„Straciłem głowę dla staroświeckiej singielki. Nigdy nie dbała o wizyty u fryzjera i oszczędzała na depilacji”

para na kanapie fot. Adobe Stock, Miljan Živković
„Zależało mi na tym, żeby pozostać w zasięgu jej wzroku. Pragnąłem, aby dostrzegała moją obecność nie tylko w biurze, ale również w swoim osobistym życiu. Marzyłem o tym, by stać się istotnym elementem jej prywatnego świata. Pożądałem jej samej. Ogromnie”.
/ 12.08.2024 21:15
para na kanapie fot. Adobe Stock, Miljan Živković

Przez większość życia stroniłem od poważnych relacji, preferując raczej luźne znajomości i dobrą zabawę. Pewnego razu kumpele poprosiły mnie, żebym trochę ożywił towarzystwo i zagadał do Magdy, która była znana ze swojej powściągliwości. Nie spodziewałem się, że ta niepozorna dziewczyna, niczym w bajce, nagle przemieni się w piękną księżniczkę, a ja stracę dla niej głowę. Mój romans z Magdą był jak spełnienie marzeń, dopóki na jaw nie wyszła cała prawda o tym, jaki naprawdę jestem.

Miał to być po prostu niewinny romans w pracy, czysta przyjemność bez zobowiązań. Jeśli chodzi bowiem o stałe relacje, to ja raczej odpadam. Panie, które wiązały ze mną jakieś nadzieje na ślub i założenie rodziny, mocno się rozczarowywały. Zwyczajnie nie byłem właściwym facetem do takich planów.

Nie miała ochoty na randkowanie

Gdy czyjeś zainteresowanie mną stawało się zbyt natarczywe i nachalne, odpuszczałem sobie dalsze kontakty. Nie chodziło o to, żeby od razu szukać kogoś nowego na to miejsce. Ale też specjalnie nie uciekałem, kiedy jakaś kandydatka sama pchała mi się w ramiona. I właśnie dlatego dziewczyny z działu finansowego wysłały mnie do swojej „samotnej i żyjącej bez celu” kumpeli.

Minęło już 30 miesięcy od zakończenia jej małżeństwa, a ona wciąż pozostaje singielką. Nie szuka partnera, nie ma ochoty na randkowanie. Czuje przesyt męskim towarzystwem. To pracownica doskonała – całkowicie oddana swojej profesji, żyjąca wyłącznie obowiązkami zawodowymi. Niechętnie korzysta z urlopów. Z tego, co zdołałem dostrzec, raczej rzadko odwiedza butiki z odzieżą czy salony fryzjerskie.

Liczyłem na to, że chociaż depiluje nogi i pachyPrzecież pewne normy trzeba spełniać.

– Robert, wziąłbyś ją trochę w obroty, wyciągnął na miasto, bo Magda całkiem nam zwiędnie po tym rozwodzie – apelowała Agnieszka.

– Ale wiesz, nie o to nam chodzi, żebyś po raz kolejny złamał jej serce – doprecyzowała prośbę Basia. – Bardziej o to, żebyś z nią pokręcił, uświadomił jej, że są jeszcze inni faceci poza jej wrednym byłym, żeby się uśmiechnęła, zrelaksowała, rozkręciła…

Wydałem z siebie przesadne westchnienie:

– Ej, laska, nie ucz ojca dzieci robić.

No to zacząłem się na nią nieustannie natykać. Zdarzało się, że totalnie specjalnie na nią wpadałem, żeby papiery wypadły jej z rąk, a potem jak gentleman odprowadzałem ją pod sam gabinet, taszcząc jakieś teczki czy segregatory. Przy okazji zagadywałem kumpelę Magdę i miło spędzałem czas, bo pomimo swojego wyglądu staropanieńskiego, tego kucyka zaciśniętego na głowie i długich swetrów do dżinsów, to Madzia miała mega wyluzowaną osobowość i naprawdę przyjemnie się z nią gadało.

– Słuchaj, co powiesz na to, żebyśmy wpadli razem na małą czarną po robocie? – zapytałem pewnego razu, gdy roześmiała się z mojego dowcipu.

– Dzięki za propozycję, ale nie dam rady.

– No weź, sam widziałem, że pijesz kawusię – wtrąciłem. – Chodźmy po prostu na porządne espresso i pogadajmy o czymś fajniejszym niż ta lura z ekspresu w pracy. Pasuje ci 17:30?

– Niestety, serio mam inne plany. Idę na przegląd filmów dokumentalnych, mam już kupione wejściówki.

– Że co? – byłem w szoku, że woli jakieś artystyczne dziwactwa, z których nic nie kumają nawet ich reżyserzy, od zwykłego wyjścia ze mną na kawę.

– O czym będzie ten film?

– Opowiada historię rodziny Beksińskich, no wiesz, chodzi o tego słynnego malarza...

– Jasne, że go znam – jego prace robiły niesamowite wrażenie, ten mroczny nastrój i przerażające obrazy na długo zapadały w pamięć. – Z tego, co słyszałem, to wykorzystali w filmie nagrania, które on sam rejestrował. Ponoć wygląda to tak, jakby sam Beksiński był reżyserem tego filmu.

To był intrygujący pomysł

Dlaczego by nie spróbować, właściwie to całkiem intrygująca perspektywa – nie tyle z zewnątrz, co od wewnątrz, z punktu widzenia kogoś, kto był równocześnie bohaterem i narratorem historii. Poza tym, odrobina kultury nikomu nie zaszkodzi, a już na pewno nie w damskim towarzystwie...

– Mają jeszcze wejściówki?

– Raczej wątpię, ale akurat ja dysponuję dwiema, koleżance zachorował synek i przekazała mi swoje. Gdybyś miał chęć...

– No pewnie, wielkie dzięki.

Film okazał się zaskakująco interesujący. Oczekiwałem czegoś monotonnego, a tymczasem zaserwowano mi drobiazgowy, pełen humoru, a momentami wręcz poruszający portret familii, w której gronie znajdował się wybitny umysł. Kiedy seans dobiegł końca, rzuciłem Magdzie propozycję wspólnego wypicia drinka. Przez moment się wzbraniała, ale zdecydowanym ruchem chwyciłem ją za dłoń i poprowadziłem do najbliższego baru.

O zmroku prezentowała się odmiennie. Zamiast związywać włosy w kucyk, tym razem je rozpuściła. Miały barwę głębokiego miodu. Aż żal, że zazwyczaj nie daje im szansy, by luźno spływały wokół buzi i uwydatniały szmaragd jej tęczówek. Również strój był inny niż zwykle: założyła obcisłą kieckę, która eksponowała kształty jej sylwetki. Cóż za niespodzianka, atrakcyjna, smukła, a do tego konwersacja z nią sprawiała frajdę.

Pomimo tego, że trzymała mnie na dystans i unikała niektórych tematów, kiedy nie miała ochoty o nich rozmawiać, zdecydowałem się to zaakceptować i nie wywierałem na nią presji. Pożegnaliśmy się, kiedy wsiadła do taksówki, po czym oboje udaliśmy się w swoje strony. Ostatecznie moim zamiarem było jedynie troszkę z nią poflirtować i poprawić jej nastrój, nic poza tym. Od tego momentu regularnie proponowałem jej wspólne wyjścia na kawę czy do kina.

Rzadko kiedy udawało mi się ją przekonać, żeby gdzieś ze mną poszła, ale od czasu do czasu ulegała moim namowom. I wtedy byłem przeszczęśliwy, zupełnie jakbym dostał jakiś wyjątkowy podarunek, bo wiedziałem, że będzie to czas spędzony w świetny sposób. Magda miała dużą wiedzę, przeczytała mnóstwo książek, odwiedzała wystawy artystów, o których istnieniu nie miałem pojęcia, a jeśli towarzyszyłem jej w takich wyprawach, ani razu tego nie pożałowałem.

Miała w sobie smak riesslinga

Podobnie jak w momencie, kiedy nagle ją cmoknąłem, tuż przed tym jak weszła do taryfy. Czułem na języku nutę jasnego trunku, który przed momentem sączyliśmy, lecz nie jestem pewien, czy to od niego kręciło mi się w czaszce, czy raczej od woni jej czupryny, w którą zanurzyłem place. Wiem natomiast, że dokładnie w tamtej sekundzie zapragnąłem czegoś więcej. Większej dawki jej samej. Po raz pierwszy zamarzyłem, by olać regułę „baw się dobrze i wycofaj, nim sprawa stanie się poważniejsza”.

Zależało mi na tym, żeby pozostać w zasięgu wzroku Magdy. Pragnąłem, aby dostrzegała moją obecność nie tylko w biurze, ale również w swoim osobistym życiu. Marzyłem o tym, by stać się istotnym elementem jej prywatnego świata. Rzecz jasna, pożądałem jej samej. Ogromnie. Zwłaszcza że Magda ewoluowała pod wpływem naszych konwersacji, wymian spojrzeń i niby nieumyślnych dotknięć dłoni podczas spotkań.

Magda zaczęła przykładać większą wagę do swojego wyglądu. W biurze coraz częściej prezentowała się w kobiecych strojach, takich jak sukienki czy spódnice. Promienne uśmiechy znacznie częściej rozjaśniały jej twarz. Bardzo mi się to podobało. Bez wątpienia pragnąłem, by ta sytuacja dalej się rozwijała, choć wszystko postępowało znacznie wolniej niż zwykle. Zupełnie inaczej niż w przypadku moich poprzednich podbojów. Nie chciałem, aby cokolwiek stanęło mi na drodze do celu.

– Mam nadzieję, drogie panie, że to, co tu sobie powiedzieliśmy odnośnie moich starań o względy Magdy, nigdy nie wyjdzie poza nasze grono – zwróciłem się z prośbą do Agnieszki i Basi.

– Zapomnij o tym. Całkowicie. Definitywnie. Więc ani mru-mru.

– Czyżbyś nareszcie zmądrzał? Nie do wiary!

– A jednak tak jest…

– Mam nadzieję. Bo jeśli ją zranisz, to ja ci też coś uszkodzę. – Basia pogroziła mi palcem. – Twoim zadaniem było jedynie trochę ją ożywić, pobudzić do działania, a nie serwować nam biurową miłostkę… – powiedziała rozbawiona i nagle spoważniała.

Odwracając się, ujrzałem w progu Magdę. Jej twarz była blada, a usta mocno zaciśnięte. Odwróciła się na pięcie i opuściła pomieszczenie. Mruknąłem przekleństwo pod nosem i popędziłem za nią.

Wszystko się wydało

– Magda, zaczekaj! – krzyknąłem, ale nie zareagowała. Wpadła do swojego pokoju, a ja podążyłem jej śladem. – Poczekaj chwilę – chwyciłem ją za dłoń, ale szybko ją wyszarpnęła.

– Po co? Żebyś mógł mnie jeszcze bardziej nakręcić? – rzuciła szyderczo. Widziałem, że jest wkurzona, ale na tyle ją już poznałem, by wiedzieć, że czuje się też zraniona i rozczarowana.

– Posłuchaj, to nie tak, jak myślisz…

– Więc jak? Zresztą, nic mnie to nie obchodzi! Nie mam zamiaru tego słuchać. Problem w tym, że za długo dawałam ci posłuch. Wielkie dzięki za dzisiejsze zaproszenie do kina, ale niestety nie dam rady przyjść. A teraz będę wdzięczna, jeśli zostawisz mnie samą, żebym mogła popracować.

Spojrzała przez okno i oczekiwała mojego wyjścia. Pragnąłem przekazać jej kilka szczerych i mądrych słów, miałem ochotę udowodnić jej, choćby jakąś oklepaną frazą, że to nie początek jest najważniejszy, ale to, jak się wszystko zakończy. A my nie powinniśmy w taki sposób kończyć naszej wspólnej historii, ponieważ coś, co zaczęło się jako zwykła gra, niezauważalnie przerodziło się w coś poważnego, więc niech nie odrzuca mnie tak od razu. Nic nie powiedziałem, jedynie cicho wyszeptałem jej imię:

– Madziu...

– Nawet tak do mnie nie mów. Po prostu się nie odzywaj!

– W porządku, skoro nie chcesz, żebym cokolwiek mówił, to może dam ci to odczuć inaczej...

Chwyciłem jej dłoń, delikatnie, ale pewnie przyciągając ją do siebie. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją tak, by poczuła wszystko to, co we mnie buzuje, co chciałem wyrazić bez użycia słów.

– Czy wiesz już? – zapytałem, gdy nasze usta się rozłączyły. – Rozumiesz już, co starałem się przekazać?

Nie mogliśmy już bez siebie żyć

– No tak, laski chciały, żebym cię trochę popodrywał, i nie miej do nich pretensji, bo zrobiły to z dobrego serca, a nie dla jaj. Ja się na to pisałem, bo pomyślałem, że to będzie ciekawa sprawa, może nawet niezłe wyzwanie, skoro byłaś taka niedostępna. Ale się przeliczyłem. Odkąd obejrzeliśmy ten film o Beksińskim, dzieje się ze mną coś innego... Pragnę czegoś, od czego zawsze uciekałem. Marzę o radości i smutku, o żartach i trudnych tematach, o gadaniu i ciszy, marzę, żeby się z tobą kochać i zwyczajnie zasypiać u twojego boku, marzę o kłótniach i przeprosinach, marzę o całym pakiecie.

– Nie jestem pewna, czy tego pragnę...

– Dzisiaj po prostu wybierzmy się razem do kina.

Nie spieszymy się. Szybko zrozumieliśmy, że nie wyobrażamy sobie życia osobno. Mimo że oboje z pewnych powodów stroniliśmy od relacji, przyznaliśmy, że ciężko uciec przed czymś, co już istnieje, co nas ze sobą połączyło, co już posiadamy. Po paru miesiącach zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie i to był prawdziwy test naszego związku. Wcześniej nigdy nie dzieliłem lokum z dziewczyną – najdłużej na dwutygodniowych wczasach – więc momentami bywało trudno, ale na całe szczęście równie często towarzyszyły temu zabawne sytuacje.

Stopniowo uczyliśmy się siebie nawzajem, odkrywając nasze nawyki – jedne zyskały naszą sympatię, z innych zdecydowaliśmy się zrezygnować. Nie obyło się bez pewnego trudu, nieuniknionych sprzeczek i wzruszenia, ale przynajmniej upewniliśmy się, że w naszym przypadku intymność oparta na obopólnej aprobacie rzeczywiście się sprawdza. A ja nadal pragnę więcej. Marzę o tym, by nałożyć jej pierścionek zaręczynowy, móc nazywać ją swoją kobietą, żoną, matką naszych pociech, moją jedyną...

Czytaj także:
„Wakacje w Łebie to była tragedia. Teściowa czuła się jak na all inclusive, a ja biegałam wokół niej jak służąca”
„Każda kolejna randka była nudniejsza od poprzedniej. Gdy rzuciłam facetom wyzwanie, znalazłam perłę wśród chwastów”
„Spadek po mamie miał mnie pogodzić z siostrą. Przypadkiem przyniósł rozwiązanie pilnie strzeżonej rodzinnej tajemnicy”

Redakcja poleca

REKLAMA