„Siostra lubiła wszystkimi rządzić. Gdy zaczęła krzyczeć na babcię, ta szybko jednym zdaniem postawiła ją do pionu”

zadowolona kobieta fot. Adobe Stock, Tetiana
„– Wydaje ci się pewnie, że jesteś tą skrzywdzoną, dobrą wnusią, a zła babcia nie doceniła twojej szlachetności? Chyba żartujesz! To absurd! Chciałaś rządzić, popisać się wspaniałomyślnością, o którą nikt cię nie prosił. A gdy zabrakło oklasków, wściekłaś się i zrobiłaś ze staruszki czarny charakter – powiedziałam”.
/ 13.01.2025 20:00
zadowolona kobieta fot. Adobe Stock, Tetiana

Między mną i Agatą od zawsze było trudno o zgodę. Chyba głównie dlatego, że kompletnie się od siebie różniłyśmy – zupełnie jak ogień i woda albo światło i ciemność. Odkąd pamiętam, każda z nas miała własne zainteresowania i zupełnie inną osobowość.

Zawsze byłam typem cichej fantastki. Kochałam zagłębiać się w książki, tworzyć własne teksty i szkicować obrazki. Miałam zwyczaj prowadzić "rozmowy" z różnymi zwierzakami, nie miałam wątpliwości co do istnienia magicznych stworzeń i zjaw, a natura była czymś, co wprawiało mnie w zachwyt. Do tego wszyscy, którzy potrzebowali pomocy, mogli na mnie liczyć.

Agata była inna niż ja

Charakteryzowała ją niezwykła siła osobowości i logiczne podejście do życia. Nie zdradzała swoich słabości ani nie roniła łez. Do tego miała wyjątkową skłonność do sprawowania kontroli – czy to nad rodzicami, przyjaciółkami, czy później partnerami. W jej przekonaniu zawsze miała rację i błyskawicznie znajdowała rozwiązanie każdego problemu. Postrzegała rzeczywistość w kategoriach zero-jedynkowych, więc szybko pojęłam, że nie pasuję do jej świata.

Siostra pnie się po szczeblach kariery w dużej korporacji, podczas gdy ja uczę dzieciaki plastyki. Mijamy się w życiu, właściwie nie musimy na siebie liczyć. Nieraz przychodziło mi do głowy, że z niektórymi koleżankami mam lepszy kontakt niż z własną siostrą. Czułam, że to nienormalna sytuacja. Tylko jak miałam to zmienić?

Nagle chciała się spotkać

W końcu, po długiej przerwie, usłyszałam głos Agaty w telefonie. Oznajmiła, że musi się ze mną natychmiast zobaczyć w jakiejś pilnej sprawie.

– Zapraszam do środka – przywitałam ją radośnie, gdy pojawiła się w progu. – No, opowiadaj, co cię sprowadza.

– Tylko się nie ciesz tak przedwcześnie – rzuciła ze złością. – Zaraz przestaniesz się uśmiechać, kiedy dowiesz się, co chodzi o babcię.

– Nie strasz mnie, co się dzieje z babcią? – poczułam, jak niepokój ściska mi krtań.

– Daj mi chociaż się rozebrać i gdzieś usiąść, dobrze? – odpowiedziała Agata.

Zdjęła kurtkę i pewnym krokiem ruszyła do pokoju gościnnego. Rozparła się na kanapie, po czym oznajmiła stanowczym tonem:

– Potrzebuję porządnie zaparzonej, gorącej herbaty. Inaczej trudno mi będzie się skoncentrować.

Miałam na końcu języka ciętą odpowiedź, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język i powędrowałam przygotować napój. Jej wysokość, jak można się było spodziewać, nawet nie drgnęła, co szczerze mówiąc mi pasowało.

Niedługo później przyniosłam dwa parujące kubki i zajęłam miejsce w pobliskim fotelu.

Pokłóciła się z babcią

– Proszę, zrobiłam ci herbatę. Co cię sprowadza? Nie masz w zwyczaju przychodzić bez uprzedzenia – zawiesiłam głos.

– Daj spokój z dramatyzowaniem. Mówiłam przecież, że chodzi o sprawę z babcią. Pamiętasz, że spędziłam u niej parę dni?

– No tak, kojarzę. No i?

– Wiem, że z wiekiem nie jest łatwo, ale ten pobyt był koszmarny! Pod koniec tak ostro się posprzeczałyśmy, że spakowałam manatki i wyniosłam się stamtąd w niecałe trzydzieści minut.

– Co?! Wdałaś się w sprzeczkę ze starszą panią po osiemdziesiątce? O co poszło?

– Lepiej spytaj, jakim cudem udało mi się tam wytrwać te kilka dni! – wściekła się Agata. – Widać dawno nie byłaś u babci, bo inaczej wiedziałabyś, że jej kondycja znacznie się pogorszyła.

– Regularnie ją odwiedzam, już trzy razy w tym roku byłam. Zaglądam do niej co kwartał, odkąd sięgam pamięcią. Ale przecież ty nie masz o tym pojęcia! – rzuciłam z wyraźną niechęcią. – Babcia Zosia, choć wiek i choroba dają jej się we znaki, pozostaje dokładnie taka, jaką znamy z lat dziecięcych. Silna, niezachwiana i pełna godności.

– Słuchaj, ona jest niesamowicie nieustępliwa, przypomina mi osła. Ostatnio stała się jeszcze gorsza niż wcześniej. Każda rzecz musi przebiegać zgodnie z jej wizją. No i koniecznie wtedy, kiedy ona sobie zażyczy.

– A co w tym dziwnego? Przecież ty jesteś dokładnie taka sama.

– Mam wrażenie, że kompletnie nie łapiesz, o co mi chodzi. Może dasz mi wreszcie dokończyć i przestaniesz wchodzić mi w słowo?

– Okej – mruknęłam, zamykając usta.

Usłyszałam całą historię

Historia zaczęła się w momencie, kiedy Agata postanowiła pomóc naszej babci. To mama zasugerowała, żeby spędziła u niej parę dni. Jak tylko się tam pojawiła, od razu wzięła sprawy w swoje ręce. Pierwszym krokiem była duża wyprawa do sklepu. Problem w tym, że nakupiła mnóstwo produktów, których babcia w ogóle nie używała. Jednych nie lubiła, inne źle wpływały na jej zdrowie, a zamiast gotowych dań wolała własnoręcznie przygotowane potrawy, takie jak kopytka czy pierogi.

– Prawdziwy chaos nastał następnego dnia, gdy wzięłam się za porządki – opowiadała Agata. – Na początku babcia w ogóle nie chciała o tym gadać, ale kiedy już zaczęłam sprzątać, non stop mi przeszkadzała... Co chwilę słyszałam "nie dotykaj", "zostaw", "nie przesuwaj tego", "lepiej omiń". I tak w kółko. No i oczywiście cały czas powtarzała, że wcale nie potrzebuje pomocy przy sprzątaniu, bo sama sobie świetnie radzi.

– No dobra, to wytłumacz mi, dlaczego mimo jej protestów wzięłaś sprawy w swoje ręce?

– Żartujesz sobie? Widziałaś ten jej dom? Jak wsunęłam swoją walizkę pod łóżko, gdzie miałam nocować, to później musiałam ją dokładnie wyczyścić, bo była zakurzona jak nie wiem co. Krany totalnie zardzewiałe, a co do blatów w kuchni – szkoda gadać. Nikt normalny nie może funkcjonować w takim miejscu!

– Co ty mówisz? Niemożliwe! Przecież babcia mieszka w tym domu i z tego co wiem, wszystko u niej w porządku.

Byłam wściekła na siostrę

Dotarło do mnie, o co w tym wszystkim chodzi. I chociaż cieszyłam się, że z babcią jest dobrze, miałam świadomość, że wytłumaczenie tej sytuacji siostrze będzie bardzo trudne. Może nawet się nie uda.

– Ale ty w ogóle nie słuchasz tego, co mówię – wybuchła Agata, podnosząc się gwałtownie z kanapy i krążąc po pokoju jak nakręcona. – Chcę ci uświadomić, że u babci panuje okropny bałagan, a ona kompletnie tego nie widzi! Jest tak strasznie zawzięta, że odrzuca każdą pomocną dłoń! Wiesz, jak się skończyła moja próba posprzątania? Zaczęła na mnie krzyczeć, że się mieszam w jej sprawy i że to jej mieszkanie. A na dodatek rozpłakała się pod koniec! Zachowywała się tak, jakby to jej ktoś wyrządził krzywdę. Przecież to niepojęte! To mama namówiła mnie na tę wizytę, więc jak już tam dotarłam, to chciałam jakoś się przydać, ogarnąć trochę ten bałagan... Teraz już wiem na pewno, że babcia nie da sobie rady, mieszkając sama.

– Dość tego! – przerwałam stanowczo, nie dając jej szansy na dalsze wywody. – A teraz siadaj i uważnie posłuchaj, co mam do powiedzenia. Wydaje ci się pewnie, że jesteś tą skrzywdzoną, dobrą wnusią, a zła babcia nie doceniła twojej szlachetności? Chyba żartujesz! To absurd! Ja z tego, co opowiedziałaś, wyciągnęłam zupełnie inne wnioski – chciałaś rządzić, popisać się wspaniałomyślnością, o którą nikt cię nie prosił. A gdy zabrakło oklasków, wściekłaś się i zrobiłaś ze staruszki czarny charakter. To jest po prostu niedopuszczalne. Jak w ogóle mogłaś?! – wybuchłam, nie mogąc dłużej trzymać emocji na wodzy.

Zatkało ją

Siostra pierwszy raz w życiu zaniemówiła, a ja kontynuowałam:

– Po latach nieobecności zjawiłaś się u babci tylko dlatego, że musiałaś, a teraz próbujesz wszystkimi rządzić? Nagle wiesz najlepiej jak powinna się odżywiać i czy może mieszkać samodzielnie? Zastanowiłaś się w ogóle nad tym, jak ona to odbiera? Niby czemu miałaby teraz dostosować się do twoich zachcianek? Bo nagle postanowiłaś udawać troskliwą wnuczkę? A może po prostu musisz wszystko kontrolować i narzucać innym swoją wolę? – wylałam z siebie nagromadzone emocje.

– No wiesz co...

– Dziwi cię upór babci? To przecież nic nowego. Ona zawsze miała taki charakter. Jakbyś częściej ją odwiedzała i próbowała pojąć jej sposób myślenia, wcale by cię to nie zaskoczyło. My z mamą doskonale to wiemy i nawet przez myśl nam nie przechodzi, żeby na nią naciskać. Bo zastanów się, czy na tym ma polegać pomaganie? Naprawdę sądzisz, że nasze regularne wizyty mają służyć wydawaniu rozkazów i układaniu jej życia po swojemu? Owszem, pomagamy przy myciu okien, robimy zakupy i dbamy o jej lekarstwa, ale ani ja, ani mama nie podchodzimy do babci tak, jakby była malutkim dzieckiem niezdolnym do samodzielności.

Agata robiła wielkie oczy i wyraźnie widziałam, że zaczyna zaciskać zęby ze złości.

– Posłuchaj, musisz pamiętać, że to nie nasz dom, tylko jej. Sama ci to przecież powiedziała. I tyle w temacie. A teraz daj mi spokój, ta rozmowa nie ma sensu – skończyłam swój wywód.

Musiałam pogadać z babcią

Agata wybiegła z pomieszczenia wściekła jak osa, pomrukując pod nosem przekleństwa i obelgi. Po zamknięciu za nią drzwi, ruszyłam do kuchni, gdzie czekało na mnie wino. Trzęsącymi się dłońmi chwyciłam kieliszek i upiłam parę łyków. Wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym sięgnęłam po telefon.

– Cześć babciu. Z tej strony Marysia.

– Kochanie, jak się cieszę, że słyszę twój głos! Wybacz, ale jestem teraz trochę zajęta. Wszystko w porządku u ciebie, Manieczko? – odezwała się z nutką niepokoju.

Na moją twarz wypłynął szeroki uśmiech, gdy usłyszałam to "Manieczko". Nikt poza babcią tak się do mnie nie zwracał.

– Wiesz co, babciu, dopiero co wpadła do mnie Agata i... – nie zdążyłam dokończyć, bo babcia wybuchnęła śmiechem.

– Oj, skarbie, możesz już nic nie dodawać, doskonale rozumiem. Przecież obie dobrze wiemy, jaka jest nasza Agata. Nie przejmuj się tym wcale.

Jej wesoły, pewny siebie ton od razu sprawił, że poczułam ogromną ulgę.

– Naprawdę? – wydusiłam z niedowierzaniem.

– Oczywiście. Czuję się świetnie, sama słyszysz – zaśmiała się tym swoim charakterystycznym, lekko chropowatym głosem. – Ale wybacz kochanie, muszę kończyć. Umówiłam się na spacer z Wandzią. Trzeba się ruszać. Oddzwonię później, Manieczko.

Gdy odłożyłam słuchawkę, na mojej twarzy pojawił się pełen ulgi uśmiech. Z babcią wszystko było w porządku.

Maria, 31 lat

Czytaj także: „Mąż na emeryturze został pajacem w internecie. Wszyscy widzą, jak jem szlam z jarmużu, a on liczy złotówki”
„W oczach mojej matki zawsze byłam śmieciem. Żałuję, że jej pomogłam, gdy zachorowała, bo nawet wtedy była wredna”
„Mąż nie mógł dać mi dziecka, więc szukałam chętnego z dobrym nasionkiem. Tylko tyle potrzebowałam do szczęścia”

 

Redakcja poleca

REKLAMA