„Szef traktował mnie gorzej, bo jestem kobietą. Żeby dostać awans, nie tylko w biurze musiałam pokazać, co potrafię”

pewna siebie kobieta fot. iStock by Getty Images, Antonio Hugo Photo
„– Marlenko, zawsze mogę liczyć na twoją pomoc! – często słyszałam od Juliusza. Jedyne, co dostawałam w zamian, to symboliczny uścisk ręki od szefa i dodatek do pensji, który był dość marny. A przecież zasługiwałam na o wiele więcej! Byłam pełna zapału, miałam odpowiednie kwalifikacje, głowę pełną kreatywnych pomysłów”.
/ 22.10.2024 19:30
pewna siebie kobieta fot. iStock by Getty Images, Antonio Hugo Photo

Mam świadomość, że moja uroda przyciąga wzrok mężczyzn. Zauważyłam to i nie widzę nic niewłaściwego w tym, że czasami to wykorzystuję. Zwłaszcza w pracy. No bo powiedzcie, co w tym takiego strasznego?

Zasługuję na więcej

Równość płci to temat, który tylko pojawia się na łamach prasy. Dziennikarze chętnie o tym piszą, ale rzeczywistość w firmach wygląda zupełnie inaczej. Kto piastuje kluczowe funkcje? Faceci! A kto haruje od rana do wieczora, ciągle się dokształca i nie ma szans na rozwój kariery? Kobiety!

Nigdy nie udało mi się znaleźć prawdziwej przyjaciółki. W wieku 34 lat byłam samotną kobietą, a takie jak ja nie mogą liczyć na wsparcie innych przedstawicielek płci pięknej. Kobiety nie wykażą się wobec nas zrozumieniem i mają w nosie coś takiego jak „babska lojalność". Szczupła szatynka bez chłopaka stanowi dla nich pewne ryzyko. Z tego powodu panie, które pracowały ze mną i zajmowały wyższe stanowiska, również nie chciały poprzeć mojego wniosku o podwyżkę, a ten awans mi się po prostu należał.

Szef mnie nie doceniał

Mój przełożony Juliusz to przesadnie wystylizowany intelektualista noszący niebieskie soczewki, wedle którego kobieta powinna siedzieć w domu i gotować. Co prawda nie skąpił mi pochwał przed innymi pracownikami i szczodrze sypiąc premiami, ale stabilną umowę o pracę zdecydowanie zostawiał dla kogoś innego.

Miał 53 lata. I bardzo duże wzięcie u naszych niemieckich zwierzchników. Zajmujemy się elektroniką, a dokładniej wprowadzaniem na rynek świeżutkich produktów od naszego producenta zza zachodniej granicy.

– Marlenko, gdyby nie ty, to już dawno byłabym w kropce! Zawsze mogę liczyć na twoją pomoc! – często słyszałam od Juliusza.

To by było na tyle. Jedyne, co dostawałam w zamian, to symboliczny uścisk ręki od szefa i dodatek do pensji, który był dość marny. A przecież zasługiwałam na o wiele więcej! Byłam pełna zapału, miałam odpowiednie kwalifikacje, głowę pełną kreatywnych pomysłów…

Chciałam go uwieść

Aż tu nagle, kiedy pewnego razu zerkałam na Julka zza swojego biura za szybą, coś zaczęło mi chodzić po głowie:

„Poderwanie prezesa, dla którego rodzina jest najważniejsza, to wyzwanie dla prawdziwego eksperta – przemknęło mi przez myśl, gdy podziwiałam jego nieskazitelnie wyprasowaną koszulę w kolorze czystej bieli. – Ewentualnie dla totalnie wyjątkowej babki. Ale zaraz, zaraz… Czy ja aby na pewno nie należę do tego grona?".

Pierwszy miesiąc – totalna porażka. Jeszcze krótsze niż zazwyczaj spódnice, biust prawie na wierzchu, nowa fryzura: no i co? Wszyscy się zachwycali, tylko nie Juliusz. Czas na zmianę strategii: pracoholizm do granic możliwości! W końcu praca była dla szefa zaraz po rodzinie, najważniejsza. Wychodziłam z roboty jako ostatnia, brałam na siebie dodatkowe obowiązki, a nawet zapisałam się na parę kursów i wszem wobec o tym trąbiłam. I nic. Kompletny brak reakcji. Żadnego zachwytu, który mógłby przerodzić się w coś głębszego. Powoli zaczynałam mieć siebie coraz bardziej dość.

To była moja szansa

Któregoś weekendu wpadłam do firmy, żeby zabrać papiery i okazało się, że prezes jest na miejscu. W dodatku wyglądał na mocno przygnębionego.

– O, ty jeszcze tutaj? Dziewczyno, ty non stop jesteś na posterunku!

– No bo kocham to, co robię – odpowiedziałam z uśmiechem, a następnie...

Choć zawsze trzymaliśmy się zasady, by nie poruszać kwestii prywatnych, tym razem postanowiłam ją złamać. Do tej pory Julek jasno stawiał sprawę – osobiste problemy zostawiamy za drzwiami. Jednak coś mnie tknęło.

 Wiem, że to nie moja sprawa, ale czy coś się stało?

– Znasz to uczucie, gdy patrzysz na swoje odbicie i zastanawiasz się: rany, czyżby moje życie przeciekało mi przez palce? A co jeśli zmarnuję swoją szansę? Ale co ja plotę! – zbył mnie ruchem ręki. – Akurat ty świetnie wiesz, do czego dążysz.

Eureka! Czyżby szefa dopadł słynny kryzys wieku średniego? Musiałam to jakoś wykorzystać!

Wciskałam mu niezły kit

– Większość ludzi doświadcza czegoś takiego  zaczęłam udawać mądrą, niczym wytrawny specjalista od spraw umysłu.

Od razu też zaczęłam tworzyć nieprawdopodobne opowieści na swój temat. Mówiłam, że nie mam żadnych przyjaciół, rodzice wyemigrowali, a ja co wieczór wracam do swojego wyludnionego lokum i pół nocy spędzam, szlochając w poduszkę. 

– Czuję się samotna, jakbym nikomu nie była potrzebna – trajkotałam, aż w końcu sama siebie doprowadziłam do łez.

Łzy spływały mi po policzkach, a w głowie kłębiły się myśli o tym, jak poradzę sobie z rozmazanymi kosmetykami na twarzy, skoro nie mam przy sobie kosmetyczki... Nagle stało się coś niespodziewanego! Mój przełożony poderwał się z fotela, zbliżył się do mnie i delikatnie pogładził mnie po włosach.

– No już, nie przejmuj się tym. Oboje mamy dziś ciężki dzień, więc co powiesz na to, żebyśmy poszli na solidną porcję lodów? Ty nie musisz przejmować się figurą, a ja dam sobie dzisiaj dyspensę – zasugerował.

No to teraz będzie należał do mnie! Poza pracą mogłam bez problemu sięgnąć szczytu swoich zdolności i dosłownie zrobić z nim, co tylko chciałam. Zdaję sobie sprawę, że to nieładnie, ale mój pomysł w końcu wypalił…

Nie mógł mi się oprzeć

W następną sobotę ponownie natknęłam się na Juliusza w biurze. Byłam pewna – zjawił się tam, bo miał nadzieję, że mnie zobaczy. Gdy podwoził mnie do domu, jak zawsze uścisnęłam jego dłoń. W tym momencie spojrzał mi prosto w oczy.

– Dziewczyno, co ty wyprawiasz! – wymamrotał, po czym zaczął mnie całować.

Pieściliśmy się w moim mieszkaniu niczym dwójka młodych kochanków. Kiedy już było po wszystkim, Julka dopadło poczucie winy i zaczął mi opowiadać o swojej żonie! Jaka jest cudowna i jak bardzo ją kocha. Nie wiedziałam czy parsknąć śmiechem, czy zalać się łzami. Eh, on zdecydowanie nie sprawdzał się w roli kochanka! Zresztą niewiele mnie to interesowało. Spotykałam się z nim z konkretnego powodu.

Dostałam awans

Szczególnie teraz, kiedy pojawiła się niepowtarzalna okazja objęcia stanowiska kierowniczego w naszym oddziale w Gdańsku. Wystarczy tylko parę ciepłych słów z jego strony, dobre słowo... Zaczęłam więc sugerować, że korzystniej dla mnie byłoby mieszkać nieco dalej. Najlepiej w zupełnie innej miejscowości.

– Może spotykalibyśmy się trochę rzadziej, ale za to byłoby mniej ryzykownie. Nie oczekuję, że zostawisz dla mnie żonę. Dla mnie liczą się przede wszystkim te krótkie momenty radości, którymi czasem mnie obdarzasz – kręciłam, jak tylko mogłam.

Bingo! Julek odezwał się pierwszy, pytając mnie o zdanie na temat przeprowadzki do Gdańska. Musiałam się nieźle postarać, żeby w euforii nie podskoczyć do góry, a później go nie wyściskać. Udało mi się też zdobyć tę posadę! Całe szczęście, że w pracy nikt nie przypuszczał, że zawdzięczam ją romansowi. Spakowałam manatki i po trzech tygodniach znalazłam się na Wybrzeżu. Został tylko jeden problem do rozwiązania…

Sytuacja wymknęła się spod kontroli

Julek planował odwiedzić mnie w weekend. Okłamał swoją żonę, mówiąc jej, że wyjeżdża służbowo. Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale jego żona dowiedziała się o planach wizyty u mnie. Zadzwoniła do mnie!

– Wszystko wiem. Zamierzam wnieść o rozwód. Możesz zatrzymać go sobie. Nikt nigdy nie zranił mnie tak dotkliwie, jak on to zrobił – szlochała przez telefon.

Zaniemówiłam. Rozwód?! Czyżby postradała zmysły?! Nie miałam wyboru – wyznałam jej całą prawdę. O moich ambicjach zawodowych, pragnieniu rozwoju, całej strategii.

– Nie masz sumienia! Życzę ci, żebyś kiedyś dostała od kogoś tak mocno w kość, jak ty dołożyłaś nam. Dla kasy rozbiłaś naszą rodzinę! Jesteś po prostu wyrachowana! – rzuciła mi na koniec.

Juliusz jest na mnie wściekły

Zdecydowanie bardziej nieprzyjemna okazała się rozmowa z Juliuszem. Jego żona naturalnie wszystko mu wyśpiewała… Cóż, w pełni należały mi się te wszystkie przykre słowa i epitety. Zdaję sobie sprawę, że starał się w niemieckiej siedzibie firmy zablokować mój awans. Przysłali nawet jakiegoś Niemca na inspekcję. Na moje szczęście, wywarłam na nim bardzo pozytywne wrażenie. I to nie tylko w kwestiach zawodowych…

Nadal zajmuję swoje stanowisko, mimo że Juliusz robił, co mógł, by mnie z niego wyrzucić. Jest wkurzony. Żona nie puściła mu płazem skoku w bok, rozwodzą się. Nie spodziewałam się, że sprawy przybiorą taki obrót. Jednak po części tłumaczę siebie za zaistniałą sytuację. Jestem pracownikiem z najwyższej półki. Mój przełożony nie doceniał tego tylko z tego powodu, że nie jestem facetem. No to teraz ma za swoje.

Marlena, 34 lata

Czytaj także: „Człowiek zawsze mądry jest po szkodzie, a mąż po rozwodzie. Zrozumiałem to, gdy kochanka puściła mnie kantem”
„W łóżku z żoną oglądam tylko seriale. Wszyscy dziwią się, że nie mamy dzieci, bo nikt nie zna naszej tajemnicy”
„Szefa zawodzę w pracy, a żonę w sypialni. W żadnym z tych miejsc nie potrafię stanąć na wysokości zadania”

Redakcja poleca

REKLAMA