„Siostry mnie ignorowały i przez to czułam się nikim. Pokochały mnie dopiero wtedy, gdy dostałam spory spadek”

Zamyślona młoda kobieta fot. Getty Images, Evgenia Tsvirko
„W swoim testamencie babcia napisała, że przez całe swoje życie gromadziła oszczędności, ale nic z tego nie miała. A co ja z tym zrobiłam? Poszłam do salonu kosmetycznego, do fryzjera i na duże zakupy. Rozważałam nawet poważniejsze zabiegi”.
/ 20.05.2024 19:30
Zamyślona młoda kobieta fot. Getty Images, Evgenia Tsvirko

Moje doświadczenia życiowe są jak opowieść z baśni. Tej o Kopciuszku, tylko w trochę innej wersji. Mój ojciec zmarł, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Nawet go dobrze nie pamiętałam. Przez długi czas tylko ja i mama dzieliłyśmy wspólny dach.

Gdy miałam czternaście lat, w naszej historii pojawił się przystojny i zamożny adwokat w średnim wieku. Nie minęło wiele czasu, a został moim przybranym ojcem, niespodziewanie obdarowując mnie dwoma przyrodnimi siostrami. Były ładne, mądre, popularne, a ja... stałam się rodzinnym kopciuszkiem.

Czułam, że nikt mnie nie dostrzega

Sara i Emilka były ode mnie nieco starsze. Nie można powiedzieć, że traktowały mnie źle. Po prostu nie zwracały na mnie uwagi. Podczas obiadu wszyscy, włączając moją matkę, rozmawiali na różne tematy, żartowali, opowiadali o swoim dniu, wyrażali swoje troski i sukcesy. Ja natomiast siedziałam, wpatrując się w talerz i przesuwając marchewkę z jednej strony na drugą. W odróżnieniu od Emilki i Sary, które uwielbiały warzywa i jogurty, ja najbardziej chciałabym przejść na dietę opartą na hamburgerach i frytkach. Nic więc dziwnego, że żadne z ubrań, które siostry mi hojnie podarowały, nigdy na mnie nie pasowały.

Dziewczyny dumnie opowiadały o swoich szóstkach i zwycięstwach w konkursach, a ja...? Mogłam jedynie wspomnieć, jak nauczycielka podczas lekcji plastyki pochwaliła mój rysunek i powiedziała, że jest wyjątkowy. Wszyscy z grzeczności udawaliby zainteresowanie, ale wiedziałam, że w ich sercach to nie wywołało żadnego wrażenia.

„Jedyne, do czego jest zdolna ta niezdara, to narysować parę prostych kresek, też coś” – na pewno o w ten sposób tym by pomyśleli. Dlatego zaraz po obiedzie szłam do swojego pokoju i spędzałam tam wiele godzin, nadsłuchując, jak na parterze cała moja rodzina wspólnie ogląda telewizję, gra w gry planszowe i dobrze się bawi. Nikt nie potrzebował mojego towarzystwa…

Sytuacja w szkole nie prezentowała się lepiej. Razem z siostrami chodziłyśmy do jednej placówki, ale obracałyśmy się w zupełnie różnych kręgach towarzyskich. Siostry zazwyczaj przesiadywały ze swoimi przyjaciółkami podczas przerw. Na początku starałam się im towarzyszyć, ale szybko z tego wyrosłam.

Miałam nadzieję na przyjaźń

Pewnego dnia usłyszałam, że siostry planują wyjście do kina na najnowszą komedię romantyczną. Mama, dostrzegając smutek na mojej twarzy, postanowiła interweniować.

Może wzięłybyście ze sobą Dorotkę? Wyszłoby jej to na dobre, jeszcze nie zdążyła tu nikogo poznać.

Moje siostry spojrzały na siebie.

– Dlaczego by nie – odpowiedziały, wzruszając ramionami.

Seans filmowy był naprawdę fajny. Wreszcie poczułam, że jestem częścią ich grupy, przynajmniej tak mi się wydawało. Po zakończeniu filmu planowaliśmy pójść na pizzę. Wzięłam Sarę za rękę.

– Muszę jeszcze odwiedzić łazienkę. Zaczekacie na mnie chwilę? – powiedziałam, nie oczekując na odpowiedź.

Kiedy wyszłam z łazienki, okazało się, że jestem sama w holu. Szybko pobiegłam na parter – nikogo tam nie było. Wyskoczyłam przed budynek kina – pustki. Nie mogłam nigdzie znaleźć swoich sióstr ani ich znajomych. W tym czasie nie miałam jeszcze telefonu komórkowego. Nie miałam też pojęcia, jak wrócić do domu. Zdecydowałam się więc usiąść na parapecie i modlić, by moje siostry w końcu zauważyły, że nie ma mnie w ich towarzystwie. I rzeczywiście, po upływie ponad pół godziny, w drzwiach dostrzegłam zmęczoną Sarę. Gdy mnie zobaczyła, zatrzymała się w miejscu, złapała się za boki i krzyknęła.

– Gdzie ty się podziewałaś?

– Przecież mówiłam ci, że idę do łazienki! A ty mnie zostawiłaś – odpowiedziałam ze smutkiem.

Sara przewróciła oczami i złapała mnie za rękę.

– Dobra, chodź ze mną – zaproponowała już bardziej opanowana. – Dołączymy do reszty. Dam ci moją niebieską apaszkę ze srebrnymi różami, co ty na to? Ale pamiętaj... nie wspominaj o tym tacie, dobrze?

Zgodziłam się, oczywiście, ale to był ostatni raz, kiedy wyszłam z dziewczynami.

Nie pasowałam do ich grupy

W szkole zdołałam zaprzyjaźnić się z pewną dziewczyną o imieniu Magda. Była taką samą outsiderką jak ja. Pochodziła z bardzo konserwatywnego, katolickiego domu o rygorystycznych zasadach, dlatego nasza więź nie przekraczała granic terenu szkoły. Magda nie miała pozwolenia na wieczorne wyjścia, nie wspominając już o spędzaniu nocy poza domem. Od czasu do czasu uczyłyśmy się razem u niej, jednak widziałam, że jej matka obserwuje nas podejrzliwie.

Pewnego dnia moje siostry postanowiły zorganizować huczne przyjęcie z okazji zakończenia roku szkolnego. Nasz dom był wystarczająco przestronny, aby pomieścić znajomych Sary i Emilki, a nawet moich – o ile bym takowych posiadała. Pamiętam, jak mama prosiła mnie, abym założyła coś normalnego, zamiast „ciągle tych czarnych łachmanów”. Chciałam ją poprosić, aby skontaktowała się z mamą Magdy i zapytała, czy moja przyjaciółka mogłaby spędzić z nami tę jedną noc, ale wtedy Emilka pociągnęła mnie na stronę. Nie patrząc mi prosto w oczy, oznajmiła:

– Przemyśl to dobrze, zanim zaprosisz Magdę. Mam wrażenie, że nie będzie się tu dobrze bawić, nie zna nikogo i tak dalej...

– Rozumiem doskonale, o co ci chodzi – powiedziałam z irytacją – po prostu nie pasuje do was i waszych imprezowych przyjaciół! Jeśli tak, to ja również nie pasuję!

Odwróciłam się i pomaszerowałam do swojego pokoju. Cały wieczór spędziłam właśnie tam, rysując komiczne obrazki moich „ulubionych” sióstr. Kopciuszek nie pojawił się na balu... ale w końcu i dla niego nadszedł dobry czas...

Trochę pieniędzy na poprawę urody

Pewnego dnia, kiedy już byłam studentką, moja matka obudziła mnie ze łzami w oczach.

– Babcia nie żyje – wydukała pomiędzy szlochem.

Moja babcia stała się moją dobrodziejką. Pozostawiła mi w spadku pokaźną sumę pieniędzy z instrukcją, że mogę ją wydać na cokolwiek, co zechcę. W swoim testamencie napisała, że przez całe swoje życie oszczędzała, ale nic z tego nie miała. A co ja z tym zrobiłam? Udałam się do salonu kosmetycznego, do fryzjera i na duże zakupy. W momencie zwątpienia poszłam nawet na konsultacje do specjalisty w zakresie wyglądu, ale szybko zniweczył moje nierozsądne pomysły.

– O co chodzi? – zapytał z uśmiechem.

Chcę być piękna – wykrztusiłam. – Zawsze mówiono mi, że uroda nie jest ważna, że liczy się osobowość. Ale dla mnie jest najważniejsza!

Konsultant pokazał mi obrazki z różnorodnymi zdjęciami twarzy kobiet, a potem dokładnie przyjrzał się mojemu obliczu.

– Przecież pani rysy mogłyby być wzorem piękna – zaśmiał się. – Może lepiej zainwestować w lekki makijaż – mrugnął do mnie.

Zastanowiłam się nad tym i postanowiłam posłuchać jego sugestii. Teraz już rozumiem, że to, co mówią o tym, że to nie ubiór czyni człowieka, to nieprawda. Czyni. Kiedy wróciłam do domu po wizycie u makijażystki i po zrobieniu zakupów, moja mama prawie mnie nie rozpoznała. Nie mówiąc o siostrach.

Książę również się pojawił

Pozostała jeszcze jedna kwestia. Książę i bucik. Do sąsiedniego mieszkania przeprowadził się atrakcyjny, młody dziennikarz. Niestety, znałam go tylko z widzenia. Nie miałam okazji go poznać... Ale pewnego razu spotkałam go na mieście.

Tak naprawdę, zauważyłam go z daleka, jak kładzie jakieś pudełko na dachu jego samochodu, a potem odbiera telefon, szybko wsiada do pojazdu i odjeżdża z piskiem opon. Pudełko z dachu wylądowało w błocie... Podniosłam je i zajrzałam do środka. Buty! Uśmiałam się na myśl o takim szczęśliwym zwiastunie. Popołudniu odwiedziłam go, zwracając zgubę.

– Super, dzięki – powiedział, kiedy zauważył znalezioną paczkę. – Wchodź, zapraszam na kawę – zaprosił.

Przyjęłam propozycję i tak się zaczęła nasza znajomość. Obecnie mój książę z bajki jest moim mężem. Czyż ktoś powiedział, że życie to nie bajka? Mogę z nim podyskutować.

Moje siostry patrzą teraz na mnie z zawiścią, ale to mi nie przeszkadza. Nagle chcą się ze mną spotykać i nawiązać bliższe relacje, ale dobrze wiem, co mają na myśli. Teraz wyglądam na tyle dobrze, że nie wstydzą się mnie, a do tego mam sporo pieniędzy. Tyle że na siostrzaną przyjaźń już trochę za późno.

Dorota, 28 lat

Czytaj także:
„Oddałam syna do adopcji, bo nie chciałam, by klepał ze mną biedę. Nie byłam w stanie dać mu nic oprócz miłości”
„O romansie męża dowiedziałam się od jego kochanki. Wymalowana lala myślała, że oprócz niego zgarnie też konto w banku”
„Zawsze byłam chłopczycą i miałam samych kolegów. Gdy zakochałam się w jednym z nich, nie widział we mnie kobiety”

Redakcja poleca

REKLAMA