Damian zawsze lubił biologię. Już jako chłopiec interesował się przyrodą i otaczającym go życiem, a z wiekiem tylko pogłębiał swoje zainteresowania. Cieszyłam się, że mój syn widzi świat poza komputerem i smartfonem, jednak moja radość minęła, gdy wkroczył w wiek nastoletni. Wtedy zaczął w praktyce poznawać anatomię kobiecego ciała i może nie byłabym na niego aż tak wściekła gdyby nie fakt, że za każdym razem „siadał do nauki” z inną koleżanką.
Czułam, że jest już mężczyzną
Samotnej matce nie jest łatwo wychowywać dorastającego chłopca. W pewnym wieku trzeba odbyć z synem poważną rozmowę, a jestem zdania, że lepszym kompanem do pogawędki o „pszczółkach i kwiatkach” jest ojciec. Jako że Mateusz, mój były mąż, w ogóle nie interesował się synem, to na mnie spadł ten obowiązek. Nie mogłam zwlekać, bo pewnego dnia Damian zaczął przyprowadzać do domu koleżanki.
– Ta Julka to twoja dziewczyna? – zapytałam Damiana.
– Koleżanka, mamo. Tylko koleżanka. Nie mam dziewczyny i dobrze mi z tym.
– Zauważyłam, że spędzasz z nią dużo czasu.
– Czy ja wiem. No, chyba tak. Lubimy się.
– Bo widzisz, synku, przychodzi taki czas, kiedy chłopiec staje się mężczyzną i wtedy...
– Mamo – przerwał mi – jeżeli zamierzasz rozmawiać ze mną na temat seksu, to ja już wszystko wiem, więc nie musisz tego mówić.
– Zdaję sobie sprawę, że lekcje w szkole mają przygotować młodzież...
– Naprawdę, nie musisz tego mówić – ponownie wszedł mi w słowo. –Możesz mi wierzyć, że niczego nowego mnie nie nauczysz.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Zmieńmy temat. Trochę to krępujące.
– Damian – spojrzałam na niego podejrzliwie – czy ty już spałeś z dziewczyną?
– Mamo! – zakłopotał się. – Daj już spokój, dobrze?
Poszedł do swojego pokoju, a twarz miał czerwoną jak burak. Nie powiedział mi tego wprost, ale z jego reakcji wywnioskowałam, że te sprawy nie są dla niego już obce.
Wmawiał mi, że tylko się uczyli
Kilka miesięcy po tej rozmowie obchodził swoje siedemnaste urodziny. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że mój synek nie jest już małym chłopcem. Powoli stawał się młodym mężczyzną, a młodych imają się głupoty. Musiałam mieć go na oku. Tylko tego by mi brakowało, żeby zrobił brzuch jakiejś małolacie. A muszę powiedzieć, że miałam powody do niepokoju. Nie odwiedzała go już tylko Julka. Gościł u siebie coraz więcej koleżanek, a gdy zamykali za sobą drzwi jego pokoju, niemal odchodziłam od zmysłów, myśląc, co mogą tam robić.
W pewną sobotę zauważyłam, że Damian miał w nocy towarzystwo. Wstałam i jak co rano zaczęłam szykować śniadanie dla siebie i dla syna. Młody wyłonił się ze swojego pokoju pół godziny później, a za nim wyszła dziewczyna, z którą przyszedł do domu poprzedniego popołudnia. Wyszła zakłopotana i wpatrując się w dywan wymamrotała „Dzień dobry”.
– Damian, nie mówiłeś mi, że twoja koleżanka zostanie na noc – zwróciłam się do syna.
– Bo nie miała zostać. Uczyliśmy się do późna i zasnęliśmy – wyjaśnił.
– Obudziliśmy się dopiero przed chwilą – dodała jego towarzyszka. – Przepraszam, nie chciałam robić problemu.
– Usiądźcie – poleciłam im. – Zaraz dorobię kanapek.
Byłam zażenowana
Gdy Ola, bo tak miała na imię ta dziewczyna, wyszła, wzięłam Damiana na słówko.
– Co ty wyprawiasz? – wściekłam się.
– Niby co?
– Już ty dobrze wiesz, o czym mówię. Myślisz, że ci uwierzę, że w piątkowy wieczór siedzieliście nad książkami, aż padliście? Synku, nie rób z matki idiotki.
– Kiedy to prawda. W poniedziałek mamy klasówkę i...
– Tak, klasówkę – powątpiewałam. – Chyba z biologii.
– No, tak.
– I co? Studiowaliście anatomię w praktyce?
– Mamo, mówię przecież, że nie robiliśmy niczego niestosownego.
Podobno przesadzałam
Nie wierzyłam, ale z drugiej strony nie przyłapałam ich na gorącym uczynku. Może to i lepiej. Sama nie wiem, dla kogo byłoby to bardziej krępujące – dla mnie czy dla nich. Musiałam z kimś o tym porozmawiać, więc na popołudnie umówiłam się z Ulą, moją koleżanką, która ma syna w wieku Damiana.
– Powiedz mi, czy twoim zdaniem Bartek był już z dziewczyną? – zapytałam.
– Chodzi ci o to, czy ma dziewczynę?
– Nie o to, czy z jakąś chodzi, tylko... no wiesz.
– Czy z jakąś spał? A kto go tam wie. Pewnie tak. Teraz młodzież dość wcześnie zaczyna się interesować tymi sprawami. Spotyka się z taką jedną Anią, a gdy siedzą u niego w pokoju, zawsze zamykają drzwi, więc nie wiem, co robią. Ale raczej wątpię, by grali w planszówki, chyba że w jakieś rozbierane wersje.
– I mówisz o tym z takim spokojem?
– A co mam zrobić? Zamknąć go w domu i nie wypuszczać? Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Możemy stawać na głowie, a dzieci... jak to dzieci. Jednym uchem wpuszczają, drugim wypuszczają. Czemu pytasz? Czyżbyś przyłapała Damiana?
– Prawie. Wyobraź sobie, że z piątku na sobotę spała u niego koleżanka, o czym dowiedziałam się dopiero rano. Mówili mi, że do późna uczyli się do klasówki.
– Jasne, chyba z anatomii.
– To samo mu powiedziałam! I co ja mam teraz zrobić?
– Nic nie zrobisz. Przecież Damian ma już siedemnaście lat. W tym wieku chłopcy mają już swoje potrzeby, zresztą dziewczęta też.
– Moim zdaniem to za wcześnie.
– A ile miałaś lat, gdy urodziłaś syna?
– Dwadzieścia, a to już czyni pewną różnicę.
– Masz rację, ale nie wmówisz mi chyba, że wpadłaś za pierwszym razem.
Oblałam się rumieńcem. Tu mnie miała. Gdy zaszłam w ciążę, od dwóch lat byłam już aktywna seksualnie. To jednak nie zmieniało faktu, że nie musiało mi się podobać, co wyczynia Damian.
– To nieważne. Jako matka muszę chronić swoje dziecko przed błędami.
– Nie mogę nie przyznać ci racji, ale chyba trochę panikujesz. Możesz zakazać mu kontaktów z dziewczynami, ale jeżeli nie będziesz trzymać go pod kluczem, i tak znajdzie sposób, żeby obejść twój zakaz.
Mieszkanie to nie hotel na jedną noc
W następny weekend sytuacja się powtórzyła. Tym razem obudziłam się, gdy o piątek rano cichutko otwierał drzwi swojej koleżance, tym razem Kamili. Pewnie myślał, że się nie obudzę. Dwa tygodnie później miała miejsce taka sama sytuacja, tym razem z Martyną. To musiało się skończyć. Mój siedemnastoletni syn zachowywał się jakiś Don Juan – co chwilę z inną.
Miałam być spokojna, gdy on traktował swoją sypialnię jak pokój na jedną noc i jeszcze wciskał mi ciemnotę, że tylko się uczą? Co to, to nie! To musiało się skończyć.
– Synku, możesz tu przyjść? – zawołałam go do salonu, gdy pewnego dnia znowu przyprowadził jakąś koleżankę.
– Co, mamo?
– Najdalej o dwudziestej pierwszej masz pożegnać swoją przyjaciółkę.
– Dobra, dobra – odpowiedział lekceważąco i udał się do swojego pokoju.
– Wróć! – ryknęłam, a on natychmiast się odwrócił. – Ja nie żartuję. Jeżeli o dwudziestej pierwszej ona jeszcze będzie u ciebie, wejdę tam i narobię ci wstydu. I wierz mi, nie będę przejmowała się, co robicie. Czy to jasne?
– Tak.
– A, jeszcze jedno. Drzwi mają być przez cały czas uchylone, inaczej zdemontuję je przy was.
Ulka może mówić, co chce, ale jakieś zasady muszą być. Dopóki Damian mieszka pod moim dachem, musi ich przestrzegać.
Halina, 38 lat
Czytaj także:
„Na działkowej rabacie uprawiałam nie tylko piwonie i róże. Wśród grządek poziomek znalazłam miłość”
„Ja całymi dniami niańczyłam dzieci, a on ciągle szalał z fankami. Zachciało mi się męża artysty, to teraz mam za swoje”
„Cała rodzina ochoczo zaglądała mi do portfela i komentowała wydatki. Byli pierwsi do wyciągania łap po kasę”