Moja siostra Aneta jest niesamowicie zaradna i pomysłowa. Potrafi tak pokierować swoim życiem, by omijać wszelkie trudności i obowiązki. Co dziwne, nikt tego nie dostrzega. Uchodzi za wspaniałą córkę i przyjaciółkę, bez trudu zjednując sobie ludzi wokół. W przeciwieństwie do niej, ja na każdą rzecz muszę solidnie zapracować.
Zawsze była przebiegła
Zawsze z podziwem patrzyłam na Anetę. Jej sposób zachowania i zdolność do osiągania wszystkiego, na czym akurat jej zależało, robiły na mnie ogromne wrażenie. Jednak gdy dorosłam, mój bezkrytyczny zachwyt nieco przygasł. Zrozumiałam, że za fasadą sympatycznej i lubianej przez wszystkich dziewczyny skrywa się bezlitosna intrygantka, która nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel.
Niełatwo było jej się sprzeciwić, ponieważ Anetka nigdy nie domagała się niczego bezpośrednio. Sama byłam świadkiem, jak osoby z jej otoczenia zaczynały przedkładać jej potrzeby nad swoje własne, a biada temu, kto ośmieliłby się mieć odmienne zdanie.
Wiedziała, jak sterować innymi
Efektywność działań siostry sprawdziłam na własnym przykładzie. Przez długi czas z wyjątkową zręcznością wymigiwała się od prac domowych. Kto porządkował nasze wspólne cztery kąty? Ja, a jakże. Co więcej, czułam z tego powodu dumę.
Aneta umiała docenić starania. Wychwalała moje zdolności jako darmowej pokojówki pod niebiosa, ale nigdy nie podziękowała. Nie miała oporów, jeśli chodziło o wykorzystywanie bliskich, ale potrafiła zrobić to w taki sposób, że człowiek cieszył się jak głupi, mogąc się dla niej poświęcić.
– Absolutnie każdy boryka się z pewnymi niezrealizowanymi pragnieniami emocjonalnymi – stwierdziła protekcjonalnym tonem. – Jedni marzą o komplementach, inni pragną uznania dla swoich zdolności. Da się rozszyfrować innych i zaspokoić ich potrzeby, jednocześnie czerpiąc z tego korzyści.
Przysłuchiwałam się wywodom Anety, mając mieszane uczucia. W sumie nikomu nie szkodziła, a ludzie z chęcią postępowali zgodnie z jej wolą, jednak w moim odczuciu było w tym coś nieszczerego. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że sama stanę się jej głównym celem, pokonanym zaledwie paroma mistrzowskimi ruchami.
Zbuntowałam się
Mając 16 lat, postanowiłam po raz pierwszy się postawić. Ogarnęłam bajzel w kuchni po jedzeniu. Gary piętrzyły się w zlewozmywaku, więc podwinęłam rękawy i nagle mnie olśniło. Czemu ja się mam tym zajmować? Wypowiedziałam te słowa na głos. Aneta obrzuciła mnie zaskoczonym wzrokiem.
– No ktoś musi odciążyć mamę – wytłumaczyła mi jak dziecku. – Dobrze wiesz, że wzięła ekstra fuchę.
Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Mama samotnie nas wychowywała i aby związać koniec z końcem, niejednokrotnie pracowała w domu, a ja starałam się jej pomagać, jak tylko potrafiłam.
– Przynajmniej raz mogłabyś ogarnąć kuchnię – zwróciłam jej uwagę.
– Nikt nie poradzi sobie z tym zadaniem tak dobrze jak ty – podlizywała się siostra. – Nie nadaję się do takich rzeczy, a poza tym jestem teraz zajęta. Muszę lecieć, mam spotkanie. Ale nie martw się, odwdzięczę ci się za to, zobaczysz – posłała mi czarujący uśmiech, który miał mnie całkowicie obłaskawić.
Tamto wydarzenie zapoczątkowało serię konfliktów między nami. Powiedziałam "dość" i zaczęłam się buntować. Od tamtej chwili niemal non stop sprzeczałyśmy się o to, kto za co odpowiada w domu.
Byłyśmy sobie obce
Sytuacja trwała aż do momentu, gdy Aneta spakowała manatki i wyprowadziła się do swojego faceta. Wtedy ja też postanowiłam zacząć żyć na własny rachunek. Wzięłam kredyt w banku i kupiłam niewielkie lokum, które formalnie przez 25 kolejnych lat będzie w zasadzie własnością banku. Mimo to byłam przeszczęśliwa, że w końcu mieszkam sama.
Czas płynął nieubłaganie, a moje spotkania z Anetą stawały się coraz rzadsze, ograniczając się głównie do niedzielnych wizyt u naszej mamy. Podczas jednej z nich poczułam jakiś niepokój.
Zachowanie mamy wydawało mi się inne niż zwykle. Trudno mi było określić, co dokładnie się zmieniło, ale to odczucie nie dawało mi spokoju. Moja siostra, jak to ona, skupiona wyłącznie na sobie, kompletnie nic nie dostrzegła.
– Musiało ci się przywidzieć – parsknęła, lecz po chwili się opamiętała. – Od zawsze byłaś troskliwą córeczką, z naszej dwójki to właśnie ty jesteś tą odpowiedzialną. Można ci zaufać!
Jej przymilny ton głosu wzbudził moje podejrzenia. Czyżby moje przeczucia były słuszne? Aneta również dostrzegła coś podejrzanego i dla świętego spokoju usiłowała wyznaczyć mnie na jedyną i niezastąpioną potomkinię?
Mama zachorowała
Wraz z upływem czasu stopniowo docierało do nas, że coś jest nie tak. Okazało się, że mama boryka się z problemami z pamięcią i nie zawsze wie, gdzie jest. Starała się to przed nami ukryć, ale w końcu wyszło to na jaw.
Pewnego razu, na klatce schodowej, zaczepiła mnie sąsiadka. Martwiła się, ponieważ kilkukrotnie napotkała mamę, która nie wiedziała, gdzie jest i nie mogła trafić do domu. Okolica wydawała się jej całkiem nieznana, mimo że mieszkała tu od lat. Po jakimś czasie ten stan mijał i sytuacja się normowała, ale nigdy nie było wiadomo, kiedy znów może się to przytrafić.
Skontaktowałam się z siostrą i doszłyśmy do wniosku, że musimy zaprowadzić mamę do lekarza. Tu kończyło się nasze wspólne działanie. Ja zostałam z zadaniem, by namówić mamę na zrobienie niezbędnych badań i czuwać nad całym procesem. Wynik był dla nas jak grom z jasnego nieba. Wstępne stadium demencji starczej.
– Jak to? Przecież nasza mama nie jest jeszcze w podeszłym wieku?! – z wyrzutem w głosie zawołała Aneta.
Wymagała stałej opieki
Powiedziałam jej, że na tę przypadłość cierpią osoby starsze, ale niekoniecznie bardzo wiekowe. Trudno przewidzieć tempo rozwoju schorzenia. Przy odrobinie szczęścia choroba może się ustabilizować nawet na kilka lat. Niestety, los okazał się mniej łaskawy.
Niedługo dotarło do mnie, że mama wymaga stałej pomocy i opieki każdego dnia. O swoich obserwacjach opowiedziałam Anecie. Sama nie wiem, czego tak naprawdę oczekiwałam. Moja siostra nie planowała niczego zmieniać w swoim życiu ani przyzwyczajeniach z uwagi na stan zdrowia naszej mamy. Między nami doszło do ostrej wymiany zdań.
– Jesteś po prostu samolubna. Uważasz, że cały świat ma ci usługiwać, a kompletnie nie obchodzi cię rodzina – rzuciłam jej prosto w twarz.
Zdawałam sobie sprawę, że jedynym wyjściem w tej sytuacji było poradzenie sobie z tą trudną sytuacją na własną rękę.
Płakałam z bezsilności
Nie miałam innego wyjścia, jak tylko zamieszkać z moją mamą. Na dobre pożegnałam się z własnym mieszkaniem, które było spełnieniem moich marzeń, i zostawiłam za sobą dotychczasową codzienność.
Zajmowanie się osobą cierpiącą na demencję to prawdziwa droga przez mękę. Moja ukochana mama zmieniła się nie do poznania, a ja przeżywałam to o wiele mocniej, niż się spodziewałam. Nieraz roniłam łzy, czując, że mnie to przerasta. Na szczęście mogłam liczyć na pomoc sąsiadki, która od czasu do czasu proponowała, że posiedzi trochę z mamą. Gdyby nie to, sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Moja siostra ani razu nie pojawiła się w domu rodzinnym, żeby mi pomóc.
Jakby tego było mało, sytuacja zmusiła mnie do wzięcia urlopu bezpłatnego przez nagłe pogorszenie stanu zdrowia mamy. W rezultacie ledwo wiązałyśmy koniec z końcem. Jej emerytura ledwo starczała na nasze podstawowe potrzeby, a już zupełnie nie starczała na pokrycie kosztów leków.
Potrzebowałam pieniędzy
Podjęłam decyzję o sprzedaży niewielkiego skrawka gruntu, który od lat należał do matki. Ten maleńki kawałeczek ziemi, nabyty w czasach prosperity, miał służyć jako rodzinne miejsce do spędzania wolnego czasu. Usytuowany na wsi, w uroczej okolicy, jak najbardziej się do tego nadawał, ale nigdy nie zdołaliśmy wybudować tam nawet małego domku. Zawsze brakowało nam funduszy, rzecz jasna.
Teraz, gdy miasto się rozbudowało, działka mamy była sporo warta. Przeglądając kartony z papierami w poszukiwaniu aktu własności, natrafiłam na inny dokument. To był akt darowizny. Mama przepisała działkę na Anetę. Poczułam, jak robi mi się słabo.
– Coś ty najlepszego zrobiła?! – wrzasnęłam, wymachując papierami przed jej twarzą.
Matka popatrzyła na mnie zdezorientowana. Wyczuła moją wściekłość i niepewnym uśmiechem chciała mnie udobruchać. Poczułam ucisk w piersi. Dotarło do mnie, że nie ponosi za to odpowiedzialności. Aneta bezwzględnie ją wykiwała, wykorzystując jej stan. Zostałyśmy z niczym, bez jakiegokolwiek zabezpieczenia na przyszłość.
Nie doszło do mojego spotkania z siostrą. Taka rozmowa byłaby bezcelowa. Aneta bez mrugnięcia okiem okłamała mnie i matkę, pozbawiając nas ostatniej nadziei. Nasze drogi przetną się dopiero w sądzie. Złożyłam wniosek o przyznanie mamie alimentów. Wreszcie dotrze do Anety, że spada na nią taka sama odpowiedzialność za matkę jak na mnie.
Monika, 39 lat
Czytaj także: „Wychowuję gromadkę pociech, które mam z różnymi facetami. Ludzie mówią, że to patologia. Nikt nie wie, jak było naprawdę”
„Teściowa syna brzydzi się własnych wnuków. Ja robię za pełnoetatową nianię, a ona zbija bąki”
„Żona przedkładała forsę ojca ponad nasz związek i dobro dzieci. Wymieniła mój honor na wygodne życie w dobrobycie”