Aneta to moja przyjaciółka od dzieciaka. Razem bawiłyśmy się w piaskownicy, a potem dzieliłyśmy szkolną ławkę przez całą podstawówkę i liceum. Gdy ja wybrałam studia, ona poszła do pracy, ale to nie przeszkodziło nam widywać się niemal każdego dnia. Zero tajemnic między nami. Wiedziałam, że wyjdzie za Maćka, zanim on w ogóle dowiedział się, że Aneta istnieje na tym świecie.
Kiedyś za nim przepadała
Aneta dostrzegła go, gdy pracowali razem w jednej firmie turystycznej. Ona obsługiwała klientów przy stanowisku recepcyjnym, a on urzędował w pokoju na samym końcu korytarza. Zajmował się sprzedażą wycieczek jako agent. To jego głos ją oczarował – niski, taki jak u spikera radiowego… Tego samego dnia wieczorem wpadła do mnie cała rozentuzjazmowana i zaczęła opowiadać:
– Słuchaj, to jest ten jedyny dla mnie. Czuję to. Nie ma innej możliwości, po prostu musimy być parą!
W ciągu następnych miesięcy zdawała mi relację, jak się sprawy między nimi mają. Opowiadała o pierwszym spotkaniu, inicjalnym pocałunku, wspólnych wakacjach, a także o tym, jak pierwszy raz się kochali…
– Majeczko, dziś padnie z jego ust pytanie! Rozpiera mnie radość! – usłyszałam od niej przez telefon w Dzień Zakochanych, po dwuletniej znajomości z Maćkiem.
Starałam się ostudzić jej zapał, w obawie przed rozczarowaniem. Ale ona wiedziała swoje. Kolejnego ranka przed pracą Anetka wpadła do mnie, prezentując pierścionek. Wyglądał zjawiskowo. Przez następne miesiące zajmowałyśmy się przygotowaniami do ślubu. Maciek trzymał się z boku. Razem z Anetą zdecydowałyśmy o wyborze kościoła, sali weselnej, kreacji i dań na przyjęcie.
Informacja o ciąży Anety dotarła do mnie dokładnie w tym samym momencie, co do niej. I parę godzin wcześniej niż do Maćka. A jeśli chodzi o płeć maleństwa, dowiedziałam się tuż po rodzicach – tyle czasu zajęło Anecie, by wstukać na telefonie „córka!”. Kiedy Ania pojawiała się na świecie, Maciek smacznie chrapał w fotelu. To moja dłoń ściskała dłoń Anety. No i naturalnie, zostałam chrzestną matką maluszka.
Boks był dla nas rozrywką
Zapisanie się na boks to był pomysł mojej koleżanki Anety. Dałam jej się jednak przekonać. Początkowo na zajęcia uczęszczałyśmy dwa razy w tygodniu. Aneta wtedy opiekowała się już od dwóch lat swoją córeczką Anią. Czuła znudzenie. Te nasze wspólne wypady były dla niej początkowo metodą na wyrwanie się z czterech ścian, zaczerpnięcie świeżego powietrza.
Po zakończeniu ćwiczeń wybierałyśmy się do kafejki na pogaduchy. W tym czasie maluchem zajmował się Maciek. Nigdy nie protestował. Za każdym razem, gdy wracałyśmy do domu, z uśmiechem na twarzy opowiadał nam, jakie zabawy wymyślili, co zobaczyli w telewizji i jakie smakołyki spałaszowali.
Wchodząc do klubu, w ogóle nie zauważyłam plakatu wiszącego na ścianie. To Aneta go dostrzegła. „Obóz treningowy w weekend…”.
– Majka, a może byśmy się wybrały?
– Daj spokój. A co z Maćkiem? I Anią?
– Poradzą sobie w domu, nawet jeżeli zostaną sami.
Nie słyszałam, jak Aneta rozmawiała o tym z mężem. Ale ponoć nie miał nic przeciwko. Ostatni weekend sprawił, że obie z Anetą połknęłyśmy boksowego bakcyla. Zdecydowałyśmy, że spróbujemy swoich sił na zawodach dla amatorów. Podczas pierwszego startu udało mi się zwyciężyć w dwóch pojedynkach, a Aneta dotarła do czwartej rundy turnieju.
– Świetna robota, laski – rzucił z uznaniem nasz trener. – Słyszałyście może o serii ogólnopolskich zawodów? Całkiem niezła sprawa. Co wy na to, żeby wziąć w nich udział?
Już miałam grzecznie odmówić, ale Aneta niemal wystrzeliła w górę z ekscytacji.
– Naprawdę? Ale ekstra! Treningi to jedno, ale zawody dają mi takiego pozytywnego kopa... Czuję się tak naładowana energią, że chyba dałabym radę przebiec dziś maraton!
Ciągle nie było nas w domu
Następnego roku, począwszy od jesieni aż do wiosny, w zasadzie co tydzień nas nie było. Raz jechałyśmy na obozy treningowe, innym razem na zawody. Niemal za każdym razem, gdy koleżanki z drużyny dowiadywały się, że Aneta jest mężatką i mamą, dopytywały, jakie Maciek ma zdanie na ten temat.
Pytania, które zadawano Anecie, niezmiernie działały jej na nerwy.
– Czemu nikt nie pyta kobiet, co sądzą o tym, że ich partnerzy całe weekendy spędzają na boisku albo na rowerze? Dlaczego w drugą stronę to nie działa? W jakiej rzeczywistości wy żyjecie? – denerwowała się w takich sytuacjach.
Ja natomiast wyjaśniałam wszystkim, że Maciek to fantastyczny gość i doskonale zdaje sobie sprawę, ile radości sprawia Anecie trenowanie boksu. Szanuje jej zamiłowanie i jest dla niej podporą.
Tego lata sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Podczas afterparty po zawodach, Aneta trafiła na gościa z klubu z Chorzowa. Również sportowiec, pasjonat. Taki jak my. Całą noc spędzili na parkiecie. Do pokoju hotelowego dotarłam całkiem sama, a Aneta wpadła dosłownie moment przed porannym posiłkiem. Nie drążyłam tematu. Rzuciła jedynie enigmatycznie, że mieli „nocną przechadzkę”.
W kolejny weekend nie było w planach ani zawodów, ani treningów wyjazdowych. Nadszedł piątek i szykowałam się już do snu, kiedy nagle zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka Aneta.
– Słuchaj Majka! Wiesz, że jutro klub z Chorzowa organizuje otwarte mistrzostwa? Każdy chętny może wziąć w nich udział. Błagam cię, pojedźmy tam razem! Dobrze wiesz, że gdy nie mam zawodów, to chodzę taka markotna. Bez tego dreszczyku emocji już nie potrafię normalnie funkcjonować! No dalej, przecież sama powtarzasz, że najważniejsza jest spontaniczność…
Miałam ją kryć przed mężem
Domyślałam się, w czym rzecz. Ale nie pisnęłam ani słówka. Dopiero jak jechałyśmy samochodem kolejnego dnia, rzuciłam pozornie niewinną kwestię:
– A Karol też się pojawi?
– No raczej – mruknęła Aneta, udając, że jej to zwisa.
Kiedy zbliżałyśmy się do celu naszej podróży, zagadnęłam ją, dlaczego tym razem nie kontaktowała się telefonicznie z Maćkiem. Zazwyczaj podczas jazdy wymieniali między sobą sporo telefonów, czasami dzwoniąc nawet kilkukrotnie.
– Maciek się na mnie pogniewał. Stwierdził, że muszę w końcu podjąć decyzję. Bo najpierw deklaruję, że nigdzie się nie ruszam z domu, a za chwilę przepadam jak kamień w wodę. Odparowałam mu, że zachowuje się jak seksista i od tamtej pory milczy jak zaklęty.
Ja też milczałam jak zaklęta. W głębi duszy współczułam Maćkowi, ale lojalność nakazywała mi stanąć po stronie Anety, mojej najlepszej przyjaciółki. Od tamtego czasu, gdziekolwiek się udawałyśmy, jak spod ziemi wyrastał Karol. W końcu wydusiłam z przyjaciółki, że facet ma rodzinę – żonę i dwójkę dzieciaków.
– Luz, to tylko taka gra. Dobrze wiesz, że moje serce bije dla Maćka – tyle usłyszałam, gdy kiedyś poruszyłam ten temat.
Moja przyjaciółka Aneta rano zadzwoniła do mnie z prośbą.
– Wiesz co, Maja? Mam kryzysową sytuację. Maciek był u dentysty, miał zabieg w narkozie. Po czymś takim nie wolno siadać za kierownicą. Ktoś musi po niego podjechać. Teść miał to zrobić, ale niestety zachorował. Ja z kolei jestem z małą u moich rodziców na działce. Nie zdążę dojechać. Dasz radę go odebrać?
Zgodziłam się na przysługę, ot taka zwykła sprawa – w końcu pomagaliśmy sobie od czasu do czasu.
Musiał się przed kimś wygadać
Ośrodek medyczny położony był poza granicami miasta. Zanim dotarliśmy do mieszkania minęło sporo czasu. Maciek prawie w ogóle się nie odzywał, sądziłam, że zasnął. Gdy nagle się odezwał, aż podskoczyłam ze strachu. Teraz myślę, że chyba powinnam od razu dać mu znak, że nie mam ochoty tego słuchać, odesłać go do rozmowy z bratem albo kumplem. Ale chwilę później było już pozamiatane.
– Słuchaj, z każdą kolejną eskapadą wyjazdową Anetki coraz trudniej mi się z tym oswoić – wzdychając powiedział. – Jasne, ona gada, jaki to ze mnie super facet, mówi że daję jej wolną rękę i w ogóle git. Ale to pic na wodę. Nieźle mnie wkurzyło, jak ostatnio w piątek ni stąd ni zowąd dowiedziałem się o waszym wypadzie do Chorzowa. Poprosiłem ją, żeby nigdzie nie jechała. A ona zrobiła mi karczemną awanturę. Wyzywała mnie od szowinistów i seksistów. Masakra. Dlaczego? Co w tym złego, że chciałbym trochę czasu spędzać z własną żoną?
Z jego ust wylewał się potok słów, a ja słuchałam ich z zaskoczeniem.
– Mówiła, że po zakończeniu sezonu będę miał możliwość wyjeżdżać w każdy weekend. Oddawać się nurkowaniu czy surfingowi. I stwierdziła, iż wcale jej to nie przeszkadza… Ale tu nie chodzi o to! Nie odczuwam zazdrości z jej powodu. Uwielbiam czas spędzony z Anią! Jednak marzy mi się, abyśmy od czasu do czasu wszyscy byli razem i podjęli jakąś wspólną aktywność. Jaki to ma związek z seksistowskim podejściem? No, sama powiedz?!
Jak mam z tym teraz żyć?
Nie odezwałam się ani słowem. Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Od dłuższego czasu miałam przeczucie, że wizja kreślona przez Anetę nie do końca odpowiada rzeczywistości. Dobrze wiedziałam, jaki jest Maciek. Byłam pewna, że darzy uczuciem zarówno swoją małżonkę, jak i ich wspólne dziecko, dlatego z trudem przyszłoby mi uwierzyć, że bez mrugnięcia okiem pozwala na to, aby każdy weekend mijał im w odrębnych miejscach.
– Nie mam pojęcia, czy ona zdaje sobie sprawę, że mnie rani. Chyba raczej nie – kontynuował. – Podczas ostatnich walentynek, które były jednocześnie piątą rocznicą naszych zaręczyn, zorganizowałem dla nas wyjście do teatru i zarezerwowałem stolik w świetnej knajpie. I wiesz, co usłyszałem od Anety? Że jest padnięta i nie da rady nigdzie iść. Żebyśmy spędzili ten wieczór w domu. Przystałem na to. A już następnego dnia spakowała manatki i pojechała na weekendowe zawody. Nagle zmęczenie jej przeszło. Wtedy coś we mnie pękło. Sam nie wiem, ile jeszcze dam radę to ciągnąć.
– Strasznie mi przykro... – wyrwało mi się, ale chyba nawet mnie nie dosłyszał.
– Kocham całym sercem Anetę, Anię oraz naszą rodzinkę, ale zaczynam odczuwać lęk, że to wszystko legnie w gruzach – mówił dalej. – Aneta zdaje się tego nie dostrzegać albo celowo ignoruje problem. I jeszcze te jej teksty, że teraz ja mogę sobie gdzieś wyjeżdżać. Ale posłuchaj, Majka. Nawet gdybym miał na to ochotę, to i tak nie miałbym z kim! Nie mam już kumpli. Oni w weekendy umawiają się na mecze, piją razem piwko. A ja za każdym razem odmawiam, bo muszę opiekować się dzieckiem. No to w końcu w ogóle przestali mnie gdziekolwiek zapraszać. Uważają mnie za faceta pod pantoflem. Wiesz, mówię ci to wszystko, bo nie mam się przed kim wygadać... A jeśli tego z siebie nie wyrzucę, to chyba oszaleję. Albo zrobię jakieś głupstwo...
Nie mogłam się doczekać końca podróży. Poczucie wstydu zapełniło moje myśli. Przecież zdawałam sobie sprawę, że chodzi o coś więcej niż tylko o sport i zastrzyk adrenaliny… Współczułam Maćkowi, a jednocześnie byłam pełna podziwu dla niego. Trudno w dzisiejszych czasach o takiego super tatę i męża!
Dlaczego Anecie to nie wystarcza? Po co szuka wrażeń gdzie indziej? Czy to z nią jest jakiś problem? Zamyśliłam się i gdy zapaliło się zielone światło, gwałtownie ruszyłam z miejsca. Odczułam ulgę dopiero w momencie, gdy Maciek opuścił samochód.
Aktualnie siedzę sobie w swoich czterech ścianach, sącząc wino i żałując momentu, gdy przystałam na to, by go odebrać. Kompletnie nie wiem, jak poradzić sobie z tym, czego się dowiedziałam. Zastanawiam się, czy Maciek spodziewa się z mojej strony jakiejś reakcji? Być może oczekuje, że pogadam z Anetą? A może zupełnie odwrotnie? Jeżeli jej to przekażę, czy nie będzie to nadużycie zaufania, którym mnie obdarzył?
Z drugiej strony, jak mogę tego nie powiedzieć Anecie? W końcu to ona jest moją przyjaciółką. Muszę trzymać jej stronę. Tyle tylko, że co da powiedzenie jej o tym? Zapewne wywoła to u niej jedynie złość na Maćka. A to w niczym nie pomoże. To naprawdę świetnie zgrana rodzinka, tylko się pogubili. Zgrany team, serio. Nie wyobrażam sobie, żeby im się nie układało. O rany, i co ja mam teraz począć? Skąd się wzięło to całe pilnowanie, żeby innym dobrze się wiodło?
Maja, 31 lat
Czytaj także:
„Przypadkiem odkryłam, że mąż przyjaciółki ma ciężką rękę. To jej córka pękła i wyznała, że tatuś często się wścieka"
„Mąż nie wie, że prowadzę podwójne życie. Jego zaprosiłam do wspólnego życia, a byłego do łóżka”
„Marzyłam o potomstwie, ale moja matka kazała mi najpierw nacieszyć się życiem. Bawiłam się, a zegar biologiczny tykał”