„Mąż gadał kolegom, że mamy kryzys i że pewnie się rozwiedziemy. Szkoda, że ja nic o tym nie wiedziałam”

załamana kobieta fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„Czytałam to wszystko i nie wierzyłam, że Tomek jest takim chamem. A więc takie ma o mnie zdanie? On naprawdę uważa, że nasze małżeństwo jest aż tak beznadziejne, a ja jestem taka zła, że trzeba ode mnie odejść?”.
/ 17.06.2024 20:30
załamana kobieta fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Zawsze uważałam swoje małżeństwo za szczęśliwe. Wszystko układało się dobrze i wierzyłam w to, że tak już będzie zawsze. Jak mogłam nie wyczuć, że coś jest nie tak? Mój mąż okazał się dwulicowy. 

Zakochałam się w jego oczach

Spotkaliśmy się w letni dzień nad pobliskim jeziorem. Słońce przyjemnie grzało, a szum wody dodawał atmosferze czegoś magicznego. Byłam tam z przyjaciółkami, szukając chwili wytchnienia od codzienności. To było miejsce, gdzie zawsze czułam się szczęśliwa i beztroska.

Nagle zauważyłam go. Stał samotnie na brzegu, rzucając kamienie w wodę. Wyglądał na zamyślonego, jakby miał mnóstwo na głowie. Ale to, co przykuło moją uwagę, to jego spojrzenie. Miał oczy, które przyciągały uwagę, głębokie i tajemnicze. Przepadłam.

Po chwili zdecydowałam się podejść do niego.

– Hej, czy wszystko w porządku? – zapytałam, zerkając na niego z ciekawością.

On spojrzał na mnie zaskoczony, ale szybko uśmiechnął się i odpowiedział:

– Tak, wszystko w porządku. Po prostu potrzebuję chwili spokoju – jego głos brzmiał spokojnie i uspokajająco.

Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, a pogawędka szybko przerodziła się w długą wymianę myśli i historii życia. Okazało się też, że mamy wiele wspólnych zainteresowań i poglądów. Nasze rozmowy były tak naturalne, jakbyśmy znali się od lat. To niesamowite, że byli tacy faceci! Myślałam już, że tacy wyginęli!

To było przeznaczenie

Kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, zrozumieliśmy, że spędziliśmy razem cały dzień. Wtedy zaproponował, żebyśmy spotkali się ponownie, tym razem na kawie. Zgodziłam się z uśmiechem na ustach, czując w sercu, że ta chwila na plaży mogła być początkiem czegoś wyjątkowego.

Od tego dnia spotykaliśmy się coraz częściej, budując naszą relację. Nasze uczucie dojrzewało z każdym dniem, a ja wierzyłam, że znalazłam swoją drugą połowę. Nikt nigdy nie mógłby przewidzieć, że ten idylliczny początek przyniesie tak wiele trudności i rozczarowań.

Pobraliśmy się po okresie dość długiego narzeczeństwa. W międzyczasie pojawiły się u nas problemy mieszkaniowe i finansowe. To prowadziło do wielu konfliktów i mojej rozpaczy. Ale ja cały czas wierzyłam, że to tylko przejściowe trudności. Nasze romantyczne marzenia o wspólnym domu były zastąpione walką o każdy grosz i ciągłymi kłopotami z dachem nad głową.

Mieliśmy problemy finansowe

– Nie możemy już dłużej tak żyć, Tomek... Tak się po prostu nie da – powiedziałam z niepokojem w głosie, patrząc na korespondencję z banku rozsypaną po stole. – Musimy coś z tym zrobić, zanim nas zaleją długi.

Tomasz westchnął głęboko, ściskając ręce na blacie stołu. – Wiem, kochanie. Przepraszam, że cię w to wplątałem. Myślałem, że damy radę.

– Nie chodzi o to, kto zawinił – odpowiedziałam, usiłując zachować spokój. – Musimy wspólnie znaleźć rozwiązanie. Może powinniśmy poszukać pomocy finansowej albo porozmawiać z kimś doświadczonym.

Mniej więcej w tym samym czasie Tomkowi przestało dobrze iść w pracy. Perspektywę awansu i podwyżki zastąpiła wizja redukcji kadrowych i cięć kosztów. Obydwoje chodziliśmy sfrustrowani. Ale nie sądziłam, że ta sytuacja tak negatywnie odbije się na naszym małżeństwie... Że to wszystko zostanie w jego głowie już na zawsze. Nigdy nierozwiązane i nieprzepracowane.

W końcu byliśmy szczęśliwi

W końcu wyszliśmy z dołka. Udało się nam wszystko poukładać i wreszcie zaczęliśmy oszczędzać. Niebawem mogliśmy już kupić nasze wymarzone mieszkanie. Co prawda na kredyt, ale przecież jeszcze jakiś czas temu mogliśmy o tym zaledwie pomarzyć.

Zaczęliśmy też z Tomkiem częściej wychodzić, wyjeżdżać... Świat stał przed nami otworem. Marzyliśmy o wspólnych podróżach, o rodzinnych uroczystościach i o wszystkich małych radościach, które czekały na nas w przyszłości. Wydawało się, że nic nie może zakłócić tej sielanki. Jednak los miał dla mnie inny plan.

Odkryłam to przez przypadek

Pewnego dnia, przeglądając coś na wspólnym laptopie, natknęłam się na coś, co mnie zszokowało. Był to chat Tomka z jego znajomymi, w którym wypowiadał się o mnie w sposób, którego nigdy bym się po nim nie spodziewała.

Odkryłam prawdę o tym, co naprawdę sądzi o mnie i o naszym związku mój  małżonek. Okazuje się, że był całkowicie inną osobą za zamkniętymi drzwiami. A raczej... za ekranem komputera. Przeczytałam najpierw tylko fragment i miałam dość.

–  Dajcie spokój... Szkoda gadać, ledwo wytrzymuję z tą jędzą...

–  E, naprawdę tak źle... Coś nie wierzę, stary...

–  Mamy kryzys za kryzysem. Wypalam się.

–  A gadałeś z nią?

–  Hahaha tak, Bart, wiemy, że ty ze swoją lubisz gadać haha

–  Gadałem. I nic. Weźcie przestańcie, bo się załamię. Rozwiedziemy się niedługo. Mam jej dosyć.

–  Tylko, jak jej coś mówisz, to trochę łagodniej.

–  Jasne, haha.

I tak dalej, i tak dalej. Rozmowa online na czacie toczyła się jeszcze przez godzinę. Czytałam to wszystko i nie wierzyłam, że Tomek jest takim chamem. A więc takie ma o mnie zdanie? On naprawdę uważa, że nasze małżeństwo jest aż tak beznadziejne, a ja jestem taka zła, że trzeba ode mnie odejść?

Byłam w szoku

Długo zastanawiałam się, czy mu o tym wszystkim powiedzieć, czy może lepiej milczeć. W końcu zebrałam się na odwagę i wyznałam, że przez przypadek przeczytałam te wiadomości. O dziwo, nie zareagował złością, że grzebałam w jego prywatnej korespondencji. Był chyba w szoku i sądził, że to nie wyjdzie na jaw. A jednak.

– I co mi na ten temat powiesz? – zapytałam wprost, powstrzymując łzy.

– Trochę mi głupio. Ale nie będę za to przepraszać.

– Co takiego? – zapytałam zszokowana.

– No tak... Bo powiedziałem prawdę. Odkąd pamiętam, zawsze mnie dołujesz, umniejszasz mi. Nie mam od ciebie żadnego wsparcia. Począwszy od tamtej felernej sytuacji z kasą i mieszkaniem. A potem z pracą. Tylko wieczne pretensje i marudzenie.

–  Serio? To chodzi jeszcze o tamto? Cały czas to ciągniemy? –  spytałam zrezygnowanym głosem.

Nagle dotarło do mnie, jak bardzo on pielęgnuje w sobie tamtą krzywdę, jak go to dotknęło. – Czy naprawdę nie dostrzegasz w naszym związku niczego pozytywnego?

–  Na ten moment? – urwał i spojrzał na mnie w taki sposób, że już wszystko wiedziałam.

Nie trzeba było więcej słów. Czułam, jakby wymierzył mi siarczysty policzek. Zabolało.

Wiktoria, 30 lat

Czytaj także: „Teściowa była zimna jak lód. Nabrałam podejrzeń, gdy po latach zaczęła mówić ludzkim głosem"
„Gdyby żona zobaczyła, co wyprawiam na emeryturze, przecierałaby oczy ze zdziwienia. A wszystko przez sąsiadkę"
„Miałam pod ręką przyjaciela, a uganiałam się za przystojnym mięśniakiem. Gdyby nie Paweł, nigdy nie przejrzałabym na oczy”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA