„Przyznałam się do zdrady, ale teraz żałuję. Narzeczony upokorzył mnie w dniu ślubu, co za wstyd”

„Gdybym ten sekret zostawiła dla siebie, byłabym teraz szczęśliwą żoną, a nie pozostawioną przed ołtarzem narzeczoną. Czemu Szymon zachował się tak podle, dlaczego aż tak chciał mnie zranić? Mógł mnie zostawić od razu, a nie knuć tak obrzydliwy plan zemsty.”
16.06.2023 09:10

Nie powiem, święta nie jestem. Zachowałam się podle, zdradzając mojego chłopaka, Szymona. Byliśmy ze sobą jakiś czas, czułam się kochana, ale od zawsze było w nim coś, co budziło mój lęk.

Na zawsze straciłam w jego oczach

To stało się raz, i tylko raz. Zdradziłam Szymona, którego szczerze kochałam z kolesiem, który nie znaczył dla mnie nic. Ja dla niego też nie — byliśmy otępiali, zauroczeni, ale po spędzonej razem nocy czuliśmy żal, że w ogóle do niej doszło.

Mimo tego, że zdradziłam Szymona — można powiedzieć, tylko fizycznie — czułam, że nie mogę żyć w kłamstwie i chcę mu wyznać prawdę. Och, gdybym tylko wcześniej wiedziała, do czego doprowadzi moja szczerość!

Kiedy tylko wyjawiłam mu swoją tajemnicę, zauważyłam że Szymon w jednej sekundzie zmienił się w osobę, której dotąd nie znałam. Oczy miał jak za mgłą, minę miał posągową, a ciało ani drgnie. 

– Chcesz powiedzieć, że ty i ten… – zadrgał mu policzek, a rysy twarzy wykrzywiły się w grymasie. się w niepokojącym grymasie.

Naprawdę się przestraszyłam. Zaczęłam płakać, przepraszać, kajać się, ale to doprowadziło do apogeum furii. Szymon uderzył mnie, poczułam straszny ból i ciepłą wilgoć na twarzy. Rozcięta warga puchła w szybkim tempie, krew płynęła wąskim strumieniem. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.

– Szymon, co ty robisz! – jęknęłam z bólu, ale on był głuchy na moje wołania. To mógł być dopiero początek... Uciekłam, przerażona, zamknęłam się w toalecie. Trzęsłam się ze strachu, bo przecież znałam go tyle lat, dwa mieszkaliśmy razem. Co w niego wstąpiło?

Zadzwoniłam do pracy i poprosiłam o dzień urlopu, bo śladów pobicia nie zamaskowałabym niczym. Po tym co się stało, powinnam wystawić rzeczy Szymona za drzwi i zerwać z nim wszelkie kontakty. Ale jednocześnie czułam się winna, bo zawiodłam jego zaufanie.

Chciałam, by do mnie wrócił

Być może to poczucie winy i zranione serce sprawiło, że szybko zapomniałam o jego ataku agresji. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść, tęskniłam za nim i czułam, że moje serce rozpadło się na milion kawałków. Nie mogłam wyobrazić sobie życia bez niego, nie mogłam też uwierzyć, że tak łatwo przekreślił plany, które mieliśmy na przyszłość. 

Nigdy wcześniej nie rozstawaliśmy się na tak długo, bałam się, że już go nigdy nie zobaczę. Czy dla niego te ostatnie lata nie znaczyły dosłownie nic?

Odrzucał moje połączenia, nie odpisywał na SMS. Chciałam oczyścić atmosferę, wyjaśnić... Byłam winna, popełniłam błąd, ale bez przesady. Przecież się kochaliśmy, chciałam obustronnego wybaczenia.

Po miesiącu straciłam jednak nadzieję. Szymon milczał, ale spotkałam go przypadkowo na imprezie u naszej znajomej i sprowokowałam rozmowę. Po chwili płakałam w jego objęciach, szczęśliwa jak nigdy,

– Tęskniłam za tobą, nawet nie wiesz jak strasznie – łkałam. – Dlaczego tak długo się nie odzywałeś?

Szymon nic nie odpowiedział, ale z imprezy wyszliśmy już we dwoje.

Zaręczyny mnie zaskoczyły

Sądziłam, że Szymon czuje to, co ja. Poczuł zew miłości i chce nadrobić stracony czas... Zapytał mnie, co myślę o ślubie. Zdziwiłam się, ale od razu się zgodziłam. Nawet nie klęknął, nie oświadczył mi się, nie było też pierścionka. Nie było to dla mnie ważne — jego deklaracja wzruszyła mnie i już myślami wiłam nasze wspólne gniazdko.

Przygotowania ruszyły pełną parą. Szymon chciał, by po mojej stronie były wszelkie opłaty weselne, wysyłał sam zaproszenia do moich najdalszych krewnych. Byłam poruszona, że tak się stara, że zawiadomił o naszym ślubie chyba pół województwa. Starannie sporządził wcześniej listę tak, by nikogo nie pominąć.

Nic nie wzbudzało moich podejrzeń.

Aż do dnia ślubu...

Czułam tego dnia narastające napięcie, ale było w tym mnóstwo szczęścia i nadziei. Rodzice w szybkim tempie stanęli na wysokości zadania, bym miała wymarzony ślub. Przy pomocy mamy i siostry wkładałam koronkową suknię, aż nagle drzwi uchyliły się. Stanął w nich Szymon.

– Szymon! – zawołała się mama i zamachnęła się na niego welonem.–Nie możesz oglądać panny młodej przed ślubem! To przynosi pecha! – krzyknęła.

Mimo zdecydowania przyszłej teściowej, Szymon dziarsko wkroczył, nie zamykając za sobą drzwi, chociaż stałam nieubrana, a na piętrze tłoczył się tłum moich krewnych.

– Przed ślubem? Jakim ślubem?– spytał głośno, przekrzykując gwar. W pokoju i za drzwiami zrobiło się nagle cicho. – Nie będzie żadnego ślubu! Chyba nie myślałaś, że ożenię się z taką puszczalską, jak Ty?! Zdradziłaś mnie z tym kolesiem, a czort wie, z kim jeszcze! Takie jak ty nadają się tylko do tego, żeby…

Szymon nie dokończył zdania, bo mój wuj uderzył go w twarz. Dzień mojego ślubu był owszem, początkiem, ale nie nowego, pięknego życia, tylko plotek, rozczarowania i łez. Nikt nie skrzywdził mnie tak, jak on. Udała mu się ta zemsta, chłodno wykalkulowana. Z dwojga złego, lepiej zostać porzuconą, niż poślubioną przez takiego chama.

Redakcja poleca

REKLAMA