„Władowałam w syna kasę, a on zrobił dziecko jakiejś lalki. Zamiast na obronę dyplomu pojedzie na porodówkę”

emerytka fot. iStock by Getty Images, fotostorm
„Liczyłam na to, że mój syn w końcu zrozumiał, iż ta dziewczyna nie jest dla niego odpowiednią partią. Byłam zadowolona, że nareszcie zmądrzał i przejrzał na oczy. Jednak moja radość okazała się przedwczesna”.
/ 23.10.2024 20:30
emerytka fot. iStock by Getty Images, fotostorm

Przeczuwałam, że to nie skończy się dobrze. Olek całkowicie stracił głowę dla tej dziewuchy. Jasne, bywało, że czasem umawiał się z jakimiś koleżankami, ale nie było w tym nic na serio. Raz poszedł z jakąś do kina, innym razem na imprezę i tyle. Ale w Paulinie zakochał się na całego!

Ona go niszczyła

Spotkali się zeszłego lata na wakacjach i od tego momentu widywali się prawie każdego dnia. A jak nie mogli się spotkać, to gadali przez komórkę albo pisali całymi godzinami. Jakoś nie przypadło mi to do gustu.

Aleksander dopiero co rozpoczął studia na Uniwersytecie Medycznym. W przyszłości chce specjalizować się w neurochirurgii. Nie może sobie pozwolić na głupie romanse. Wszyscy wiedzą, jakie wymagające są te studia. Dzień w dzień trzeba wkuwać. Od świtu do zmierzchu. Właśnie dlatego razem z Jackiem postanowiliśmy, że dopóki nasz syn nie otrzyma upragnionego dyplomu lekarza, będziemy go wspierać finansowo.

Nie życzyliśmy sobie, aby marnował czas w pracy. Przecież jeszcze niejedną okazję będzie miał, żeby się napracować do woli. Buntował się, utrzymując, że lwia część jego kolegów dorabia sobie po godzinach, i że czuje się głupio, siedząc nam na głowie, ale ostatecznie odpuścił. Dla niego jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko. To nasze jedyne dziecko.

Podejmowałam próby rozmowy z nim na temat jego sympatii. Sugerowałam mu, aby zrezygnował z tych randek. Po pierwsze, marnował na nie mnóstwo czasu, a po drugie, to nie jest odpowiednie dla niego środowisko.

Miałam okazję ją poznać

Owszem, była miła, uprzejma i atrakcyjna, jednak… na tym koniec jej zalet. Ukończyła szkołę średnią o profilu technicznym i teraz planuje rozpocząć pracę zawodową. Mówi, że jest zmuszona wesprzeć finansowo swoich najbliższych, a jeżeli uda jej się zaoszczędzić trochę grosza, to rozważy pójście na studia w trybie niestacjonarnym. Cóż, w końcu jest najstarszym dzieckiem i ma jeszcze trójkę młodszego rodzeństwa…

Podobno ich najmłodsza pociecha skończyła ledwie osiem lat. Kto dzisiaj decyduje się na tak liczną gromadkę? To po prostu nierozważne! Gdyby opływali w dostatki i byli w stanie zagwarantować dzieciom świetlaną przyszłość, odpowiednie wykształcenie, to rozumiem. Jednak z tego, co zrozumiałam z opowieści Pauliny, nie wiedzie im się najlepiej. Ojciec pracuje w jakimś zakładzie, a matka w markecie.

Jakie mają perspektywy zarobkowe? Otrzymują zapewne po pięć stówek miesięcznie na każde ze swoich pociech, ale czy taki stan rzeczy będzie trwał wiecznie? Mój mąż to spec od finansów, sam prowadzi firmę, więc zna się na rzeczy jak mało kto. Doskonale zdaję sobie sprawę z kwot, jakie idą na utrzymanie dzieciaka.

Nie podobała mi się

Olek kompletnie zlekceważył moje argumenty, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Dotychczas bez problemu udawało mi się nakłonić go do zmiany zdania, ale nie tym razem. Co gorsza, strasznie się zdenerwował i zaczął na mnie wrzeszczeć. Zaciekle bronił Pauliny, twierdząc, że jestem wobec niej stronnicza i niesprawiedliwa.

Przekonywał, że to naprawdę wartościowa osoba i zazdrości jej wielkiej, pełnej miłości familii. Postawił sprawę jasno – jeśli nie przestanę się do jej czepiać, to zerwie ze mną kontakt. Kiedy to usłyszałam, dosłownie ścięło mnie z nóg. Przestałam go jednak dręczyć i nie robiłam złej miny, kiedy wspominał o spotkaniach z nią. Liczyłam na to, że prędzej czy później dotrze do niego, że moje argumenty są słuszne. Niestety, czas płynął nieubłaganie, a oni nadal stanowili parę…

Ostatnio spostrzegłam, że z Olkiem jest coś nie tak. Chodzi jakby nieobecny, pogrążony we własnych myślach. Wraca do domu, zjada obiad, nie zwracając uwagi co mu dałam i momentalnie ucieka do swojego pokoju. Próbowałam z nim pogadać, dowiedzieć się czy coś go dręczy, ale za każdym razem ucinał temat.

Upierał się, że wszystko gra. Pewnego razu zaczerpnął powietrza, miałam wrażenie, że chce się wygadać, ale sekundę przed wyznaniem stchórzył. Po tym wszystkim doszłam do konkluzji, że musiał zerwać ze swoją dziewczyną.

Myliłam się

Liczyłam na to, że mój syn w końcu zrozumiał, iż ta dziewczyna nie jest dla niego odpowiednią partią. Byłam zadowolona, że nareszcie zmądrzał i przejrzał na oczy. Jednak moja radość okazała się przedwczesna.

Zabierałam się do zmywania talerzy, kiedy nagle zadzwonił telefon. Wyświetlony numer był mi kompletnie obcy, dlatego postanowiłam zignorować połączenie. Gdy telefon odezwał się po raz czwarty, w końcu zdecydowałam się odebrać.

– Nie jestem zainteresowana żadnymi produktami ani usługami! – Wykrzyczałam. Mój rozmówca milczał przez chwilę.

– Nie jestem przedstawicielem handlowym. Mam na imię Teresa – dobiegło z telefonu.

– Teresa? Nic mi to nie mówi…

– Jestem mamą Pauliny. Dzwonię, ponieważ chciałabym odbyć z panią bardzo ważną rozmowę.

– Co się stało? – spytałam zaintrygowana.

– To nie jest temat na telefon. Może mogłybyśmy się spotkać za jakąś godzinkę w kafejce blisko pani mieszkania? Rozpozna mnie pani po zielonym swetrze i czarnych spodniach – powiedziała.

Od razu się zgodziłam. Kto wie, może będzie mnie namawiać, żebym przekonała syna do zmiany decyzji? Przecież marzyłam, żeby w końcu ze sobą zerwali. Idąc na umówione spotkanie postanowiłam, że jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, to kupię szampana, żeby należycie uczcić tę okazję.

Co on narobił?

Kiedy przekroczyłam próg kawiarenki, ona już tam była. Na jej twarzy malował się głęboki niepokój.

– O co chodzi z tą pilną sprawą? – zagadnęłam, bo najwyraźniej nie paliła się do konwersacji. Sprawiała wrażenie, jakby wyczekiwała aż ja przejmę inicjatywę.

– Sama nie wiem od czego zacząć…

– Proszę przejść do sedna. Jestem dziś mocno ograniczona czasowo – warknęłam.

– Dobrze. Moja córka spodziewa się dziecka. Ojcem jest pani syn – wyrzuciła z siebie na jednym oddechu, jakby właśnie wystrzeliła z działa.

Ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Na moment zaniemówiłam, próbując przetrawić to, co usłyszałem.

– Ciąża? Z Olkiem? Nie, to jakiś absurd, mój syn w życiu by nas tak nie zawiódł. Nie zrujnowałby sobie przyszłości! – wykrzyknęłam z niedowierzaniem.

– To nie tylko możliwe, ale stuprocentowo pewne. Paulina była już u ginekologa. Jest w dwunastym tygodniu i to właśnie pani syn jest tatą tego dziecka. Twierdzą, że stosowali antykoncepcję, ale najwyraźniej popełnili błąd. Są wystraszeni i nie wiedzą co robić, ale zdecydowali się trzymać razem.

– Słucham?

– Olek zamierzał panią o tym poinformować, ale zabrakło mu śmiałości. Z tego powodu wyszłam z propozycją tej rozmowy. Czekają nas teraz bardzo trudne chwile. Musimy ich wesprzeć, sporo spraw przemyśleć… – mówiła dalej.

Nie wierzę że to on

Opowiadała o tym z takim spokojem, zupełnie jakby wszystko było już przesądzone i ustalone. A ja powinnam tylko przytakiwać i się zgadzać. Ale mnie to zdenerwowało!

– Mój syn w życiu nie weźmie odpowiedzialności za to dziecko! – wykrzyczałam.

– Chciałam tylko przypomnieć, że już podjął tę decyzję. Przecież mówiłam, że odwiedził mnie razem z Pauliną.

– Pewnie miał mętlik w głowie. Jak ochłonie to raczej się wycofa. Tym bardziej, że tak naprawdę nie ma pewności co do ojcostwa tego bobasa.

– O czym pani myśli?

– Z pani pociechy to niezłe ziółko wyrasta. W jakim ona jest wieku? Dziewiętnaście lat? A już z facetem do łóżka wskoczyła. Nie za szybko? A do ołtarza to już się nie chciało poczekać, tak jak nakazuje wiara?

– Niech pani uważa na słowa! Paulina to uczciwa panienka. Po prostu się zakochała. Pani syn był jej pierwszą i ostatnią miłością! – wykrzyknęła podniesionym głosem.

– A później się okaże, że maluch wygląda jak sąsiad z piętra wyżej! – Byłam pewna, że rzuci się do ofensywy. Ale ona po prostu zamilkła. Po dłuższej chwili w końcu przemówiła:

– Właśnie dotarło do mnie, czemu Olek wolał pani nie mówić o tym, że będzie tatą. Gdybym była na jego miejscu, pewnie zrobiłabym tak samo… – wymamrotała pod nosem. Następnie zwyczajnie opuściła pomieszczenie. Byłam tym tak zaskoczona, że nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Kiedy chciałam za nią zawołać, że nasza rozmowa jeszcze się nie skończyła, zdążyła już wyjść na korytarz.

Byłam wściekła

Szlag mnie trafiał, że zamiast zwrócić się do mnie, Olek pobiegł do matki Pauliny, żeby oznajmić nowinę o ciąży. Gdyby tylko dał mi szansę, moglibyśmy przedyskutować sprawę i znaleźć wyjście z sytuacji! Raz po raz wykręcałam jego numer, ale bez skutku. Do późna nie pojawiał się w domu. Siedziałam jak na rozżarzonych węglach, czekając na jego powrót.

W końcu się zjawił. Byłam pewna, że zacznie się usprawiedliwiać i przepraszać. Przecież zasługiwałam na wytłumaczenie. Tymczasem spojrzał na mnie z pretensją, przeszedł obok nie mówiąc ani słowa i schował się w swoim pokoju. Kiedy tam zajrzałam, okazało się, że się pakuje.

– Co ty wyprawiasz?!

– Zamieszkam z Pauliną. W tym momencie muszę być przy niej – powiedział opanowanym tonem.

– Jak to? Czy to przez tę ciążę? Jeżeli faktycznie będziesz miał z nią dziecko, to razem z ojcem coś poradzimy. Możemy zaproponować jej rodzicom pieniądze, żeby dali nam spokój… Przecież nie są bogaci, na pewno wezmą gotówkę. Nie przejmuj się niczym… – próbowałam go wziąć w ramiona, ale mnie odepchnął.

– Daj spokój! Co ty w ogóle wygadujesz? Paulina to miłość mojego życia i nigdy jej nie porzucę, zwłaszcza teraz, gdy spodziewa się dziecka. Jeśli nie potrafisz tego zrozumieć, to chyba nie mamy wspólnych tematów.

– No to nie porzucaj, nie porzucaj. Tylko zastanawiam się, za co będziecie żyć!

– Znajdę robotę. Od dawna miałem taki zamiar, ale ciągle mi to odradzałaś.

– Co z nauką na uczelni?

– Dam radę, nie martw się. I nawet nie zaczynaj że to nie moje dziecko albo że skreślam siebie i swoje marzenia. Odpuść sobie, to bez sensu. Wiem, co robię – rzucił, złapał swoją torbę i tak po prostu się zmył.

Nikt mnie nie rozumie

Krzyczałam za Olkiem, błagając go o powrót. Próbowałam mu wyjaśnić, że chciałabym kontynuować naszą rozmowę, ale on nawet się nie odwrócił. Wciąż nie potrafię uwierzyć w to, co się wydarzyło. Jeszcze parę dni temu czułam się najszczęśliwszą matką na ziemi. A teraz? Lepiej o tym nie wspominać…

Najbardziej boli mnie to, że mąż w ogóle mnie nie wspiera. Sądziłam, że gdy mu wszystko opowiem, to aż zadrży z wściekłości, tak jak ja. Myślałam, że przywróci Olkowi rozum i zmusi go, by wrócił do domu. Srogo się pomyliłam. Kiedy skończyłam mówić, zaczął nerwowo chodzić po pokoju, paląc jednego papierosa za drugim.

Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, zaczął mówić o tym, że wprawdzie nie spodziewał się tak prędko zostać dziadkiem, ale jest z naszego syna dumny. Ponieważ pokazał klasę i postąpił jak facet. I że zamierza go dalej wspierać, bo nie chce, żeby mały chodził głodny.

Gdy to usłyszałam, to prawie mnie szlag trafił. O czym on bredzi? Przecież ta panienka i to dziecko przekreślą Olkowi przyszłość. Przez nich nie zrobi magistra, nie zrealizuje swoich planów… Jak o tym myślę, to znowu zbiera mi się na płacz…

Mariola, 57 lat

Czytaj także:
„Syn nagle zaczął mieć dużo pieniędzy. Źródełko poznałam, gdy nakryłam go w łóżku z moją koleżanką”
„Matka ukrywała przede mną swojego partnera. Gdy wreszcie się dowiedziałem, kto to, o mało nie padłem”
„Kocham męża, ale to teść rozgrzewa moje myśli. Gdy go widzę, moje myśli wędrują do łóżka, to silniejsze ode mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA