuację finansową. Dzięki temu mogłam skupić się na prowadzeniu domu i wychowywaniu naszych pociech.

Ludzie czasem się dziwili

Tosia w zeszłym roku rozpoczęła edukację w szkole. Chodzi tam, gdzie uczy się jej siostra – do publicznej podstawówki. Nowa pani sekretarka wyglądała na zaskoczoną, kiedy przekazałam jej swoje dane osobowe.

– Pani nie ma nazwiska po mężu?

Nie wzięliśmy ślubu – wyjaśniłam i zobaczyłam, że sekretarka zrobiła zniesmaczoną minę, wznosząc oczy ku niebu.

Po powrocie do domu wspomniałam o całej sytuacji Tomkowi.

– Wow, to dla mnie coś nowego. Wygląda na to, że w naszym kraju zaczyna wiać inny wiatr – zażartowałam.

Uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy Tosia wróciła do domu z wieścią, że katechetka wyprosiła ją z lekcji religii.

Przekaż mamie i tacie, że ich związek to grzech – rzuciła na pożegnanie.

Poszłam do szkoły i zrobiłam dyrektorce awanturę. Niby mnie przeprosiła, ale co mi z tego przyszło? W głowie zaczęła mi kiełkować myśl, że może dla świętego spokoju powinnam w końcu wziąć ten cholerny ślub.

Próbowałam przekonać Tomka

– Wiesz co, po tylu latach razem, jedna kartka papieru nie powinna stanowić dla nas problemu – zaczęłam kolejny raz dyskusję na temat ślubu z Tomkiem.

Daj spokój, Agata, jak to ty jako pierwsza walcząca o prawa kobiet w Polsce teraz chcesz się złamać? Tylko dla wygody? – Tomek próbował obrócić to w żart, ale wyczułam, że moje słowa go zirytowały.

Dałam temu spokój. Jednak strach, który dostrzegłam w spojrzeniu Tomka, nie pozwalał mi o tym zapomnieć. Po tygodniu znów poruszyłam ten temat.

– Tomasz, porozmawiajmy na poważnie. Myślę, że powinniśmy wziąć ślub. Wiesz przecież, że nie pracuję i nie będę dostawać emerytury. Z czego mam się utrzymać, jeśli umrzesz przede mną?

Zdenerwowałam go

Szczerze mówiąc, nie chodziło mi aż tak o samą ceremonię i te wszystkie urzędowe sprawy. Bardziej interesowała mnie reakcja Tomka. I stało się dokładnie to, czego się spodziewałam. Podniósł głos.

– O co ci chodzi z tym ślubem? Nagle zachciało ci się białej sukni? Układało nam się świetnie, po co to psuć? – niemal krzyczał.

– Psuć? Nie mam zamiaru niczego niszczyć. Wytłumacz mi, czemu tak się wzbraniasz przed ślubem ze mną? Chcesz nas porzucić?

– Agata. To nie o to chodzi. Nie mogę zostać twoim mężem. Jestem już żonaty.

Zatkało mnie.

Byłam w szoku

– Agata? Słyszysz mnie? – docierał do mnie przytłumiony głos Tomka. – Posłuchaj uważnie, to ważne. Wzięliśmy ślub jako 21-latkowie. Wyszło na jaw, że Danka ma problem z narkotykami. O mały włos i mnie też by pociągnęła na dno. Mnie się udało wyrwać z tego bagna. Jej nie. Rzuciłem ją. Spakowałem manatki i przeniosłem się do innego miasta, zrobiłem magistra. O rozwodzie zacząłem myśleć dopiero, gdy wpadłaś mi w oko. Odnalazłem Dankę w jakimś przytułku. Wyglądała jak cień człowieka. Zarażona HIV. Od wielu lat korzystała z mojego ubezpieczenia na leczenie. Gdybym się z nią rozszedł, straciłaby nawet darmowy dostęp do lekarza.

– Nie wierzę...

– Posłuchaj, ona stała jedną nogą nad grobem. Myślałem, że zostało jej najwyżej kilka miesięcy. Ale wtedy wynaleźli leki na AIDS. Danka wciąż żyje. Przebywa w ośrodku Monaru. Nie jestem w stanie wziąć z nią rozwodu, bo nieustannie potrzebuje leczenia. Nie mam serca jej porzucić w takiej sytuacji. Ale to ciebie i nasze dziewczynki kocham całym sercem. Rozumiesz to? Proszę, spróbuj to wszystko zrozumieć!

Opadłam na sofę. Nareszcie mogłam się zastanowić.

Tyle lat kłamał 

– Teraz mam zrozumieć? Gdybyś mi o tym wszystkim opowiedział 15 lat temu, pewnie bym to zrozumiała. Ale teraz? Co mam o tym sądzić? Że rozważałeś powrót do niej? Że uważałeś, iż brakuje mi współczucia, by to zrozumieć? Że nie jestem dobrą osobą? Tak czy owak – nie potrafię dłużej z tobą być. Straciłam do ciebie zaufanie.

Poszłam do swojego pokoju i przekręciłam zamek w drzwiach. Tomasz niepewnie zastukał, ale zrezygnował po pierwszej próbie

Gdy nastał ranek, podrzuciłam dzieci do szkoły. Po powrocie zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Nie miałam już żadnych wątpliwości. Nie dam rady dzielić życia z mężczyzną, który tak mnie zawiódł i okłamał. Zostawiłam mu wiadomość:

„Jakiś czas spędzę u mamy. Dzieciaki zostaną pod twoją opieką. Codziennie rano, tak jak dotychczas, będę je podwozić do szkoły. Kiedy tylko moje mieszkanie się zwolni, zabiorę dziewczynki do siebie. Wspólnie uzgodnimy kwestie związane z zajmowaniem się nimi. Bez udziału prawników. Zdaję sobie sprawę, że je uwielbiasz i nie mam zamiaru robić ci problemów. Wybacz, ale nie jestem w stanie dłużej dzielić z tobą życia”.

Wszystko się zmieniło

Razem z córkami od kilku tygodni gnieździmy się w małym mieszkanku. Tomasz opiekuje się dziewczynkami co drugi tydzień, zaczynając od czwartkowego wieczora aż do poniedziałku. Z własnej kieszeni płaci alimenty. Ja natomiast staram się odnaleźć na nowo w swoim zawodzie. Ostatnio byłam na paru rozmowach kwalifikacyjnych w przedsiębiorstwach zajmujących się nieruchomościami.

Odnoszę wrażenie, że w jednej firmie zwrócili na mnie uwagę. W końcu ruszyłam też z nauką hiszpańskiego. Odkładałam to przez ostatnie lata. Każdego wieczora zasiadam wygodnie na swojej sofie, w jednej ręce trzymając filiżankę z herbatą, a w drugiej książkę. Często jednak łapię się na tym, że wciąż brakuje mi TomkaKiedyś na pewno mu przebaczę, ale nie mam zamiaru do niego wracać. 

Agata, 40 lat

Czytaj także: „Teściowa była zimna jak lód. Nabrałam podejrzeń, gdy po latach zaczęła mówić ludzkim głosem"
„Gdyby żona zobaczyła, co wyprawiam na emeryturze, przecierałaby oczy ze zdziwienia. A wszystko przez sąsiadkę"
„Miałam pod ręką przyjaciela, a uganiałam się za przystojnym mięśniakiem. Gdyby nie Paweł, nigdy nie przejrzałabym na oczy”

 

Redakcja poleca

REKLAMA