„Sławek uprawia seks tak, jakby naprawiał kran w kuchni. Już przed ślubem zaczęłam go zdradzać”

Kobieta zdradza męża fot. Adobe Stock, zinkevych
Mąż jest dobrym, mądrym i bardzo przystojnym facetem, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. Sypiam z innymi, ale mam swoje zasady: jeden facet na jeden raz.
/ 14.05.2021 13:03
Kobieta zdradza męża fot. Adobe Stock, zinkevych

Prawdopodobnie wiele osób nazwie mnie dziwką. Ale ja nikogo nie krzywdzę! Przeciwnie, dbając o swoje potrzeby, chronię małżeństwo.

Moje podwójne życie

Wiem, że nikt o mnie tak nie pomyśli. Raczej szara myszka. Jestem nauczycielką polskiego, mam dwoje dzieci. Codziennie krążę między domem, szkołą i przedszkolem. W niedzielę kościół i obiad u teściów. Gdzie tu miejsce na szalony seks, przygodne znajomości? Cóż…

Czy zauważyłyście, że kobiety, które mają orgazmy, są inne? Młodsze, zdrowsze, pełne energii. Czasem myślę, ile musiałabym wydać na kosmetyczkę i antydepresanty, gdybym nie uprawiała seksu. Krocie! A tak „kurację odmładzającą” mam za darmo. Niestety, prócz mnóstwa zalet jest z tą kuracją jedna niedogodność. Muszę się kryć. Bo ja nie uprawiam seksu z mężem…

Sławka poznałam, kiedy zdałam na studia. Jest starszy ode mnie o osiem lat, więc wydawało mi się, że będzie doświadczony. Nic z tego! Mąż jest dobrym, mądrym i bardzo przystojnym facetem, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. Za to mnóstwo zahamowań! Może to kwestia wychowania? A może natura poskąpiła mu temperamentu seksualnego?

Sławek to taki porządny facet z zacnej rodziny

Za to moja seksualność najwyraźniej tylko czekała, aby się rozbudzić. Kiedy zobaczyłam, czym może być seks, po prostu wybuchła! Chciałam się kochać wszędzie i o każdej porze. Ale Sławek był tym tak przerażony, że musiałam wyhamować.

Albo się opanuję, albo go stracę – pomyślałam. – Zobaczy we mnie rozpustną dziwkę i ucieknie, bo nie będzie chciał takiej matki dla swoich dzieci.

On uprawiał seks tak, jakby naprawiał kran w kuchni. Metodycznie i z poczucia obowiązku – jako mężczyzna chciał wywiązać się ze swojego zadania.

– Dobrze ci było? – pytał potem rzeczowym tonem, a ja kiwałam głową. Potem odwracałam się od niego i pogrążałam w świecie swoich marzeń, w którym kochałam się nie z jednym, ale z dwoma lub trzema facetami. Wyobraźnia podsuwała mi najbardziej wyuzdane obrazy, o seksie marzyłam w szkole, w domu, wszędzie. „To chore! – uznałam tamtego dnia. – Albo odejdę od Sławka, albo znajdę sobie dyskretnego kochanka, bo zwariuję!”.

Rozważając za i przeciw, uznałam, że Sławek jest idealnym kandydatem na męża i ojca dzieci. To taki porządny facet z zacnej rodziny. Co z tego, że nie jest cudownym kochankiem? Nikt z nas nie jest doskonały… „Faceta do łóżka będę musiała sobie zapewnić gdzie indziej” – postanowiłam.

Pamiętam doskonale swojego pierwszego kochanka. To był mechanik, który mi naprawiał samochód. Napakowany, z drapieżnie zdobywczym uśmiechem. Był przekonany, że jestem niewinną panienką z dobrego domu. To mi odpowiadało. Kochaliśmy się w jego pakamerze, kiedy szef poszedł już do domu, a ja zjawiłam się po swoje auto. Nigdy więcej go nie widziałam, chociaż prosił mnie o spotkanie. Ale ja mam taką zasadę, że z jednym mężczyzną kocham się tylko raz. Dla bezpieczeństwa mojego związku. Wtedy musiałam zmienić warsztat.

– Kocham cię taką promienną! – powiedział Sławek, kiedy się z nim zobaczyłam wieczorem, po schadzce z mechanikiem. A tydzień później poprosił mnie o rękę. Już w ciągu pierwszych miesięcy małżeństwa przekonałam się, że łatwo jest zdradzać, kiedy nie jest się o to kompletnie podejrzewaną. Wystarczy od początku ustalić w związku pewne reguły gry.

Zwykle kobiety po zdjęciu welonu zamieniają się od razu w kury domowe, przesiadują w kuchni, potem niańczą dzieci. I kiedy mają romans, wpadają od razu, bo burzy się cały ich normalny porządek dnia. Ale gdyby od razu przyzwyczaiły męża, że mają swoje zajęcia i pasje, to nie byłoby tego problemu!

Sławek wiedział, że lubię wszelkiego rodzaju babskie kursy w domach kultury – zajęcia z szycia i robótek na drutach, makramy, szydełkowanie. Tak naprawdę wszystkiego w dzieciństwie nauczyła mnie babcia. Mąż traktował to moje hobby z sympatią i pobłażaniem, a o to mi przecież chodziło! Nawet kiedy urodziłam dzieci, mieliśmy swoje niepisane zasady. On w każdy wtorek chodził grać w koszykówkę z kumplami ze studiów, ja w każdy czwartek leciałam na „babskie zajęcia”, a potem na spotkanie z koleżankami. I to jest do dzisiaj święte!

Podrywam najczęściej w klubach

Oczywiście nie stronię od nawiązywania znajomości w sklepie czy na ulicy, ale klub jest bezpieczniejszy. Tam od razu wiadomo, o co chodzi. O szybki numerek, i tyle. Czwartek jest na to wprost idealny. Nie tak podejrzany dla męża jak piątek, ale już pachnący weekendem. W klubach roi się wtedy od samotnych facetów, którzy nie mają co ze sobą zrobić w domu, i wpadli na jednego drinka. Z zadowoleniem przyjmują „szybki numerek”. Nie mają ochoty na całonocny seks, bo muszą się jeszcze wyspać. Jak dla mnie – idealne warunki.

Z zasady nie trzeba wiele, aby zainteresować sobą faceta, a ja jestem mistrzynią metamorfozy! Na co dzień noszę się skromnie, jak przystało na nauczycielką i matkę. Ale że z natury jestem szczupła, nie miałam żadnego problemu z utrzymaniem wagi po ciąży. I wyglądam świetnie w wąskich, ołówkowych spódnicach! Do tego biała koszulowa bluzka. Pozornie strój sekretarki, ale… Wystarczy rozpiąć seksownie dwa ostatnie guziki, aby odsłonić kusząco koronkowy biustonosz, i już facetom skacze ciśnienie.

A kiedy do tego pociągnie się usta czerwoną szminką i włoży seksowne szpilki? Nie ma takiego, który by się oparł! Mój mąż nawet nie podejrzewa, że potrafię chodzić na dwunastocentymetrowych obcasach, bo przy nim na wszelki wypadek wkładam dużo niższe. Szpilki wożę w bagażniku auta, w torbie z rzeczami do pralni, i jestem pewna, że Sławkowi nie przyjdzie nawet do głowy do niej zajrzeć. A szminka? Kiedyś ją u mnie zauważył. Wykręciłam się, że to koleżanki, i od tamtej pory lepiej ją chowam.

Dzięki tym drobnym akcesoriom w sekundę mogę zmienić się z mniszki w wampa i odwrotnie. Jakbym gasiła i zapalała światło. Albo przechodziła z jednego pokoju do drugiego przez tajemne drzwi. Poczekam na niego tak długo, ile będzie trzeba Bo świat klubów to jest zupełnie inny świat. Tam na jeden wieczór jestem singielką, bez dzieci i zobowiązań. A seks z dopiero co poznanym facetem jest dla mnie niczym nagroda po całym tygodniu bycia idealną matką, żoną, kucharką i sprzątaczką.

To nie zawsze są idealni kochankowie, chociaż nigdy nie podrywam byle kogo. Facet musi mi się podobać, musi mieć to „coś”, co mnie kręci, choćby nic nie wyszło z łóżka i miało się tylko skończyć na pocałunkach. Bywało, że po takiej randce byłam rozczarowana, było i tak, że miałam ochotę na więcej, ale… Nigdy nie odstąpiłam od zasady jednego spotkania. Za dużo mam do stracenia – gdybym się zapomniała, przywiązała do jednego kochanka i gdyby się wszystko wydało. Bo ja bardzo kocham mojego męża i wcale nie ustaję w wysiłkach, żeby go rozbudzić seksualnie.

Tak naprawdę pragnę tylko jego, możecie w to wierzyć lub nie… Podsuwam mu różne pisemka z artykułami o dobrym seksie, niby przypadkiem przełączam na film „dla dorosłych”, gdy dzieci już śpią i jesteśmy sami. Kiedy się kochamy, to delikatnie staram się mu sugerować, jak i co powinien robić. Za duży sukces uważam to, że nauczyłam go pieścić moje piersi, że i jemu zaczęło to sprawiać przyjemność.

Wydaje mi się jednak, że on ma w głowie jakąś blokadę, która każe mu myśleć o mnie jako o „matce swoich dzieci”. Ale ja sobie na niego poczekam, choćbym miała czekać do momentu, aż dzieci wyfruną z gniazda. Nigdy nie będzie dla mnie za późno na fantastyczny seks z własnym mężem. Wierzę, że wreszcie nadejdzie dzień, kiedy będę mogła pomalować usta swoją czerwoną pomadką tylko dla Sławka.

Czytaj także:
Moja córka zakochała się w... narzeczonym własnej ciotki
Mój syn zerwał z dziewczyną, bo zakochał się w nauczycielce
Moja mama i teściowa zajmowały się wnukiem. I ciągle przy nim kłóciły

Redakcja poleca

REKLAMA