„Jeszcze nie zostałem teściem, a już pokazałem synowej rogi. Nie oddam jedynego syna niedouczonej psiej fryzjerce”

wściekły ojciec fot. iStock, Iryna Melnyk
„Owszem, dziewczyna jest z niej bardzo ładna, miała porządną pracę, a dla mnie była przemiła, ale mimo wszystko jakoś miałem wrażenie, że Radzio mógłby lepiej trafić”.
/ 18.09.2024 14:14
wściekły ojciec fot. iStock, Iryna Melnyk

Ulżyło mi, kiedy Radek rozstał się z tamtą Kają. Owszem, dziewczyna jest z niej bardzo ładna, miała porządną pracę, a dla mnie była przemiła, ale mimo wszystko jakoś miałem wrażenie, że Radzio mógłby lepiej trafić.

Oczywiście tego nie powiedziałem, ale swoje wiem

Chłopak powinien poznawać dziewczyny, czasem się wiązać na dłużej albo na krócej, ale wybór tej jedynej to poważna sprawa. Ja miałem szczęście. Dzidka była najwspanialszą kobietą na świecie. Do dzisiaj, kiedy patrzę na jej zdjęcia – i to nieważne, czy z młodości, czy te ostatnie, sprzed pięciu lat – widzę nieprawdopodobną piękność. Moja żona miała oczy, w które mogłem patrzeć godzinami, usta, których nigdy bym nie miał dość całować.

Ale najważniejsza i tak była jej osobowość: ta mieszanka ciepła, wyrozumiałości i jednocześnie stanowczości, z jaką potrafiła przywoływać mnie do porządku. Straszliwie za nią tęsknię. Nie chodzę w miejsca, gdzie kiedyś chodziliśmy razem – zmieniłem kościół i cukiernię, omijam nasz ulubiony park, bo nie mogę darować światu, że istnieje sobie jak gdyby nic się nie stało i idzie naprzód, chociaż mojej Dzidki już nie ma. Mam tylko Radka, tyle mi zostało po żonie. Więc chyba nie jest dziwne, że chcę dla niego jak najlepiej? A wiadomo, że podstawą szczęścia mężczyzny jest dobra żona.

Dlatego właśnie ucieszyłem się w duchu, kiedy Kaja zniknęła z jego życia. Może i była świetną dziewczyną, ale miałem wątpliwości, czy byłaby wystarczająco dobrą żoną dla mojego syna. A on zasługiwał na kogoś takiego jak jego matka. No cóż, nie spodziewałem się, że jeszcze zatęsknię za Kają. Kiedy Radek powiedział mi o swojej kolejnej dziewczynie, miałem ochotę złapać się za głowę.

– Strzyże psy?! – wyrwało mi się. – Ale szuka jakiejś prawdziwej pracy?

– O co ci chodzi, tato? – najeżył się. – Natalia lubi zwierzęta i nie zamierza zmieniać pracy groomerki. Tak się właśnie nazywa jej zawód. A w ogóle to się uprzedzasz. Poznasz ją, to od razu się w niej zakochasz, tak jak ja.

– Wątpię – mruknąłem pod nosem.

Natalię poznałem w jej naturalnym środowisku. Kiedy wracaliśmy z marketu budowlanego, syn zabrał mnie do salonu piękności dla psów, gdzie pracowała.

– Nadłożymy kawałek drogi i wpadniemy do Natalii – zaproponował, pakując do bagażnika wiadra z farbą, którą miałem zamiar odmalować przedpokój.

Chciałem się wykręcić zmęczeniem, ale Radek nie zamierzał ustąpić. Czułem, że chce się pochwalić swoją nową dziewczyną.

– No i jak ci się podoba moja Nati? – zapytał, kiedy wnosiliśmy wiaderka farby do mojego mieszkania, a dziewczyna czekała w samochodzie. – Jest super, prawda? Widziałeś, jakie ma podejście do psów? Kocha zwierzęta i dzieci. Chce mieć przynajmniej trójkę.

– Że co, proszę? – aż przystanąłem na schodku. – Wy o dzieciach rozmawiacie? Przecież znacie się dopiero od miesiąca!

Wtedy syn powiedział coś, co mnie zmroziło

Stwierdził, że Natalia to „ta jedyna” i że ma pewność, że chce się z nią ożenić i założyć rodzinę. Kiedy wymawiał jej imię, rozjaśniały mu się oczy zupełnie jak Dzidce, kiedy się czymś ekscytowała. Był taki do niej podobny!

– Stop, wstrzymaj konie, synek – poradziłem mu wtedy. – W morzu pływa wiele ryb, nie ma powodu, żebyś po miesiącu od razu planował z kimś ślub.

Kiedy sobie poszedł, myślałem o Kai. Ta przynajmniej miała dobrą pracę w jakiejś korporacji. Inteligentna dziewczyna, z ambicjami i przyszłością. Jak Dzidka. Moja żona miała tytuł magistra farmacji, całe życie pracowała w aptece, ludzie przychodzili do niej z pytaniami o zdrowie, ufali jej prawie tak jak lekarzowi. Byłem dumny z żony, która znała się na tak skomplikowanym temacie. Pół miasta ją znało, wszyscy szanowali.

Nawet nie chciałem myśleć, co by zrobiła Dzidka, gdyby się dowiedziała, że nasz syn chce się żenić z psią fryzjerką. Mogłem mieć tylko nadzieję, że Radek w końcu się zorientuje, że ta Natalia to nie dziewczyna na całe życie. Mógłby się ożenić nawet z lekarką albo prawniczką, gdyby się dobrze rozejrzał. Młode kobiety miały na niego oko, dobrze to widziałem. Niestety, jak na złość Radek mówił o Natalii coraz częściej i z coraz bardziej maślanym spojrzeniem. Widać było, że dziewucha owinęła go sobie dookoła paluszka. Żeby dać ujście frustracji, a jednocześnie nie denerwować syna, postanowiłem pogadać o swoim zmartwieniu z siostrą.

– Ale co cię tak martwi w tym ich związku? – zapytała Bożenka.

– No, nie rozumiesz? – trochę się zirytowałem. – Radek to inżynier lotnictwa, ma szansę na karierę na całym świecie! Rok mieszkał w Dublinie, ma znajomości. Może pracować wszędzie. A ta dziewczyna, no, przepraszam cię bardzo, ale ona kąpie psy! Nie wydaje ci się, że Radzio może mierzyć trochę wyżej?

Bożenka nawet się ze mną zgodziła. Była chrzestną Radka, też lubiła się nim chwalić. W Dublinie pracował jako specjalista kontroli naziemnej, znał świetnie angielski. Potem nawet miał szansę pracy na Filipinach, ale wrócił do Polski, żeby zrobić jakiś dodatkowy kurs zawodowy. Rozwijał się, miał ambicje. A wiadomo, że mężczyzna z ambicjami potrzebuje żony, która będzie go w tym wspierać. Kogoś takiego jak jego matka – mądrego, szanowanego przez ludzi.

– Nie martw się, on się tą Natalią szybko znudzi – pocieszyła mnie siostra. – Albo się zorientuje, że ona z nim jest dla prestiżu i pewnie trochę dla pieniędzy. Szybko ją przejrzy, to jest mądry chłopak.

Tak o tym nie myślałem, ale Bożenka mogła mieć rację. Natalia nie zarabiała dużo, a Radek owszem. I faktycznie, ciągle ją zabierał na jakieś wycieczki, planował jechać z nią na Kanary. To musiało być to! Nie mogłem oczywiście skomentować sprawy wprost, ale chciałem jakoś naprowadzić syna na ten trop. Pomyślałem, że zbiorę trochę informacji z pierwszej ręki, i wybrałem się do salonu dla psów panny Natalii. Akurat nie miała żadnego „klienta”.

Porządkowała kosmetyki dla psów na oszklonym regale, a kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnąłem do niej rękę na powitanie i… zamarłem. Na jej nadgarstku zobaczyłem bransoletkę z kolorowych kamieni, ze srebrną zawieszką. Znałem ją doskonale. Dzidka dostała tę ozdobę od swojej mamy, nosiła ją przy dużych okazjach przez trzydzieści lat. Nawet nie wiedziałem, że dała ją Radkowi. Ale na pewno nie po to, żeby sprezentował ją jakiejś przypadkowej dziewczynie!

– Panie Tomaszu, wszystko w porządku? – zapytała Natalia i wreszcie oderwałem wzrok od jej nadgarstka. Też spojrzała na bransoletkę i z jej twarzy znikł uśmiech.

– Przepraszam, muszę już iść – rzuciłem i wyszedłem bez wyjaśnień.

Byłem roztrzęsiony i wściekły na syna. Jak mógł oddać pamiątkę rodzinną jakiejś dziewczynie? Pierwszej lepszej! Wieczorem siedziałem przez telewizorem, ale nawet nie wiedziałem, co w nim leciało. Myślałem o Dzidce i o tym, że teraz nasz syn rozdaje jej osobiste rzeczy. Chciało mi się płakać. Nagle ktoś zadzwonił. Otworzyłem i zobaczyłem Natalię. Zapytała, czy może wejść i wpuściłem ją bez uśmiechu. Nie chciało mi się już udawać, że aprobuję jej związek z moim synem. Natalia wyciągnęła do mnie rękę.

– Proszę. Radek mówił mi, że należała do jego mamy. Nie chciałam jej przyjąć, ale się uparł… – trzymała w ręce bransoletkę Dzidki. – Widziałam pana wzrok, jak pan ją u mnie zauważył. Nie powinnam jej nosić. Ona należy do waszej rodziny. A pan sobie mnie w niej nie życzy, prawda?

To nie było oskarżenie, tylko smutne stwierdzenie. Wciąż trzymała bransoletkę w wyciągniętej ręce. Sięgnąłem po nią, a Natalia odwróciła się do drzwi. Nim wyszła, powiedziała jeszcze, nie odwracając się:

– Kocham Radka. Nigdy nikogo tak nie kochałam… Chcę, żeby pan o tym wiedział, chociaż pewnie to i tak nic nie zmieni.

Zostawiła mnie jak starego głupca, z bransoletką w ręce i chaosem pod czaszką.

Jest podobna do Dzidki. Potrafi wybaczać…

Poczułem, że nie miałem racji. To nie z Natalią było coś nie tak, tylko z moimi wymaganiami względem partnerki syna. Chciałem, żeby przypominała Dzidkę, ale uważałem, że żadna nie jest wystarczająco dobra. A przecież to było życie Radka. On kochał Natalię i od początku wiedział, że chce z nią spędzić życie. Owszem, nie była synową, jaką sobie wymarzyłem, ale przecież nie mnie miała uszczęśliwiać. Wybiegłem z domu i zobaczyłem ją w połowie ulicy. Przyspieszyłem kroku.

– Pani Natalio! – wydyszałem, kiedy wreszcie ja dogoniłem. – Niech pani ją weźmie. Moja żona chciałaby, żeby tę bransoletkę nosiła kobieta, którą wybrał jej syn. Pewnie nawet sama by ją pani dała… Polubiłybyście się, wiem to, jestem pewien…

Natalia ma wiele z Dzidki. Na przykład umiejętność wybaczania i wyrozumiałość. Nie wiem, czy kiedykolwiek powiedziała Radkowi o tamtej rozmowie. Pewnie tak, bo są dobrym małżeństwem i zapewne mówią sobie wszystko, ale syn nigdy mi nie wypomniał, że na początku nie akceptowałem jego wybranki. Dzisiaj jest inaczej. Kocham Natalię jak córkę. Nie, nie jest taka jak Dzidka. Ale jest równie wspaniała i kochająca. Radek ma szczęście, że ją znalazł – tego jestem pewien!

Tomasz, 64 lata

Czytaj także:
„Wieczory z mężem są nudne i obowiązkowe jak raporty w pracy. Gnijemy w domu, bo szkoda mu na mnie kasy”
„Dwa razy pomogłam kumpeli znaleźć pracę. Gdy podsłuchałam, co opowiada szefowi na mój temat, nie mogłam w to uwierzyć”
„Straciłam głowę dla ucznia, choć wzbraniałam się przed zakazaną miłością. Gdy wzięliśmy ślub, rodzice się mnie wyrzekli”

Redakcja poleca

REKLAMA