„Teściowa córki pogardziła rosołem i kartoflami, ale nie moim mężem. Dureń będzie miał z nią piekło na ziemi”

kobieta zostawiona przez męża fot. Adobe Stock, Andrey_Arkusha
„Zachowanie pani Lali było zupełnie inne od mojego. Przy stole czekała na odsunięcie krzesła, a podczas ubierania oczekiwała, aż ktoś poda jej to pomarańczowe dzieło sztuki. I zazwyczaj robił to mój mąż. Staszek usługiwał jej przy stole i okrywał ramiona jej niepowtarzalnym płaszczem. A ona delikatnie się uśmiechała i zachowywała się tak, jakby to jej się po prostu należało”.
/ 08.07.2024 22:00
kobieta zostawiona przez męża fot. Adobe Stock, Andrey_Arkusha

Na widok matki mojego zięcia, która pojawiła się na lotnisku, poczułam szok i niedowierzanie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jest ode mnie starsza, ale jej wygląd wcale tego nie potwierdzał. Kobieta stojąca przede mną wyglądała jak bogini — wysoka, szczupła, z burzą jasnych włosów i skórą gładką niczym aksamit. Stukot jej szpilek niósł się echem po hali lotniska, a wzrok przyciągały diamentowe kolczyki. A najgorsze z tego wszystkiego było to, że mój własny mąż nie mógł oderwać od niej oczów.

Momentalnie przyszło mi do głowy, że mam obluzowaną plombę w siódemce, że z powodu nadmiarowych kilogramów uwiera mnie stanik, a przez spuchnięte paluchy jestem zmuszona chodzić w rozklekotanych butach. No cóż — wyglądałam zupełnie jak moja babcia. Zupełnie inaczej niż matka mojego zięcia, która zwracała na siebie uwagę niczym egzotyczny ptak wśród szarych wróbli.

Po prostu stała i czekała

Nie było żadnych wątpliwości — ta kobieta wyglądała przy mnie jak królowa. Mój mąż też to zauważył.

— Mamusiu, mam do ciebie prośbę — prosiła Żaneta dzień wcześniej. — Przywieź mamę Marka z lotniska. Ja nie dam rady wyrwać się z pracy. A Marek ma jakieś spotkanie w firmie. Zrobisz to dla mnie?

— Przecież ja nawet nie wiem, jak ona wygląda — zaprotestowałam nieśmiało. Ba, nie widziałam nawet żadnego jej zdjęcia.

— Spokojnie, na pewno jej nie przegapisz — zapewniła mnie córka. — Powiedziała, że założy pomarańczowy płaszcz, w którym nie da się jej nie zauważyć.

Pomarańczowy? — zapytałam z niedowierzaniem. Już sobie wyobraziłam, jak kretyńsko można prezentować się w takim kolorze. Matka mojego zięcia miała grubo ponad sześć dych na karku. Ale podobno w Ameryce seniorzy noszą się w tak żywych odcieniach...

— No dobra — przystałam w końcu na propozycję. — Podjadę tam z tatą. Na pewno damy sobie radę.

I faktycznie od razu ją rozpoznałam. Pomarańczowy płaszcz obszyty niebieskim futerkiem uzupełniony był fikuśnym nakryciem głowy. Strój dopełniały szmaragdowe rękawiczki i gustowna kopertówka. Od razu pomyślałam, że dama ta prezentuje się niczym egzotyczny ptaszek. Nikt nie mógł przejść obok niej obojętnie! I ta pewność siebie, która biła z niej na kilometr.

Gdy pierwszy raz wsiadała do naszego auta, od razu zajęła miejsce obok kierowcy. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby o to zapytać. A przecież to ja tam zwykle siadałam. Po prostu stała i czekała, aż Staszek otworzy przed nią drzwi. Dopiero potem z wdziękiem wślizgnęła się na fotel. Ja bym nigdy nie wpadła na to, żeby tak zgrywać gwiazdę. Zdarzało mi się szamotać z tym cholernym zamkiem, a mąż otwierał mi dopiero od wewnątrz, gdy już wygodnie siedział za kółkiem.

Zachowanie pani Lali było zupełnie inne od mojego. Przy stole czekała na odsunięcie krzesła, a podczas ubierania oczekiwała, aż ktoś poda jej to pomarańczowe dzieło sztuki. I zazwyczaj robił to mój mąż. Staszek usługiwał jej przy stole i okrywał ramiona jej niepowtarzalnym płaszczem. A ona delikatnie się uśmiechała i zachowywała się tak, jakby to jej się po prostu należało. 

Dodatkowo odżywiała się jak księżniczka. Nie tylko jadła bardzo mało, ale także pogardziła rosołem, kartoflami i mięsem. Skosztowała jedynie odrobinę sałatki oraz skubnęła pojedynczą mandarynkę. Jednak gęba jej się nie zamykała — mówiła niemal non stop. Muszę jednak przyznać, że opowiadała fascynująco i z dużym humorem. Słuchało się jej z ogromną przyjemnością.

Sam akcent zdradzał, że przyjechała z zagranicy. Matka mojego zięcia blisko trzy dekady spędziła poza krajem ojczystym. Początkowo była w Stanach, a potem w Hiszpanii i we Francji. Opuściła Polskę, gdy jej syn miał zaledwie sześć lat. Od tamtej pory ich kontakt ograniczał się jedynie do zdjęć, a potem do komunikatorów internetowych.

Nie przyjechała nawet na jego ślub. Wprawdzie wysłała drogie prezenty, ale myślę, że jej syn liczył na coś zupełnie innego. Jednak ona miała co innego w głowie — ponoć była zajęta gorącym romansem, który pochłaniał cały jej czas.

Matka Marka sprzątała w domach 

Teraz zawitała w ojczyźnie. Miała jeden cel — chciała przekonać się, czy to jest dobry czas na powrót do Polski. 

— Chcę pozwiedzać Polskę — tłumaczyła swoją decyzję. Jednocześnie ani słowem nie wspominała o swoim zmarłym małżonku, który w pojedynkę wychowywał syna, którego ona opuściła. A był to cudowny człowiek. Nie tylko sam wychowywał Marka, ale dodatkowo nie dał powiedzieć złego słowa o swojej żonie. Kochał ją bezgranicznie i nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłaby go robić w trąbę. A przecież musiała z czegoś żyć. Oficjalnie matka Marka sprzątała w domach bogatych rodzin, ale to nie tłumaczyło, skąd miała pieniądze na tak wystawne życie. Zaczęły krążyć plotki, że przez cały ten czas otaczała się bogatymi mężczyznami, którzy zapewniali jej wygodne i wystawne życie. Ponoć nie stroniła też od szemranych interesów, które przynosiły jej całkiem wysokie dochody. 

Jedno trzeba jej przyznać — nie była złą matką. Wspierała męża i syna finansowo, regularnie wysyłając spore sumy pieniędzy. Dzięki temu ojciec Marka mógł zainwestować w edukację i wychowanie syna. Markowi niczego nie brakowało — miał modne ciuchy, chodził na dodatkowe zajęcia i mógł sobie pozwolić na rozwijanie swoich pasji. A po śmierci ojca odziedziczył sporą sumę pieniędzy. 

Jednak brakowało mu matki. Kilkukrotnie chciał odwiedzić ją za oceanem, jednak za każdym razem nie uzyskał wizy. A potem dowiedział się, że matka przeprowadza się do Europy. To otworzyło szansę na odbudowanie ich relacji. 

Pani Lala wzbudzała ogólny zachwyt

Marek za nią szalał i nawet nie próbował ukryć radości z tego, że ma matkę blisko siebie. Zachwycała się nią także moja córka.

— Jest cudowna — mówiła, gdy pytałam ją, co sądzi o swojej teściowej. — Wcale się nie dziwię, że teść był nią tak zauroczony. To naprawdę świetna babka.

W sumie musiałam przyznać jej rację. Lala była bardzo atrakcyjną kobietą, która wzbudzała zainteresowanie wszystkich osób przebywających w jej towarzystwie. 

Dodatkowo nie narzucała się swoim towarzystwem, a za wszystkie swoje wycieczki i zachcianki płaciła samodzielnie.

— Lubię mieć swobodę — tłumaczyła swoją decyzję o tym, że będzie nocowała w hotelu. — Mam swoje przyzwyczajenia — dodawała.

Od nas oczekiwała tylko jednego — chciała, abyśmy pokazali jej kilka miejsc. 

— Ja za wszystko płacę — dodawała. I od razu spoglądała na mojego męża.

Nie było w tym nic dziwnego. Ja nie miałam prawa jazdy, więc nie mogłam wozić jej w wybrane miejsca. Dodatkowo nie przepadałam za wycieczkami, które dla mnie były stratą czasu. Nie bez znaczenia był też fakt, że ostatnio miałam podwyższone ciśnienie, które uniemożliwiało mi zbyt intensywne podróże. A nasze pociechy nie miały na to czasu. W takim przypadku wybór był prosty — opiekunem Lali został Staszek. I chociaż starał się udawać obojętność, to ja widziałam w jego oczach radość. Trochę mnie to zaniepokoiło...

Mój mąż się zmienił

Pierwszym miejscem odwiedzin był Kraków. 

— Chcę złożyć kwiaty na grobach wybitnych rodaków — tak matka Marka tłumaczyła swoją decyzję. To fakt, w Krakowie było pochowanych wielu wybitnych ludzi, którym na pewno należał się hołd. Dziwne tylko było to, że nawet słowem nie wspomniała o odwiedzeniu grobu swojego zmarłego męża.

Z tego wyjazdu Staszek wrócił zupełnie odmieniony. Kupił sobie modne i eleganckie ciuchy, markowe obuwie i drogie perfumy. A dodatkowo zmienił fryzurę. Gdy spojrzałam na niego zdziwiona, to od razu odezwała się Lala.

— To wszystko moja wina — powiedziała z uśmiechem. — Namówiłam go na te zmiany, bo stwierdziłam, że wyjdą mu tylko na dobre. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła? — zapytała z niewinnym uśmiechem. A potem od razu dodała, że mają dla mnie upominki. Wśród nich były drogie perfumy, gustowna torebka i wyszukane nakrycie głowy. Wszystko piękne i eleganckie. Był tylko jeden problem — to zupełnie nie był mój styl. Dodatki nie pasowały do mojej garderoby, a od intensywnego zapachu perfum niemal od razu dostałam bólu głowy. Zrobiło mi się smutno.

Jednak najgorsze przyszło ze strony mojego męża.

— Od razu powiedziałem Lali, że te zakupy ci się nie spodobają — powiedział. — Taki przepych zupełnie nie jest w twoim stylu — dodał. Chyba zupełnie nie zauważył, że te słowa bardzo mnie zraniły. Poczułam się jak typowa szara myszka. 

— To co według ciebie do mnie pasuje? — zapytałam ze złością. — Kotlet i smażone ziemniaki?

Staszek tylko na mnie spojrzał, a potem się roześmiał.

— Tereska, daj spokój — powiedział żartobliwie. — Nie trzeba się obrażać o to, że ktoś mówi prosto z mostu. Ty jesteś prosta babka, do której nie pasują rzeczy żywcem wyjęte z żurnala.

Zdenerwowałam się.  A potem zaczęłam się zastanawiać. "Czy oni mają romans?" — przeleciało mi przez myśl. Do tej pory byłam pewna, że od razu wyczułabym, gdyby mój mąż mnie zdradzał. Ale teraz nie byłam tego taka pewna. Z drugiej strony relacja Lali i Staszka nie wyglądała jak romans. Ona traktowała go jak służącego. Tutaj nie było czułych spojrzeń i ukradkowych dotknięć. Były tylko rozkazy. „To może nie jest tak źle” — pomyślałam z ulgą. A dowodem na to wydawał się fakt, że na następną wycieczkę pojechaliśmy we trójkę. A propozycja wyjazdu do Kazimierza wyszła właśnie od Lali. 

Moje podejrzenia się sprawdziły

Nie chciałam dopuścić do siebie myśli o zdradzie męża. Dlatego postanowiłam cieszyć się z wycieczki do Kazimierza. A nie było to proste. Podczas upału puchły mi stopy, a ja sapałam niczym parowóz. Z zazdrością obserwowałam Lalę, która rześka i pachnąca hasała na wysokich platformach z niespożytą energią. 

— Jak ty to robisz? — zapytałam w końcu. Nie mogłam uwierzyć, że kobieta starsza ode mnie ma tyle energii. A do tego wygląda tak perfekcyjnie. 

Lala wesoło się roześmiała.

— Emigracja mnie zahartowała — odpowiedziała w końcu. — Ameryka to kraj, w którym nie ma miejsca dla mięczaków — dodała i mrugnęła okiem.

Chciałam ją nieco wypytać o jej życie daleko od Polski i syna. Ale matka Marka była skryta. Nie pozwalała na zwierzenia czy zażyłości. Z nikim nie nawiązywała bliższych relacji i wszystkich trzymała na dystans. Owszem, była grzeczna, sympatyczna i uśmiechnięta. Ale na nic więcej nie można było liczyć.

Teściowa mojej córki spędziła w Polsce kilka miesięcy. Jeździła po kraju, spędzała czas w drogich ośrodkach SPA i wydawała pieniądze na ciuchy i biżuterię. Markowi i Żanecie kupowała drogie prezenty, a dodatkowo obiecała dołożyć się im do budowy domu.

— Stać mnie na to — mówiła ze śmiechem. Może w ten sposób chciała wynagrodzić synowi te wszystkie lata nieobecności?

Kiedy wreszcie wizyta Lali dobiegała końca, to zauważyłam, że mój mąż bardzo się zmienił. Zamknął się w sobie, chodził smutny, a wieczorami przesiadywał w kuchni i rozmyślał nie wiadomo o czym. A ja z niego cały czas żartowałam.

— Tak bardzo rozpaczasz z powodu wyjazdu Lali? — pytałam ze śmiechem. A potem dodawałam, że wpatruje się w nią jak sroka w gnat.

Staszek nigdy tego nie komentował. Zrobił to tylko raz, a jego słowa głęboko zapadły mi w pamięć.

— Sądziłem, że takie kobiety istnieją wyłącznie w filmach lub tych pstrokatych czasopismach, które tak chętnie czyta nasza córka. A tu nagle okazało się, że naprawdę chodzą po świecie! Zupełnie jakbym na nowo zaczął wierzyć w baśnie – westchnął głęboko.

—Tyle że w bajkach księżniczki zazwyczaj biorą ślub ze swoimi wybrankami — parsknęłam śmiechem. A ty raczej nie masz na to szansy — dodałam. 

Teraz żałuję tych słów. Kto wie, może właśnie wtedy mój mąż postanowił dowieść mi, że się grubo mylę? Czekał cierpliwie do samego końca.

Na lotnisku zebrała się cała nasza rodzina. I wtedy mój mąż nagle powiedział coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.

— Odchodzę do Lali — usłyszałam.

Już zawsze będę pamiętać zszokowaną minę Żanety i zdziwione spojrzenie Marka. Oboje poszukali wzrokiem Lali. Jednak jej już dawno nie było. Odeszła stukając szpilkami i udała się prosto do odprawy. Nawet się nie obejrzała. A Staszek wybełkotał słowa przeprosin i pognał za swoją wybranką. Ja stałam jak wryta i czułam się tak, jakby ktoś mnie ogłuszył. Próbowałam złapać oddech szeroko otwartymi ustami, ale i tak czułam, że się duszę. Gdyby nie opieka moich pociech, to chyba bym tam padła trupem.

Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Od męża dostałam tylko jedną wiadomość na piśmie. Nawet jej nie przeczytałam. Od razu wylądowała w śmieciach. Nie interesowało mnie to, co chciał mi powiedzieć. Natomiast Lala wywiązała się ze wszystkiego, co obiecała. Konto Żanety i Marka szybko zasiliła spora gotówka, dzięki której mają zapewniony byt na długo. Początkowo nie chcieli przyjąć tego prezentu, ale szybko wytłumaczyłam im, że odmowa byłaby nierozważna.

— A co ma jedno do drugiego?— zapytałam, gdy zaczęli tłumaczyć, że przyjęcie tych pieniędzy byłoby nie w porządku. — Zresztą nie martwcie się. Ojciec solidnie się przy niej napracuje. Tak więc te pieniądze są także od niego. 

Zdaję sobie sprawę z tego, że moja córka i zięć utrzymują relacje ze Staszkiem i Lalą. Ja jednak nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Dla mnie oni po prostu nie istnieją. Staram się jakoś z tym uporać — zażywam leki uspokajające, korzystam z pomocy terapeuty i próbuję pozbierać się psychicznie. Czasu jest mało, bo lada moment zostanę babcią. Żaneta spodziewa się dziecka, więc trzeba będzie wesprzeć młodych rodziców. To teraz mój priorytet i skupiam się tylko na tym.

Teresa, 56 lat

Czytaj także:
„Mąż zabierał się do amorów z subtelnością neandertalczyka. Rzucał mi głupie teksty i myślał, że to już”
„Mój mąż został ojcem po własnej śmierci. Matką tego dziecka była jego kochanka, o której nie zdążył mi powiedzieć”
„Chciałem dać synowi firmę, działkę i pieniądze, ale się na mnie wypiął. Strzelił sobie życiowego samobója”

Redakcja poleca

REKLAMA