Zawsze wiedziałam, że Małgorzata, moja przyszła teściowa, za mną nie przepada. Zawsze cedziła moje imię z ledwo skrywanym niesmakiem, jakby już ono samo w sobie było dowodem na to, że nie pasuję do ich rodziny. Nigdy jednak nie sądziłam, że będzie mogła się posunąć do czegoś takiego.
Byłam szczęśliwie zaręczona
Z Łukaszem byliśmy zaręczeni od trzech miesięcy, a przygotowania do ślubu powoli nabierały tempa. Zaczęliśmy szukać sali weselnej, wybraliśmy już fotografa, a ja rozglądałam się za sukniami. To miał być najpiękniejszy dzień mojego życia. Łukasz był spełnieniem moich marzeń. Poznaliśmy się na studiach i już od samego początku czułam, że jest tym jedynym. Przez cztery lata wspólnego życia zdążyliśmy się dotrzeć, nauczyliśmy się kochać mimo naszych wad i różnic. Jego mama, niestety, nie podzielała naszego entuzjazmu.
Mimo wszystko starałam się. Zależało mi na tym, żeby pani Małgorzata mnie polubiła, żeby zrozumiała, że jestem dla Łukasza dobrym wyborem. W końcu to jej syn – kto jak kto, ale ona powinna życzyć mu szczęścia, prawda?
Gdy więc zadzwoniła do mnie z propozycją spotkania, byłam zaskoczona, ale i podekscytowana. Nigdy wcześniej nie zapraszała mnie na kawę, a nasze rozmowy ograniczały się do uprzejmego „Dzień dobry” i „Do widzenia” na rodzinnych spotkaniach. Optymistycznie pomyślałam, że może wreszcie postanowiła dać mi szansę. Może w końcu uznała, że jeśli Łukasz mnie kocha, to i ona powinna się do mnie przekonać?
Spotkałyśmy się w małej kawiarni w centrum miasta. Kiedy weszłam, Małgorzata już siedziała przy stoliku w rogu, w idealnym, eleganckim stroju, jak zwykle. Gdy mnie zobaczyła, skinęła głową, ale nie uśmiechnęła się. Byłam zestresowana, ale starałam się tego po sobie nie okazywać.
– Cześć, Andżelika – przywitała mnie chłodno, kiedy usiadłam naprzeciwko niej.
– Dzień dobry, pani Małgorzato – uśmiechnęłam się lekko, siląc się na uprzejmość.
Złożyłam dłonie na kolanach, czując, jak delikatnie drżą z nerwów. Poprosiłam o cappuccino, ona o herbatę. Atmosfera była tak gęsta, że można było ją ciąć nożem.
– Posłuchaj – zaczęła po chwili, nachylając się lekko w moją stronę. – Przejdę od razu do rzeczy.
Poczułam, jak ściska mi żołądek. Miałam nadzieję, że powie coś o ślubie, może wyrazi chęć pomocy w przygotowaniach, ale jej ton nie zapowiadał niczego dobrego.
– O co chodzi? – zapytałam, starając się, żeby mój głos zabrzmiał pewnie, choć serce biło mi jak oszalałe.
– Chcę, żebyś zniknęła z życia mojego syna.
Zamrugałam, kompletnie zaskoczona. Byłam pewna, że się przesłyszałam.
– Przepraszam, co? – wykrztusiłam.
– Nie będę owijać w bawełnę. Nie jesteś odpowiednią kobietą dla Łukasza. Nie widzę cię w naszej rodzinie, ani teraz, ani nigdy. I jestem gotowa ci zapłacić, żebyś zniknęła.
Spojrzała na mnie beznamiętnie, jakby mówiła o najzwyklejszej rzeczy na świecie. Zakręciło mi się w głowie.
To nie mogło dziać się naprawdę
– Pani Małgorzato, ale... ja kocham Łukasza. On też mnie kocha – powiedziałam, czując, jak głos mi się załamuje.
– Moja droga, miłość to za mało. Zresztą, młodzieńcze zauroczenia zawsze przemijają – jej głos był lodowaty, niemal szyderczy. – Widzisz, mam dla Łukasza inne plany. Jest młody, zdolny, ma przed sobą świetlaną przyszłość. Potrzebuje kobiety, która będzie go w tym wspierać, a nie ciągnąć w dół.
Z trudem powstrzymałam łzy, które napływały mi do oczu. Czy naprawdę miała o mnie tak niskie mniemanie?
– Proszę przestać – powiedziałam cicho, zaciskając dłonie w pięści pod stołem. – Łukasz chce być ze mną i nie może pani zrobić niczego, żeby to zmienić.
Małgorzata uśmiechnęła się zimno i sięgnęła do torebki. Wyjęła elegancki, skórzany portfel, a z niego czek.
– Dwieście tysięcy powinno wystarczyć – powiedziała, kładąc papierek na stole. – To suma, która wystarczy, żebyś zaczęła nowe życie, z dala od Łukasza. Możesz sobie kupić mieszkanie w małym mieście, wyjechać, zacząć od nowa. To dużo więcej, niż zasługujesz, ale jestem hojna.
Patrzyłam na pieniądze, czując mieszaninę szoku, gniewu i obrzydzenia. Byłam przekonana, że mnie testuje. To musiał być jakiś podły test lojalności. Chciała sprawdzić, czy jestem z Łukaszem dla pieniędzy, czy dla miłości. Ale ja byłam z nim, bo go kochałam, nie dla jego statusu, nie dla pieniędzy, które mieli jego rodzice!
– Nie – powiedziałam stanowczo. – Nie przyjmę tych pieniędzy. Kocham Łukasza i chcę z nim być, bez względu na to, co pani o mnie myśli.
Kobieta uniosła brew, jakby moja odpowiedź ją rozbawiła.
– Jesteś pewna? – zapytała. – Myślę, że nie doceniasz tego, jak ważne jest dla Łukasza moje zdanie. A ja mam już odpowiednią kandydatkę dla niego. Kogoś, kto pasuje do naszej rodziny.
Zszokowana, wbiłam wzrok w jej twarz. Czy ona mówiła poważnie? Czy naprawdę chciała go zeswatać z kimś innym? Czy tylko blefowała?
– Myśli pani, że tak po prostu... rzuci mnie dla kogoś innego?
Jej uśmiech był zimny i wyrachowany.
– Łukasz to mądry chłopak. Kiedy zrozumie, że robię to dla jego dobra, na pewno się ze mną zgodzi. W końcu rodzina jest najważniejsza. A ty... Pewnie niedługo znajdziesz sobie kogoś na swoim poziomie.
Ostatnie dwa słowa wycedziła z obrzydzeniem. Poczułam, jak moje serce pęka na pół. Jak mogła tak po prostu planować nasze rozstanie? Jak mogła sądzić, że Łukasz zgodzi się na coś takiego? Przez chwilę jeszcze byłam przekonana, że Małgorzata testuje moją lojalność, próbując mnie zastraszyć. Jednak jej oczy mówiły coś innego. Ona naprawdę mną gardziła.
– Nie zrobię tego – powiedziałam w końcu, zbierając się w sobie. – Kochamy się i nie stanie pani na naszej drodze.
Małgorzata wzruszyła ramionami i wstała z miejsca. Spojrzała na mnie z góry, jakby była pewna swojej wygranej.
– Zrobisz, co zechcesz – rzuciła zimno. – Ale ostrzegam cię: w tej grze nie wygrasz. Mam już plan. I gdy nadejdzie czas, przekonasz się, że lepiej było wziąć te pieniądze i odejść. A teraz... życzę ci powodzenia. Będzie ci potrzebne.
Odeszła, zostawiając mnie przy stoliku. Przez dłuższą chwilę nie mogłam się ruszyć.
Jak można być tak okrutnym człowiekiem?
Kiedy wróciłam do domu, byłam w rozsypce. Łukasz siedział w salonie, przeglądając coś na komputerze. Gdy mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął, ale szybko dostrzegł, że jestem w strasznym stanie.
– Co się stało? – zapytał zaniepokojony, wstając i podchodząc do mnie.
– Twoja mama... – zaczęłam, ale głos uwiązł mi w gardle.
– Co zrobiła? – spytał poważnie, kładąc dłonie na moich ramionach.
– Zaoferowała mi pieniądze, żebym cię zostawiła – powiedziałam powoli, próbując nie wpaść w histerię. – Dwieście tysięcy złotych. Chce, żebym zniknęła.
Łukasz zmarszczył brwi.
– Co? – roześmiał się nerwowo. – Przecież to jakiś nonsens, ona nigdy by tego nie zrobiła!
– Ale zrobiła – szepnęłam. – Ona naprawdę tego chce. Groziła mi. Powiedziała, że ma już dla ciebie kogoś lepszego i że pożałuję, że nie wzięłam od niej tych pieniędzy.
Widziałam, jak gniew wzbiera w jego oczach.
– Nie pozwolę jej na to. Jesteś dla mnie najważniejsza. Razem sobie z tym poradzimy – oznajmił twardo, po czym mocno mnie objął.
Ale mimo jego słów, gdzieś głęboko w środku wiedziałam, że to nie będzie takie proste. Małgorzata nie była typem kobiety, która łatwo się poddaje. Rozpoczęła grę, a ja musiałam być gotowa na wszystko.
Nie potrafiłam się pozbierać
Minęły tygodnie. Próbowałam żyć normalnie, ale ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Ciągle się bałam, byłam permanentnie zestresowana, potrafiłam wpaść w panikę zupełnie nagle i bez ostrzeżenia. Mimo że Łukasz zapewniał mnie, że mnie kocha i nie pozwoli matce zniszczyć naszego związku, czułam, że coś się zmienia. Stał się bardziej zdystansowany, dziwnie cichy. Wiedziałam, że i on jest tym wszystkim zestresowany, ale coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło.
Pewnego dnia wróciłam wcześniej z pracy, żeby przygotować kolację. Łukasz miał wrócić później – powiedział, że musi zostać dłużej w pracy. Nie spodziewałam się go więc zastać w mieszkaniu. A jednak, już w progu usłyszałam jego głos. Wyraźnie przybity rozmawiał z kimś przez telefon. I kiedy już miałam krzyknąć coś na powitanie, usłyszałam zdanie, które mnie zmroziło.
– Tak, mamo... Masz rację, ona nie pasuje do naszego świata... Ale nie wiem, co mam teraz zrobić...
I nagle poczułam, jak po policzkach ciekną mi łzy.
Andżelika, lat 27
Czytaj także:
„Jako wdowa chciałam odbić sobie lata opieki nad mężem, ale szwagierka rzuciła się na mnie z pazurami”
„Władowałam w syna kasę, a on zrobił dziecko jakiejś lalki. Zamiast na obronę dyplomu pojedzie na porodówkę”
„Mąż traktował dom jak hotel, a mnie jak służącą. Gdy się zbuntowałam, zaczął potykać się o brudne gacie”