„Opiekuję się mamą, ale mam dość. Ciągle narzeka i bywa tak wredna, że powoli tracę cierpliwość”

matka z córką fot. Adobe Stock, Studio Romantic
„Jeśli zdarzy jej się zrobić sobie chwilę przerwy od gderania, to jedynie po to, aby obejrzeć wiadomości przepełnione tragediami. Napełnia sobie tym umysł do tego stopnia, że niedługo nawet po zakupy nie wyjdzie z obawy, że ktoś ją napadnie lub pozbawi życia”.
/ 10.09.2024 08:30
matka z córką fot. Adobe Stock, Studio Romantic

Odkąd zmarła sąsiadka z parteru, moja matka wciąż gdera, że w naszym wieżowcu robi się prawdziwy dom starców…  I choć wprowadziła się tam właśnie młoda para, a ona jak narzekała, tak narzeka.

Udało mi się przyspieszyć termin wizyty mamy u kardiologa, więc uznałam, że najlepiej będzie wpaść do niej osobiście i wszystko omówić. Niby mogłabym po prostu zadzwonić, ale jak tu rozmawiać na odległość z osobą, która niedosłyszy, a za nic się do tego nie przyzna? No i wypadałoby w końcu samej zobaczyć, co tam u niej, bo ostatnio nie było za wesoło.

Mama była w złej kondycji psychicznej

Po tym, jak odeszła jej wieloletnia przyjaciółka z parteru, mamie groziło poważne załamanie nerwowe.

Wszyscy odchodzą – oznajmiła z żalem, kiedy wracałyśmy samochodem z ostatniego pożegnania pani Bożeny. – Ten budynek nadawałby się idealnie na grobowiec.

– Nie przesadzaj, mamo – zaprotestowałam stanowczo. – Parę dni temu pojawiły się u was fantastyczne rabatki z kwiatami tuż przy wejściu, a po drugiej stronie ulicy stanął nowiutki supermarket…

– Daj spokój, to tylko pozory – burknęła pod nosem. – Tu jest jak w kostnicy, nic więcej.

Szczerze powiedziawszy, brakuje mi już energii, aby podnosić mamę na duchu i wyciągać ją z ciągłych kryzysów. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby tylko zechciała się zmobilizować, wybrać do kina albo zapisać na jakieś ciekawe zajęcia w Domu Kultury. Mają naprawdę bogatą i interesującą ofertę dla osób starszych; sama chętnie zapisałabym się na taki kurs robienia makramy na przykład!

Nic jej się nie podobało

– Dlaczego miałabym ci bronić? – odparła mama, kiedy pokazałam jej ulotkę reklamową. – Śmiało, możesz się zapisać.

– Dobrze wiesz, że brakuje mi czasu! Większość dnia jestem w pracy, a potem czekają na mnie mąż i dzieci… – zirytowałam się.

Doceniaj to, że masz dla kogo żyć – mruknęła pod nosem. – Makramy! Kombinują, jak tu wyciągnąć kasę od gminy na jakieś nowinki, a w chodnikach nadal pełno dziur.

Jeśli zdarzy jej się zrobić sobie chwilę przerwy od gderania, to jedynie po to, aby obejrzeć wiadomości przepełnione tragediami. Napełnia sobie tym umysł do tego stopnia, że niedługo nawet po zakupy nie wyjdzie z obawy, że ktoś ją napadnie lub pozbawi życia. Cała ta sytuacja tak mocno mnie przytłaczała, że w końcu przekazałam obowiązek odwiedzania jej mojemu bratu.

Chciałam ją rozweselić

Maciej nic sobie nie robi z ciągłych narzekań i "dołów" mamy, a mógłby przynajmniej przez parę tygodni wyręczyć mnie w opiece nad nią. Całkiem niedawno zadzwonił do mnie z informacją, że do bloku, w którym mieszka mama, wprowadziła się rodzina z małym dzieckiem. Pomyślałam sobie, że przynajmniej trochę ożywią towarzystwo i staruszka przestanie widzieć wszystko w czarnych barwach.

W piątek po pracy wstąpiłam do ulubionej cukierni mamy, kupiłam ciasteczka i pojechałam pogadać z nią na temat kardiologa. Liczyłam na to, że się ucieszy, bo tyle razy narzekała, że służba zdrowia kpi sobie ze starszych ludzi, a na wizyty trzeba czekać latami...

– Wiesz co, Tamarko? Teraz to już nie ma dla mnie znaczenia – powiedziała, kiedy przedstawiłam jej całą sytuację. – Słuchaj, miałaś stuprocentową rację! Moje dotychczasowe życie to była bajka. Nie miałam tak naprawdę żadnych powodów, żeby marudzić czy się skarżyć, naprawdę!

Narzekała na nowych sąsiadów

Otworzyłam usta, żeby wyrazić swoją radość ze zmiany jej podejścia do życia, ale tylko machnęła ręką z irytacją, zupełnie jakby odganiała natrętne muchy. No i wtedy wyszło na jaw, że dopiero teraz zrozumiała, co to znaczy istne piekło.

Ci nowi sąsiedzi ją do grobu wpędzą, jak nic! Cały boży dzień robią hałas, że człowiek nawet zdrzemnąć się nie może. Albo specjalnie tak robią ze złośliwości, albo to ich dzieciak jakiś niezrównoważony – bez przerwy biega i do tego ciągle czymś rzuca o ziemię! Szklanek mają za dużo czy co?

– Ooo, słuchaj! – nagle przerwała mi gestykulując ręką w stronę sufitu. – Już kolejny raz!

Szczerze powiedziawszy, takie dźwięki to dla mnie codzienność, w końcu też mieszkam w bloku. Ledwo usłyszałam ten odgłos i nie mogłam uwierzyć, że mamie to przeszkadza – jakieś pół roku temu badania wykazały, że straciła 50 procent słuchu.

– Chyba jakieś klocki spadły na podłogę – starałam się zgadnąć. – Czasem tak bywa. Puść jakąś muzykę w tle, to stłumi hałas.

– W nocy włączam radio kiedy mam problemy z zaśnięciem – wymamrotała. – Kiedyś odsypiałam w ciągu dnia, ale teraz nawet drzemka nie wchodzi w grę. Wyglądam jak zombie.

Była zła na wszystkich

Spytałam matkę, czy rozmawiała już z tymi, co się wprowadzili obok. Być może nie zdają sobie sprawy, jak tu słychać każdy szmer, więc warto by im to jakoś delikatnie powiedzieć.

– Jasne, że jej powiedziałam, zaraz następnego dnia! – oburzyła się mama. – Grzecznie mnie przeprosiła, obiecała, że się poprawi, i co? Nic z tego! Teraz nikt nie szanuje osób starszych, absolutnie nikt!

Co więcej, mama miała wrażenie, że obecnie młodzi ją omijają. Przynajmniej ta kobieta, bo mężczyznę czasami słyszy, ale nigdy nie widziała go na oczy… Czy to w ogóle możliwe, żeby wracał z pracy po dwudziestej pierwszej? Pewnie to jakiś pijak!

Chciałam jej jakoś wyjaśnić, że w dzisiejszych czasach ludzie tak pracują, że nawet mój Jacuś rzadko kiedy wraca do domu przed dwudziestą, ale chyba niespecjalnie to do niej dotarło. Jeszcze mi doradziła, żebym dla pewności sprawdziła, czy mój mąż faktycznie jest w pracy – bo nigdy nie wiadomo, co się może przydarzyć! No i powiedzcie, jak tu zachować spokój w takiej sytuacji?

Było mi trudno tego słuchać

Starałam się skoncentrować na załatwieniu dla mamy wizyty u kardiologa, ale szło mi to jak po grudzie, bo non stop nasłuchiwała. Uparcie dążyła do pokazania mi, że ktoś ją prześladuje. Co chwilę wtrącała komentarze:

– O, słychać jak tam skacze! Ojej, coś brzęknęło o podłogę!

– Mamuś, przecież wiesz, jak to jest w blokach. Kiedy byłam mała, to z Agą z naprzeciwka porozumiewałyśmy się specjalnym szyfrem przez ścianę, pukając w nią!

Kiedyś panowała tu cisza – nie dawała za wygraną mama. – Można było w ciągu dnia w spokoju się zdrzemnąć.

– No tak, ale wtedy mieszkała tu pani Dorotka, a ona ledwo już chodziła! – nie wytrzymałam. – Weź przestań, mamo! Liczyłam, że się ucieszysz, a nie będziesz zrzędzić, że dookoła sami seniorzy! Bo taka jest prawda – tobie zawsze coś nie pasuje.

Po wielu trudach w końcu ustaliłyśmy, że za tydzień w piątek o godzinie 10 podjadę po mamę i zawiozę do lekarza. Następnie zahaczymy o moje mieszkanie, ponieważ dzieciaki się za nią stęskniły, a pod wieczór odtransportuję staruszkę z powrotem do jej mieszkania. Entuzjazmu nie wykazywała, ale zdecydowałam, że nie będę sobie tym zaprzątać głowy. Jeszcze tego by brakowało, żebym teraz dumała nad tym, czy moje dzieci naprawdę za nią tęsknią! Gdybym miała zważać na opinie matki, to moje maluchy zapomniałyby, jak ona wygląda i tyle w temacie.

Mama już się nie zmieni

Opuściłam budynek i dostrzegłam zbliżającą się z przeciwka kobietę z małą, mniej więcej trzyletnią córeczką. Sprawiały wrażenie sympatycznych osób, grzecznie mnie pozdrowiły. Absolutnie nie przypominały oprawców pastwiących się umyślnie nad staruszką. Rozważałam nawet, czy nie poruszyć tego tematu, ale poczułam się niezręcznie...

Mój mąż był zdania, że moja mama po prostu musi mieć jakiegoś antagonistę, aby jej egzystencja nabrała sensu. Być może to prawda, lecz czy to wystarczający powód, by zrażać do siebie wszystkich naokoło? Dawniej była zupełnie inna! A ja powoli mam dość.

Tamara, 35 lat

Czytaj także: „Żonaty kumpel ubzdurał sobie, że na niego lecę. Byłam wierna, ale mąż miał na ten temat inne zdanie”
„Mój brat był człowiekiem sukcesu, lecz zamieszkał u mnie gdy podwinęła mu się noga. Zaproponował mi uczciwy układ”
„Mąż sądzi, że on i syn są jak 2 krople wody. To ciekawe, zwłaszcza, że to nie on, a mój kochanek, jest ojcem”

 

Redakcja poleca

REKLAMA