„Zawsze byłam chłopczycą i miałam samych kolegów. Gdy zakochałam się w jednym z nich, nie widział we mnie kobiety”

poważna kobieta fot. Adobe Stock, BullRun
„Byłam ciekawa, co pomyślał Krystian. Szybko doszłam do smutnego wniosku, że pewnie nie przywiązał do tego zdarzenia żadnej wagi – przecież byłam wyłącznie koleżanką, która cierpliwie wysłucha i zapewni odrobinę wsparcia”.
/ 16.05.2024 07:15
poważna kobieta fot. Adobe Stock, BullRun

Odkąd pamiętam, o niebo lepiej czułam się w męskim towarzystwie. Babskie pogaduszki i ploteczki kompletnie mnie nie kręciły i nadal nie kręcą. Przez to uważałam się za lepszą, ale do czasu, gdy zakochałam się w bliskim koledze. Problem w tym, że on nie widzi we mnie kobiety – jestem dla niego dobrą kumpelą i nikim ponadto.

Zawsze wolałam chłopaków

– Nie wierzę, ty zakochana? – moja najlepsza, i zresztą jedyna, przyjaciółka nie kryła zaskoczenia, kiedy jej wyznałam, co czuję do Krystiana.

– Jasne, nabijaj się, mogłam ci nie mówić – jej reakcja wcale nie przypadła mi do gustu.

– Daj spokój, nie obrażaj się – ton głosu Agnieszki nieco złagodniał. – Po prostu nie przypuszczałam, że, no wiesz, dopadnie cię kiedyś strzała Amora.

– Bo jestem taka, jaka jestem? – zapytałam rozżalona, a Aga posłała mi tylko pełne współczucia spojrzenie.

Ja, typowa, chłopaczara, wpadłam niczym śliwka w kompot. Krystian podobał mi się od dawna, a im lepiej go poznawałam, tym bardziej moje uczucia, jakimi go darzyłam, przybierały na sile. Długo nie chciałam się do tego przyznać przed samą sobą, ponieważ zakochiwanie się było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę.

Już jako dziewczynka miałam głęboko w nosie lalki i sukienki. Mocno się buntowałam, kiedy mama ubierała mnie tak, jak matki mają w zwyczaju stroić swoje córki. Zamiast kiecek wolałam spodnie, nienawidziłam spinek i kucyków. Wolałam bawić się z chłopakami i z nimi trzymać sztamę. Tak mi zostało do dzisiaj.

Wiele kobiet strasznie zazdrości mi świetnych relacji z facetami. Nigdy nie miałam problemu z dogadywaniem się z mężczyznami i to właśnie oni stanowią zdecydowaną większość moich znajomych. Zapraszają mnie na imprezy i nierzadko w tym gronie jestem jedyną przedstawicielką płci pięknej.

Na żadnego z nich nigdy nie patrzyłam jak na potencjalnego kochanka, niemniej na dłuższą metę nie da się oszukać natury. Wystarczyła zaledwie jedna myśl o Krystianie, aby robiło mi się cieplej na duszy. Jego obecność wprawiała mnie w lekką konsternację, aczkolwiek mogłabym spędzać z nim czas non stop.

To miało być zwyczajne spotkanie

– Miałabyś ochotę wyskoczyć wieczorem na piwo? – słysząc głos Krystiana w słuchawce, dosłownie się rozpływałam.

Szybko jednak postawiłam się do pionu i zapanowałam nad emocjami. Za nic w świecie nie chciałam, żeby się zorientował, że jest dla mnie kimś więcej, niż jedynie kolegą.

– Jasne – odparłam bez zastanowienia.

– Super – ucieszył się. – O ósmej tam, gdzie zwykle?

– Niech będzie.

Moja radość nie trwała długo, ponieważ Krystianowi zebrało się na wynurzenia na temat relacji damsko-męskich, a konkretnie – ostatniej znajomości, która w jego mniemaniu rokowała znakomicie, a okazała się koszmarnym niewypałem.

– Wszystkie kobiety są takie same – stwierdził rozgoryczony. – Sorry, nie bierz tego do siebie.

– No coś ty – poklepałam go po ramieniu.

– Lecą tylko na kasę – pociągnął z kufla solidny łyk złocistego napoju – albo oczekują nie wiadomo czego, a na końcu dowiadujesz się, że lecą na dwa fronty.

– Przykro mi, że tak fatalnie trafiłeś – naprawdę mu współczułam – ale nie wrzucałabym wszystkich kobiet do jednego worka.

– Ty jesteś wyjątkiem – popatrzył na mnie w taki sposób, że nogi miałam jak z waty.

– Wiesz, ja to ja – usiłowałam skierować naszą konwersację na nieco żartobliwe tory. – Jestem pewna, że wreszcie spotkasz taką, która doceni cię za to, kim jesteś.

– Dzięki, na ciebie przynajmniej można liczyć.

Zamówiliśmy jeszcze po piwie, po czym oznajmiłam, że muszę wracać do domu.

– Służba nie drużba, rano do roboty, a czeka mnie ciężki dzień w pracy – westchnęłam głęboko.

– Szkoda, ale rozumiem. W sumie ja też rano wstaję, więc nie ma co przesadzać.

– No właśnie, jeszcze będzie okazja – przytaknęłam.

Zamówił taksówkę i uparł się, że płaci za przejazd. Nie protestowałam. Kiedy podjechaliśmy pod mój blok, wysiadł z auta, aby się pożegnać.

– Pan poczeka chwilę – rzucił do taksówkarza.

Wygramoliłam się z samochodu na tyle niezdarnie, że niewiele brakowało, a bym się potknęła. Na szczęście Krystian w porę mnie złapał i wylądowałam w jego ramionach. Przez moment zrobiło się trochę niezręcznie – zwłaszcza że poczułam rumieniec oblewający moją twarz. Nie było opcji, żeby go nie zauważył.

Obłędny zapach jego wody kolońskiej spowodował lekki, aczkolwiek przyjemny, zawrót głowy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i mogłabym przysiąść, że w jego oczach pojawiła się iskra. Może jednak nie byłam mu obojętna? Gdyby był to film, bez wątpienia nastąpiłby pocałunek, ale my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Zarówno on, jak i ja, byliśmy zmieszani, a niby nic się nie stało…

– No to pa – cmoknął mnie w policzek. – Do następnego.

– Na razie – zamaskowałam zakłopotanie uśmiechem.

Wiedziałam, że muszę działać

Z wrażenia miałam poważne kłopoty z zaśnięciem. Całą sytuację odtwarzałam w głowie niczym zdartą płytę. Byłam ciekawa, co pomyślał Krystian. Szybko doszłam do smutnego wniosku, że pewnie nie przywiązał do tego zdarzenia żadnej wagi – przecież byłam wyłącznie koleżanką, która cierpliwie wysłucha i zapewni odrobinę wsparcia.

„Bierz sprawy w swoje ręce, inaczej stracisz okazję” – radziła Agnieszka, a ja postanowiłam jej posłuchać

– Chcesz wiedzieć, co ja uważam? – spytała Aga, gdy opowiedziałam jej o spotkaniu z Krystianem.

Początkowo miałam to zachować dla siebie, ale emocje były tak silne, że po prostu musiałam spuścić parę i się komuś wygadać. Uświadomiłam sobie, że jeśli chodzi o takie kwestie, to mogłam porozmawiać tylko z Agnieszką.

– Dawaj.

– Albo weźmiesz sprawy w swoje ręce, albo doskonała okazja przejdzie ci koło nosa – jak zwykle była konkretna.

– Mam się narzucać? – taka perspektywa niekoniecznie mi się uśmiechała.

– Nie narzucać, a pokazać, że najciemniej jest pod latarnią. Wiesz, o co chodzi?

– Wiem, wiem – Agnieszka oczywiście miała rację, ale mi brakowało pomysłu na to, jak się za to zabrać.

Przyjaciółka podpowiedziała mi to i owo. Zdecydowałam, że jej zaufam, bo zależało mi na Krystianie. Pragnęłam, żeby stał się kimś więcej, aniżeli kolegą. Nie łudziłam się, że to on zrobi pierwszy krok. Sposobność na pokazanie Krystianowi, że jestem nie tylko wspaniałym kompanem, ale przede wszystkim kobietą, trafiła się bardzo szybko.

– Pamiętaj, nie przesadź – miałam rzecz jasna na uwadze radę Agnieszki i postarałam się, aby z jednej strony nie przegiąć i nie czuć się niekomfortowo, a z drugiej, żeby coś zmienić w swoim wyglądzie.

Wspomnianą okazją były urodziny jednego z naszych wspólnych – mojego i Krystiana – kumpli. Postawiłam na prosty look. Zrezygnowałam ze spodni i przywdziałam sięgającą do połowy kolan ołówkową, czarną spódnicę oraz golf, także w czarnym kolorze. W ramach urozmaicenia makijażu zamieniłam błyszczyk na szminkę. Do tego skromna, srebrna biżuteria.

Patrząc w lustro, byłam zadowolona z efektu. Nigdy bym nie przypuszczała, że spodobam się sobie w takim wcieleniu. Naturalnie zmiany nie pozostały niezauważone – wszyscy przywykli do wyglądu faceta z sąsiedztwa, a tu taka bomba! W życiu nie usłyszałam tylu komplementów i nie ukrywam, że bardzo mi to schlebiało. A więc to tak czują się seksowne laski? Ze zniecierpliwieniem wyglądałam Krystiana, a kiedy się pojawił, miałam chęć zapaść się pod ziemię. Przyszedł z jakąś kobietą.

– Poznaj moją siostrę Martę – w tej sekundzie ciężki kamień spadł mi z serca.

– Bardzo mi miło – odparłam.

Podczas imprezy Krystian wyraźnie szukał mojego towarzystwa i non stop wodził za mną wzrokiem. Przyłapany na tym, natychmiast odwracał głowę.

– Miałem ci to powiedzieć na powitanie, ale mnie zatkało – wyznał prawie szeptem, gdy w końcu odważył się podejść. – Wyglądasz rewelacyjnie.

– Dziękuję.

Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu, ale nie była to niezręczna cisza.

– Wtedy miałem ochotę cię pocałować – wyznał niespodziewanie, jeszcze bardziej ściszając głos.

– Naprawdę? – fala gorąca przetoczyła się przez moje ciało.

– Miałabyś coś przeciwko? – nie wierzyłam własnym uszom.

– Nie…

Od tamtej pory jesteśmy razem. Niekiedy miłość znajduje się tuż za rogiem i wcale nie trzeba za nią gonić, przychodzi w najmniej spodziewanej chwili.

Amelia, 29 lat

Czytaj także:
„Żona pomiatała mną jak sługusem, a ja tańczyłem, jak zagrała. Gdy kazała mi rzucić robotę uznałem, że dość tej farsy”
„Myślałam, że facet poznany w internecie jest ideałem, a on mnie zwodził jak małolatę. Okazało się, że miał powód”
„W liceum z nudów nękałam koleżankę. Teraz ona dobrała mi się do skóry i uwiodła mi męża”

Redakcja poleca

REKLAMA