„Syn woli podrywać kolejne panny, niż zająć się własnymi dziećmi. Wstyd mi, bo nie tak go wychowałam”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, Darya
„– W tej chwili nie potrafi być ojcem, szuka wymówek i usprawiedliwień jak uczeń, który poszedł na wagary. Może kiedyś dorośnie – zakończyłam zostawiając jej i sobie trochę nadziei. I co? Nie uwierzyła mi”.
/ 10.09.2024 15:02
smutna kobieta fot. Adobe Stock, Darya

Od roku dorabiałam do emerytury zdalnie, co teoretycznie czyniło mnie dyspozycyjną babcią, ale w praktyce wyglądało inaczej. Jak chłopcy spędzali u mnie dzień, musiałam się zdrowo nagimnastykować, żeby pogodzić obowiązki. Iga miała podobnie, tylko gorzej. Musiała bywać w pracy. Nie prosiła o pomoc jeśli nie musiała, dzielna z niej była dziewczyna, ale wiadomo jak to jest przy kilkuletnich dzieciach – żeby je wychować, potrzeba całej wioski. Obie podporządkowałyśmy plan dnia chłopcom, tylko mój syn, ich ojciec, miał wolne…

Syn ma pecha do kobiet

Starałam się go zrozumieć, nie miał chłopak w życiu szczęścia do kobiet. Małżeństwo z Igą nie wyszło, bywa. Kolejne narzeczone nie zagrzewały długo miejsca, wiadomo jak roszczeniowe są dzisiejsze dziewczyny. Nawet się z tego cieszyłam, wolałam, żeby Bartek na razie pozostał singlem, nie tęskniłam za kolejnymi wnukami.

Kochałam chłopców Igi, ale miałam przy nich co robić, nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym pogodzić z ich wychowaniem pomoc przy kolejnym wnuku, dziecku innej matki. Śniły mi się czasem łamańce logistyczne, bieganie między domami, zdążanie na czas, by zaprowadzić dziecko do logopedy, na dodatkowe zajęcia. Budziłam się zlana zimnym potem, szczęśliwa, że to tylko sen. Ale niebezpieczeństwo wisiało w powietrzu, bałam się, że Bartek w sprawach prokreacji nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Miał gdzieś dzieci

Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale wiadomo jak to jest. Pytać własnego syna, czy się zabezpiecza uprawiając seks z dziewczyną? Nie przeszłoby mi to przez gardło, więc upominałam go tylko, by uważał. Nie mówiłam dokładnie na co, ale Bartek jest inteligentny, zawsze łapał wszystko w lot. Jak tylko odłożyłam telefon, przypomniałam sobie, że mam rano spotkanie on-line, nie zdążę pojechać po dzieci, Bartek będzie musiał się włączyć. On też pracował, zawsze to szanowałam, ale teraz przestało mnie to obchodzić. Jeśli Iga i ja stajemy na rzęsach, on może zrobić to co my, tym bardziej że to jego dzieci.

– Bartuś, przywieziesz jutro rano synów do mnie, opiekunka nawaliła – zawiadomiłam go bez wstępów.

– Nie dam rady, mamuś – odpowiedź była błyskawiczna. – Iga wie, co kombinujesz? Nie da mi dzieci, kontakty zostały ustalone sądownie, widzenia należą mi się co drugi tydzień. I połowa wakacji – uzupełnił.

Byłam coraz bardziej zła na niego.

Miał niezłą wymówkę

– Ja kombinuję? Urabiam ręce po łokcie, a ty się lenisz. Nie wiesz nawet ,czego potrzebują twoje dzieci, ile czasu trzeba im poświęcić. Wychowanie to nie miłe spotkania raz na dwa tygodnie, tylko ciężka harówa. Weź się w garść synu, nie zwalaj wszystkiego na nas. Nie tęsknisz za dziećmi?

– Jasne, że tęsknię – zapewnił mnie – ale Iga nie pozwala mi uczestniczyć w ich życiu.

Zatkało mnie. Nie spodziewałam się, że mój wrażliwy, kochający synek posłuży się takim wyświechtanym argumentem, ulubionym przez rozwiedzionych z matką i dziećmi ojców. Nie ich wina, żony wina. Jasne. Nawet nie próbowali i wiedzą. Bartek bezmyślnie szedł na łatwiznę, moją rolą było uświadomić mu że źle robi.

– Iga ci nie pozwala? Biorę ją na siebie. A ty rano zameldujesz się u niej i przywieziesz mi chłopców. Najwyżej spóźnisz się trochę do roboty, raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Tylko nie zapomnij!

– Nigdy nie zapominam o synach – odparł urażonym tonem.

Byłam pewna, że pomoże

Rano wstałam wcześnie, ugotowałam obiad dla dzieciaków i włączyłam komputer. Spotkanie okazało się bardzo emocjonujące, na moment zapomniałam o całym świecie. Kiedy się skończyło, uświadomiłam sobie, że Bartka jeszcze nie ma. Jak na zamówienie odezwała się Iga.

– Bartek nawalił, czekam i czekam, ale już dłużej nie mogę – powiedziała zdenerwowana. – Zamówiłam taksówkę, zaraz będziemy. Dobrze, że ciebie mam, na Bartka nie ma co liczyć, zawsze tak było.

Zrobiło mi się gorąco. Broniłabym syna, ale jak, skoro przed chwilą wystawił do wiatru własne dzieci, nie znalazł dla nich czasu. Tak rzadko go o coś prosiłam, byłam pewna, że wywiąże się z obietnicy. A gdyby musiał odebrać chłopców, jednego ze żłobka, drugiego z przedszkola, też kazałby czekać na siebie? A może w ogóle by nie przyszedł, przecież wiedział, że była żona i matka są zawsze na posterunku. On już nie musiał się starać, deklarował, że kocha dzieci i wydawało mu się, że to wystarczy.

Przepraszam za niego, już ja mu natrę uszu – przywitałam w progu zabieganą Igę.

– Daj spokój, to nic nie pomoże. On już taki jest, miałam niejedną okazję, żeby się o tym przekonać. Szkoda, że nie wrodził się w ciebie.

Denerwował mnie

Ucałowała dzieci i już jej nie było. Zostałam z ciężkim sercem, głową pełną nieprzyjemnych myśli i dwoma żwawymi chłopakami. Nie wychowałam dobrze syna i było mi wstyd za niego. Może lepiej uda mi się z wnukami, pomyślałam, potrzebują mnie wszyscy troje, dzieci i Iga. Chwilę później zadzwonił Bartek.

– Po co mnie tu przysłałaś? Mówiłem, że Iga nie da mi synów, pocałowałem klamkę. Wyszła albo zabarykadowała się w środku.

Jesteś idiotą, synu – powiedziałam od serca. – Nie snuj teorii spiskowych i odczep się od Igi. Podziwiam ją, że tak długo z tobą wytrzymała. Dzieci są już u mnie, musiała je przywieźć, bo nie doczekała się ciebie.

– Spóźniłem się tylko trochę, a ona skorzystała i nastawiła cię przeciwko mnie. Nie mogła poczekać? Mogła, ale miała okazję pokazać, jaki jestem nieodpowiedzialny, to sobie nie odmówiła. Mamuś, nie rób scen, kilka minut spóźnienia to nie dramat, nie moja wina, że Iga robi ze mnie potwora.

– Godzina, nie kilka minut. Iga nie mogła dłużej siedzieć w domu, nie wiedząc, czy się pojawisz. Ona jest w porządku, to ty masz za uszami. Jak ja cię wychowałam?

– Najlepiej jak można, mamuś – powiedział ciepło Bartek. Potrafił być czarujący, jak się postarał.

– Wątpię. Musimy poważnie porozmawiać, synu.

Był na mnie zły

– Zdecyduj się, po czyjej jesteś stronie, mojej czy Igi. Uważam, że ona cię przekabaciła, a wychowawcze mowy możesz sobie darować. Nie wiesz, jak wyglądało nasze małżeństwo, niesprawiedliwie mnie oskarżasz, ojcowie zawsze mają przechlapane.

Rozłączył się. Zobaczyłam wielkie oczy wpatrzonych we mnie dzieciaków, chłonących każde słowo. Czym prędzej zaproponowałam zabawę, niepewna, ile zrozumieli z tej rozmowy. Lepiej żeby nie wiedzieli, to nie były sprawy przeznaczone dla ich uszu. Po tym jak się pokłóciliśmy, Bartek przestał się do mnie odzywać, ale musiałam z nim porozmawiać. Pojechałam do niego, po rozwodzie przeprowadził się do lokalu po babci, miałam klucze, w razie nieobecności syna mogłam zaczekać. Pomyślałam, że go zaskoczę, będzie bardziej skłonny do wysłuchania rozsądnych argumentów.

Miał nową dziewczynę

W oknach paliło się światło, Bartek był w domu. Wystukałam kod na domofonie, pchnęłam drzwi i weszłam na drugie piętro. Zastukałam po swojemu, Bartek śmiał się, że mam niepowtarzalny rytm, po którym zawsze mnie poznaje. Drzwi otworzyła dziewczyna. Odruchowo spojrzałam na numer mieszkania, ale zaraz zrozumiałam.

Jestem mamą Bartka – przedstawiłam się kolejnej narzeczonej.
Dziewczyna miło się uśmiechnęła.

– Miło mi, jestem Aga. Bartek wyszedł przeparkować motocykl, zaraz wróci.

Błyskawicznie się zdecydowałam, nie tak miało być, trzeba być elastycznym. Obecność Agi mnie zaskoczyła, ale co sobie właściwie wyobrażałam? Że Bartek żyje jak mnich?

– Wobec tego mamy mało czasu – weszłam do środka i zamknęłam drzwi. – Muszę ci coś powiedzieć.

Nie przygotowałam się wcześniej, to była improwizacja. Aga wyglądała na miłą dziewczynę, na pewno miała plany, marzenia. Może chciała założyć z Bartkiem rodzinę, myślała że znajdzie w nim partnera? Ktoś musiał ją ostrzec.

Chciałam, żeby wiedziała

Opowiedziałam, co się zdarzyło wczoraj, przytoczyłam jeszcze kilka przykładów nieodpowiedzialności Bartka. Powiedziałam jej, że mój syn jest słonecznym chłopcem, wiecznym Piotrusiem Panem, i jeśli ona chce przejść przez życie, bawiąc się, będzie idealnym towarzyszem.

– W tej chwili nie potrafi być ojcem, szuka wymówek i usprawiedliwień jak uczeń, który poszedł na wagary. Może kiedyś dorośnie – zakończyłam zostawiając jej i sobie trochę nadziei.

I co? Nie uwierzyła mi. Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że Bartek z Agą oczekują dziecka. Oboje uważają, że próbowałam ich rozdzielić i chwilowo nie odzywają się do mnie. Ale spokojnie, jestem pewna, że to się zmieni. Aga jeszcze nie wie, że będzie mogła na mnie liczyć. Mam już wprawę, będę dobrą babcią dla kolejnego wnuka.

Ewa, 65 lat

Czytaj także: „Gdy żona odeszła do innego, z zemsty znalazłem nową partnerkę. Chciałem się podnieść na duchu, a znalazłem się na dnie”
„Opiekuję się mamą, ale mam dość. Ciągle narzeka i bywa tak wredna, że powoli tracę cierpliwość”
„Rzuciłam faceta, bo miał pretensje, że mało zarabiam. Myślałam, że już się nie spotkamy, a tu niespodzianka”

Redakcja poleca

REKLAMA