Są pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, i odpowiedzi, z których nikt nie jest zadowolony. Jedno z pytań, stare jak świat, brzmi: czy nieświadomej niczego żonie mówić, że mąż ją zdradza, czy tez milczeć, uznając, że w cudze sprawy małżeńskie nie należy się mieszać?
Jedno i drugie rozwiązanie ma swoich zwolenników. Jedni twierdzą, że działają w imię prawdy i uczciwości, a drudzy mówią o krzywdzie, jaką można wyrządzić parze ludzi, którzy wprawdzie maja swoje problemy, ale tworzą rodzinę i dają dach nad głową dzieciom, więc rujnowanie tego jest nieodpowiedzialne i egoistyczne.
Ja do tej pory byłam zwolenniczką prawdy za każdą cenę. Rodzice nauczyli mnie i moją starszą siostrę Ludmiłę, że kłamstwo jest zawsze złe i że nic go nie usprawiedliwia. Byliśmy rodziną katolicką, staraliśmy się przestrzegać Dekalogu, poważnie traktowaliśmy sakramenty, więc mój rozwód był dla wszystkich szokiem. Szczególnie Ludmiła namawiała mnie do zgody i przymknięcia oka na rozrywkowy charakter mojego byłego męża.
Nie posłuchałam takiego gadania
– Jest jaki jest – mówiła – wiedziałaś, że mówią o nim konik polny, bo skakał z kwiatka na kwiatek. Ostrzegaliśmy cię, ale się uparłaś, że go zmienisz, więc bądź konsekwentna. Najłatwiej rozwalić to, co się nie udało; trudniej wszystko poprawić i wzmocnić. Co z tego, ze dostaniesz cywilny rozwód, kiedy zgodnie z sakramentem zawsze będziesz jego żoną. Dobrze ci radzę, zastanów się i przemyśl wszystko raz jeszcze…
Mój były mąż stał się dla mnie obcym człowiekiem i mowy nie było o tym, abym mu dawała jakąś drugą szansę. To było trudne, przyznaję, ale sobie jakoś poradziłam, a do Ludmiły miałam nawet trochę żalu, że mnie wtedy nie wspierała, tylko gadała o wybaczeniu. Zastanawiałam się nawet, po czyjej jest stronie, bo dla mnie to było oczywiste, że zdrada jest występkiem i cudzołóstwem, więc nie można jej pobłażać.
Minęły trzy lata, zanim siostrze odpuściłam… Nie mam jednak pewności, czy nie stało za tym coś, czego się dowiedziałam o moim szwagrze Karolu, od dwunastu lat mężu Ludmiły i ojcu jej dwojga dzieci, Ani i Michałka.
Siostra jest mało kobieca
Karol Ludmiłę zdradzał. Najpierw nie uwierzyłam, bo wszyscy, ja także, uważaliśmy go za ideał. Dobry, czuły, kochający facet, wyrozumiały, zapobiegliwy, troskliwy – no, jednym słowem same zalety, i to skupione w jednym przystojnym męskim ciele. Ludmiła trafiła szóstkę w tym małżeńskim totku, a w dodatku w puli były wtedy duże pieniądze, więc nie było nikogo, kto by nie mówił, że wielka z niej szczęściara.
Jakoś nikt nie dodawał, że i on wygrał główną nagrodę, bo Ludka jest bardzo ładna, mądra, ciepła i miła. Ma tylko jedną niedoskonałość: otóż jest kompletnie pozbawiona seksapilu, to znaczy nie ma w niej takiej zmysłowości, zalotności i uroku, który się podoba mężczyznom, i bez którego nawet najpiękniejsza babka przypomina drewniany kołek. Ludmiła jest typem kumpelki, siostry, matki, przyjaciółki, znajomej z pracy. Zawsze na sportowo, bez grama makijażu, z prostą fryzurą, gardząca wszelkimi ozdobami. Jest zgrabna, ma piękne oczy z długimi rzęsami, duży, kształtny biust, ładnie wykrojone usta, gęste włosy… aż żal pomyśleć, że to wszystko marnuje, i co inna kobieta zrobiłaby z sobą, mając takie warunki i możliwości.
Ubiera się nudno; dżinsy, podkoszulek, bluza, wygodne buty na płaskim obcasie. Ma jedną, dyżurną sukienkę, w której obskakuje wszystkie ważniejsze uroczystości. Ta sukienka jest beznadziejna, granatowa, szeroka, pod szyję i z kiepskiego materiału, ale Ludmiła twierdzi, że jej wystarcza, bo nieważne, w co się człowiek zapakuje, ważne, kim jest i co sobą przedstawia. Nie używa perfum, z biżuterii – tylko obrączka i pierścionek zaręczynowy z mikroskopijnym brylancikiem. Nawet nasza mama ubolewa, że Ludmiła wygląda jak druhna drużynowa przed zbiórką, ale ona nie słucha i powtarza:
– Dajcie mi spokój z tymi bzdurami! Są ważniejsze sprawy niż ciuchy i makijaż!
Te sprawy to dla Ludmiły jej praca i wszystko, co robi poza pracą: wolontariat w domu małego dziecka, pomoc w parafii, aukcje internetowe dla potrzebujących i opieka nad sąsiadką, która po udarze dochodzi do jako takiej sprawności. Wszystko oczywiście za friko, kosztem własnego odpoczynku, bo domu, męża i dzieci nie zaniedbuje; to są dla niej priorytety. Karol jej pomaga, fakt. Bez niego musiałaby zwolnić, nie dałaby rady, to jest bezdyskusyjne, ale od kiedy się dowiedziałam, że on ma swoje drugie życie, zastanawiam się, czy ta pomoc nie jest podyktowana wyrzutami sumienia albo, co gorsza, chęcią, żeby Ludmiła przebywała jak najczęściej poza domem i nie miała oka na jego sprawki.
Karol przygruchał sobie panienkę
Jest zaprzeczeniem Ludmiły. Seksowna, modna, zadbana, umalowana, rzucająca się w oczy, głośna i pewna siebie. Karol i ta dziunia pracują w tej samej kancelarii adwokackiej. Spędzają z sobą bardzo dużo czasu, często razem wyjeżdżają i do siebie telefonują. Każda inna babka zwróciłaby na to uwagę, ale moja siostra jest ponad takie podejrzenia. Kiedy jeszcze nie wiedziałam o romansie szwagra, wiedziona jakimś przeczuciem zapytałam, czy Ludce nie przeszkadza tak bliska zażyłość męża z koleżanką z pracy.
– Czemu miałaby mi przeszkadzać? – zdziwiła się. – O czym ty mówisz? Chcesz mi coś zasugerować?
– Niczego nie sugeruję, po prostu uważam, że trzeba dmuchać na zimne – odpowiedziałam. – Sama wiesz, co przeżyłam, kiedy się wydało, co wyprawiał mój były. Wszyscy wiedzieli, a ja nie…
– A gdybyś wiedziała to co? Zamknęłabyś go w domu? Związała sznurkiem? Zabroniła pracować? Sama wiesz, że to by nic nie pomogło, bo to w człowieku musi być hamulec. Twój mąż nie widział niczego złego w tym, co robił, więc jak niby ty mogłabyś go powstrzymać?
– Każdy chłop jest skory do tego, aby się rozgrzeszyć. Myślisz, że Karol to święty?
– Wcale tak nie myślę, ale nie będę go śledzić, podglądać i wypytywać, bo jeśli zechce ode mnie uciec, zrobi to nawet przez dziurkę od klucza. Poza tym trzeba sobie ufać. Inaczej żaden związek nie ma sensu!
Przyznaję, że strasznie mnie denerwowała takim gadaniem, i nawet raz czy dwa pomyślałam, że przydałaby się jej nauczka, ale nie chciałam żadnego dramatu i stawiania spraw na ostrzu noża. A gdyby moja siostra przekonała się, że mąż ją zdradza, kategorycznie kazałaby mu się wynosić. Tego byłam pewna!
Dowiedziałam się przypadkiem
Znajoma z pracy miała trudną sprawę spadkową i szukała dobrego adwokata. Poleciłam jej mojego szwagra, nie mówiąc, że to rodzina. Po wszystkim znajoma była zachwycona, że taki profesjonalny, uprzejmy, rzeczowy, słowny i w dodatku nadzwyczajnie miły i przystojny.
– Nic dziwnego, że ta babka, która z nim pracuje, tak się klei jak mucha do smoły. Od razu widać, że mają romans.
– Naprawdę? – zapytałam. – E nie, to chyba niemożliwe. On jest żonaty, i to chyba szczęśliwie, więc pewnie ci się wydawało.
– Nic mi się nie wydawało, bo raz przyszłam wcześniej do ich kancelarii i czekałam na umówioną godzinę. Byli sami w jego gabinecie i kiedy wyszli, tylko ślepy by nie poznał, co właśnie robili… Nie ma się co dziwić, bo ona to też klasa babka. A innym razem widziałam przez okno, jak podjechali jego autem i zanim wyszli, tak się całowali, jakby świat dla nich nie istniał. Nie ma wątpliwości, że to para!
Trzy razy dopytywałam, czy jest pewna tego, co mówi, aż się zaczęła dziwić, że mnie to tak obchodzi, więc dałam spokój, bo nie chciałam, aby zaczęła się czegoś domyślać. Jednak ten kamyk poruszył lawinę. Zaczęłam sobie przypominać ukradkowe rozmowy Karola przez komórkę, wychodzenie z pokoju, kiedy ona dzwoniła, coraz częstsze służbowe wyjazdy i dziwne zachowanie Karola, który stawał się coraz mniej obecny, kiedy był z rodziną. Wyglądał tak, jakby myśli miał zajęte czymś innym i jakby własny dom go nudził i męczył. Nawet jego syn to zauważył, bo powiedział kiedyś, że tata ciągle się gdzieś spieszy i wcale nie słucha, co się do niego mówi.
Nie chciałam złamać Ludce serca
Wtedy stanęłam przed problemem: powiedzieć siostrze, co wiem, czy milczeć? Wtrącić się? A może zostawić sprawy ich własnemu biegowi? Udać, że nic nie wiem, i że wszystko jest w porządku, czy potrząsnąć Ludmiłą, żeby się wreszcie ocknęła i zobaczyła niebezpieczeństwo? A może pogadać z Karolem? Ale to nic nie da – myślałam – bo jak go znam, zabroni mi włażenia z butami w swoje życie.
Takie miał zasady i wiele razy to udowodnił, więc mogłam być pewna, że i tym razem będzie podobnie… On wiele razy powtarzał przy różnych okazjach, że sam układa swoje życie, i że nigdy by nie pozwolił, aby ktoś wpływał na jego decyzje i postępowanie, bo jest na tyle świadomy i odpowiedzialny, aby wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Do tej pory nie było powodu, aby to kwestionować, ale teraz sytuacja się zmieniła, choć przecież nie wiedziałam nic na bank. To znaczy byłam pewna, że Karol ma kochankę, ale dowodów nie miałam.
Miałam dylemat
Nie to jednak było najgorsze… Złapałam się na czymś okropnym, ponieważ odkryłam, że czuję coś na kształt satysfakcji albo ulgi, że nie tylko mnie spotkała zdrada ze strony najbliższego człowieka. I jeszcze, że moja siostra, która była taka mądra i pewna siebie, łatwo może przekroczyć granicę między szczęściem i nieszczęściem, i już nie będzie z takim przekonaniem mówić, że nikogo się nie da zatrzymać na siłę.
Właściwie, szczerze mówiąc, tylko to mnie na razie powstrzymuje przed powiedzeniem jej prawdy o Karolu. Nie chcę, abym sama przed sobą musiała przyznać, że mam ochotę zapytać: „I jak się teraz czujesz? Nadal sądzisz, że jesteś mądrzejsza ode mnie i znajdziesz w sobie siłę, aby się pogodzić z klęską? Nie wierzyłam ci, a teraz mam okazję się przekonać, jak jest w istocie, i na ile jesteś zdeterminowana i gotowa do przyjęcia tego, co los ci niesie!”.
Kocham Ludmiłę. To moja jedyna siostra, więc nie mogę jej źle życzyć. Jeszcze bardziej kocham jej dzieciaki i oddałabym wszystko, aby nie musiały patrzeć na kłótnie swych rodziców, a już nie daj Boże, na rozpad ich związku. Są takie mądre, dobre i tak mi bliskie, że nie wyobrażam sobie ich krzywdy i cierpienia. Mogę milczeć, ale czy to jest metoda na spokój i małżeńskie szczęście mojej siostry? Czy nie lepiej byłoby, gdyby poznała prawdę?
Zaklinała się, że ona by wybaczyła zdradę, ale ja ją dobrze znam i wiem, jaki to byłby dla niej cios, i że po nim już nic nie byłoby takie, jak było wcześniej. Nawet gdyby faktycznie przebaczyła, to byłby początek końca jej życia z Karolem. Co mam robić? Czas płynie, wydaje mi się, że Karol jest coraz dalej od własnej rodziny. Czy da się go zatrzymać? Jak to zrobić? To są właśnie te pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W każdym razie – ja jej nie znam…
Beata, 38 lat
Czytaj także: „Mąż zasuwa przy garach i dziecku, a ja haruję na utrzymanie domu. Rodzina uważa, niszczymy polskie tradycje”
„Pobyt w sanatorium miał być słodki jak miód, a był gorzkim rozczarowaniem. Wolę zostać starym grzybem niż sponsorem”
„Syn nagle zaczął mieć dużo pieniędzy. Źródełko poznałam, gdy nakryłam go w łóżku z moją koleżanką”