„Straciłam głowę dla ucznia, choć wzbraniałam się przed zakazaną miłością. Gdy wzięliśmy ślub, rodzice się mnie wyrzekli”

zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„– Pani Małgosiu, czy to naprawdę ma aż takie znaczenie? Za chwilę nie będzie już pani uczyć w mojej szkole, obydwoje jesteśmy pełnoletni. Doskonale wiem, że pani również mnie lubi, proszę temu nie zaprzeczać, widzę to”.
/ 18.09.2024 08:30
zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Nigdy nie zapomnę tamtego poranka. Uczniowie w mojej klasie skupiali się na rozwiązywaniu testu. Tylko Bartek, jak zawsze, skończył pisać wcześniej i oddał mi bezbłędnie wypełniony arkusz. Spojrzał mi prosto w oczy, gdy sięgałam po jego zeszyt. Kiedy go otworzyłam, o mało nie pisnęłam z wrażenia. W środku znalazłam zasuszoną różę i śliczną pocztówkę z wierszem. O mnie. O tym, jaka jestem piękna, mądra i pełna wdzięku. Zaraz, co on dopisał pod spodem? „Pani Małgosiu, może pójdziemy razem na kawę?".

– Bartek, zostań na chwilę po dzwonku. Musimy porozmawiać.

Bartek gapił się na mnie z podziwem, gdy go rugałam.

– O czym ty myślisz? Nie jestem twoją koleżanką, tylko nauczycielką. Nauczycielki nie chodzą z uczniami na kawę. Niefajnie tak robić sobie z kogoś żarty.

– Pani Małgosiu, ja wcale nie robię sobie żartów. Wpadła mi pani w oko. I to bardzo.

Uwiódł mnie 

Kiedy Bartek poprosił mnie o spotkanie, odmówiłam, ale wciąż nie mogłam przestać o nim myśleć. Sposób, w jaki na mnie spoglądał. Jego przystojny wygląd i zdolności, z jaką łatwością opanował angielski na podstawowym poziomie. Mój podopieczny chyba domyślał się, o czym rozmyślam, bo w jego zeszycie nadal pojawiały się romantyczne wierszyki i zasuszone kwiatki. W dniu moich imienin doręczyciel przyniósł mi wielgachną wiązankę róż od Bartka i wtedy się poddałam. Wybraliśmy się razem do kawiarni.

– Bartek, jestem ci wdzięczna za pyszną kawę i przepyszne lody. Niestety, nasze spotkania są nie na miejscu. Już ci wyjaśniałam powody. Poza tym, między nami jest spora różnica wieku, aż 8 lat.

– Pani Małgosiu, czy to naprawdę ma aż takie znaczenie? Za chwilę nie będzie już pani uczyć w mojej szkole, obydwoje jesteśmy pełnoletni. Doskonale wiem, że pani również mnie lubi, proszę temu nie zaprzeczać, widzę to.

Jego słowa były bardzo trafne. To, co robi, jak wygląda, jak wspaniale się uczy, kiedy skończy prowadzony przeze mnie kurs angielskiego. Straciłam dla niego głowę. W końcu przestałam okłamywać samą siebie. Bartkowi też wyznałam, co czuję. Jakiś czas później byliśmy już razem. Rozpierało mnie wielkie szczęście, snuliśmy plany na wspólne życie.

Mama mnie ostrzegała

No i w końcu zdecydowałam się zaprosić Bartka do siebie. Rodzice, którzy są nauczycielami, dokładnie go przepytali. Wieczorem mama wzięła mnie na rozmowę.

– Małgoś, sympatyczny jest ten Bartek, ale mam nadzieję, że nie traktujesz go na serio?

– Czemu tak mówisz?

– Gosiu, oprzytomniej wreszcie. Kim on właściwie jest? Skończył jedynie podstawowy kurs z angielskiego i zaliczył maturę w trybie wieczorowym.

– Dalej się dokształca, pracuje i zarabia lepiej ode mnie.

– Kochana, masz wyższe wykształcenie, a on nawet ci do pięt nie dorasta. Skończyłaś już 28 lat, a ten dobija do dwudziestki. Zabawi się tobą, wykorzysta, a potem poszuka sobie jakiejś młodszej. Zostaniesz sama, nie daj Boże urodzisz dzieciaka i co wtedy? Takie sytuacje dobrze się kończą tylko w filmach romantycznych. Poza tym czeka na ciebie stypendium w Londynie...

– Mamo, nie czuję się gotowa na ten wyjazd. Poza tym planujemy z Bartkiem wziąć ślub.

Jesteś głupia i niewdzięczna. Ja i twój ojciec przez te wszystkie lata zasuwaliśmy jak woły, żebyś mogła się przyzwoicie uczyć. Taka nauczycielska wypłata to nie jest żaden raj. Jak zdecydujesz się być z tym twoim Bartusiem, to wiedz, że dla nas przestajesz istnieć

Rodzice zerwali ze mną kontakt

Poczułam ból w sercu. Mama zawsze była dla mnie wsparciem, moją najlepszą przyjaciółką. No cóż, wkurzyła się, ale przemyśli sprawę i na pewno to ogarnie. Myliłam się. Rodzice nie zaszczycili nas swoją obecnością, kiedy braliśmy z Bartkiem ślub, a nawet zabronili nam wpadać do nich w odwiedziny. Kiedy tylko słyszeli mnie w słuchawce, od razu się rozłączali.

Bartek starał się mnie podnosić na duchu, powtarzając, że to nie może trwać w nieskończoność i w końcu rodzice nas zaakceptują. Na razie, poza nim, jedyną osobą, która mnie wspierała, była jego mama – spokojna, skromna kobieta żyjąca samotnie. Tata Bartka odszedł już dawno temu.

Nie było widać różnicy wieku

Nikt z naszych wspólnych znajomych nie dawał wiary, że dzieli nas spora różnica wieku i to ja jestem tą starszą stroną. Ale w sumie trudno się dziwić, bo Bartek sprawiał wrażenie statecznego mężczyzny – wysoki, postawny, dobrze zbudowany. A ja? Drobna, szczupła brunetka o pełnych życia oczach. Mój mąż często powtarzał, że wyglądam jak mały chochlik.

Zamieszkaliśmy razem w niedużym mieszkanku na wynajem. Ja ciągle uczyłam w szkole, a mój mąż pracował, podnosił swoje kwalifikacje - doskonalił angielski i chodził do studium z informatyki. Po roku na świat przyszedł nasz synek, Krzyś. Nie było nam wtedy lekko z pieniędzmi, bo akurat przestałam zarabiać. Ale za nic w świecie nie zamieniłabym się na inne życie. Gdyby tylko jeszcze udało się jakoś nawiązać kontakt z rodzicami...

Gdy nikt mnie nie obserwował, roniłam łzy. Smutno mi było, że Krzyś nie poznał babci i dziadka. Moje wysiłki, by się z nimi skontaktować, nadal pozostawały bezowocne.

Szukałam niani dla synka

Po ukończeniu przez synka 3 lat zdecydowałam się wrócić do pracy zawodowej. Mieliśmy w planach zakup mieszkania, więc obydwoje spędzaliśmy sporo czasu w pracy. Mama Bartka nie zawsze była w stanie zaopiekować się w tym okresie swoim wnuczkiem, dlatego zaczęliśmy się rozglądać za jakąś nianią.

Po wielu przemyśleniach, postawiliśmy na nianię rekomendowaną przez przyjaciół. Ania była u nas zatrudniona od roku, kiedy przyszła wiosna. Zaczęła chodzić z Krzysiem na spacery. Często przesiadywali w parku.

– Proszę uważać, pani Aniu, park czasem bywa groźny.

– Spoko, przed południem przebywa tam cała masa seniorów i osób takich jak my. Krzysiowi nic nie grozi. On jest super, zagaduje wszystkie starsze panie. Babcie z parku są nim zachwycone.

Ostatnimi czasy mój mały skarb zaczął regularnie wspominać o pani Asi. Mówił, że chętnie z nim rozmawia, jest sympatyczna, często się uśmiecha i prosiła go, żeby spytał mnie o zgodę na podarowanie mu prezentu – sporego pluszowego misia. Te słowa wzbudziły we mnie pewien niepokój. Opiekunka jednak stwierdziła, że ta pani Asia sprawia wrażenie dobrze wychowanej osoby, po prostu lubiącej maluchy. Dałam słowo, że zastanowię się nad tą kwestią pluszaka.

Krzyś zniknął jej z oczu

Pewnego słonecznego dnia postanowiłam wybrać się z synkiem do parku, by przy okazji poznać panią Asię. Jednak zanim zdążyłam to zrobić, wydarzyło się coś strasznego. Nasza opiekunka wpadła jak burza do domu, cała we łzach, krzycząc, że Krzyś przepadł bez śladu. Okazało się, że podczas pogawędki z kumpelą na ławce spuściła go z oczu, a kiedy przyszła pora powrotu, malca nigdzie nie było.

Nawoływała go, wrzeszczała i rozpytywała przechodniów, ale wszystko na nic. Chłopczyk jakby rozpłynął się w powietrzu. Zrozpaczona, od razu zadzwoniłam do męża i zgłosiłam zaginięcie na policję. Funkcjonariusze polecili nam zostać w mieszkaniu i czekać na ich przybycie. Krążyłam po pokojach, zalewając się łzami. W końcu pojawił się Bartek, a niedługo potem usłyszeliśmy dzwonek u drzwi. Niania poszła otworzyć, a po chwili w progu stanął nasz synek. Za rączkę trzymała go moja własna matka.

Nie mam pojęcia, która z nas okazała się być bardziej zaskoczona tą sytuacją.

Byłam w szoku

– Właśnie zmierzałam w stronę swojego mieszkania, kiedy nagle podbiegł do mnie mały Krzyś. Akurat bawił się z innymi dzieciakami w chowanego i najwyraźniej zapomniał, gdzie jest jego opiekunka. Poprosił mnie, żebym odprowadziła go do domu, bo doskonale pamiętał drogę. Gosiu, czyli to jest twój... znaczy się wasz synek? Cudowny maluch.

Spontanicznie rzuciłam się mamie na szyję i obsypałam ją pocałunkami.

– Mamuś, wybacz mi. Mamo, dziękuję ci za Krzysia. Nie mam pojęcia, co powiedzieć. Ale jak to, przecież masz na imię Barbara, a nie Asia?

– Tak się przedstawiłam. Maluch nie potrafi jeszcze wymówić wszystkich głosek, dlatego wyszła z tego Asia. Kochani, czy nie będzie za późno, jeśli zapytam, czy mogłabym zostać babcią Krzysia? Jest też dziadek, który z chęcią by go poznał. Wpadnijcie do nas jutro, dobrze? Bardzo was o to proszę.

Ostatnio regularnie odwiedzamy naszych rodziców i oni też do nas zaglądają. Podczas mojego trzymiesięcznego pobytu na stypendium w stolicy Anglii, zajmą się naszym synem. Mąż także tam pojedzie, znalazł pracę w branży IT. Dodatkowe fundusze na pewno się przydadzą, przyśpieszymy zakup upragnionego lokum.

Małgorzata, 34 lata

Czytaj także: „Mojego syna uwiodła kobieta starsza od niego o 8 lat. Nie wiem, po co dorosła baba umawia się z takim smarkaczem”
„Teściowa nie przyszła na nasz ślub, a potem zaczęła udzielać złotych rad. Nie zamierzam słuchać rozwódki”
„Teściowa ma więcej absztyfikantów niż w lesie jest grzybów. Ukrywam to przed mężem, bo biedak ma mamę za wzór cnót”

 

Redakcja poleca

REKLAMA