Nie miałam wyjścia i poszłam do pracy jako osoba sprzątająca w biurowcu. Na początku wszystko wyglądało świetnie, ludzie byli zadowoleni z tego jak pracuję, a ja wreszcie miałam własne pieniądze. Niestety później... sytuacja się zmieniła i znowu poczułam się nieciekawie.
Musiałam mieć tę pracę
– Nie poradzisz sobie w tym miejscu! – stwierdziła moja koleżanka na wieść o tym, że udało mi się zdobyć zatrudnienie. – Każda pracująca tam kobieta szuka ucieczki przy pierwszej okazji! Na twoim miejscu dałabym sobie spokój!
– Przecież muszę jakoś zarabiać! Moje dzieci muszą coś jeść, potrzebują ciuchów, a chciałabym im też czasem kupić jakieś owoce, łakocie albo zabawkę. Nie można ich karać za to, że ich ojciec przez ostatnie trzy miesiące nie dał nam ani grosza.
– Znowu nic nie dał?
– Dokładnie tak. Co prawda zatrudnił się gdzieś na lewo, ale długo tam nie wytrzymał. Wyrzucili go za ciągłe spóźnianie się – odpowiedziałam.
– Po co się z nim męczysz? Bez niego żyłoby ci się spokojniej!
Różnie to wyglądało, ale nie jest to takie łatwe. Kiedy coś szło nie tak, Daniel robił się agresywny i zaczynał być groźny. Gdybym go wyrzuciła, na bank przysporzyłby mi kłopotów. W końcu najważniejsze są dzieciaki, które już niejedno starcie widziały. Do tego tonę w długach po czubek głowy. Jak nie ureguluję rachunków za media, to zostanę odcięta i co wtedy zrobię? Dlatego proszę o pomoc każdego, kto może pożyczyć. Ledwo uporam się z jednym problemem, a już wyrasta kolejny. Moje życie to niekończąca się seria kłopotów i prowizorycznych rozwiązań. To jak – mogę sobie pozwolić na kaprysy?!
Praca nie była zła
W pracy miałam mnóstwo obowiązków, ale ciągle docierały do mnie pochwały – że toalety są zadbane, na meblach biurowych nie ma kurzu, dywaniki porządnie wyczyszczone, a śmieci regularnie wynoszone. Pewnego razu przypadkiem usłyszałam, jak pracownice rozmawiały:
– Byłoby szkoda, gdyby zrezygnowała. Jest miła i dużo bardziej staranna od tych, co były wcześniej – powiedziała jedna z nich.
– I w dodatku taka ładna! – dodała jej koleżanka.
– No właśnie. To tylko kwestia czasu, zanim szef będzie chciał ją sprawdzić, a wtedy albo zrobi się zbyt pewna siebie, albo weźmie nogi za pas. Tak czy siak – kiepsko na tym wyjdzie!
W moim wieku doskonale rozumiem znaczenie słowa „sprawdzić". Do moich uszu dotarły pogłoski o naszym szefie – podobno był bardzo niemiły i źle się zachowywał. Jego wygląd też nie należał do ujmujących: wysoki, z wielkim brzuchem i nieproporcjonalnie małą głową, na której rosły rzadkie włosy.
Plotkowano o szefie
Krążyły plotki, że choć trzymał całą firmę żelazną ręką, to sam drżał przed własną małżonką. Wszystko dlatego, że kiedyś zapisał jej wszystko, co miał, więc teraz musiał się pilnować. Z tego powodu żadne jego romanse nie ciągnęły się zbyt długo – bał się, że ludzie będą gadać.
Dotarły do mnie plotki o jego poprzedniej kochance, która nie potrafiła trzymać języka za zębami. Wyleciała z pracy jak z procy, podczas gdy on twierdził, że to wszystko nieprawda. Przekonywał wszystkich, że ta dziewczyna wzięła jego zwykłą życzliwość za coś więcej i sama to sobie ubzdurała. Obiecał wtedy uroczyście, że już nigdy nie będzie startował do żadnej z pracownic.
Byłam przeszczęśliwa, gdy dostałam pierwsze zarobione pieniądze. Choć kwota nie była imponująca, starczyło na buty dla maluchów, przybory do rysowania i czesne w przedszkolu. Cieszyłam się ze swoich osiągnięć, ale pomyślałam, że warto by dorobić na pół etatu, na przykład sprzątając w którejś ze szkół albo przychodni. Mama zadeklarowała pomoc w opiece nad dziećmi podczas moich wieczornych zmian. Daniel podobno wyjechał pracować na budowę, dzięki czemu wreszcie zaznałam trochę spokoju.
Zaczął być nachalny
Sekretarka przekazała mi, że gabinet szefa mam zostawić na koniec, ponieważ zaplanowano tam jakieś istotne spotkanie. Nie zwróciłam uwagi na jej uśmieszek. Z szefem prawie nigdy się nie spotykałam. Poczułam się dość pewnie. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam papiery walające się po ziemi. Uznałam, że to pewnie wiatr je zdmuchnął ze stołu. Uklękłam na podłodze i zaczęłam je podnosić. Nie spostrzegłam, że ktoś wszedł do środka.
W momencie gdy przycisnął mnie do podłogi swoim ciężkim ciałem, dotarło do mnie, że celowo porozrzucał dokumenty. Chciał, żebym się pochyliła i łatwiej było mu mnie obezwładnić. Nie spodziewał się jednak mojej siły fizycznej! Lata dźwigania siatek z zakupami, worków z opałem i noszenia dzieci plus codzienne wchodzenie z wózkiem na ostatnie piętro sprawiły, że nabrałam sporo krzepy. W chwili kiedy poczułam jego ręce na piersiach, a później jeszcze niżej, zaczęłam się bronić. Problem w tym, że starcie przypominało pojedynek masywnego zapaśnika z drobną akrobatką.
Od razu odepchnął moje dłonie i warknął:
– Przestań się szarpać albo wylecisz stąd na zbity pysk! Sama ściągniesz majtki czy mam ci w tym pomóc?
– Jak zaraz mnie nie puścisz, pójdę prosto na policję zgłosić napaść seksualną! – powiedziałam twardo, choć w środku cała się trzęsłam, a serce waliło mi jak młot. – A później wszystko opowiem twojej małżonce!
Drań mnie zwolnił
Coś tam mruknął, ale dał spokój. Odsunęłam go na bok i podniosłam się z miejsca. Kiedy byłam już przy drzwiach, dobiegły mnie jego słowa:
– Jesteś zwolniona! I lepiej pamiętaj – jak coś piśniesz, to się z tobą policzę! Dobrze wiem, jak się odegrać!
Nikomu się nie zwierzyłam ze swojej sytuacji. Ten facet wzbudzał we mnie strach. Zalegałam z czynszem, na moim koncie brakowało pieniędzy, a ja byłam przekonana, że on ma znajomości wszędzie. Obawiałam się, że razem z dziećmi wylądujemy na bruku, że wyśle do mnie komornika albo jakichś osiłków. Strach przed tym, co mógłby zrobić, był tak duży, że wolałam nie ryzykować i siedzieć cicho.
Byłam w złym stanie
Popadałam coraz bardziej w stany depresyjne. Każdego dnia zwlekałam się z łóżka, ubierałam byle co i odwoziłam maluchy do przedszkola. Kiedy wracałam, chowałam się pod kołdrą, bo nie chciałam patrzeć na otaczającą rzeczywistość. Później odbierałam dzieciaki i od razu szłam się położyć. Kompletnie straciłam radość życia. A najbardziej dobijało mnie to, że taki marny człowiek uznał, że jestem jego rzeczą i może robić ze mną, co chce, będąc przekonanym, że wszystko ujdzie mu na sucho!
Podczas obserwowania moich dzieci nachodzić zaczęły mnie niepokojące refleksje. „Przecież one podobnie jak ja są nic niewarte! W razie gdyby mnie zabrakło, nikt by się nimi nie zaopiekował. A może nawet miałyby lepsze życie beze mnie...". Szybko starałam się odpędzać takie straszne myśli, bo aż ciarki mnie przechodziły!
Minęło parę dni, a ja wciąż tkwiłam w tym samym miejscu. Ludzie z firmy próbowali się ze mną skontaktować – chcieli, żebym oddała przepustkę i zabrała papiery. Zignorowałam ich prośby. Co chwilę dzwonił mój telefon, ale widząc nieznany numer na ekranie, nie chciałam z nikim rozmawiać. Kazałam dzieciakom zachować ciszę i nie reagowałam, gdy ktoś pukał. Straciłam wiarę, że mogę jeszcze doświadczyć czegoś pozytywnego ze strony innych.
Nie byłam na to przygotowana
Któregoś dnia zobaczyłam pod moim blokiem luksusowy samochód. W naszej dzielnicy, gdzie mieszkali raczej niezamożni ludzie, rzadko można było natknąć się na taki widok, dlatego od razu przykuł moją uwagę. Z auta wyszła schludnie ubrana pani, wyglądająca na jakieś 50 lat. Jej wygląd idealnie komponował się z ekskluzywnym pojazdem, ale zupełnie nie pasował do tej okolicy. Gdy mnie zauważyła, obdarzyła mnie uśmiechem.
– Pani Dorota, prawda? – odezwała się kobieta. – Próbowałam się z panią skontaktować! Czemu nie odbierała pani telefonu?
– Znamy się? – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
– Ja panią kojarzę. Z nagrania, gdzie mój mąż, właściwie niedługo były mąż, chciał panią zmusić do zbliżenia. Czemu nie walnęła go pani tym ciężkim kryształowym wazonem, co stał na biurku?
– To pani była świadkiem tego wszystkiego?
– Jak najbardziej. Sama zainstalowałam tę kamerę w biurze. A on ciągle powtarzał, że nie ma żadnych tajemnic! Każda kobieta powinna sprawdzić, gdy coś jej nie pasuje. Właśnie tak postąpiłam! I muszę przyznać jedno – jest pani po prostu niezrównana, pani Doroto! – wybuchnęła śmiechem, widząc jak bardzo jestem zaskoczona. – Mogę wejść do środka? – spytała.
Żona szefa zmieniła moje życie
Wpuściłam ją do mieszkania, wcześniej wspominając, że warunki są skromne, a budynek nie posiada windy.
– Domyślam się. Byłam tu już kilkakrotnie. Pukałam parę razy... nikogo nie zastałam. Więc postanowiłam spróbować inaczej. Musimy koniecznie porozmawiać!
Ludzie często powtarzają, że cuda to tylko bajki, ale ja przekonałam się na własnej skórze, że to bzdura. Bo właśnie coś takiego przytrafiło się mnie! Otrzymałam niesamowite wsparcie od pani Ewy. Teraz mam normalną pracę na umowę o pracę, a nie jakiś śmieciowy kontrakt. Udało mi się dogadać zarówno z bankiem jak i ze wspólnotą – pozwolili mi rozłożyć zadłużenie na raty. A do tego zapisałam się na szkolenia z kosmetyki i fryzjerstwa. Od zawsze czułam, że mam smykałkę do takich rzeczy, więc może to jest właśnie to, co powinnam w życiu robić? Najważniejsze, że odzyskałam klucze od Daniela! Niedługo spotykamy się w sądzie w sprawie alimentów. Koniec z proszeniem się o pieniądze, które mi się prawnie należą.
Pani Ewa zapewnia, że dam radę i czuję, że to prawda.
– Głowa do góry – mówiła. – Bierz się do roboty. Jak zaczniesz, to będę cię wspierać. Zawsze możesz na mnie liczyć!
Dorota, 36 lat
Czytaj także: „Mąż zabronił mi się wtrącać w życie córki. Nie mogę patrzeć, jak robi z siebie nudną kurę domową”
„Córka zamiast się uczyć, kręci filmiki do internetu. A bez wykształcenia będzie przecież latać z mopem za marne grosze”
„Poszłam posprzątać grób męża i wróciłam wstrząśnięta. Nie zapalę mu już znicza nawet na Wszystkich Świętych”