„Synowa liczyła, że będę za darmo pilnować jej dzieci. Kiedy zawołałam kasę, wylała na mnie wiadro pomyj”

zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„– Mama chyba żartuje, prawda? – odezwał się w końcu Marcin. – Ani trochę, synku. Nigdy w życiu nie byłam bardziej poważna. Inni zapłaciliby więcej, ale dla was mam cenę promocyjną – odparłam z rozbawieniem”.
/ 18.12.2024 19:30
zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Już od jakiegoś czasu miałam przeczucie, że synowa i syn coś knują – chcą pewnie zepchnąć na mnie pilnowanie swoich maluchów. Chociaż nigdy otwarcie o tym nie wspominali, to przy każdej wizycie dopytywali, kiedy wreszcie przestanę pracować i złożę papiery na emeryturę do ZUS–u. Nie spieszyłam się z tym, bo szczerze mówiąc, nie marzę o spędzaniu emerytury na opiece nad wnukami. Ostatecznie jednak sprawa się rozstrzygnęła sama – szefowa powiadomiła mnie, że wraz z nadejściem nowego kwartału przejdę na emeryturę.

Przeszłam na emeryturę

– Wspaniale się nam współpracowało, ale przyszedł moment na upragniony odpoczynek na emeryturze, pani Krysiu – oznajmiła uśmiechając się.

– Odpoczynek? Chyba pani żartuje. Jestem pewna, że mój syn wraz z żoną już planują dla mnie różne zadania – odpowiedziałam wzdychając.

– O ile pamiętam, ma pani wnuczęta? – spytała z nutą zrozumienia.

– Owszem, to prawda... – potwierdziłam kiwając głową.

Zawsze może pani odmówić, wie pani? – zauważyła.

– Spróbuję, choć nie mogę tego zagwarantować... Młodzi uważają, że to nasze zadanie wspierać ich w opiece nad dziećmi.

– Ma pani rację, niestety. Oni nawet nie pomyślą, że moglibyśmy mieć własne plany na spędzanie wolnego czasu... No cóż, pozostaje mi tylko życzyć ci szczęścia – popatrzyła na mnie z empatią.

Synowa miała plan

Kiedy tylko dotarła do Agnieszki i Marcina informacja o tym, że niedługo przechodzę na emeryturę, od razu zaczęli o tym rozmawiać.

– Super sprawa! Będę miała komu zostawić dzieci i wreszcie zacznę znowu pracować. Szczerze? Już nie mogę patrzeć na te cztery ściany. A poza wszystkim przyda nam się więcej pieniędzy. Co prawda mój mąż przynosi niezłą wypłatę, ale jak dojdzie jeszcze moja pensja, to będzie nam się żyło dużo wygodniej – cieszyła się żona mojego syna.

Może powinniśmy poszukać niani? – zapytałam z westchnieniem.

Spojrzeli na mnie zaskoczeni.

– Po co nam niania? Przecież ty nam pomożesz – odparł mój syn.

– Właśnie tak! Nie chcemy, żeby jakaś obca osoba opiekowała się Jankiem i Zosią. Nigdy nie wiadomo, co to za człowiek i jakie ma zamiary. Tylko tobie możemy zaufać, mamo. Babcia to najlepsza opiekunka na świecie – dodała synowa.

– Myślałam, że spełnię swoje marzenia, kiedy przejdę na emeryturę... Na pewno mnie na to stać... – próbowałam się bronić.

– Co, mama chce może popłynąć luksusowym statkiem w podróż wokół globu? Tak jak ci niemieccy emeryci? – dopytywała się Aga.

– Przestań! Z moją emeryturą najwyżej stać mnie będzie na jeden dzień poza miastem. I to tylko dlatego, że seniorzy mają zniżkę na autobus – wymamrotałam cicho.

– To w ogóle po co ta dyskusja? – zapytała ze złością.

– Wiesz, ogarnięcie dwójki maluchów to nie jest łatwa sprawa. Szczerze mówiąc, boję się, że mogę nie podołać – starałam się jakoś z tego wykręcić.

– Przestań, mamo! Przecież sama wychowałaś nas troje, więc na pewno poradzisz sobie z Jankiem i Zosią. A one już się tak cieszą, że będziecie razem spędzać więcej czasu. Co ja im teraz powiem – że nie masz na to siły i ochoty? To złamie im serca – patrzył na mnie z wyrzutem.

– W porządku, będę się nimi zajmować – ustąpiłam w końcu.

Czułam, że nie ma co się upierać. Przecież będą mnie męczyć tak długo, aż się zgodzę... No cóż, takie jest życie babuni – pomyślałam sobie.

Spotkałam koleżankę

I pewnie już bym się godziła na rolę opiekunki na pełen etat, gdyby nie moja stara dobra przyjaciółka, Bożenka. Spotkałam ją przypadkiem podczas przechadzki w parku. Ledwo ją rozpoznałam. Kiedyś byłyśmy naprawdę bliskimi przyjaciółkami, dopóki trzy dekady temu nie zdecydowała się przeprowadzić do Stanów. Nasza przyjaźń stopniowo słabła, aż w końcu przestałyśmy się ze sobą kontaktować. Właśnie dlatego, kiedy zauważyłam ją przed centrum handlowym, natychmiast pomyślałam o zaproszeniu jej do pobliskiej kawiarni. Strasznie byłam ciekawa jej losów.

Po przejściu na emeryturę Bożena podjęła decyzję o powrocie do kraju – opowiedziała mi podczas naszego spotkania. Znalazła sobie przytulne gniazdko w spokojnej, zielonej okolicy i teraz wreszcie może cieszyć się zasłużonym wypoczynkiem. Swój wolny czas wypełnia różnymi aktywnościami – podróżuje po kraju, bierze udział w wykładach na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, chodzi na zajęcia ruchowe dla seniorów, spotyka się przy brydżu, spaceruje z kijkami i rozwija wiele innych pasji.

– Widzę, że masz pełne ręce roboty – powiedziałam z odrobiną zazdrości.

– Faktycznie, nie mogę narzekać! Bywa, że teraz mam nawet więcej obowiązków niż kiedy chodziłam do pracy. Ale dość już o moich sprawach. Opowiadaj, co u ciebie słychać! – zachęciła mnie.

– Same nudy – machnęłam ręką – Za jakieś cztery tygodnie idę na emeryturę.

– Naprawdę? To wspaniale! Nareszcie będziemy miały okazję więcej się widywać. Pokażę ci wszystkie zajęcia. Zobaczysz Krysiu, spodoba ci się! – zawołała z radością.

– Niestety, to niemożliwe – odparłam smutno.

– Dlaczego? – spytała zdziwiona.

– Zajmuję się teraz wnuczkami... Synowa po 4 latach w domu postanowiła wrócić do zawodowych obowiązków. Więc pewnie domyślasz się, co będę robić – spuściłam wzrok, krzywiąc się lekko.

Wtedy nie myślałam o kasie

– Rozumiem sytuację, ale widzę, że niespecjalnie cię to cieszy, co?

– Trafiłaś w sedno. Kocham swoje wnuczki i chętnie się nimi zajmę od czasu do czasu, ale nie codziennie – przyznałam szczerze.

– No to czemu nie powiesz tego wprost Agnieszce i Marcinowi? Przecież mogą znaleźć opiekunkę!

– Jasne, że mogliby, ale nie są tym zainteresowani. Ciągle powtarzają, że babcia to najlepsza niania i tylko mi ufają w tej sprawie... – zacytowałam słowa żony syna.

– Czyli będziesz opiekunką na cały dzień?

– Na to wygląda – odpowiedziałam.

– Hmm... – Bożena zamyśliła się na chwilę.

– No dobra, niech tak będzie. A co z wynagrodzeniem? – dopytywała.

– Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi – patrzyłam na nią zaskoczona.

– No wiesz, chodzi mi o to, ile ci zapłacą za opiekę nad maluchami. Mam nadzieję, że zaproponują ci sensowną stawkę.

– Żartujesz chyba! Przecież nie wezmę od nich ani grosza. To byłoby nie fair...

– No co ty? Aż tak dobrze ci się powodzi?

– Właściwie to nie. Szczerze mówiąc, martwię się czy emerytura mi wystarczy – przyznałam.

– No to tym bardziej musisz z nimi pogadać o pieniądzach. Przecież jak ktoś dobrze wykonuje swoją robotę, to powinien być uczciwie wynagradzany. Nie uważasz?

– Teoretycznie masz rację, ale w rzeczywistości sprawa nie jest taka prosta. Moje dzieci ani grosza mi nie zapłacą. A co gorsze – śmiertelnie się poobrażają...

– To nawet lepiej. Znajdą sobie wtedy jakąś nianię, a ty będziesz mogła spokojnie cieszyć się emeryturą – Bożenka machnęła ręką i podsunęła mi ciastko.

Postawiłam swoje warunki

Po prawdzie, ta wymiana zdań z Bożeną dała mi sporo do myślenia. Na początku nie byłam przekonana do jej pomysłu, ale... Im dłużej rozważałam to, co powiedziała, tym bardziej docierało do mnie, że może być w tym ziarno prawdy. Ostatecznie postanowiłam, że przy najbliższej okazji porozmawiam na ten temat z moim synem i synową.

Podczas opieki nad Jankiem i Zosią nawet nie przyszło mi do głowy, żeby prosić o zapłatę. Czułam się niezręcznie na samą myśl o rozmowie o pieniądzach. Najbardziej zależało mi na tym, by rodzina zrozumiała jedną rzecz – pilnowanie wnuków to nie jest coś, co muszę robić. Los szybko dał mi szansę na taką rozmowę. Pewnego dnia syn z żoną zaprosili mnie na obiad. Na początku spotkania gadaliśmy o różnych sprawach, tak jak to zawsze bywa przy wspólnym posiłku. W pewnym momencie Agnieszka zdecydowała się skierować rozmowę na inne tory.

– Mamo, powiedz mi konkretnie, od którego dnia będziesz na emeryturze? – spytała synowa.

– Zostały mi jeszcze trzy tygodnie – odrzekłam.

– No to mam jeszcze trochę czasu... – mruknęła pod nosem.

– Na co właściwie?

Muszę przygotować dla ciebie instrukcję, jak się zajmować dziećmi. Każda z nas ma inny styl wychowawczy, więc lepiej wszystko wyjaśnić na piśmie. Tak będzie prościej uniknąć nieporozumień, rozumiesz... – wytłumaczyła.

Synowa mnie zdenerwowała

Nie mogłam zrozumieć – raz mi mówi, że tylko mi ufa, a zaraz potem przychodzi z jakimiś zasadami?

– Skoro tak stawiasz sprawę, to ja też mam pewną propozycję. Ale obejdzie się bez papierków – odparłam ironicznie.

– No słucham?

– Chodzi mi o opłatę za opiekę nad Jankiem i Zosią. Według mnie stawka 30 złotych na godzinę jest całkiem niezła. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę opiekę nad dwójką – powiedziałam wprost.

Możecie sobie wyobrazić ich reakcję. Na mojego syna i jego żonę te słowa podziałały jak grom z jasnego nieba. Stali jak wryci, kompletnie zaskoczeni tym, co właśnie usłyszeli.

Mama chyba żartuje, prawda? – odezwał się w końcu Marcin.

– Ani trochę, synku. Nigdy w życiu nie byłam bardziej poważna. Inni zapłaciliby więcej, ale dla was mam cenę promocyjną – odparłam z rozbawieniem.

Byli w szoku

– To przecież jakiś absurd... Brać pieniądze za pilnowanie własnych wnuków? To jest... To jest po prostu nie do pomyślenia! – wybuchła moja synowa. – Jesteś złym człowiekiem!

– A czy fair jest traktować babcię jak darmową nianię i wymagać wszystkiego bez dawania niczego w zamian? – odpowiedziałam pytaniem.

– Daj już spokój. Przecież rodzina powinna się wspierać – odezwał się syn

– Racja, powinniśmy sobie nawzajem pomagać. Ale tylko wtedy, kiedy mamy na to siły i chęci. A ja chcę być z wnukami na własnych zasadach.

– To znaczy, że i za to chcesz kasę? – syknęła Agnieszka.

– Skądże znowu. W tym przypadku mogę pilnować dzieci za darmo – odpowiedziałam. – Będzie to czystą przyjemnością dla wszystkich.

Naprawdę nie zmienisz zdania? – synowa spojrzała na mnie z chłodem w oczach.

– Właśnie tak. To jak, przyjmujecie moje warunki? – zapytałam z niewinną miną.

– Musimy to jeszcze obgadać – mruknął syn, zerkając na żonę.

– Nie ma sprawy. Zaczekam na waszą decyzję – rzuciłam i zamknęłam temat.

Minęło już sporo czasu, odkąd ostatni raz rozmawialiśmy, a oni nadal się do mnie nie odezwali. Dotarły do mnie plotki, że rozpaczliwie szukają kogoś do opieki nad wnukami w najbliższej okolicy. Ale czy się tym martwię? W ogóle! Już nie mogę się doczekać, by rozpocząć realizację wszystkich pomysłów, które wymyśliłyśmy razem z moją kumpelą Bożenką!

Ewa, 61 lat

Czytaj także: „Córka mi się podlizuje, a ja dobrze wiem, że czeka, aż kopnę w kalendarz. Chodzi jej tylko o jedno”
„W Święta zawsze czuję się jak służąca. Ja odwalam całą robotę, a bratowa podziwia swoje tipsy”
„Teściowa zdradziła mi swój przepis na sernik na Święta, ale chciała czegoś w zamian. To było obrzydliwe”

Redakcja poleca

REKLAMA