„Przyjaciółka chciała odzyskać faceta, który ją zostawił. Zrobiła się na bóstwo i poszła na randkę z jego kolegą”

uśmiechnięta para fot. Getty Images, Westend61
„Mariola podziwiała swoje odbicie w lustrze, w szalenie kosztownej, dopasowanej kreacji. Wyglądała jak bogini. Ekspedientka nie mogła oderwać od niej oczu, zazdrosne klientki także, ktoś nawet stanął przed witryną, wpatrując się w nią przez szybę.”
/ 10.06.2024 14:30
uśmiechnięta para fot. Getty Images, Westend61

Mariola zalewała się łzami, kompletnie ignorując spojrzenia kelnera z kafejki Pod Motylem, gdzie się spotkałyśmy.

– Marek oznajmił, że jego uczucie do mnie wygasło i dlatego musi odejść!

– Nie gadaj! – totalnie mnie zamurowało. – To chyba jakiś żart, przecież to niemożliwe! Tyle czasu byliście parą, mieliście wziąć ślub!

– Wyobrażasz sobie, że dokładnie tak samo zareagowałam, gdy to usłyszałam! Powiedziałam mu: „Człowieku, co ty wygadujesz? Przecież jesteśmy parą od pięciu lat! W sierpniu mieliśmy stanąć na ślubnym kobiercu!”.

– I jak zareagował?

– Stwierdził, że już nic nie poradzi i po prostu musi odejść. A, i jeszcze coś! Wyobraź sobie, że chciałby nadal parkować na moim miejscu, gdy przyjeżdża do roboty, bo pracujemy przecież obok siebie.

W głowie mi się nie mieściło.

Ale miał tupet

– Ależ z niego arogancki gbur! Mam nadzieję, że go spławiłaś?

– Niestety nie…

– Mariola! Facet w jednej chwili wszystko ci komplikuje, a ty jeszcze dajesz mu miejsce parkingowe?!

– Przecież i tak nie mam auta. – Mariola znów wybuchła płaczem.

– Ale to nie ma znaczenia, liczą się zasady!

– Wiesz co, Karola? On i tak płaci za tę miejscówkę, a mój portfel świeci pustkami, bo spłacam jeszcze zeszłoroczny urlop.

– Ten, na który on cię naciągnął. Ale z niego drań! Słuchać tego nie mogę. Dobra, rób, jak chcesz. Może chociaż rozsypiesz na tym parkingu trochę pinezek i pokruszonego szkła?!

Mariola jednak rozpłakała się na dobre. Wtedy kelner, śledzący od jakiegoś czasu naszą rozmowę, zbliżył się do nas z talerzykami, na których były dwa olbrzymie eklery.

– Częstujcie się, drogie panie. – Położył talerzyk z ciastkami na naszym stoliku. – Są na koszt lokalu. Wybaczcie, że się wtrącam w rozmowę, ale chciałem powiedzieć, że kiedy facet zawali sprawę, to najlepiej mu pokazać, że wpadł wam w oko inny koleś. – Po tych słowach taktownie zmył się za ladę.

Potrzebny był plan ratunkowy

Minął tydzień, a Mariola wciąż zalewała się łzami. Bywało tak, że ignorowała moje połączenia, mimo iż wiedziałam, że siedzi w mieszkaniu pogrążona w rozpaczy.

– Powinnaś w końcu wziąć się w garść, tak dalej być nie może! Przez te smutki niedługo się rozchorujesz!

– Nie mam najmniejszej ochoty dokądkolwiek wychodzić! Poza tym nie mogę się nikomu pokazać, przez to zamartwianie się przytyłam aż trzy kilogramy!

– Więc lepiej weź się za siebie! Może pójdziemy do kosmetyczki?

– I co z tego, że pomaluję sobie pazury? Dla kogo mam to robić?

– No jak to dla kogo? Dla siebie przecież!

– Taa, jasne… Super pomysł! A powiedz mi jeszcze, jaki to ma sens, co?

– Mariola, a co jeśli on będzie chciał wrócić? Załóżmy, że oprzytomnieje, dotrze do niego, że to był jakiś chwilowy zanik rozsądku, zapuka do ciebie, a ty mu otworzysz… w takim stanie. Pomyśl przez chwilę, kobieto!

Zmotywowałam ją do działania

Po drugiej stronie słuchawki nastała kompletna cisza. Można było się domyślić, że Marioli w głowie aż się kotłuje.

– Racja, masz całkowitą rację… Idziemy popływać! Potem pomachamy ciężarkami na siłce! A na koniec pobiegamy po parku!

Umówiłyśmy się więc, że nazajutrz zobaczymy się koło basenu. Przyszła, kulejąc.

– Co ci jest?!

– E, nic takiego, po prostu się przewróciłam.

– Za dużo wypiłaś czy jak?!

– Nie, to przez Krystynę Jandę.

Mariola sprawiała wrażenie zażenowanej całą sytuacją.

– Rzuciła ci kłodę pod nogi?

– Nie, ale jak dzisiaj zerknęłam w lustro zobaczyłam, że gapi się na mnie jakaś wiekowa kobieta. Sińce pod oczami, szara skóra. Przypomniał mi się artykuł Jandy w którym pisała, że jest się młodym, dopóki wciąga się pończochy na stojąco. Przez to o mały włos nie straciłam życia.

Nie wytrzymałam i zachichotałam głośno, a chwilę później obie pokładałyśmy się ze śmiechu.

– Słuchaj, sądzę, że kompletnie zgnuśniałyśmy, siedząc godzinami przy komputerach. Potrzebujemy treningu, żeby jakiś specjalista ułożył nam taki zestaw ćwiczeń, który zmieni nas w modelki.

Mariola zgodziła się ze mną.

Zamiast smutku czuła złość

Regularnie zaczęłyśmy odwiedzać siłownię. Tak samo było z basenem. Każdego dnia gadałyśmy również o Marku. Moja kumpela, która na początku była załamana, teraz robiła się coraz bardziej wnerwiona i z jeszcze większą determinacją zasuwała na orbitreku i rowerze stacjonarnym.

Gdy byłyśmy na basenie, ja pokonywałam jedną jego długość, a ona w tym samym czasie dwie. Ewidentnie złość ją napędzała. Po upływie miesiąca zniknęła gdzieś miękkość jej figury, a u mnie trochę się zmniejszył brzuch. A jak świetnie się czułyśmy!

– Posłuchaj tylko… – powiedziała Mariola, gdy pewnego razu wracałyśmy z ćwiczeń. – Wyobraź to sobie: dzwonek do drzwi, a ja wychodzę ubrana w czarną, dopasowaną kieckę i szpilki. Zdziwiona, ale jakby trochę zdystansowana, rzucam: „Nie sądziłam, że cię zobaczę… Może wpadniesz na herbatkę?”. No i on przekracza próg, rzuca się przede mną na kolana, błagając o wybaczenie, a wtedy ja… – nagle zamilkła.

– Powiedz, bo jestem strasznie ciekawa, co byś zrobiła?

– Wiesz, pewnie zrobiłabym jakąś zamyśloną minę, powiedziałabym mu, że muszę to wszystko dokładnie przemyśleć i takie tam…

– Ufff, to dobrze, bo już się bałam, że po prostu rzucisz mu się w ramiona.

– Chyba właśnie tego bym najbardziej chciała, ale sama wiesz, nie wypada.

– Zdecydowanie nie wypada! – przytaknęłam.

Poszłyśmy na zakupy

Ale czas płynął, a Marka jak nie było, tak nie było. Natomiast nam wyraźnie poprawiło się zdrowie i samopoczucie. Mariolce udało się dopiąć sukienkę, którą miała na sobie podczas studniówki.

– Wiesz co, patrząc na tę sukienkę teraz, to aż nie mogę uwierzyć, że kiedyś mi się podobała…

– Racja. Jest dosyć staromodna, ale cóż, wtedy takie rzeczy były na topie.

– Słuchaj, chyba muszę odświeżyć trochę swoją garderobę, bo w sumie to różnie może być…

– Jasne, dobry pomysł!

Udałyśmy się do najbliższego centrum handlowego. Miałyśmy już solidnie zapakowane torby, kiedy Mariola wypatrzyła w witrynie swoją wyśnioną małą czarną. Przyznaję, że cena zwaliła mnie z nóg.

– Mogłabym ją chociaż przymierzyć – odezwała się.

– Spoko – przytaknęłam entuzjastycznie, dumając, że może potem ja też sprawdzę, jak ta sukienka leżałaby na mnie.

Kilka minut później Mariolka podziwiała swoje odbicie w lustrze, prezentując swoją nową sylwetkę w szalenie kosztownej, dopasowanej kreacji. Nikt nie mógł zaprzeczyć – wyglądała jak bogini.

To był przypadek

Ekspedientka nie mogła oderwać od niej oczu, zazdrosne klientki także, a ktoś nawet przystanął przed witryną sklepową, wpatrując się w sylwetkę mojej kumpeli przez szybę. Rzuciłam okiem w tamtym kierunku.

– Słuchaj, Mariola… – wyszeptałam. – Postaraj się zachować naturalnie, ale wyobraź sobie, że pod sklepem stoi Marek!

– Matko Boska… – koleżanka totalnie spanikowała. – No i? Co robi?!

– A nic, po prostu się na ciebie patrzy, więc wyluzuj, nie oglądaj się za siebie i może tak figlarnie odgarnij kosmyk z twarzy.

Zrobiła obojętną minę i zapytała ekspedientkę:

– A po ile jest ta sukienka? – zupełnie jakby zapomniała o cenie, którą przed chwilą widziała na wiszącej etykietce.

Następnie, z gracją przypominającą kocie ruchy, wyciągnęła kartę płatniczą z torebki i wręczyła ją pracownicy sklepu.

– Postradałaś zmysły – wyszeptałam. – Jak zamierzasz przetrwać do końca miesiąca?!

– Będę jadać u ciebie! Nie dam rady jej ot tak zostawić, kiedy Marek się na nas gapi.

– Chyba czeka, aż opuścimy sklep…

– Rany, ja tego nie przeżyję!

– Spokojnie, jak będzie trzeba, to cię wesprę!

– Proszę cię, nie odchodź ode mnie – skamlała wystraszona Mariolka.

Utarła nosa Markowi

Podbiegł do niej natychmiast jak wyszłyśmy z butiku.

– Cześć Mariolka, ekstra kiecka – rzucił Marek. – Super, że na ciebie wpadłem, bo musimy pogadać o tej miejscówce do parkowania.

Mariola uniosła brwi do góry. Można było zauważyć, że ciągle usiłuje udawać zblazowaną arystokratkę, ale wystarczy byle głupstwo i cała fasada runie. Przynajmniej takie było moje zdanie. Niestety, nie doceniłam mojej kumpeli. Z delikatnym uśmiechem na ustach popatrzyła na mnie i rzuciła jak z pistoletu:

– Miło cię spotkać! Słuchaj, zgubiłam gdzieś numer telefonu Jacka, kojarzysz go? To ten gość, z którym kiedyś pracowałeś. Był u nas nawet na domówce. Akurat przydałby mi się jego numer.

– A na co ci Jacek i jego komórka? – spytał Marek dość opryskliwym tonem, wyraźnie zaskoczony.

Mariolka w odpowiedzi posłała mu uśmiech, a jednocześnie zrobiła niewinną minę, unosząc ku górze brwi. Marek momentalnie poczuł się zmieszany.

– Jasne, już ci go podaję.

Podyktował jej numer, po czym oddalił się, zupełnie zapominając, o czym chciał pogadać.

Może to dobry pomysł

– Słuchaj, Mariola, to, co zrobiłaś było genialne, totalnie zbiłaś go z tropu.

– No właśnie – odpowiedziała rozpromieniona przyjaciółka. – Naszło mnie takie natchnienie, jakby sam Duch Święty mnie oświecił. W jednej chwili przypomniałam sobie radę tego kelnera, pamiętasz? Że najlepiej umówić się z kumplem faceta.

– A co myślisz o spotkaniu z tym Jackiem?

– No wiesz, on jest raczej niegroźny, taki trochę nudnawy gość. Jasne, że pójdę z nim na randkę, a potem wrzucę jakieś zdjęcie na fejsa albo gdzieś indziej… Mówię ci, chwila, gdy Marek zapuka do moich drzwi, jest już blisko!

Mariola faktycznie dogadała się z tym całym Jackiem. Nie od razu umówili się na jakieś romantyczne spotkanie, coś tam wymyśliła. Jacek to pasjonat biegania, więc Mariola wspomniała mu o tym, jak razem zasuwamy na siłowni.

– A próbowałyście może slow joggingu? – rzucił Jacek. – To dopiero daje efekty, a w ogóle człowiek się nie męczy!

Zaproponował, że pokaże nam, o co w tym całym slow joggingu chodzi. No i faktycznie pokazał. Potem Mariola wspomniała, że chętnie wybrałaby się do kina na jakiś film. Cóż za przypadek, Jacek planował to samo, więc udali się wspólnie. Traf chciał, że kupili kupon na jakąś loterię czy coś w tym stylu i wygrali kolację w ekskluzywnej knajpie. Czarna kreacja idealnie pasowała na tę okazję.

Plan się powiódł

Niedługo potem zjedliśmy go znowu w czwórkę, razem z moim facetem. Następnie oni sami postanowili to powtórzyć, po czym znów wybrali się do kina i pobiegać. Ostatecznie wyszło na to, że Mariola ćwiczyła ze mną co drugi dzień, a w pozostałe dni biegała z Jackiem.

To w sumie dobrze, bo ja również miałam już chrapkę na spotkania z moim ukochanym. Wszystko układało się dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. A właściwie to jeszcze lepiej, bo pewnego dnia, gdy siedzieli sobie z Jackiem, grając w chińczyka, rozległ się dźwięk dzwonka. Gdy otworzyli drzwi, stał w nich Marek, trzymając w ręku bukiet czerwonych róż.

– Co tu robisz? – Mariolka nie kryła zaskoczenia. 

W tym momencie Marek – łup! – padł przed nią na kolana i zaczął jej tłumaczyć, jak bardzo się mylił, że życie bez niej nie ma sensu i pragnie rozpocząć ich związek od nowa. Na twarzy Mariolki pojawił się uśmiech.

– O rany… – odparła. – jakbym wiedziała, że wpadniesz, to bym ubrała elegancką sukienkę.

Promyki optymizmu zalśniły w spojrzeniu Marka. Jednak prędko przygasły, gdy Mariola odparła:

– Przykro mi, ale nie mogę cię wpuścić, bo jestem teraz zajęta.

– To kiedy znajdziesz dla mnie chwilę?

– Już nie znajdę dla ciebie czasu. – Ton głosu Marioli nagle stał się poważny. – Wyczekiwałam twojego powrotu, wylewałam morze łez i za tobą wzdychałam. Ale to już przeszłość. Po prostu moje uczucia do ciebie wygasły.

Wtedy z pokoju wyjrzał Jacek. A Marek odszedł z podkulonym ogonem, bukiet oddał babce z ochrony na dole budynku, po czym odjechał tym swoim cytrynowym citroenem i od tamtej pory omijał miejsce parkingowe Marioli szerokim łukiem. I całe szczęście, bo przecież Jacek też potrzebował kawałka placu dla swojego samochodu.

Karolina, 29 lat

Czytaj także:
„Ślub przyjaciółki zakończył moje małżeństwo. Zamiast pakować się na miesiąc miodowy, poszła w tango z moim mężem”
„Za zdradę przyjaciółka odpłaciła się mężowi tym samym. Miał to gdzieś, a ona narobiła sobie kłopotów”
„Rozwiodłam się i wreszcie poznałam uroki życia. Zmieniałam facetów jak rękawiczki i nikt nie mógł mi tego zabronić”

Redakcja poleca

REKLAMA